Napisane 1586 roku, są najbardziej horacjańskim dziełem w polskiej literaturze. Jan Kochanowski starał się je przyswoić polskiej literaturze. Udało mu się w sposób mistrzowski tego dokonać, stosując między innymi mistrzowskie parafrazy. Dla Kochanowskiego pieśń to refleksyjny wiersz liryczny, będący wypowiedzią osobistą w średnim stylu, wypowiedź o sobie samym ale także o otaczającym go świecie. Tematyka pieśni jest więc rozmaita- dotyczy wszystkiego tego co autorowi udało się zaobserwować i co go poruszyło. Kochanowski zachwyca się otaczającą go naturą, pięknem przyrody, zachwyca go również uroda polskich dziewcząt, dobroć polskich żon ale fascynują go tematy mające swe źródło w biblijnych opowieściach takie jak na przykład opis biblijnego potopu. Obecny jest w pieśniach stały motyw: poezja postrzegana jako "ucieszna lutnia" oraz poeta - wieszcz i mistrz, którego sława nigdy nie przeminie. Często porusza Kochanowski również temat zmienności losu zwanej przez niego najczęściej Fortuną, niezwykle nie stałej i ulotnej. "Pieśni" zawierają opis doświadczeń poety, rozważania o sobie samym, o świecie w którym żyje, o porządku panującym w społeczności najbliższych mu ludzi. Fascynują go filozoficzne problemy, takie jak poszukiwanie drogi do miłosiernego Boga, poszukiwanie sensu nieustannego zmagania się człowieka z trudnym życiem. Stawianie czoła wszelkim przeciwnościom.

Pieśń II

Serce roście patrząc na te czasy!

Mało przed tym gołe były lasy,

Śnieg na ziemi wysszej łokcia lażał,

A o rzekach wóz nacięższy zbieżał.

Teraz drzewa liście na się wzięły,

Polne łąki pięknie zakwitnęły;

Loy zeszły, a po czystej wodzie

Idą statki i ciosane łodzie.

Teraz prawie świat się wszystek śmieje,

Zboża wstały, wiatr zachodny wieje;

Ptacy sobie gniazda omyślają,

A przede dniem śpiewać poczynają.

Ale to grunt wesela prawego,

Kiedy człowiek sumnienia całego

Ani czuje w sercu żadnej wady,

Przeczby się miał wstydać swojej rady.

Temu wina nie trzeba przylewać

Ani grać na lutni, ani śpiewać;

Bęzie wesół, byś chciał, i o wodzie,

Bo się czuje prawie na swobodzie.

Ale kogo gryzie mól zakryty,

Nie idzie mu w smak obiad obfity;

Żadna go pieść, żadny głos nie ruszy,

Wszysto idzie na wiatr mimo uszy.

Dobra myśli, której nie przywabi,

Choć kto ściany drogo ujedwabi,

Nie gardź moim chłodnikiem chruścianym,

A bądź ze mną, z trzeźwym i z pijanym!

Zmiany jakie dokonują się w człowieku są najczęściej związane z przemianą jaka dokonuje się w przyrodzie. Wiosna jest najbardziej ożywczą i radosna porą roku, dzięki niej człowiek odzyskuje nadzieję i siły na lepsze życie. Wszechogarniająca radość pozwala na to aby dostrzegać piękno samego siebie, bliskich nam ludzi i piękno świata w którym żyjemy.

Pieśń VII

Trudna rada w tej mierze: przyjdzie się rozjechać,

A przez ten czas wesela i lutnie zaniechać.

Wszystka moja dobra myśl z tobą precz odchodzi,

A z tego mię więzienia nikt nie wyswobodzi,

Dokąd cię zaś nie ujźrzę pani wszech piękniejsza,

Co ich kolwiek przyniosła chwila teraźniejsza.

Już mi z myśli wypadły te obecne twarzy;

Twoje nadobne lice jest podobne zarzy,

Która nad wielkim morzem rano się czerwieni,

A z nienagła ciemności nocne w swiatłość mieni;

Przed nią gwiazdy drobniejsze po jednej znikają

I tak juz przyszłej nocy nieznacznie czekają.

