Można się zgodzić z Wacławem Berentem, że w literaturze polskiej trudno o inne postacie niż bohaterów, którzy bez wahania poświęcają swe życie jakiejś idei, znosząc dla niej najgorsze cierpienia, albo przeciwnie nicponi zapatrzonych w swój prywatny interes i za nic mających dobro ogółu. Zdarzają się, co prawda, od czasu do czasu charaktery pośrednie, ale raczej na zasadzie wyjątku potwierdzającego regułę. To dziwne, bo obserwując ludzi, którzy mnie otaczają, nie zauważyłem, by byli to wyłącznie bohaterowie albo nicponie. Być może, to kwestia charakteru narodowego Polaków, którzy patrząc na siebie nie potrafią znieść tego, że są średniakami? Muszą być albo najlepsi albo, jeśli się nie da, chociaż najgorsi. Rzeczywiście, z takim charakterem to raczej trudno zbudować normalne państwo czy społeczeństwo. Jeżeli bowiem ma być ono ideałem, którego nie udało się dotąd nikomu osiągnąć, to zapewne Polakom też nie, zostaje nam więc wyłącznie druga alternatywa, gdyż stany pośrednie nie istnieją.
W literaturze polskiej różnych epok postacie nicponi, hultajów, pijaków, zawalidrogów, zdrajców, ludzi o słabym charakterze, nie brakuje. Każdy z nich jest nicponiem na trochę inny sposób niż pozostali. Jacek Soplica jeden z bohaterów "Pan Tadeusza" Adama Mickiewicza jest na przykład mordercą, a niektórzy nawet uważają go za zdrajcę. Natomiast Zbyszek Dulski ("Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zpolskiej) to darmozjad i hulaka, żyjący na utrzymaniu matki. Z kolei Zenon Ziembiewicz ("Granica" Zofii Nłkowskiej) to osoba, która przekracza granice moralności by osiągnąć swój cel.
Jacek Soplica zabija starego Horeszkę, bo ten nie chciał mu dać swej córki Ewy na żonę. Na jego nieszczęście w tym samym czasie, gdy popełnia tą zbrodnię, wojska rosyjskie szturmują zamek Horeszki. Dodatkowo więc zostaje okrzyczany zdrajcą narodowym, który zaprzedał się Moskalom. Sadzę, że przypadek Jacka Soplicy jest dobrym przykładem na nicponia. Odnosi się to stwierdzenie wyłącznie do jego młodzieńczych lat, bowiem w dalszej jego części odpokutowuje błąd młodości. Najpierw pod sztandarami napoleońskimi walczy za wolność ojczyzny, następnie w przebraniu bernardyna, jako Ksiądz Robak, zostaje tajnym emisariuszem na Litwie. Jednakże to, co było wcześniej, należy według mnie ocenić zdecydowanie negatywnie. Ten człowiek był warchołem i wichrzycielem, który zamordował człowieka. Być może działał pod wpływem impulsu, afektu, wywołanego odmową Horeszki, ale to go nie usprawiedliwia, bowiem takiej zbrodni niczym nie można usprawiedliwić, chociaż można próbować wybaczyć.
Zbigniew Dulski to dziwna postać. Trochę niejednoznaczna. Z jednej bowiem strony to maminsynek, który traci majątek matki na hulankach w przeróżnych kawiarniach, artysta, który nic nie stworzył i nie stworzy, bo jest zbyt leniwy. Z drugiej strony, ma on świadomość na czym opiera się dobrobyt jego i jego rodziny. Nie bez powodu termin "dulszczyzna" funkcjonuje w polszczyźnie jako synonim zakłamania, obłudy i fałszywej świętoszkowatości. Jego matka dorobiła się na lichwie. Trochę go to boli, ale koniec końców nie wzbrania się korzystać z "wypracowanych" przez rodzicielkę funduszy. Zatem te wszystkie jego wyrzuty czynione matce, to tylko gra pozorów, sposób by uspokoić sumienie, a jednocześnie nie rezygnować z dobrobytu. Prawdopodobnie na starość będzie męskim odpowiednikiem pani Dulskiej. Sadzę więc, że na nazwanie go nicponiem zasłużył sobie w pełni..
Zenon Ziembiewicz nie jest lepszy od dwóch swoich poprzedników, a może, w pewnym sensie, nawet gorszy. Nałkowska w swej powieści pokazała, między innymi na jego przykładzie, w jaki sposób wpływa na to, kim jesteśmy i kim się stajemy, pochodzenie, miejsce zajmowane na drabinie społecznej, opinia innych oraz kariera zawodowa. Przykładem na to jest całe życie Ziembiewicza. Nie potrafiąc wybrać jednej kobiety, wiąże się z obydwiema. Gdy Justyna zachodzi w ciążę, daje jej pieniądze na skrobankę, byle tylko jego mały romans nie wyszedł na jaw. Jako dziennikarz nie zawsze dochowuje wierności etyce swego zawodu. Jako prezydent miasta staje się zakładnikiem pewnych wpływowych osobistości, którym jest winny pieniądze, czego pośrednią konsekwencją jest rozkaz strzelania do robotników. .Jego życie okazuje się więc serią kompromisów moralnych, a on sam jawi się nam jako jednostka słaba, miękka, łatwa do urobienia przez innych ludzi oraz niezdolna do przeciwstawienia się zewnętrznym okolicznościom - zawsze płynie z prądem. Konsekwencją tego wszystkiego jest jego ostateczna porażka i upadek. Jako męża, kochanka, obywatela, polityka. I co najważniejsze jako człowieka. Ziembiewicz budzi we mnie niesmak o wiele większy niż dwaj poprzedni. Być może dlatego, że jest on nicponiem bez charakteru, potulną marionetką sterowaną przez okoliczności życia.
