Autor książki o życiu i twórczości Jana Kochanowskiego, Stanisław Widnakiewicz potraktował "Treny" jak "Najwspanialszy poemat (…) z życia rodzinnego" i zanalizował je w następujący sposób:
"Dzieło to zasługuje na uwagę przede wszystkim jako pamiątka polskiego życia rodzinnego. Państwo Kochanowscy to pierwsza rodzina polska, która o sobie umiała dać znać w literaturze. Ażeby wiedzieć, kim był Kochanowski, jaka miał żonę i jak żyli ze sobą, nie trzeba sięgać do pamiętników ani listów. Z "Trenów" wiemy, jak ich jednoczyła miłość dla dzieci; są one nieświadomym potwierdzeniem uczuć rodzinnych wypowiedzianych w "Pieśniach" i "Sobótce". Czy żartując ze śpiewek mamki przy kołysce, czy układając plany co do przyszłości córek, czy zakupując dla nich letniczki pisane, paski złote i tkaneczki, czy wreszcie ucząc je pacierza i zajęć domowych zawsze oboje Kochanowscy występują jako zgodne i kochające się małżeństwo. Bez wyjątkowo ciepłej atmosfery rodzinnej "Treny" nie są do pomyślenia." (S. Widnakiewicz, "Jan Kochanowski", Kraków 1930).
"Treny" wyrosły ze sprawy osobistej, była nią śmierć ukochanej córki poety: Urszulki. Cykl 19 utworów rozpoczyna się dedykacją adresowana do Urszulki :
"Orszuli Kochanowskiej , wdzięcznej, ucieszonej, niepospolitej dziecinie, która cnót wszystkich i dzielności panieńskich początki wielkie pokazawszy , nagle, nieodpowiednie w niedoszłym wieku swoim, z wielkim a nieznośnym rodziców swym żalem zgasła." Całość zamyka epitafium poświecone Hannie , siostrze Urszulki, która zmarła niedługo później. O bolesnym fakcie straty dziecka poeta powiadamia czytelnika wielokrotnie. Najpierw w "Trenie I " jako wstępie do całego cyklu:
"Wszytki a wszytki (płacze, łzy…) za raz w dom się mój noście,
A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomożcie,
Z którą mię niepobożna śmierć rozdzieliła
I wszytkich moich pociech nagle zbawiła !"
W "Trenie V" Urszulka została porównana do młodej oliwki, którą zbyt gorliwy ogrodnik ściął z pokrzywami. Podobnie, jego córka jak podcięte drzewko upada do nóg matki:
"Takci się mej najmilszej Orszuli dostało.
Przed oczyma rodziców swoich rostąc, mało
Od ziemie się co wznióswszy, duchem zaraźliwym
Srogiej Śmierci otchniona, rodzicom troskliwym
U nóg martwa upadła. O zła Persefono,
Mogłażeś tak wielu łzami dać upłynąć płono ?"
W "Trenie VI" Kochanowski nazywa Urszulkę Safoną słowiańską, bowiem jego córka miał być dziedziczką jego talentu poetyckiego, wiązał z nią wielkie nadzieje. Urszulka została porównana do słowika, który zamilkł zbyt wcześnie:
"Prędkoś mi nazbyt umilkła ! Nagle cię sroga
Śmierć spłoszyła moja wdzięczna szczebiotko droga".
Zrozpaczony ojciec opisuje smutne pożegnanie Urszulki z matką, kiedy to umierająca zaśpiewała motyw wzorowanej na znanej pieśni weselnej :
"Już ja tobie, moja matko, służyć nie będę
Ani za twym wdzięcznym stołem miejsca zasiądę;
Przyjdzie mi klucze położyć , samej precz jechać,
Domu rodziców swych miłych wiecznie zaniechać".
W "Trenie VII" poeta opisuje ubiory, które pozostały po Urszulce, ich widok wzmaga ból rozpaczającego ojca:
"Nieszczesne ochędóstwo , żałosne ubiory
Mojej najmilszej cory !
Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie,
Żalu mi przydajecie.
Już ona członeczków swych wami nie odzieje-
Nie masz, nie masz nadzieje !"
"Tren VIII" rozpoczyna się apostrofa do zmarłej, jej odejście wywołało poczucie pustki w domu, teraz panuje w nim nastrój ciszy i marazmu. Jest to jeden kilku trenów przedstawiających postać zmarłego dziecka, realistycznie ukazujący zachowanie Urszulki i jej relacje z rodzicami:
"Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Urszulo, tym zniknieniem swoim !
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:
Jedną maluczka duszą tak wiele ubyło.
Tyś za wszytki mówiła, za wszytki śpiewała
Wszytki w domu kąciki zawżdy pobiegała.
Nie dopuściłaś nigdy matce się frasować
Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy pasować."
