Dygresja, to według definicji słownikowej, zejście z podstawowego tematu narracyjnego i wdrożenie w zakres wypowiedzi elementów o luźnym związku z nią lub wręcz wykazujących niezależność. Użycie dygresji świadomie i celowo rozbija spójne znaczenia zawarte w toku opowieści oraz powoduje wprowadzenie struktur lirycznych, satyrycznych lub publicystycznych.

Romantyzm wykazywał cechy, które sprawiały, że poemat dygresyjny był dziełem fabularnym ściśle się z nim łączącym. Fabuła była raczej nieskomplikowana, najczęściej była związana z wątkiem podróżniczym(podróż głównej postaci utworu) i składała się z szeregu epizodycznych zdarzeń. Na plan pierwszy wysuwa się w dziele osoba narratora, który daje o sobie znać poprzez szereg wtrąceń, ujawnia on swoje poglądy, spostrzeżenia, podkreśla, że relacjonowana przez niego historia jest czystą fikcją, robi przerwy w opowiadaniu w różnych chwilach. Owe wmieszane w opowieść odcinające sugestie są właśnie dygresjami. To one maja największą wagę w utworze, reszta tworzy jakby tylko scenerie. Gatunek tego rodzaju dzieł realizował w epoce romantycznej G. Byron, natomiast z polskich twórców podjął się go J. Słowacki pisząc Beniowskiego. Powstał on 1840 roku.

Poemat opowiada o pewnym szlachcicu, Beniowskim, który zresztą był inspirowany postacią autentyczną, mianowicie pewnym kolonizatorze Madagaskaru noszącym takie nazwisko. Jego postać jest rodzajem anty bohatera. Większa część utworu i tak skupia się - jak już to zaznaczyliśmy - na narratorze i jego uwagach.

Wypowiada się on w tych dygresjach na różnorodne tematy, kierując często to, co mówi wprost do czytelnika. Wspomina kategorię "natchnienia poetyckiego" i wypowiada się na temat strony warsztatowej twórczości pisarskiej. Zauważalne są też występujące z dużą częstotliwością ataki na Mickiewicza oraz uszczypliwe aluzje do niego. Szczególnie krytykuje założenia wallenrodyzmu. Nie pozostaje także obojętny wobec wątku ojczyzny i narodu.

Beniowskim Słowacki nie tylko rozprawiał się z tymi, którzy byli mu przeciwni, ale przede wszystkim toczył bój o przejęcie tytułu wieszcza narodowego, który wszyscy przypisywali Mickiewiczowi, gdy osiągał najwyższy poziom swojej artystycznej działalności.

Historyczną scenerią poematu są lata konfederacji barskiej skierowanej przeciw królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu oraz rosyjskiej potędze, a powstałej na Podolu wiosną 1768 roku. Jej uczestnikom najbardziej nie podobało się to, że caryca Katarzyna II utrzymuje, że broni praw różnowierców(niekatolików), tymczasem ingeruje na każdym kroku w życie państwa polskiego. Przez cztery lata toczyły się walki partyzantów należących do konfederacji barskiej, potem nastąpił jej koniec. Również koliszczyzna - powstanie ludu o charakterze antyfeudalnym, odbywające się na ziemiach ukraińskich, wymierzone w szlachtę polską, ludność żydowską oraz katolickich duchownych- była obrazem na tle którego zarysowywała się treść utworu. Te dwa wydarzenia historyczne Słowacki ustawił jakby w opozycji do siebie, zestawiając je na zasadzie kontrastu: konfederacja jako przejaw patriotycznych uczuć szlacheckiej społeczności i honorowa walka przeciwstawione krwawemu zrywowi chłopów mszczących się na magnaterii polskiej(do której należeli np. Starosta Ladawski i Dzieduszycki) za jej nadużycia, którym jednak autor nie zaprzeczał.

