"Siądź z książką na fontanny krawędzi kamiennej/ Gdzie ogród się odbija i błękit czysty/ Połóż przy sobie uschły kwiat, pożółkłe listy/ Wstążkę i mandolinę - instrument piosenny". Jest to fragment sonetu Leopolda Staffa zatytułowanego "Jak czytać wiersze". Poeta wyzyskuje tu kontrast, jaki tworzy jesienny krajobraz z obrazem wody - błękitnej, czystej, odbijającej niebo ponad sobą. Jak sądzę, owe uschłe liście należy uznać za symbol przemijania, natomiast owa woda stanowi obraz naszej duszy, w której odzwierciedla się świat, czyli ogród. W naszym kręgu kulturowym stanowi on stały motyw symboliczny. Wystarczy przypomnieć tu starotestamentową Księgę Rodzaju - Adam i Ewa wszakże zostali przez Boga umieszczeni w ogrodzie, który stanowił dla nich całą rzeczywistość, cały świat… Jest on zatem także symbolem niewinności człowieka, jego stanem pierwotnym, tuż przed upadkiem. Warto pamiętać, że w nim nie było uschłych kwiatów, ani pożółkłych liści, gdyż nie istniało wtedy przemijanie.

Nic zatem dziwnego, że chciałbym niniejsze rozważania o funkcjonowaniu motywu krajobrazu w literaturach różnych epok rozpocząć od właśnie ogrodu, szerzej od motywu rośliny. Skąd jego taka popularność w judeochrześcijańskim kręgu kulturowym była mowa akapit wyżej. Sądzę, że poza tym dodatkową przesłanką jest tu to, że urbanizacja przestrzeni w świecie, w którym żyjemy, postępuje z roku na rok i to od setek lat, zatem jest coraz trudniej znaleźć naprawdę dziewiczy zakątek Europie. W XVIII wieku w Anglii ta tęsknota za naturalnością i brakiem skażenia cywilizacją przyjęła jako jedną z form swego wyrazu modę na tworzenie, tzw. angielskich ogrodów, które choć stworzone ręką człowieka, miały wyglądać jak miejsca, w których jeszcze nie stanęła ludzka stopa.

W takim właśnie ogrodzie - nie tkniętym cywilizacją - rozgrywa się - częściowo - akcja powieści Frances Hoggson Burnett -zatytułowanej "Tajemniczy ogród". Została ona napisana z myślą raczej o młodszych czytelnikach, ale, jak się zdaje, aby w pełni zrozumieć jej niełatwą symbolikę, albo trzeba być już dorosłym i to raczej człowiekiem oczytanym i obytym z kulturą, albo niezwykle wrażliwym i inteligentnym dzieckiem. Nie jest to miejsce, w którym mogli by przebywać Adam i Ewa, nie ma w nim bowiem nic z przestrzeni, którą w jakiś sposób bylibyśmy w stanie kojarzyć z Rajem. Kiedyś być może takim był, gdy jego alejami przechadzała się para świeżo sobie poślubionych małżonków, ale kobieta wkrótce zmarła, a jej mąż nie chciał oglądać tego miejsca, gdyż przywoływało ono zbyt bolesne wspomnienia.

Była to zatem przestrzeń, w której można co najwyżej "(...) liście zrywać kolejno / jakby godziny istnienia (...)" (Edward Stachura Jesień). Jesienny wygląd tego ogrodu skłania ku kierowaniu naszych refleksji ku egzystencjalnej sytuacji człowieka w świecie. Jesteśmy kimś, kto już ma za sobą lata i patrząc na tą całą brązowość i żółtość , otaczającego nas krajobrazu, na liście, którymi bawi się wiatr, na te które wpadły w błoto i właśnie dogrywają, uświadamia sobie, że jego życie - bez względu na to ile "jesieni: już liczymy - jest egzystencją ku śmierci, ku ostatecznej granicy. Edward Stachura pisał: "Chodzić od drzewa do drzewa Od bólu i znów do bólu (...) I liście zrywać kolejno z uśmiechem ciepłym i smutnym A mały listek ostatni Zostawić komuś i umrzeć (...)" (Edward Stachura Jesień). Jednakowoż możemy jednocześnie popatrzyć na nasze życie jako na coś, co ma swój nieodwracalny koniec, ale jednocześnie wciąż trwa w pamięci tych, których znaliśmy, których kochaliśmy. Także my możemy zachować w swym wnętrzu pamięć o tych, którzy odeszli, tych, których teraz wiatr goni w zimny, jesienny poranek, w tym tajemniczym ogrodzie…

