Można powiedzieć iż poezja łacińska, obecna silnie w pierwszych latach renesansu w Polsce znalazła doskonały wyraz w twórczości Klemensa Janickiego, którego krótkie chwile życia przypadają na lata 1516 - 1543. Wielu zarzucało temu poecie wtórność i epigonizm wobec dokonań liryki zarówno antycznej, jak i ówczesnej literatury europejskiej. Jednak Janickiego łączy z tym kręgiem kulturowym po prostu wykształcenie i podobne zainteresowania, potrafił bowiem wnieść wiele nowego w niektóre skostniałe formy łacińskie. Pierwsze swoje literackie próby poeta stawiał w wierszach wydanych dopiero po jego śmierci, w latach siedemdziesiątych pod tytułem "Żywoty arcybiskupów gnieźnieńskich". Powstały one zapewne wtedy, gdy młody poeta, pierwszy i na długie lata jedyny pochodzący z chłopstwa, znalazł się jako pomocnik bibliotekarza, na dworze biskupa Krzyckiego. Warto przypomnieć ze arcybiskup był znanym w tamtych czasach autorem pamfletów poetyckich, a także swawolnych i rubasznych erotyków. Warto zaznaczyć, że Janicki, mimo iż były to jego młodzieńcze dopiero dokonania poetyckiej, nie wpadł w pustosłowie, jakie przydarzało siew wielu poetom łacińskim, którzy chcąc zaimponować swoją znajomością języka klasycznego, często tworzyli wręcz potworne porównania, rozbudowane i zapełnione mnóstwem dawno przebrzmiałych i nikogo nie obchodzących mitologicznych postaci i wydarzeń. Kolejnym dziełem Janickiego, były "Żywoty królów", pełniących swoista funkcje wierszowanej historii Polski. Pojawia się tez w tym dziele wierszowana rozmowa Króla (najprawdopodobniej Władysława Jagiełły) ze Stańczykiem, legendarnym prawie błaznem dworskim. Ważna jest w tym utworze funkcja poety, który przybiera dla siebie rolę chwalcy minionych czasów. Podobna wybierał dla siebie później Jan Kochanowski wskazujący na doskonałość dawnych, minionych wartości, wyborów ludzkich i wydarzeń. Dla Janicjusza, tak był bowiem nazywany przez mu współczesnych, "Wiekiem złotym" były lata panowania pierwszych Jagiellonów, dla Kochanowskiego czasy Janicjusza, dla poetów baroku czasy Zygmunta Augusta i tak aż po czasy nam współczesne zawsze pojawiali się Ci chwalący "niegdysiejsze śniegi".

Nie można nie wspomnieć o niezwykle ważnym dla początków poezji humanistycznej tomie Janickiego noszącym skromny tytuł "Żale, Elegie, Epigramy", który ukazał się w Krakowie w roku 1542. Znajdują się tutaj najróżniejsze tematycznie wiersze, warto wspomnieć na marginesie o tych pisanych dla zapewnienia chwały mecenasom, im bowiem poeta zawdzięczał bardzo dużo, jeżeli idzie o umożliwienie warunków do pisania i rozwijania swojego talentu poetyckiego, tak wiec wspomina on później z wdzięcznością o Krzyckim, oraz o drugim swoim wspomożycielu, po śmierci tego pierwszego, zajął się nim bowiem Piotr Kmita. Ten ostatni finansował między innymi wyjazdy zagraniczne młodego poety.

Ukoronowaniem niewielkiego ilościowo ale znaczeniowo doniosłego dorobku poety była słynna "Elegia o sobie samym do potomności". Jest to szczere i autentyczne wyznanie, napisane w obliczu zbliżającej się i przeczuwanej przez poetę własnej śmierci. Na zawsze upamiętnił on w nim swoja mała wioskę z której pochodził, Januszkowo leżące w ziemi kujawskiej:

"Wysoko leży wieś nad żnińskim bagnem,

Od niejakiego Januszka nazwana...".

Można patrzeć na ten wiersz jak na przedśmiertna spowiedź, ale także jako na dumne pokazanie swojego życia przez spełnionego poetę. Ciekawa i przejmująca jest nawet relacja z jego choroby, umierał bowiem na nieuleczalna wówczas puchlinę wodną. Ogólnie można w tym utworze znaleźć wiele pięknych, poetyckich obrazów mówiących o cykliczności natury, o rodzeniu się i umieraniu, które komponują się z innymi mniej znanymi wierszami poety jak na przykład z zatytułowanym "Do dzieci bawiących się obręczą":

"Jak szybko toczy się ta obręcz, dzieci!

Tak samo pędzi czas i wasze życie.

Upadła obręcz! I znów się podrywa!

A pory, kiedy miną, już nie wrócą".

Jak już wspomniałem jest to tez wyznanie wiary we własne dzieło i rodzaj zaprezentowania po raz ostatni swoich doskonałych umiejętności poetyckich. poeta w żadnym razie nie wpada jednak w pustą i próżną dumę, zaciemniającą mu rzeczywisty obraz swoich dokonań:

"Szczęśliwie wejdziesz w świat, a wielkie imię

Sprawi, że będą cię kochać Polacy.

Lecz dokądkolwiek losy cię powiodą,

Bacz, byś się sobie nie wydała wielka

I nie uniosła się pychą".

Należy wyraźnie stwierdzić uczciwie ze Janicki okazał się mistrzem poezji łacińskiej, któremu nawet w jej materii z trudem starał się dorównać Jan Kochanowski. Stał się tez ten młodo zmarły poeta, inspiracja dla Mistrza Jana z Czarnolasu, pokazując mu tematykę swoich wierszy i sposób ujęcia wielu zagadnień. Stał się też Janicki mimowolnym sprawca upadku dalszej poezji łacińskiej. W sposób doskonały wykorzystał bowiem jej wzorce i każdy następny poeta chcący pisać po nim, stałby się tylko mimowolnym jego epigonem. Można wiec i Janickiego nazwać jeśli nie ojcem to wujem języka polskiego, gdyż paradoksalnie to właśnie dzięki swemu mistrzostwu w łacinie otworzył drzwi dla języka ojczystego. Z chwilą jego śmierci, zaczyna się w poezji naszego kraju etap poetów używających już dwóch języków na równych prawach, co w przeciągu wieku doprowadzi do wyparcia łaciny z twórczości poetyckiej i zastąpienia jej w całości językiem ojczystym.