Jeśli zaś chodzi o bohaterów, to i ich nie mało na kartach naszej literatury. Tak się złożyło, że heroizm u Polaków wiązał się przede wszystkim z poświęceniem życia, lub też innych istotnych dla człowieka spraw, za wolność ojczyzny. Taką postacią jest więc Konrad Wallenrod, tytułowy bohater powieści poetyckiej Adama Mickiewicza, taką Kordian, bohater rozrachunkowego dramatu Juliusza Słowackiego.
Konrad jest człowiekiem, który musi wybierać pomiędzy miłością do Aldony oraz honorem rycerskim a miłością do ojczyzny. Każdy wybór jest zły i każdy go unieszczęśliwia. Litwa ginie pod naporem krzyżackim, więc jak można myśleć o szczęściu osobistym? Ale jak można nie myśleć o kobiecie, którą się kocha? Z kolei gdy już został jednym z braci zakonnych, a nawet Wielkim Mistrzem, stanął przed nowym dylematem. Czy on jako rycerz może działać podstępnie, zamiast walczyć z wrogiem z podniesiona przyłbicą, nawet jeśli jest to konieczne ze względu na dobro ojczyzny? Wallenrod wybiera i za każdym razem płaci za to straszliwą cenę. Uważam, że ta zdolność do wyboru połączona z poświęceniem czyni z niego bohatera.
Z kolei Kordian staje przed nieco innymi dylematami niż Konrad, ale, oczywiście, i tak koniec końców chodzi tu o ojczyznę. Jest on młodzieńcem wrażliwym, który podejmuje próbę samobójczą po doznanym zawodzie miłosnym. Następnie udaje się w podróż po Europie szukając odpowiedzi na pytanie, kim jest? Ostatecznie objawi się nam jako bojownik o wolność ojczyzny, który podejmuje próbę zabicia cara. Jednakże jego Strach i Imaginacja, słowem jego dusza, uniemożliwiają mu popełnienie tej zbrodni. Zabójstwo jest zawsze zbrodnią! Sądzę, że dlatego można Kordiana uznać za bohatera. Gotów był popełnić najgorszy postępek dla celu najwyższego, jakim było ratowanie ojczyzny, bez względu na koszta. To mimo wszystko musi budzić podziw.
W literaturze polskiej odnajdziemy również kilka przykładów charakterów średnich, ludzi, którzy nie umierają za najwyższe wartości, ale również nie są szujami i nicponiami.
Przykładem jednego z nich jest doktor Tomasz Judym główny bohater powieści Stefana Żeromskiego "Ludzie bezdomni". To człowiek, który żyje problemami przyziemnymi, co w tym przypadku nie oznacza, że niskimi pod względem moralnym, ale że są to kwestie praktyczne, które można rozwiązać za pomocą ciężkiej pracy, a nie jakiegoś "aktu strzelistego". Jak bowiem inaczej można pomóc ludziom ubogim? Nie oznacza to także, że jest człowiekiem prostym pod względem psychicznym. On także posiada rozterki wewnętrzne, kłopoty sercowe, ale to wszystko nie składa się na jakąś wielką, romantycznego pokroju, jednostkę. Dlatego też należy go uznać za przedstawiciela owego nielicznego "plemienia" bohaterów średnich literatury polskiej.
Innym przykładem na "średniaka" jest Stanisław Wokulski bohater "Lalki" Bolesława Prusa. Jego postać łączy w sobie cechy romantyka i pozytywisty. Z jednej strony zakochany bezrozumnie w Izabeli Łęckiej, z drugiej kupiec dorabiający się sporego majątku. Trudno go uznać za jakąś wybitną postać, ale też trudno coś zarzucić jego postępowaniu. Po prostu człowiek jakich wiele.
Jak widać na przykładach wyżej omówionych postaci Polacy lubią wyraźnie zarysowane charaktery, o których można powiedzieć: "On jest taki a taki". Ideał i anty-ideał. Nie wiem czy my rzeczywiście w życiu bywamy tylko bezgranicznie dobrzy, lub tez bezgranicznie źli, raczej wątpię, ale nasz literatura podsuwa takie wnioski. Dlatego też jest dziwnym, że znalazły się w niej takie postacie jak Judym czy Wokulski. Wierzę jednak, mając tu na uwadze własne, jaki i mych rodaków dobro, że więcej wśród nas jest takich przeciętnych "dorobkiewiczów" niż "zbawców" i kompletnych hultajów.