"Zemsta" to kolejne arcydzieło znakomitego polskiego reżysera, Andrzeja Wajdy będące adaptacją tekstu literackiego ( Wystarczy wspomnieć o "Popiele i diamencie", Lotnej", "Popiołach" czy wielkich adaptacjach dzieł Iwaszkiewicza - "Brzezina", "Panny z Wilka"). Andrzej Wajda, rocznik 1926, jest zwycięzcą kilkudziesięciu nagród zarówno polskich jak i zagranicznych. Oskara za całokształt twórczości otrzymał 26 marca 2000 (wręczyła mu go znana amerykańska aktorka, Jane Fonda). Wajda rozpoczął studia reżyserskie w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi w 1949 roku, następnie zaś kształcił się u boku Aleksandra Forda. Uważany jest za jednego z najznakomitszych polskich reżyserów, współtwórcę polskiej szkoły filmowej. (wraz z Jerzym Kawalerowiczem). Andrzej Wajda jest obecny w polskiej kulturze od wielu lat. Odnosił wiele sukcesów, ale doznawał też porażek, jak to w życiu bywa. Reżyserował filmy wybitne, ale i filmy słabe, w jednych budził zachwyt, inni go odrzucali. Wajda, chyba najbardziej z reżyserów był wyrazicielem poglądów pokolenia tych "kamieni rzuconych na szaniec". On jeden może i powinien powiedzieć o sobie, że jest "wielkim reżyserem", i nie będą to puste słowa. Jego filmy ( oczywiście nie wszystkie, ale znakomita większość), mogą być odbierane jako ciągłe dociekanie o tym, jak być Polakiem, jak służyć Ojczyźnie. Mówi, że nigdy nie osiągnąłby tego, kim się stał, gdyby nie jego miłość do filmu: "W moim przekonaniu, jeśli ktoś uprawia jakąkolwiek dyscyplinę sztuki czy nauki, czy sportu z innych powodów niż dla samej radości jej uprawiania, zawsze kryje się za tym oszustwo. Nie można robić filmów po to, by wypowiadać jakieś myśli. Trzeba robić filmy, ponieważ się to lubi, ponieważ kocha się robienie filmów. A że jestem żywym człowiekiem, wiec myślę, kontaktuję się z rzeczywistością i zastanawiam się nad tym, co mógłbym powiedzieć. Ale najpierw muszę kochać film, sam proces jego powstawania, ludzi, z którymi pracuję, aktorów, którzy będą grali, to, że rzecz napisana zmienia się w taśmę filmową, zapach taśmy filmowej, szum projektorów w kabinie (...). Jeśli nie ma się biologicznego stosunku do samego procesu robienia filmu, powstają rzeczy martwe, bo ten stosunek obfotografowuje się w filmie tak samo, jak jest on widoczny na twarzach sportowców, jak odbija się w słowach pisarza". Wajda zapytany o to, kim jest reżyser w jego pojęciu, jaka powinien spełnić funkcję, odpowiedział: "Funkcja reżysera? Zawód reżysera? To połączenie poety z... kapralem. Największa trudność w pracy nad filmem, to zespolenie w jedno tych dwóch bardzo sprzecznych osobowości. Rzecz w tym, że owe artystyczne wizje, jakie każdy z nas powinien nosić w sobie, trzeba urzeczywistniać często po prostu krzykiem, komenderowaniem, rozstawianiem po kątach- inaczej niewiele się osiągnie".

Po sukcesie kasowym "Pana Tadeusza" Wajda postanowił wyreżyserować coś lżejszego i sięgnął po XIX-wieczną komedię, gdyż według reżysera wady ludzkie i problemy nie zmieniły się bardzo od tamtych czasów.

Premiera adaptacji "Zemsty" była wcześniej zapowiadanym wydarzeniem, a to ze względu na obsadę głównych ról) i miała miejsce 4 października 2002. Teraz może co nieco o filmie: Wajda bardzo sztywno trzyma się komedii Fredry, nie dodaje od siebie żadnych postaci czy dialogów, jedyną zmianą była zmiana scenerii, z letniej na zimową. Zamek w Ogrodzieńcu, gdzie reżyser umieścił akcję filmu, prezentował się świetnie.

Spróbujmy teraz odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki musi być dziś dobry film? Czy musi posiadać szybka akcję i supernowoczesne efekty specjalne? Wajda odpowiada, że nie, wcale tak nie musi być. Reżyser tak podsumował pracę nad komedią Fredry: "Chciałem dać do zrozumienia, że zrobiliśmy wszystko, by "Zemsta" zamieniła się w film, i wydawało mi się, że dzięki temu mogliśmy sobie pozwolić na końcu na zmrużenie oka do widza, na sugestię, że jest to jednak adaptacja utworu teatralnego. Postaci mówią na koniec kwestie, które ich opisują, przedstawiają się raz jeszcze".