Pierwowzór postaci tytułowej to szlachcic z Węgier Maurycy Beniowski, który brał udział w konfederacji barskiej. Zesłano go na Kamczatkę i tam podjął się przywództwa w powstaniu, a potem w akcji mającej na celu ucieczkę. Potem Madagaskar stał się jego królestwem, a popularność na skalę europejską przyniosły mu jego Pamiętniki, publikowane w paryskich oficynach i będące materiałem do stworzenia bohatera poematu autorstwa Słowackiego. Beniowski fikcyjny jest ubogim, spolszczonym szlachcicem, który po starcie własności majątkowej jest zmuszony do wyjechania z rodzinnych stron. Młodzieniec nie posiada ani gruntowego wykształcenia, ani dostatecznej ogłady towarzyskiej, źle czuje się w kręgach towarzyskich, a w stosunku do kobiety, którą kocha jest onieśmielony i niepewny siebie. Analogicznie do Konrada z III części Dziadów dotyka go nieszczęście w miłości, jest zmuszony pozostawić umiłowaną dziewczynę z powodu uczestnictwa w konfederacji, rozpoczyna walkę w imię dobra ojczyzny oraz ideałów wolności. Jednak to co różni Beniowskiego od romantycznych bohaterów, takich jak Konrad czy Kordian-wielkich artystów o cechach heroicznych- to brak znaczącego wpływu na bieg dziejów, który tamte dwie indywidualności miały zmienić. W tym jednak przejawia się nowatorstwo tej koncepcji postaci, autor nie wywyższa go i podchodzi do niego z dystansem i ironią. W utworze wyraźna jest tzw. metoda "ariostyczna" polegająca na mieszaniu patosu z drwiną i groteskowym podejściem do rzeczywistości oraz skokami z jednego wątku na drugi i różnicowaniem atmosfery.

Losy Beniowskiego są tylko tłem dla dygresyjnych wtrąceń narratora. Można wyróżnić pośród nich dwie grupy. Pierwsza, dotycząca raczej życia prywatnego, nawiązuje do lat dziecinnych, co za tym idzie do osoby jego matki, do Polski, do obiektu jego uczuć - Ludwiki Śniadeckiej i do poczucia osamotnienia. Druga grupa jest związana z poezją, ogólnie pojętą twórczością oraz polemiką ze światem krytyki, A. Mickiewiczem i środowiskiem emigracyjnym.

Dygresja pierwsza dotyczy problemu artysty, jego dzieła oraz założeń i postulatów w kwestii sztuki, tu szczególnie poezji. Autor stwierdza, że ich priorytetem powinna być służba krajowi. Poezja winna być wyrazem najskrytszych odczuć, marzeń i pragnień twórcy. Wszyscy artyści powinni jak najpełniej realizować swój wewnętrzny świat w twórczym działaniu i starać się osiągnąć dzięki tym zabiegom doskonałość. Musi on również zwracać uwagę na poetycki dorobek narodowy i czerpać z niego to, co najlepsze. Słowacki realizuje to w czci, jaką obdarza J. Kochanowskiego, ale nie zmienia to faktu, że uważa siebie za równego renesansowemu poecie:

"Chodzi mi o to, aby język giętki

Powiedział wszystko, co pomyśli głowa;

A czasem był jak piorun jasny, prędki,

A czasem smutny jako pieśń stepowa."

"I gdyby stary ów Jan Czarnoleski

Z mogiły powstał, to by ją zrozumiał

Myśląc, że jakiś poemat niebieski,

Który mu w grobie nad lipami szumiał

Słyszy, ubrany w dawny rym królewski,

Mową, którą sam przed wiekami umiał."

W następnej dygresyjnej uwadze oskarża krytyków Stanisława Ropelewskiego oraz Jana Nepomucena Sadowskiego o nieumiejętność zrozumienia jego twórczości poetyckiej, a z drugiej strony akceptowanie w przestrzeni kultury przedmiotów drugorzędnych oraz poparcie programów "niskich lotów", w polityce i dziedzinie idei.

Później poeta rozpoczyna realizację wcześniej powziętych projektów walki z Mickiewczem, oczywiście toczonej na kartach utworu. Na początku odwołuje się aluzyjnie do uczty u Januszkiewicza oraz do wykonanych tam improwizacji., nadając poecie nazwę "zwiastuna pokory" i siebie określając jako za nowego wieszcza:

"Gdzież więc ten człowiek, który jest zwiastunem

Pokory? co się Bogiem ze mną mierzył?