Bezpośrednim zwrotem do Urszulki rozpoczyna się "Tren X" : "Urszulo moja wdzięczna, gdzieżeś się podziała ? / W która stronę , w którąś się krainę udała ?" Ojciec prosi córkę o ukazanie się we śnie , by ukoić jego serce i zapewnić, że gdzieś jednak żyje. Dotychczasowa stabilna wiara chrześcijańska Kochanowskiego uległa zachwianiu. Zwrot do córki: "Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, lituj mej żałości" dowodzi, że poeta zwątpił w prawdy głoszone przez Kościół , pogrążył się w bólu, co doprowadziło do kryzysu światopoglądu.
W "Trenie XI" kryzys poglądów filozoficznych i wiary osiąga szczyt. Poeta stwierdza, że w życie ludzkie wmieszał się szatan albo fatum. Tragizm sytuacji wyrażają sformułowanie : "Fraszka cnota !", słowa wypowiedziane przez Brutusa, który zginał śmiercią samobójczą po klęsce w bitwie z Oktawianem Augustem. Zanegowanie wartości i przydatności cnoty łączy się z podaniem w wątpliwość podstawowej zasady ładu moralnego, tj. boskiej sprawiedliwości , nagradzania dobrych a karania złych:
"Kogo kiedy pobożność jego ratowała ?
Kogo dobroć przypadku złego uchowała ?"
Początek "Trenu XI" jest kontynuacja nurtu polemik z ideałami wyznawanymi przez poetę i zaświadczonymi w twórczości z okresu poprzedzającego powstanie "Trenów". Jest także polemika Kochanowskiego z własnymi nauczycielami filozofii, z Cyceronem przede wszystkim. W obliczu cierpienia wszystkie ideały i poglądy okazały się nieważne i złudne. W kontekście "Trenów" zarówno ład moralny okazał się złudzeniem, jak i religijne dogmaty straciły walor pewników, podobnie jak stoicka mądrość poddane zostały weryfikacji. Kryzys światopoglądowy opisany w "Trenach" objął bowiem wszystkie elementy światopoglądu człowieka renesansowego.
W "Trenie XIII" zakończenie utworu jest w formie stylizowanego napisu nagrobnego, symbolizuje nieodwołalność straty: "Urszula Kochanowska tu leży, kochanie ojcowe, albo raczej płacz i narzekanie. Opakeś to, niebaczna śmierci , udziałała: nie jać onej, ale mnie ona płakać miała."
W "Trenie XIX" we śnie zjawia się zmarła matka Kochanowskiego z Urszulką na ręku i udziela synowi upomnienia. Wypowiada słowa pocieszenia, a Kochanowski przyjmuje je do wiadomości, matka potwierdza, że jego córka istnieje dalej , (wbrew wątpliwościom wyrażonym w "Trenie X")przebywa w niebie , gdzie zażywa szczęścia. Dalej matka tłumaczy synowi, że jego córkę spotkał lepszy los niż te, który miałaby na ziemi i pociesza go argumentami, które stanowią syntezę wątków pogańskich i chrześcijańskich. Matka radzi Kochanowskiemu: "Ludzkie przygody, ludzkie noś !" Światopogląd zostaje odbudowany, bunt przeciwko Bogu i wszystkiemu, w co wierzył Kochanowski zostaje przezwyciężony. Rada matki, by z godnością znosił wszystko to, co może przynieść los, pozwala Kochanowskiemu powrócić do światopoglądu wyznawanego przed śmiercią Urszulki. Cykl "Trenów kończy się wezwaniem do spokoju.
O nieprzemijających wartościach dzieła Kochanowskiego pięknie napisał poeta Julian Przyboś w szkicu "Trudne "Treny" :
"Treny- liryki wzruszają i wzruszać będą, dopóki brzmieć będzie mowa polska. Nikt nie prześcignął Kochanowskiego w poetyckiej sztuce poddania sercu słuchacza uczuć tkliwości ojcowskiej , żalu, boleści i żałoby. Sztuka liryczna najwyższa to taka, którą najtrudniej określić, bo jest prawie że niedostrzegalna. Dźwięki , słowa i zdania , rytmy i rymu nie nazywają już stanów uczuciowych ani o nich nie opowiadają, ale tak są zestrojone, że je ewokują; wywołują stan emocjonalny, inaczej, tj. bez nich, niepojęty: jakby wiersze przemieniały się w falowanie wzruszeń. Zdaje się, jakby zamiast słów i zdań toczyły się łzy i jakby szloch układał miarę wiersza (Tren VII), jakby (Tren VIII) nagle , po szczebiocie zamilkłym- "z każdego kąta żałość ujmowała". (Julian Przyboś, "Trudne "Treny").
"Treny" Kochanowskiego zachowują swą wartość i znaczenie, także we współczesnej lekturze i w odczuciach i przemyśleniach współczesnych czytelników. Kochanowski wypowiedział się w "Trenach" jako zrozpaczony ojciec i człowiek przeżywający osobisty dramat, ale także jako poeta- humanista, znawca wymogów renesansowej poetyki. Wystawił poetycki pomnik swej córce, jakiego nie ma żadna literatura na świecie.