Takaś ty w oczu moich. Szczęśliwa to droga,

Po której chodzić będzie tak udatna noga;

Zajźrzą wam, gęste lasy i wysokie skały,

Że przede mną będziecie taką rozkosz miały:

Usłyszycie wdzięczny głos i przyjemne słowa,

Po których sobie tęskni biedna moja głowa.

Lubeż moje wesele, lubeż me biesiady!

Mnie podobno już próżno szukać inszej rady,

Jeno smutnego serca podpierać nadzieją;

W nadzieję ludzie orzą i w nadzieję sieją.

A ty tak sroga nie bądź ani mię tym karzy,

Bych długo nie miał widzieć twojej pięknej twarzy!

Miłość zajmuje w twórczości Jana Kochanowskiego niezwykle ważne miejsce. Ona jest siła napędową ludzkiego życia. Ona sprawia, że łatwiej wśród wielu losowych przeciwności trwać i w tym trwaniu przy drugiej bliskiej osobie odnajdywać sens każdego kolejnego dnia. Pieśń VII porusza trudny temat rozstania kochanków. Ukochana kobieta wyjeżdża i podmiot liryczny już przewiduje jak trudne będzie dla niego to rozstanie.

Pieśń XX

Miło szaleć, kiedy czas po temu,

A tak, bracia, przypij każdy swemu,

Bo o głodzie nie chce się tańcować,

A podpiwszy, łacniej już błaznować.

Niech się tu nikt z państwem nie ozywa

Ani z nami powagi używa;

Przywileje powieśmy na kołku,

A ty wedla pana siądź, pachołku!

Tam dobra myśl nigdy nie postoi,

Gdzie z rejestru patrzą, co przystoi;

A powiem wam, że się tym świat słodzi,

Gdy koleją statek i żart chodzi.

Ale to mój zysk, że mię słuchacie,

A żadnej mi pełnej nie podacie;

Znał kto kiedy poetę trzeźwiego?

Nie uczyni taki nic dobrego.

Przedsię do mnie, a ja nie zawiodę;

Wy też drudzy, co macie pogodę,

Każdy swojej włóż w ucho leda co,

Nie macie tu oględać się na co.

I z namędrszym nie trzymam w tej mierze,

Kto się długo na dobrą myśl bierze:

Czas ucieka, a żaden nie zgadnie,

Jakie szczęście o jutrze przypadnie.

Dziś bądź wesół, dziś użyj biesiady,

O przyszłym dniu niechaj próznej rady:

Już to dawno Bóg odmyślił w niebie,

A k'tej radzie nie przypuszczą ciebie.

Jest w życiu człowieka czas na to aby spędzać pożytecznie swój czas na zabawie i odpoczynku. To wielka sztuka umieć dobrze odpoczywać. Zabawa jest czasem, w którym człowiek regeneruje swoje siły do następnych być może trudnych wyzwań. Trzeba radować się chwilą którą przynosi życie, w tym co daje nam los dostrzec to co jest najpiękniejsze i najmilsze. Tylko ta chwila jest człowiekowi dana tylko z nią może coś pożytecznego uczynić.

Pieśń XXIV (wtóre)

Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony

Polecę precz, poeta, ze dwojej złożony

Natury: ani ja już przebywać na ziemi

Więcej będę; a więtszy nad zazdrość, ludnemi

Miasty wzgardzę. On, w równym szczęściu urodzony,

On ja, jako mię zowiesz, wielce ulubiony

Mój Myszkowski, nie umrę ani mię czarnymi

Styks niewesoła zamknie odnogami swymi.

Już mi skóra chropawa padnie na goleni,

Już mi w ptaka białego wierzch się głowy mieni;

Po palcach wszędy nowe piórka się puszczają,

A z ramion sążeniste skrzydła wyrastają.

Terazże, nad Ikara prędszy przeważnego,

Puste brzegi nawiedzę Bosfora hucznego

I Syrty Cyrynejskie, muzom poświęcony

Ptak, i pola zabiegłe za zimne Tryjony.

