Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie czekolada to najsmaczniejszy z przysmaków. W sumie to nie znam człowieka, który nie lubiłby jej. Nie ma niczego na świecie, co doskonalej niż owa masa z nasionek kakaowca, uspokajałoby skołatane nerwy i łagodziło objawy nerwicy. Przecież już Majowie tworzyli z niej lek i czcili ową substancję jako napój cudowny (może właśnie dlatego w niegdysiejszych czasach przesadni katolicy widzieli w niej narzędzie diabła i traktowali jako substancję grzeszną nie mniej niż pornografia!!!).

Ciekawym jest, że właśnie czekolada stała się tytułem dla filmu, którego akcja została umieszczona w wieku dwudziestym. Wtedy właśnie do małego miasteczka we Francji przybywa kobieta o imieniu Vianne ze swoją uroczą córeczką Anouk. Kobieta wynajmuje lokal, który stoi pusty naprzeciwko kościoła i tam postanawia stworzyć pijalnię czekolady. Kłopot w tym, że otwiera ją w sam środek Wielkiego Postu. Burmistrz mieściny nie potrafi tego pojąć, że można otworzyć takie miejsce nieopodal domu bożego i oferować słodkości w czasie postu, dlatego chce przeszkodzić zaradnej kobietce. Namawia swoich mieszkańców, aby przestali odwiedzać kawiarenkę i w ten sposób doprowadza niemalże do upadku przedsięwzięcia. Jednak kobieta nie ma zamiaru poddać się. Szczególnie, że widzi, że miasteczko nie jest miejscem, gdzie wszyscy są szczęśliwi. Dlatego podejmuje się pomocy tym, którzy jej naprawdę potrzebują. Ona zaczyna głośno mówić o problemach i wreszcie przełamuje ciszę. Przeciwstawia się temu, co robi burmistrz jako jedyna.

"Czekolada" to momentami baśń. Baśń o tym, co jest dobre, a co jest złe, co powoduje brak tolerancji, a co może dać silny charakter i hart ducha. Pokazuje, że nie jest trudno zmienić życie sobie i innym, wystarczy tylko chcieć. Okazuje się, że to właśnie czekolada okazuje się być owym katalizatorem dla wszystkich czynności, które maja prowadzić do czynienia dobra. To dzięki niej bohaterka może zbliżyć się do ludzi i pomóc im zapomnieć o przeszłości i skupić się na tym, co nowe.

Reżyserem tego filmu był Lasse Hallstrom znany z takich filmów jak "Kroniki portowe" czy "Co gryzie Gilberta Grape'a". Jego filmy zawsze mają głębię. Mają to coś, co nazywa się przesłaniem. I "Czekolada" nie odbiega od tego kanonu. Główną rolę odegrała Juliette Binoche. Partnerował jej Johnny Depp. O muzyce warto wspomnieć, że jest dziełem samej Rachel Nortman, która jest laureatką Oskara. To dzięki tej właśnie muzyce film przepełnia pewna nierealność…

"Czekolada" to taki film, który najlepiej ogląda się w domu. Kameralna atmosfera, ciepły koc na nogach i własne cztery kąty, które pozwalają na to, aby zaraz po obejrzeniu ostatniej klatki popatrzeć na samego siebie i zastanowić się nad własną nietolerancją. Oczywiście wszystko to okraszone później słodkościami… najlepiej tabliczką dobrej słodkiej czekoladki…