Inscenizację dramatu Juliusza Słowackiego, Balladyna wyreżyserował dla Teatru Polskiego Jarosław Kilian. Czas akcji przedstawienia nie jest dokładnie określony, dramat rozgrywa się "za czasów bajecznych", w okolicach jeziora Gopło i w Gnieznie, wówczas stolicy Polski. To okres panowania króla Popiela III.

Któregoś dnia chaty pustelnika mieszkającego na obrzeżach lasu nawiedza hrabia Kirkor ze swoimi żołnierzami. Ponieważ starzec uznawany był za uczonego, Kirkor pragnie uzyskać od niego radę, jak zdobyć dobrą żonę. Okazuje się, iż pustelnik to wygnany z kraju król Popiel III, zaś w jego posiadaniu jest mityczny korona dynastii Piastów. władzę w państwie sprawuje podstępnie jego brat. Kirkor postanawia więc przywrócić poprzedni porządek i zabić uzurpatora. W zamian za to Popiel III obiecuje pomóc hrabiemu w znalezieniu odpowiedniej małżonki. Radzi, by Kirkor szukał dziewczyny pracowitej i o dobrym sercu, jednak nie na zamkach czy dworach królewskich. Hrabia ma podążać tam, gdzie wskaże mu jaskółka.

W kolejnej części dramatu poznajemy nową postać, tajemniczą Goplanę, władczynię jeziora Gopło. Dziwnym zbiegiem okoliczności zakochuje się ona w pijaku Grabku. Jednak Grabiec spotyka się już z dziewczyną, siostrą Aliny, Balladyną. Odrzuca awanse Goplany, którą "rybim potworem". Pani jeziora rozkazuje więc swoim służącym, Skierce i Chochlikowi, sprawienie tego, by Grabiec zakochał się w niej i nie spotykał się już więcej z Balladyną. Jednak duszki nie wykonały dobrze swojego zadania i chłopak spotkał się ze swoją ukochaną. Jak zareagowała na to Goplana? Czy ukarała niewiernego Grabca? W jaki sposób rozwinie się akcja? Czy Kirkor odnajdzie ukochana kobietę? Na te pytania można było odpowiedzieć sobie oglądając spektakl lub czytając książkę. Ogólne wnioski z dramatu nasuwają się same, zbrodnia zawsze musi zostać ukarana, ponieważ nie ma ucieczki przed sprawiedliwością.

Reżyser "Balladyny" wykorzystał bardzo interesujący pomysł na scenografię, którą zbudowano z obrazów Nikifora. Niektóre jej elementy jednak mogą razić "przeciętnego" odbiorcę, jak na przykład XIX-wieczne hełmy, druty kolczaste, etc. Być może ta inscenizacja sztuki Słowackiego nie jest najlepszą, jaką można było zobaczyć na przestrzeni ostatnich lat( niektóre sceny zostały bardzo znacząco okrojone, zniesiono także podział sztuki na akty, co utrudniało zorientowanie się, w którym momencie toczy się akcja). Pozostaje mieć nadzieję, iż doczekamy się kolejnych realizacji tejże sztuki.