"Beniowski" to poemat dygresyjny, dzieło szczególne w dorobku Juliusza Słowackiego i dorobku polskiego romantyzmu w ogóle. Można go odczytywać na tle epoki, w której powstawał, można odczytać go w kontekście sytuacji autora uwikłanego w konflikt z Mickiewiczem i emigracją, można odnaleźć w nim niepowtarzalne dzieło poetyckie, a można też przemiany literatury romantycznej, która niemal od początku podlegała licznym ewolucjom, by konsekwentnie zrywać z ideałami, które ledwie zdołała rozwinąć. Nasuwa się tu refleksja nad specyfiką polskiego romantyzmu, a przynajmniej tej literatury przez duże L. polski romantyzm to przede wszystkim twórczość trzech wielkich wieszczów i Norwida, przedstawiciela ostatniego pokolenia romantyków. Niewątpliwie palmę pierwszeństwa wśród ówczesnych odbiorców dzierżył Adam Mickiewicz, to jego twórczość w głównej mierze nadawał kształt polskiej literaturze. To on oficjalnie zapoczątkował romantyzm w Polsce, datę wydania jego pierwszego tomu poezji (1822) uznaje się za datę graniczna. Mickiewicz też był najżarliwszym orędownikiem nowych trendów w "Balladach i romansach" zawarł podstawowe trendy epoki: ludowość, fantastykę, mistykę, zwrot do natury, prymat "czucia i wiary" a także potęgę miłości dwojga kochanków. I tyle. To, c później to już polemika z tymi wzorcami. Nie inaczej rzecz się ma w przypadku Słowackiego i Krasińskiego, że o Norwidzie nie wspomnę. Romantyzm zrodził się na zachodzi Europy. Do polski docierał poprzez zagraniczne dzieła, jego oblicze wyznaczały przede wszystkim "Cierpienia młodego Wertera" Goethego i "Giaur" Byrona. Postaci bohaterów romantycznych stworzone przez zachodnich twórców, bardzo szybko zostały przystosowane do polskich realiów. W podręcznikach aż kipi od opracowań "nowego typu bohatera", inna rzecz, że "starego typu" niemal nie było. Polska literatura romantyczna jest naznaczona piętnem "nowego typu" większość założeń jest poddanych nowej interpretacji.
"Beniowski" wpisuje się we tę poetykę przełomów, reinterpretacji i odnowień. Co więcej jest zapowiedzą przełomu mistycznego Słowackiego! Ale "Beniowski" bynajmniej mistyczny nie jest, przeciwnie to raczej rozrachunek z wcześniejszą mistyką, to polemika z bohaterem bajronicznym czy werterycznym, w każdym razie ze "starym typem bohatera", polemika z krytyką, raczej młodemu poecie nieprzychylną, polemika także z Mickiewiczem, polemika z kształtem poezji i tradycyjną fabułą poematu. Wiele w "Beniowskim" "odstępstw od normy", wiele nowych rozwiązań i nowych idei, niestety brak jakiegoś programu, to raczej rozrachunek z przeszłością i teraźniejszością nawet, ale nie wytyczna na następne lata.
Ale po kolei . "Beniowski w swej warstwie dygresyjnej, bo przecież o nią tu chodzi jest wypowiedzią o roli poezji w społeczeństwie polskim. Wypowiedzą negująca mickiewiczowskie wieszczenie, na rzecz poezji działającej i krytycznej. Słowacki głosi tu swój triumf, widzi siebie jako poetę niechcianego, Mickiewicz ma w końcu rzesze wielbicieli, zaś Słowacki może się doczekać raczej krytyki niż uwielbienia ze strony emigracji. Taka sytuacja budzi pewna zazdrość, która tu stara się poeta ukoić, uznając swoja wyższość. A na czym owa wyższość polega? A no na prawdzie. Jego poezja może i gorzka i czytać ja nie miło, ale za to prawdziwa. Mickiewicz mami rodaków, jest "fałszywym Bogiem", ale teraz (dlaczego?) lud odwróci się od niego, zawróci z kłamanej drogi i podąży tam gdzie mu on, Słowacki, wskaże.
"Ha! Ha! Mój wieszczu! Gdzież to wy idziecie?
Jaka wam świeci? Gdzie? Portowa wieża?
Lub w Słowiańszczyźnie bez echa toniecie,
Lub na koronę potrójną papieża
Piorunem myśli podniesione śmiecie
Gnacie. - Znam wasze porty i wybrzeża!
Nie pójdę z wami, waszą droga kłamną -
Pójdę gdzie indziej! - i Lud pójdzie za mną!".
Niestety nie wiadomo, gdzie będzie ów wskazany punkt, Słowacki pisze o bezmiarze, czyli gdzie? Tego nie wiadomo. Tu właśnie objawia się brak programu poetyckiego Słowacki wie, czemu się sprzeciwia, tylko nie mówi, co proponuje w zamian. Można tu dostrzec zapowiedź kryzysu, pierwsza część walki już dokonana, przeciwnik pokonany, tera trzeba jednak działać dalej, na placu boju pozostaje poeta-wieszcz, który musi dokądś swój naród poprowadzić.