(...) on ma piołunem

Zaprawione usta... Lud, co w niego wierzył,

Radość udaje, ale głowy zwiesił,

Bo wie, żem skinął Ja - i wieszcza wskrzesił."

Gorzka, pełna goryczy jest jego skarga na trudna rzeczywistość, w której jest opuszczony przez wszystkich, niedoceniany przez rodaków i niezrozumiany, ale wierzący w swa poetycka wielkość:

"Ludzie nie widzą we mnie, tylko męstwo.

Zaprawdę... gdybyś mię widział, Narodzie!

Jak ja samotny byłem i ponury (...)

Ikwo! (...) Tyś zmusiła Niemen stary

Wyznać, żem wielki, że w sławę płyniemy."

"Napada" na osobę Mickiewicza ze stanowiska różnych poglądów w dziedzinie polityki, są to właśnie te wmawiane i przyporządkowywane przez niektóre kręgi emigracyjne- słowianofilstwo(w założeniu zgody z carem), związek sytuacji Polski z Watykanem. Poetycką drogę konkurenta nazywa "kłamną" i podkreśla, że on może pójść w inną stronę, odmienną od mickiewiczowskiej, i wierzy, że ten kierunek obiorą za nim wszyscy rodacy. Poeta stanie na ich czele, stanie się przewodnikiem, który będzie ich zawsze prowadził, stanie się piewcą narodowych wartości i realizatorem idei.

"Znam wasze porty i wybrzeża!

Nie pójdę z wami waszą drogą kłamną -

Pójdę gdzie indziej! - i Lud pójdzie za mną! (...)

Ja go powiodę, gdzie Bóg - w bezmiar - wszędzie (...)

Moja chorągiew go nigdy nie zdradzi:

W dzień jako słońce, w noc jak żar prowadzi."

Słowacki w przyszłości widzi swój triumf, który przyniosą mu jego niezwykłe zdolności i prawdziwość myśli, twierdzi również, że jako poeta będzie robił wszystko, aby ocalić przyszłość. W Mickiewiczu dopatruje się natomiast obrońcy przeszłości, którego idee skazane są na wymarcie.

"Choć mi się oprzesz dzisiaj - przyszłość moja!

(...) Obmyłem twój laur w słów ognistych deszczu

I pokazałem, że na twej korze

Pęknięcie serca znać - a w liści dreszczu

Widać, że coś ci próchno duszy porze."

W kolejnej dygresji Słowacki krytykuje ludzi z kręgu rodziny Czartoryskich i wszystkich ich zwolenników, oraz demokratów burżuazyjnych. Czartoryskim stawia za zarzut brak postępu, a nawet wręcz odwrotnie pewien ruch wstecz. Natomiast demokratów karci za oportunizm i brak odwagi do podjęcia realnych działań rewolucyjnych. Natomiast obu grupom jednocześnie zarzuca minięcie się z pragnieniami i zamiarami Polaków. Nie pozostawia tez bez krytyki obozu "Młodej Polski", nie podobają się mu ich postawy polityczne(tendencje reakcyjne) haniebne metody walki z przeciwnikiem. Nazywa ich "zgrają jezuitów". Dodatkowym powodem, aby być przeciw nim, jest uznawanie przez nich Mickiewicza za swojego patrona.

Poemat dygresyjny J. Słowackiego pt. Beniowski dojrzale, mając krytyczne i z realistyczne spojrzenie na sprawy narodowe- zarówno te z przeszłości, jak i te mające dopiero zaistnieć. Prezentacja przeszłych czasów w utworze troszczy się o realizm, pokazuje sprawy chlubne, z których możemy być dumni, i te o których wolelibyśmy zapomnieć, a w wielu uwagach krytykuje szlachetczyznę. Dzięki dygresyjnej formie poematu Słowacki prezentuje czytelnikom cały swój program artystyczny i filozoficzny oraz poglądy na temat sprawy narodu polskiego. Najważniejszym postulatem tej ideologii jest ufność w rewolucyjną siłę zrywów ludu.

Beniowski przyniósł Słowackiemu duży sukces, krytycy nastający na niego ucichli, przeciwnicy również, zaczęto liczyć się z nim i interesować, także w kręgach emigracyjnych.