Dla Mary, która jest jeszcze dzieckiem, nie istnieje jeszcze jesień, ona wchodzi do ogrodu, który właśnie budzi się dożycia w pierwszych promieniach wiosennego słońca. Praca, którą w nim wykonuje - spulchnianie ziemi, okopywanie grządek, grabienie pozostałości po zimie, stanowią swego rodzaju symboliczne wtajemniczenie w istotę życia. Mary, a później i jej przyjaciele, dorastają wraz z tym ogrodem, zyskując coraz większą świadomość tego kim są i do czego dążą. Ta przemieniona pracą przestrzeń ogrodu będzie dla nich zawsze miejscem, w którym dokonała się najważniejsza rzecz w ich egzystencji, w którym zawiązała się i okrzepła ich przyjaźń.

I nie jest ważne, że "Ogród w słonecznym blasku stygnie już krzepnie w zmierzch, Nie zamkniesz chwil w więzieniu Ich własnych złotych wież (...)" (L.Mc Neice***), że czas i przestrzeń naszego dzieciństwa mijają, gdyż możemy wrócić do nich dzięki wspomnieniom. To właśnie w przestrzeni pamięci, która przybiera formę krajobrazu lat dzieciństwa, choćby ogrodu, trwa czas, który nie płynie, trwa miejsce, które się nie zmienia, tylko tu jesteśmy naprawdę wolni, tylko tu nie podlegamy okrutnemu prawu przemijania i śmierci.

"Nie oczekując łaski, wiem - W sercu skrzepnie zmierzch, Lecz dobrze, że choć razem mieliśmy grzmot i deszcz I ogród też i ogród w słonecznym blasku" (L.Mc Neice***). Ogród się zmienia w raz ze zmiana pór roku, ale również warunków atmosferycznych. Pada tu deszcz, który tworzy strumienie, ale również i śnieg, które pokrywa wszystko białym płaszczem, słychać w nim odgłos grzmotu i rozjaśnia go blask błyskawicy, wschodzi nad nim księżyc, ale także pławi się on w promieniach słońca. To wszystko może stanowić tylko sztafaż dla oddania emocji, uczuć, jakie przeżywają ludzie. Możemy zatem zajrzeć do wnętrza dusz dzieci, które spędzają w ogrodzie swój wolny czas, przyglądając się temu, co czynią z przestrzenią, w której się bawią. Właściwie wszystko jest tu ważne i znaczące. Same drzwi, przez które wchodzi się do ogrodu, można odczytać jako symbol wejścia w świat, a zwykłe odkopywanie klucza przemienia się misterium, w którym dusze naszych bohaterów zdają się być jednością . Gdyby tak poszukać głębiej, korzystając przy tym z ustaleń Freuda czy Junga, moglibyśmy się tu dopatrzeć również symbolu inicjacji seksualnej (odkrywanie tajemnicy wiąże się właśnie z doświadczeniem naszej seksualności). Wraz z przechodzeniem ogrodu ze stanu wegetacji do stanu rozkwitu przemieniają się również nasi mali bohaterowie. Mary nie jest już dziewczynką zapatrzoną sama w siebie, natomiast Colin wyzbywa się swych mocno przesadzonych obaw dotyczących jego tanu zdrowia - staje się normalnym, wesołym chłopcem.

Jednakże w tej powieści nie tylko przestrzeń ogrodu odgrywa istotna rolę, równie ważny jest krajobraz wrzosowiska, ciągnącego się wiele mil pustkowia. One stanowią symboliczny kontrapunkt dla tajemniczej, nie do końca odgadnionej struktury ogrodu. To przestrzeń, w której człowiek jest wolny, w której nic go nie krepuje - może równie dobrze pójść w jedną, jak i w drugą stronę, i taki właśnie jest Dick chłopiec, który wychował się na wrzosowiskach. Można powiedzieć, że stanowią one w kulturze angielskiej odpowiednik stepu ukraińskiego, którego ogromem napawali się polscy romantycy, choćby Mickiewicz w swych "Sonetach krymskich".

Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do ogrodu. Andrzej Sulikowski zauważył (Otworzyć ogród, pracować w ogrodzie), iż ogród dla Mery i Dicka stanowi mikrokosmos, w którym poszczególne elementy odpowiadają rzeczywistości całego uniwersum. To dzięki niemu będą mogli zachować poczucie więzi, jakie łączy ich z resztą makrokosmosu. Sądzę, że warto w tym miejscu przypomnieć fragment jednego z utworów Edwarda Stachury "Cudu wszechświata, nocny ład Niewysłowiony bukiet gwiazd. Każda z gwiazd samotna (...) Wszystkie razem zaś- Wiszący Ogród! Promienny Park!". Szkoda, że nie zawsze dostrzegamy ową mapę uniwersum, która rozciąga się ponad nami. Być może, gdybyśmy częściej spoglądali na gwiazdy, to łatwiej by nam było przekroczyć naszą samotność, łatwiej poczuć więź z otaczającą nas naturą - "Każdy z nas samotny Każdy z nas samotny Czemuż, czemuż więc my, Gwiezdne dzieci, w krajobraz piękny przepiękny wręcz Nie skupimy serc?" (E. Stachura Wszechświat).

Przestrzeń ogrodu jest więc symbolem duszy człowieka, który już ze swej natury jest do pewnego stopnia wyobcowany z rzeczywistości, która go otacza, ale jednocześnie tu mogą zakwitnąć najpiękniejsze, kwiaty, i to właśnie tu możemy podnieść głowę do góry, aby zobaczyć gwiezdny krajobraz unoszący się nad nami. Wtedy czujemy, że jesteśmy cząstką uniwersum, że nie jest prawdą, iż jesteśmy samotni w czarnej otchłani kosmosu…

Może być jednak inaczej, nasza dusza może stać się pustynią, ugorem pozbawionym ręki gospodarza. W swym znanym wierszu Leopold Staff pisał: "Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie i zmienił go w straszną, okropną pustelnię z ponurym na piersi zwieszonym szedł czołem i kwiaty kwitnące posypał popiołem. Trawniki zarzucił bryłami kamienia i posiał szał trwogi i śmierć przerażenia. Aż strwożon swym dziełem - brzemieniem ołowiu położył się na tym kamiennym pustkowiu (...)". Nic tylko ciągnąca się bez reszty, niczym nieurozmaicona, pustka. Szatan, który nią wędruje, a który należy do jednej z najbardziej ulubionej postaci poetów i pisarzy młodopolskich (wystarczy tu wspomnieć dzieło Tadeusza Micińskiego, czy to, że Boy nazwał smutnym szatanem Stanisława Przybyszewskiego), jest przerażony widokiem tej "pustynnej i kamienistej" duszy. Czasami nawet on nie jest w stanie ogarnąć tego, co dzieje się w ludzkim wnętrzu, w najciemniejszych zakamarkach naszego jestestwa. Nie należy jednak mylić tego krajobrazu z apokaliptyczna wizją drugiego przejścia Wiliama Buttlera Yeatesa. Bez wątpienia nie przyjdzie tu na świat bestia, która będzie pełzać ku "Betlejem by tam się narodzić"

Rzućmy teraz okiem na krajobrazy młodopolskie. Pełno tutaj różnego rodzaju pałaców, zamków, ciemnych komnat, planet, gwiazd, ciemnych mórz, które tworzą przestrzeń symboliczną wielu utworów tej epoki. To, co było wspólne tym krajobrazom, to to, że są one próbą zasłonięcia otchłani, pustki, jaka otwierała się przed ludźmi żyjącymi pod koniec dziewiętnastego i na początku dwudziestego wieku, jakkolwiek należy przyznać, iż znajdujemy wiersze autorów żyjących w tym okresie, których z tęsknością spoglądają na możliwość rozpłynięcia się w bezmiarze istnienia. Pustka jest również obecna w twórczości poetów, którzy niewiele mają wspólnego z poetyką młodopolską, jak choćby u Czesława Miłosza we wierszu Oeconomia divina, czy też Thomasa Stearnsa Eliota. No cóż, "To nie jest pustka, to jest głusza Ja tu własnego głosu nie słyszę" jak głosił jeden z poetów żyjących na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku.

Inne treści symboliczne przynosi nam obraz nieużytku, ugoru, który był tak popularny w niezbyt skłaniającej się ku wszelkiemu symbolizmowi epoce pozytywizmu. Ten sam motyw krajobrazu pojawia się również u poetów młodopolskich jak choćby we wierszu Leopolda Staffa zatytułowanym "Ugór". Symbolizuje on, oczywiście, jałowość ludzkiego jestestwa, które nie jest w stanie wydać z siebie żadnego plonu. Kasprowicz pisał: "a jęk się niesie po pustych zagonach na rżyskach rusza rozrzucone kłosy".