Kwestia poezji została ujęta w V pieśni gdzie padają słynne deklaracje:
"Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa.
A czasem był jak piorun jasny, prędki
A czasem smutny jako pieśń stepowa,
A czasem jako skarga nimfy miętki,
A czasem piękny jak aniołów mowa…
Aby przeleciał wszystko ducha skrzydłem
Strofa winna być taktem a nie wędzidłem".
Przyjrzyjmy się nieco formie, dość oryginalnej na tle epoki, słowacki posługujecie poematem dygresyjnym, jest to sygnał, ze ma do powiedzenia wiele osobistych kwestii, ze zamierza dokonać osobistych rozrachunków. Fabuła jest tu tylko pretekstem, jej zdarzenia pozwalają poecie na szybką zmianę tematu rozważań, na poruszenie szerokiej gamy zagadnień. Jak obliczona, w pięciu pieśniach z pierwotnej wersji dygresje, czyli odstępstwa od fabuły obejmują 50 procent tekstu. Trudno więc mówić w ogóle o odstępstwach od głównej osi, bowiem fabuła nie dominuje tu nawet w sensie ilościowym . także zdarzenia przez nią przedstawiane są tak skonstruowane, by nie odciągały czytelniczej uwagi, która winna być skupiona na współczesnych realiach, czyli przekazach dygresyjnych. Różnica między fabułą a dygresja jest wyraźna między innymi w tempie zdarzeń. Fabuła toczy się tu dość wolno i konwencjonalnie, natomiast dygresja jest rwąca, gwałtowna i dowcipna. Wracając do fabuły obejmuje ona przygody zwykłego polskiego szlachcica, Beniowskiego trojga imion: "za panowania króla Stanisława/ mieszkał ubogo szlachcic na Podolu", który utracił swoją dziedziczna wioskę ("wyciekła mu dzbanem"), w związku z czym musiał w świat ruszyć w poszukiwaniu szczęścia i fortuny. I tu bezpośrednia charakterystyka bohatera się kończy, uboga niczym sam Beniowski. Ale zabieg to celowy. Beniowski ma bowiem być nieatrakcyjnym bohaterem już z założenia, nic szczególnego w nim powiedzieć nie można. Jest pospolity aż do bólu, nijak mu do romantycznych bohaterów jak Kordian czy Konrad. Jego historia jest tyleż ciekawa , co konwencjonalna, gdyż, jak autor mniema, czytelnik:
"…woli prosty romans, polskie domu,
pijące gardła, asy, psy, kontusze;
a nade wszystko szczere polskie dusze.
Wszystko mieć będzie, wszystko mu przyrzekam" (pieśń I, w. 270- 273)
Zgodnie z zapowiedzią jest to prosta historia polskiego szlachcica, którego spotykają romansowe przygody, jest więc wątek miłosny i scena pożegnania z kochanką, jest spotkanie z symboliczna postacią księdza Marka, jest i historyczny motyw obrony Baru i awanturnicza przygoda z pojedynkiem w finale. W końcu pojawia się zadnie, misja na Krym, bohater wyjeżdża i tyle go czytelnik widzi, mało ważna postać znika bez puenty. Puenta jest w dygresjach i tam trzeba szukać poetyckiego przekazu, fabuła jest prowadzona z ironia, narrator sam przejawia dystans do opowiadanej historii, kreuje ja niemal na oczach czytelnika, czasem wręcz rozważając jaki by tu zastosować rym.
" Z płaczem mówiła: jak w dębową szafę
Wlazła przed wrogów okrutnych pogonią,
Jakie tam miało być z niej auto -da -fe,
Jak nie pamiętał nikt i nie dbał o nią. -
(O! horror! Trzeci rym jest na żyrafę!
Muzy łzy żałośnie nade mną ronią.
Bo muzy wiedzą, jakie do łez prawo
Ma wieszcz piszący poemat oktawą.)"
Takie dygresje autotematyczne, odwracanie uwago od fabuły ma służyć podkreśleniu mocy kreacyjnej autora, jego siły sprawczej, to on, nie bohater jest tu naczelnym, głównym bohaterem. Beniowskiego w ogóle trudno nazwać bohaterem romantycznym , jest on raczej zaprzeczeniem wszystkiego, co dla romantycznego bohatera było podstawowa cecha, z indywidualizmem na czele.
"Beniowski" stanowił triumf poety, jako artysty, ale też triumf jego walki ze środowiskiem emigracyjnym. Słowacki trochę sobie pozwolił, nie oszczędzał emigracji, głownie z tego powodu, ze nie jego wieszczeń chciała słuchać, ale zarzucał jej przede wszystkim pospolitość. Odcinał się od niej i gardził tłumem. W "Beniowskim" dał temu wyraz na tyle dosadnie, ze niejaki Stanisław Ropelewski wyzwał go zna pojedynek, chcą bronić honoru emigracji. Jednaka pogrążył go jeszcze bardziej, bowiem do walki się nie stawił. Triumf wieszcza był tym większy. Tym niemniej zbliżał się kryzys światopoglądowy. Słowacki poszukiwał nowej drogi, nowej ideologii i trafił na Andrzeja Towiańskiego. Ale to już zupełnie inna historia…