Utwory C. K. Norwida i A. Słonimskiego prezentują rozważania poetów nad losem emigrantów oraz nad losem ojczyzny. Serce takiego wygnańca z kraju jest przepełnione boleścią i tęsknotą. Obydwa utwory posiadają podobne, stale powtarzające się cząstki refreniczne: Smutno mi, BożeTęskno mi, Panie...Jest to werbalna forma westchnienia. Gdy czytamy te refreny, łatwo możemy sobie wyobrazić tęsknotę poety, który czuje się tak bardzo samotny i niezrozumiany na obczyźnie, że tylko Bogu może się wyżalić.

Utwór Norwida jest przepełniony ową tęsknotą:

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba

Podnoszą z ziemi przez uszanowanie

Dla d a r ó w Nieba...

Tęskno mi, Panie...

Norwid wymienia wszystko, co mu się kojarzy z utraconą ojczyzną. Pojawiają się wszelkie skojarzenia - obrazy, obrazy - wspomnienia, jak chociażby to zacytowane wyżej - obraz Polski jako bardzo religijnego kraju, gdzie ludzie z szacunku do Boga podnoszą z ziemi najdrobniejszy kawałek chleba. Chleb bowiem jest i Ciałem Chrystusa, a więc świętością, a także jest to kwestia szacunku dla pracy - ludzie ciężko zarabiają na chleb. Norwid wspomina tez bociany - nieodłączny element krajobrazu polskiego. Wspomina również swoich rodaków, polską otwartość:

Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony

Są - jak odwieczne Chrystusa wyznanie:

"B ą d ź p o c h w a l o n y!"

Tęskno mi, Panie...

Brakuje mi tej ludzkiej, polskiej życzliwości. W pewnym sensie Norwid dokonuje idealizacji i ludzi, i samej ojczyzny, ale można to wytłumaczyć olbrzymią nostalgią poety. Docenia to, że dla Polaków najbardziej liczy się prawda:

Do bez - tęsknoty i do bez - myślenia,

Do tych, co mają tak za t a k - n i e za n i e -

Bez światło - cienia....

Tęskno mi, Panie...

Że dla rodaków cos jest albo czarne, albo białe, nie ma półśrodków. Bardzo istotna jest dla Norwida ta moralność. Tęskni tez do momentu, kiedy nie będzie już tęsknił, bo będzie w kraju.

Zupełnie inaczej prezentuje się los emigranta według Słonimskiego. Fakt, że poeta jest na wygnaniu, ale jest to niejako emigracja z wyboru. Pomimo "żarliwej miłości" do kraju, którą w sobie nosi, nie myśli o powrocie. Inaczej niż Norwid pojmuje tęsknotę za ojczyzną. Polska jest dla niego ostoją tradycji, czymś, co go wykształciło, ale w takim kraju, z jakiego wyjechał nie mógłby żyć - czuje w Polsce obojętność ludzi. Stąd ma tysiąc wątpliwości co do ewentualnego powrotu.

I Norwid, i Słonimski martwią się czy ktoś w kraju jeszcze o nich pamięta, czy ktoś na nich czeka: mnie w Polsce nikt nie będzie witał - stwierdza z absolutną pewnością Słonimski, traktując to jako dobry argument. Norwid bardziej zapytuje sam siebie, a w tym pytaniu pojawia się iskra nadziei, że może gdzieś, ktoś jednak czeka na niego: gdzie któż o mnie stoi?

Ta niepamięć jest dla poetów szczególnie trudna, bo jest to niepamięć jakby podwójna: raz - nie pamiętają bliscy, dwa - nie pamiętają czytelnicy.

Utwór Norwida w swym wydźwięku jest bardzo liryczny, nastrojowy, przepełniony smutkiem i żalem. Słonimski jest w swej tęsknocie bardziej dramatyczny. Jest w nim wiele buntu i niezrozumienia, jakby do końca nie zaakceptował swej sytuacji. Poeta zwraca również uwagę na to, iż bardzo trudno być poetą - emigrantem. Przecież pisze po polsku, dla Polaków, a znajduje się na obczyźnie. Jest to jakby konflikt serca i interesów - bardzo trudny do pojęcia i zaakceptowania dla całej rzeszy pisarzy - emigrantów.

Miłość do ojczyzny, kiedy jest się na wygnaniu nie jest prostą sprawą. Brak kontaktu z najbliższymi, ograniczony dopływ informacji z kraju, pojawiające się niczym fala wspomnienia z dzieciństwa, obrazy polskiego krajobrazu. To wszystko jest bardzo mocno zakorzenione w sercu, w umyśle, w pamięci każdego emigranta. Tylko poeci - emigranci potrafią tak dobitnie ukazać ową nostalgię, te niezmierzoną tęsknotę. W swych utworach zarówno Norwid, jak i Słonimski nawiązują do sławnego "Hymnu" Słowackiego, pisanego również na emigracji, a będącego wyrazem tej samej tęsknoty za krajem.