O mnie Moskwa i będą wiedzieć Tatarowie,

I róznego mieszkańcy świata Anglikowie;

Mnie Niemiec i waleczny Hiszpan, mnie poznają,

Którzy głęboki strumień Tybrowy pijają.

Niech przy próznym pogrzebie żadne narzekanie,

Żaden lament nie będzie ani uskarżanie:

Świec i dzwonów zaniechaj, i mar drogo słanych,

I głosem żałobliwym żołtarzów śpiewanych!

Poezja i poeta są nieśmiertelni, są jak ptak który wznosi się ponad ziemię i z lotu potrafi ocenić piękno świata.

Ta pieśń to parafraza ody Horacego, Kochanowski również zastanawia się nad rola poety i poezji we współczesnym mu świecie. Jest przekonany o niezwykłej, wieszczej roli poety w śród ludzi, którzy go otaczają i z którymi on przebywa. Pamięć o twórcach przetrwa przez wiele lat i zapewni swemu głosicielowi nieśmiertelność i wieczną chwałę. To wielki tryumf życia nad śmiercią, najgorsza jaka być może przed zapomnieniem. Poeta i jego poezja mają swe miejsce w sercach ludzi to najmilsze dla nich miejsce przebywania.

Pieśń XXIII

Nie zawżdy, piękna Zofija,

Róża kwitnie i lelija;

Nie zawżdy człek będzie młody

Ani tej, co dziś, urody.

Czas ucieka jako woda,

A przy nim leci Pogoda

Zebrawszy włosy na czoło,

Stąd jej łapaj, bo w tył goło.

Zima bywszy zejdzie snadnie,

Nam gdy śniegiem włos przypadnie,

Już wiosna, już lato minie,

A ten z głowy mróz nie zginie.

Pieśń V

Wieczna sromota i nienagrodzona

Szkoda, Polaku! Ziemia spustoszona

Podolska leży, a pohaniec sprosny,

Nad Niestrem siedząc, dzieli łup żałosny!

Niewierny Turczyn psy zapuścił swoje,

Którzy zagnali piękne łanie twoje

Z dziećmi po społu, a nie masz nadzieje,

By kiedy miały nawiedzić swe knieje.

Jedny za Dunaj Turkom zaprzedano,

Drugie do hordy dalekiej zagnano;

Córy szlacheckie (żal się mocny Boże!)

Psom bisurmańskim brzydkie ścielą łoże.

Zbójce (niestety), zbójce nas wojują,ˇ

Którzy ani miast, ani wsi budują;

Pod kotarzami tylko w polach siedzą,

A nas nierządne, ach, nierządne, jedzą!

Tak odbieżałe stado więc drapają

Rozbójce wilcy, gdy po woli mają,

Że ani pasterz nad owcami chodzi,

Ani ostrożnych psów za sobą wadzi.

Jakiego serca Turkowi dodamy,

Jesli tak lekkim ludziom nie zdołamy?

Ledwieć nam i tak króla nie podawa;

Kto sie przypatrzy, mała nie dostawa.

Zetrzy sen z oczu, a czuj w czas o sobie

Cny Lachu! Kto wie, jemu czyli tobie

Szczęście chce służyć? A dokąd wyroku

Mars nie uczyni, nie ustępuj kroku!

A teraz k'temu obróć myśli swoje,

Jakobyć szkody nieprzyjaciel twoje

Krwią swą nagrodził i omył tę zmazę,

Którą dziś niesiesz prze swe ziemie skazę.

Wsiadamy? Czy nas półmiski trzymają?

Biedne półmiski, czego te czekają?

To pan, i jadać na śrzebrze godniejszy,

Komu żelazny Mars będzie chętniejszy.

Skujmy talerze na talery, skujmy,

A żołnierzowi pieniądze gotujmy!

Inszy to darmo po drogach miotali,

A my nie damy, bychmy w cale trwali?

Dajmy; a naprzód dajmy! Sami siebie

Ku gwałtowniejszej chowajmy potrzebie.