Fabuła "Zemsty" jest bardzo nieskomplikowana, można by rzec, schematyczna. Komedia ta w warstwie fabularnej opowiada o kłótni dwóch sąsiadów mieszkających w jednym zamku, oddziela ich od siebie tylko cienki mur. Nie potrafią oni dojść do porozumienia w żadnej kwestii, są niczym woda i ogień. Ich dzieci, Wacław i Klara zakochują się w sobie, jednak ani Cześnik ani Rejent nie zamierzają zgodzić się na małżeństwo. Od tego momentu rozpoczyna się intryga... Intryga, którą reżyser rozumiał nie tylko na sposób polityczny, ale traktował ją również, jako przestrogę przed gwałtownością charakterów polskich szlachciców: "Polacy niestety niewiele zmienili się od tamtych czasów. Jeśli nawet stać nas czasami na wielką zgodę narodową - świadkami takiego zdarzenia byliśmy także w naszych czasach - to zgoda ta nie wystarczała na długo. Dlatego mam nadzieję, że publiczność "Zemsty" oglądając Cześnika i Rejenta kładących kres waśni, dostrzeże w tej scenie przestrogę przed iluzorycznością tego pojednawczego gestu, który ci sami bohaterowie mogą już po chwili obrócić w niwecz, gdy ich polskie charaktery znów wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem."

Krytycy zaraz po premierze chwalili obsadę głównych ról, jednak nie wszyscy aktorzy potrafili dopasować się do granych przez siebie postaci. Szczególnie dobrze spisał się Roman Polański, skądinąd świetny reżyser, w roli Papkina. W prasie i telewizji pojawiły się nawet głosy, ze Wajda "rozwinął" rolę Papkina specjalnie dla Polańskiego, jednak nie jest to do końca prawdą. Polański nadał Papkinowi specyficzne cechy osobowości, ubarwił tę postać. Duże wrażenie na widzach robili także Andrzej Seweryn jako Rejent i Janusz Gajos grający Cześnika. Seweryn w tej roli jest zabawny, widać, że do roli szykował się bardzo długo, zaś Janusz Gajos, którego większość widzów pamięta z "Czterech pancernych" wcale nie jest gorszy. Można powiedzieć, że ci aktorzy są jasnymi punktami "Zemsty", których nie ma ona wcale tak dużo, jak mogłoby się wydawać.

Także i Rafał Królikowski w roli Wacława spisuje się niewiele gorzej od starszych kolegów, jednak w jego grze widać jeszcze niepewność. Największe natomiast zarzuty można postawić Agacie Buzek ( grała Klarę) i Katarzynie Figurze (Postolina). Gra Agaty Buzek pozostawiała wiele do życzenia, była sztuczna i nieprofesjonalna. Buzek starała się wypaść jak najlepiej, jednak tym razem jej nie wyszło. Co się tyczy Figury, jej postać wydaje się być zbyt wyeksponowana, przerysowana. Czyżby Wajda wybrał ją ze względu na jej warunki fizyczne? Jeśli zaś chodzi o Daniela Olbrychskiego w roli Dyndalskiego, cóż właściwie nie pokazuje on swoją grą niczego szczególnego.

W "Zemście" można było dopatrzyć się kilku dość znaczących błędów. Chodzi tutaj o dźwięk. Widzowie mają spory problem, żeby zrozumieć kwestie, jakie wypowiadają aktorzy ("Zemsta" nie jest wyjątkiem, jeśli chodzi o polskie filmy). Kilka ważnych scen jest nagranych fatalnie, a publiczność w ogóle nie słyszy, co mówią poszczególne postacie. Szkoda, bo przecież głównym atutem "Zemsty" jest komizm słowny.

Na pewno dużym plusem filmu są zdjęcia autorstwa Pawła Edelmana. Także i scenografia zaprojektowana i wykonana przez Tadeusza Kosarewicza i Magdalene Dupont zasługuje na słowa uznania. Zimowa aura wygląda bardzo realistycznie, a przecież film kręcono latem!

Bardzo istotnym elementem filmu są kostiumy, zaprojektowane przez Krystynę Zachwatowicz-Wajdę i Magdalenę Biedrzycką. Są one świetnym odwzorowaniem mody tamtejszej epoki. Jak w każdym filmie, znaczącą rolę spełnia muzyka, której autorem był znany polski kompozytor, Wojciech Kilar. Ścieżka dźwiękowa doskonale była dopasowana do kolejnych scen.

Czy "Zemsta" jest warta zobaczenia i przede wszystkim, czy jest to film potrzebny? Wszak Wajda twierdzi, iż nieszczęściem naszego kina jest nadmiar nikomu niepotrzebnych, głupich filmów, tandety, miernych produkcji, które przygotowywane są tylko dla pieniędzy. Jak na tym tle wypada "Zemsta"?

Cóż, każdy ma inne odczucia, warto jednak wybrać się do kina, by samemu skonfrontować wypowiedzi krytyków zawarte w prasie i telewizji. Czy Andrzej Wajda powrócił do wielkiej formy realizując "Zemstę"? Zależy, co dla kogo znaczy określenie "wielka forma". Wajda na pewno starał się pokazać klasę, jednak "Zemsta" jest chyba filmem trochę komercyjnym i robionym "pod publikę". Ale warto wybrać się do kina i skonfrontować swoje odczucia z wypowiedziami krytyków.