Pusta przestrzeń może być również postrzegana jako pułapka, w którą zostaje schwytany człowiek - "Niebo ciemne, strop się chmurzy ale burza i orkan daleko" (S. Wyspiański Wesele). Określenie nieba jako stropu wskazuje nam, iż stanowi ono swego rodzaju granicę, której człowiek nie może przekroczyć. Żyjemy w świecie, który jest klatką, a my schwytanymi zwierzętami. Nawet nie wiemy czy ktoś przychodzi nas oglądać, wszak Nietzsche ogłosił, że Bóg umarł…

Pusta przestrzeń bywa, o czym była już zresztą mowa przy omawianiu symboliki wrzosowisk, również postrzegana jako symbol wolności człowieka. W tym kontekście rozważać słowa Kazimierza Przerwy - Tetmajera - "Pustka gór ...święta, przeczysta pustka...". To tu możemy zrzucić obciążający nas płaszcz codzienności, który ciągnie nas w otchłań codzienności, w szarość codziennych spraw i uczynków. Tu także wyzwalamy się z więzów, które narzuca nam społeczeństwo, obecność innych ludzi…

Pustka w romantycznym i młodopolski kodzie symbolicznym oznacza samotność człowieka pośród ogromu świata, ale nie pierwszego, lepszego, lecz geniusza, który zapełnia ją tworami własnej wyobraźni. Ale jest również samotność jednostki pośród rzeczywistości, w której "(...) niebo nad wodami zda się być bez Boga (...)" jak pisał Kazimierz Przerwa - Tetmajer.

Nie brakuje również w twórczości romantyków i młodopolan krajobrazów górskich. Nic w ty dziwnego, wszakże góra jest pradawnym symbolem osi świata, wokół której organizuje się cała rzeczywistość, i na której szczycie objawia się sacrum. To właśnie tutaj można spotkać Boga, a potem zejść w doliny niczym słynny Zaratustra Friedricha Nietzsche'ego i przekazać światu swe radosne przesłanie. Okazuje się bowiem, że przeżycie pustki pośród górskiego krajobrazu ma moc ozdrowieńczą dla duszy człowieczej, ale tak się zawsze dzieje, gdy człowiek ma możność zanurzyć się w sacrum.

Interesującą realizacją motywu pustej przestrzeni przynosi wyobrażenie…domu, jakie odnajdujemy w "Tajemniczym ogrodzie". Oczywiście, ktoś może się zżymać, że, po pierwsze, cóż to za pustka dom?, a po drugie co on może mieć wspólnego z motywem krajobrazu? Niedowiarkom proponuje się zatem przespacerować po nim, po jego pustych i zimnych pokojach oraz korytarzach, wtedy być może zrozumieją, że brak pozytywnych emocji, a w tym domu raczej trudno było je uświadczyć, tworzy przestrzeń, która choć ograniczona fizycznie, to w porządku symbolicznym dorównuje bezmiarowi otwartego morza. Co zaś do krajobrazu, to czyż wszelkiego rodzaju budowle nie stanowią jego elementu. Cóż bowiem z tego, że nie stworzyła ich matka natura? Warto tu jeszcze zauważyć, że ten dom jest symbolem świata jako labiryntu, przestrzeni, w której wędrujemy w nadziei, że znajdziemy z niej wyjście, ale nasze nadzieje częstą są w tej mierze płonne…

Na szczęści nie zawsze musimy się błąkać, gdyż istnieje miejsce, w którym możemy znaleźć ukojenie, a znajduje się ono, jak pisał Edward Stachura "... gdzieś (…) gdzieś daleko za mgłą". To kraj naszego dzieciństwa, to przestrzeń czysta i niewinna - "na drzewach owoce i strąca je wiatr do kosza je zbiera ta ręka jak kwiat" (Edward Stachura), w której możemy odnaleźć siłę do dalszego życia.

Jak zatem widzimy motyw krajobrazu w literaturze jest niezwykle bogaty w znaczenia i te dostępne - by tak rzec - od pierwszego oglądu, i te, które będąc ukrytymi trzeba z danego utworu wyinterpretować. Oczywiście, nie roszczę sobie pretensji do wyczerpania tematu, można tu mówić co najwyżej o uszczknięciu go, niemniej jednak mam nadzieję, że niniejsza praca w zadawalający sposób nakreśliła główne dominanty możliwych interpretacji tego arcy - ciekawego motywu literackiego.