Tarczej niż piersi pierwej nastawiają,

Pozno -puklerza przebici macają.

Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";

Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,

Nową przypowieść Polak sobie kupi,

Ze i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

Jan Kochanowski przypomina wydarzenia, które miały miejsce w 1575 roku kiedy to Tatarzy dokonali napadu na Polskę. Uprowadzili wtedy około 50 tysięcy jeńców. Pieśń jest apelem do wszystkich Polaków aby taka sytuacja nie mogła się już więcej nigdy zdarzyć. Aby Polacy wyciągnęli wnioski z zaistniałej sytuacji i dokonali zmian w swoich rządach i nie dopuścili nigdy więcej do takiej wielkiej tragedii. Poeta rozpacza w imieniu tych wszystkich, którzy najbardziej ucierpieli i stracili kogoś najbliższego, wyraża ból pohańbionych, uprowadzonych kobiet i ich zrozpaczonych rodzin.

Pieśń IX ("Chcemy sobie być radzi?") wzywa do zabawy i radowania się chwila obecna. Wciąż pobrzmiewa tu horacjańskie zawołanie "carpe diem" chwytaj dzień i raduj się nim bo doprawdy nie wiadomo co stanie się następnego dnia. Fortuna jest zmienna i kapryśna dlatego trzeba koniecznie korzystać z tych chwil, które są dla człowieka mile i radosne aby w chwilach cierpienia nie wyrzucać sobie tego, ze nie umiejętnie korzystaliśmy z życia.

Kochanowski wyraźnie nawiązuje tu do filozofii Epikura i filozofii stoików.

Pieśń XII - "Pieśń o cnocie"

Budowa tej pieśni to oracja gdyż dwa pierwsze wersy to teza, następne wersy od trzeciego do ósmego to rozwiniecie tej tezy a zwrotka trzecia to twierdzenie przeciwstawne; zwrotka czwarta zawiera definicję a zwrotka ostatnia wyposażona jest w morał. Poeta przedstawia wartość cnoty, szczególną zaś cnotą jest dla niego służba ojczyźnie. : "A jeśli komu droga otwarta do nieba, / Tym, co służą ojczyźnie...".

Raki

Folgujmy paniom nie sobie, ma rada;

Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada

Godności trzeba nie za nic tu cnota,

Miłości pragną nie pragną tu złota.

Miłują z serca nie patrzają zdrady,

Pilnują prawdy nie kłamają rady.

Wiarę uprzejmą nie dar sobie ważą,

W miarę nie nazbyt ciągnąć rzemień każą

Wiecznie wam służę nie służę na chwilę,

Bezpiecznie wierzcie nie rad ja omylę.

"Raki" - to wspaniała poetycka zabawa słowem, gdyż zaprezentowany wiersz o przewrotnym tytule można odczytać na dwa różne sposoby. Wersy mogą być odczytane od strony lewej do prawej i odwrotnie. Trdycyjny sposób czytania pokazuje nam kobietę jak wspaniała istotę godna szacunku i uwielbienia. Czytanie od końca do początku odwrotnie - jej naganą kobiecych przywar.

Na sokolskie mogiły

Tuśmy się mężnie prze ojczyznę bili

I na ostatek gardła położyli.

Nie masz przecz, gościu, złez nad nami tracić

Taką śmierć mógłbyś sam drogo zapłacić.

"Na sokolskie mogiły" - wiersz przyjmuje formę napisu nagrobnego umieszczanego na mogiłach poległych pod Sokalem w 1519 r. w bitwie z Tatarami. Autor pragnie zwrócić uwagę tych wszystkich, którzy będą wspominać poległych aby nie użalali się nad ich losem lecz aby raczej z takiej postawy poległych wyciągnęli płynącą dla potomnych naukę.

O miłości

Próżno uciec, próżno się przed miłością schronić,

Bo jako lotny nie ma pieszego dogonić?

"O miłości" - ten dwuwers opisuje wielkość i istotę miłości. Poeta zawarł w nim dwa przeciwstawne elementy i na tej zasadzie kontrastu dwóch słów : lotny - pieszy zbudował cały koncept tego krótkiego dystychu.

