Treny są ostatnimi z wielkich utworów wielkiego polskiego renesansowego poety jakim był niewątpliwie Jan Kochanowski. Istnieje wśród badaczy literatury polskiej przekonanie że są one najwybitniejszym dziełem w całym dorobku poety z Czarnolasu. Zarazem są więc one najwybitniejszym dziełem polskiego renesansu. Staja się bowiem posumowaniem niezwykle bogatej twórczości Kochanowskiego. Zawierają ogromne bogactwo treści w zwięzłej lecz niezwykle kunsztownej formie. Najpełniej jest tu przedstawiona problematyka filozoficzna i moralna Jana Kochanowskiego. Najpełniej ukazana jest koncepcja człowieka uwikłanego w egzystencjalne problemy.

Treny są niewątpliwie zapisem ogromnych cierpień zrozpaczonego ojca, zrozpaczonego po śmierci swej najukochańszej córki. Ten pamiętnik jest doskonałym zapisem zmian jakie zachodzą w umyśle zrozpaczonego, po stracie ukochanej osoby, człowieka. To zapis przewartościowań i przemyśleń jakie po śmierci dziecka wraz z upływem czasu zdołały się dokonać. Przez współczesnych Kochanowskiemu Treny stanowiły jedynie zapis cierpień ojca po stracie dziecka. Z biegiem czasu okazało się jednak, że jest to dzieło wielowątkowe i wielowarstwowe. W chwili obecnej jednak fascynują one wrażliwego czytelnika, swym bogactwem myśli filozoficznych , światopoglądowych i moralnych. To niezwykłe przeżycie jakim jest w tym przypadku śmierć dziecka jest początkiem rozważań dotyczących sensu ludzkiego życia. Sensu miłości do drugiego człowieka, do Boga, do otaczającego świata i miejsca człowieka w tym świecie z całym bagażem różnorodnych doświadczeń. Stają się one jak pisał Julian Krzyżanowski w szkicu Poeta czarnoleski "dramatem złamanego ale i uratowanego ostatecznie poglądu na świat".

Jan Kochanowski rozpaczając nad losem swoim i swego dziecka pokazuje jaki ogromny dramat myśli zachodzi w nim samym zanim odzyska równowagę duchową która pozwoli mu na dalsze wspaniałe i pełne życie. Dlatego też treny to nie tylko wyraz bólu po stracie dziecka ale też afirmacją życia rodzinnego, afirmacją miłości do Boga i do człowieka której nie zwycięży nawet śmierć bo wieczna jest i potężniejsza od śmierci. Zaletą niewątpliwą tego utworu jest bardzo klarowna i przemyślana konstrukcja, zróżnicowana jednak przez bogactwo elementów poetyckich i filozoficznych.

Treny to wyraz bólu po sracie kogoś bardzo bliskiego, po stracie córki Orszulki. Jej to właśnie wbrew wcześniej obowiązującym zasadom są one dedykowane. Dedykacja zawiera pierwszą krótką charakterystyką głównej bohaterki utworu, o której jeszcze będziemy się przecież dowiadywać coraz więcej. Poświęcone jej będą treny III, VI, VII, VIII, XII.

Realizm opisu Orszulki uchwycony w opisywanym przez Kochanowskiego ruchu dziewczynki, jej sposobie chodzenia, śmiechu i mowie zmienia się w rodzajowe scenki kiedy poeta ukazuje nam emocje jakie towarzyszyły spotkaniom córeczki z ojcem czy tez ukochaną matką. Poeta pokazuje nam swoja córeczkę jako małe dziecko, niezwykle ruchliwe, bardzo kochające swoich rodziców i ogromnie przez nich kochane. Takie realne przedstawienie Orszulki spotyka się również z innym kształtowanym przez poetę obrazem tego dziecka. Dokonuje on bowiem uwznioślenia swej córki w taki sposób aby stała się równocześnie wielką i ogromnie ważną bohaterką. Sprzeczność? Raczej nie, a nawet jeśli to może najważniejsze jest wyolbrzymienie bólu jaki przenika serce ojca.

Ucieszna moja śpiewaczko! Safo słowienska!

Na którą nie tylko moja cząstka ziemieńska,

Ale i lutnia dziedzicznym prawem spaść miała!

Tęś nadzieję już po sobie okazowała,

Nowe piosnki sobie tworząc, nie zamykając

Ustek nigdy, ale cały dzień prześpiewująć...

(Tren VI, wers 1-6)

Orszulka zostaje porówna do słynnej greckiej poetki, która żyła na przełomie VII i VI wieku przed nasza erą, Safoną

Portret dziecka, za którym ogromnie się tęskni, jest nieustająco powracającym motywem Trenów. To obok dziecka niejako drugi ich bohater. Gdyż jak twierdzi Jan Kochanowski żaden "ociec podobno barziej nie miłował dziecięcia." Strata dziecka staje się więc niejako pretekstem do rozważań o uczuciach opuszczonego ojca. Ojca-poety, jego bólu, smutku, tęsknoty, kryzysu wiary w Boga i wyznawane przez niego do tej pory ideały.

Tematem Trenów są więc dramaty dwojga ludzi: trzydziestomiesięcznej Orszulki oraz tragedia samotnego ojca. Ojca - poety - ojca - filozofa. Dominuje więc tu ból, żal oraz bunt przeciw temu, który odpowiedzialny jest za taki stan rzeczy, przeciwko Bogu.

