Dwa sztandarowe dzieła starożytnego Homera: "Iliada" i "Odyseja" to oprócz Biblii najistotniejsze dzieła literatury w całym dorobku literackim ludzkości. Tematyka poruszana w tych eposach zafascynowała ludzi i jest nadal żywa w ludzkich umysłach, na jej bazie powstało wiele innych utworów, inni twórcy często do niej nawiązywali, przekształcali a nawet parodiowali, co oznacza, że ciągle wzbudza zainteresowanie. Ta tematyka poruszyła także wielu filmowców, którzy starali się uchwycić fenomen homerowskiej prozy i chcieli przenieść go na ekran kina. W maju 2004 roku pojawiła się najnowsza próba adaptacji arcydzieł Homera autorstwa niemieckiego reżysera: Wolfganaga Petersena, który zauroczył się losami trojańskich wojowników i zrealizował filmową adaptację tej historii w obrazie pod tytułem: "Troja". Trwający ponad półtorej godziny film łączy w sobie elementy różnych gatunków, od przygodowych, poprzez batalistyczne i dramatyczne aż do elementów znanych z typowego kina akcji. Ta adaptacja w jakimś stopniu nawiązuje do dzieł homeryckich, ale nie jest wierna wobec pierwowzoru, fabuła została tak skonstruowana żeby zainteresować współczesnego widza, podziałać na jego emocje i wyobraźnię, dlatego w wielu miejscach idzie zupełnie innym torem niż w utworach Homera.
W ogólnych zarysach film Petersena opiera się na popularnej historii dotyczącej wojny trojańskiej, która wybuchła z powodu pięknej Heleny (wręcz najładniejszej kobiety na świecie), którą porwał Parys i zawiózł do Troi, mimo, że była żoną spartańskiego władcy- Menelaosa. Upokorzony Menelaos by zadośćuczynić swojej wściekłości, gniewowi i zaspokoić żądze zemsty na niecnym Parysie wzywa do siebie wszystkich wielkich wojowników i wraz z Agamemnonem, swoim bratem, postanawia ruszyć na Troję by ją zniszczyć, odebrać swoją kobietę i upokorzyć jej porywacza wraz z całą rodziną. Wraz z Menelaosem i Agamemnonem w armii znaleźli się tacy świetni żołnierze i stratedzy, jak choćby: Odyseusz, który już nie raz wykazał się swym intelektem i wojowniczością, Achilles dysponujący ponadludzką siłą, będący synem Peleusa (króla) i bogini Tedydy, co zagwarantowało mu ponad ziemskie umiejętności, a który chciał popisać się w walce swą mocą i zapisać się na trwałe w światowej historii, "wybudować sobie pomnik trwalszy niż ze Spiżu" (jak by to ujął Horacy czy Kochanowski!).
Napisaniem scenariusza do "Troi" zajął się Dawid Benioff, który mimo zachowania pewnej wierności wypadkom opisanym przez Homera w "Iliadzie" w wielu miejscach zbacza z drogi i wstawia nowe wątki, pomysły czy też w pewien sposób modyfikuje ich bieg, by uatrakcyjnić fabułę i dopasować się do wymagań współczesnego odbiorcy. W ekranizacji Petersena zobaczymy sławetne i zacięte starcie dwóch wielkich herosów: Achillesa i Hektora, kłótnię Achillesa z Agamemnonem spowodowaną osobą branki wojennej- Bryzeidy, nocną i okrytą tajemnicą wyprawę Prima do szeregów Achajów, by odzyskać zbezczeszczone zwłoki swego syna i wyprawić mu godny królewskiego pochodzenia pogrzeb, a także wybieg ze słynnym koniem trojańskim wypełnionym w środku walecznymi wojownikami, którzy zniszczyli świętujących zwycięstwo.
Pewnymi niedociągnięciami filmu i rażącymi uproszczeniami było według mnie to, że reżyser okroił w ogóle całą wojnę, która w rzeczywistości (u Homera) ciągnęła się przecież przez ponad dziesięć lat a Petersen ukazał zaledwie jej kilka dni. Po drugie w filmie została zminimalizowana obecność i działalność bogów, którzy u Homera pełnili role będące na jednej płaszczyźnie z rolami ludzi: aktywnie brali udział w batalistycznych rozgrywkach, przyznając swoją sympatię jednym lub drugim (to przecież od kaprysu Ateny zależało uśmiercenie Hektora a uratowanie Achillesa, od działalności bogów zależało też to, że Achajowie wpadli na pomysł podstawienia przeciwnikom zabójczego prezentu- konia), natomiast w filmie ta działalność jest prawie niewidoczna.
Jednakże można zdecydowanie stwierdzić, że ekipa filmowa "Troi" z reżyserem i scenarzystą na czele całkiem nieźle poradzili sobie z przystosowaniem do obrazu filmowego pomysłu Homera, który liczy sobie już ponad dwa tysiące lat. Fabuła jest wartka, żywa, wciągającą, sytuacje ukazywane często i dynamicznie się zmieniają, sceny batalistyczne są żywe i wartkie, a pejzaże i widoki oddają urok starożytnej Troi. Bardzo dobrze poradzono sobie także z rozłożeniem zainteresowania wobec bohaterów występujących w filmie, gdyż Achilles nie stoi w centrum uwagi, ale została ona równomiernie podzielona pomiędzy kilku kluczowych bohaterów- Priama, Agamemnona, Parysa i Hektora, co nie czyni tego filmu jednostronnym i nużącym. Ponadto całe spojrzenie na wojnę trojańską jest dość obiektywne. Reżyser nie stanął po żadnej ze stron a w działalności i motywach obydwu stron konfliktu pokazał ich argumenty na poparcie słuszności swego postępowania. Dlatego i Achajowie i Trojanie mają po pięćdziesiąt procent słuszności.
Niesamowita i gwarantująca dużą publiczność jest zarówno ekipa jak i obsada aktorska, którą zatrudnił do pracy nad tą ekranizacją Petersen. W roli Achillesa zobaczymy świetnego Brada Pitta, który rewelacyjnie spisał się w charakterze greckiego bożyszcza- herosa, do czego sumiennie przygotowywał się i ćwiczył przez sześć miesięcy, w postać Hektora wcielił się Eric Ban, Parysa znakomicie odegrał Orlando Bloom, Sean Bean odtworzył Odyseusza, a oprócz tego na ekranie pojawił się również Brain Cox a także siedmiokrotnie nominowany do Oskara w swojej karierze aktorskiej: Peter O'Toole, który w "Troi" odegrał postać starego i poczciwego króla Priama. Parys jest oczywiście uroczy i piękny, według mnie aż za bardzo wyidealizowany i wypieszczony, co nużyło i wręcz raziło. Natomiast całkiem nieźle wypadł Sean Bean, który bardzo przekonująco (zwłaszcza w porównaniu do Orlanda Blooma) odegrał swoją rolę.
Według mnie "Troja" jest adaptacją godną polecenia i zobaczenia. W żaden sposób nie zastąpi lektury Homera, ale jest ciekawą próbą przeniesienia eposu na obraz filmowy. Według mnie to dobre kino zarówno dla płci męskiej, ze względu na liczne sceny bitewne, dobre ich ujęcia oraz dla kobiet, poprzez boskiego Brada, ale i sentymentalny wątek miłości Achillesa i Bryzeidy. Te prawie trzy godziny w sali kinowej na pewno nie będą czasem zmarnowanym czy straconym, przeniesiemy się, bowiem do starożytnej Troi i staniemy się świadkami najistotniejszych wydarzeń wojny trojańskiej.