Ku Muzom

Panny, które na wielkim Parnazie mieszkacie,

A ippokreńską rosą włosy swe maczacie,

Jeslim sie wam zachował jako żyw statecznie,

Ani mam wolej z wami rozłączyć się wiecznie;

Jesli królom nie zajźrzę pereł ani złota,

A milsza mi daleko niż pieniądze cnota;

Jesli nie chcę, żebyście komu pochlebiały

Albo na mię u ludzi niewdzięcznych żebrały:

Proszę, niech ze mną za raz me rymy nie giną,

Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną!

"Ku Muzom" - to apel poety skierowany do Muz z prośbą o zachowanie poety i jego poezji w łaskawej pamięci potomnych.

Do Hanny

Na palcu masz dyjament, w sercu twardy krzemień,

Pierścień mi, Hanno, dajesz, już i serce przemień

"Do Hanny" - dwuwers miłosny zawierający interesujący pomysł rozwinięcia znanego i popularnego przysłowia, o człowieku który ma serce z kamienia.

Do dziewki

A z tobą i w pół nocy zda się dzień na niebie

A co wiedzieć, gdzie chodzisz, moja dziewko śliczna,

A mnie tymczasem trapi tęskność ustawiczna,

Jakoby słońce zaszło, kiedy nie masz ciebie,

"Do dziewki" - fraszka miłosna, oparta na koncepcie: nieszczęśliwa miłość i cierpienie kochanka ze zjawiskiem natury.

O kaznodziei

Pytano kaznodzieje: "Czemu to, prałacie,

Nie tak sami żywiecie, jako nauczacie?"

(A miał doma kucharkę.) I rzecze: "Mój panie,

Kazaniu sie nie dziwuj, bo mam pięćset na nie;

A nie wziąłbych tysiąca, mogę to rzec śmiele,

Bych tak miał czynić, jako nauczam w kościele"

Fraszka "O kaznodziei" porusza temat duchowieństwa i jego chciwości i obłudy. Krytykuje namowy kapłanów do życia w ubóstwie i brak realizacji swych postulatów we własnym życiu.

O kapelanie

Królowa do mszej chciała, ale kapelana

Doma nie naleziono, bo pilnował dzbana.

Przyjdzie potym nierychło w czerwonym ornacie,

A królowa: "Ksze miły, długo to sypiacie!"

A mój dobry kapelan na ono łajanie:

"Jeszczem ci się dziś nie kładł, co za długie spanie?"

We fraszce "O kapelanie" przedstawia autor obraz księży w ówczesnym społeczeństwie. Prowadza oni nie godne stanu kapłańskiego życie, często nadużywają alkoholu, prowadza hulaszczy tryb życia, źle wykonują swoje kapłańskie obowiązki nie licząc się z tym jak wielkie dają zgorszenie.

Do gór i lasów

Wysokie góry i odziane lasy!

Jako rad na was patrzę, a swe czasy

Młodze wspominam, które tu zostały,

Kiedy na statek człowiek mało dbały.

Gdziem potym nie był? Czegom nie skosztował?

Jażem przez morze głębokie żeglował,

Jażem Francuzy, ja Niemce, ja Włochy,

Jażem nawiedził Sybilline lochy.

Dziś żak spokojny, jutro przypasany

Do miecza rycerz; dziś między dworzany

W pańskim pałacu, jutro zasie cichy

Ksiądź w kapitule, tylko że nie z mnichy

W szarej kapicy a z dwojakim płatem;

I to czemu nic, jeśliże opatem?

Taki był Proteus, mieniąc się to w smoka,

To w deszcz, to w ogień, to w barwe obłoka.

Dalej co będzie? Srebrne w głowie nici,

A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci

Fraszka "Do gór i lasów" przedstawia elementy z życia Jana Kochanowskiego ma charakter osobistych rozważań i wspomnień poety z czasów jego podróży po Europie. Wspomina to udało mu się zobaczyć w ciągu swego życia i cieszy się z tego wszystkiego czego dane mu było doświadczyć.