Moja wdzięczna Orszulo, bodaj ty mnie była

Albo nie umierała, lub się nie rodziła!

Małe pociechy placę wielkim żalem swoim

Za tym nieodpowiednim pożegnaniem twoim.

Omyliłaś mię jako nocny sen znikomy,

Który wielkością złota cieszy zmysł łakomy,

Potym nagle uciecze, a temu na jawi

Z onych skarbów jeno chęć a żądzą zostawi

Takeś ty mnie, Orszulo droga, uczyniła:

Wielkieś nadzieje w moim sercu roznieciła,

Potymeś mię smutnego nagle odbieżała

I wszytki moje z sobą pociechy zabrała.

(Tren XIII wersy 1-12)

Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała?

W którą stronę, w którąś się krainę udała?

Czyś ty nad wszytki nieba wysoko wniesiona

I tam w liczbę aniołków policzona?

Czyliś do raju wzięta? Czyliś na szczęśliwe

Wyspy zaprowadzona? Czy cię przez teskliwe

Charon jeziora wiezie i napawa zdrojem

Niepomnym, że ty nie wiesz nic o płaczu mojem?

Czy, człowieka zrzuciwszy i myśli dziewicze,

Wzięłaś na się postawę i piórka słowicze?

Czyli się w czyścu czyścisz, jeśli z strony ciała

Jakakolwiek zmazeczka na tobie została?

Czyś po śmierci tam poszła, kędyś pierwej była,

Niżeś się na mą ciężką żałość urodziła?

Gdzieśkolwiek jest, jeśli jest, lituj mej żałości,

A nie możesz li w onej dawnej swej całości,

Pociesz mię, jako możesz, a staw` się przede mną

Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną!

(Tren X)

Poeta - ojciec zastanawia się również nad rolą poety w takt trudnym doświadczeniu, które stało się jego udziałem.

Szczególnie rozważania nad tym problemem zostały przedstawione w Trenie II, który stanowi obszerną literacka dyskusję:

Jeslim kiedy nad dziećmi piórko miał zabawić,

A k`woli temu wieku lekkie rymy stawić,

Bodajże bych był raczej kolebkę kołysał

I z drugimi nieważne mamkom pieśni pisał,

Którymi by dziecinki noworodne spiły

I swoich wychowańców lamenty toliły!

Takie fraszki mnie zbierać pożyteczniej było!

Niźli, w co mię nieszczęście moje dziś wprawiło,

Płakać nad głuchym grobem mej wdzięcznej dziewczyny

I skarżyć się na srogość ciężkiej Prozerpiny.

Alem użyc obojgu jednakowej wolności

Nie mógł; owom ominął, jako w dordzałości

Dowcipu coś rannego; na to mię przygoda

Gwałtem wbiła i moja nie nagrodna szkoda.

(wersy 1-14)

Dla nas współczesnych czytelników treny są arcydziełem polskiej literatury. Jan Kochanowski tworząc je miał wiele wątpliwości czy udaje mu się zrealizować wszystkie zasady renesansowej poetyki. Nadzieje odnalezienia spokoju za sprawa poezji okazują się niestety złudne i Jan Kochanowski nie znajduje spokoju w poezji uciszenia i ukojenia swego bólu. Dlatego tez poszukuje dalej sensu, który wypełni jego pustkę... postanawia zastanowić się czy mądrość nie byłaby przypadkiem, złotym środkiem na jego zwątpienie i bezsens. Ale jak się okazuje Tren IX poddaje w wątpliwość kojące właściwości mądrości.

Kupić by cię Mądrości, za drogie pieniądze

Która (jeśli prawdziwie mienią) wszytki żądze,

Wszytki ludzkie frasunki umiesz wykorzenić

A człowieka tylko nie w anioła odmienić

Którym nie wie, co boleść, frasunku nie czuje...

Złym przygodom nie podległ , strachom nie hołduje.

Ty wszytki rzeczy ludzkie masz za fraszkę sobie,

Jednaką myśl tak w szczęściu jako i w żałobie

Zawzdy niesiesz. Ty śmierci najmniej się nie boisz,

Beśpieczna, nieodmienna, niepożyta stoisz.

(wersy 1-10)

Człowiek jest uzależniony od zmienności losu, jedynie istotne jest to jaka będzie miał postawę wobec odmian tego losu. Jedyną pociechą dla człowieka jest religia i zaufanie Bogu On bowiem jest sensem wszelkich ludzkich doświadczeń.

My nieposłuszne Panie dzieci Twoje

W szczęśliwe czasy swoje

Rzadko Cię wspominamy,

Tylko rozkoszy zwykłych używamy.

Nie baczym, że to z Twej łaski nam płynie

A także prędko minie,

Kiedy po nas wdzięczności

Nie uznasz Panie, za Twe życzliwości.

Miej nas na wodzy niech nas nie rozpycha

Doczesna rozkosz licha!

Niechaj Cię pomniemy

Przynajmniej w kaźni, gdy w łasce nie chcemy.

(..)

Wielkie przed Tobą są występy moje

Lecz miłosiedzie Twoje

Przewyssza wszytki złości

Użyj dziś Panie nade mną litości!

(Tren XVIII wersy 1- 12; 26-28)