Wydawać by się mogło, iż między dwoma utworami, napisanymi w zupełnie innych epokach, odmiennym kontekście społeczno-politycznym trudno będzie znaleźć analogię, a jednak jest to możliwe. Bo czyż nie widać pewnego podobieństwa pomiędzy ,,Panem Tadeuszem" Adama Mickiewicza a powieścią ,,Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej? Jakże sugestywne i piękne opisy polskiej przyrody pojawiają się na kartach owych utworów. Obrazy te nie stanowią jedynie tła wydarzeń, lecz pełnią dodatkową funkcję, odsyłają bowiem czytelników do wyidealizowanej, a wręcz arkadyjskiej przestrzeni.
Według definicji Władysława Kopalińskiego, wspomniana arkadia jest krajem wiecznej szczęśliwości, pełną beztroski, spokoju. A czyż taką wiejską, idylliczną krainą nie był Korczyn i sąsiednia Bohatyrowicz? Nie są to wioski wykreowane jedynie przez wyobraźnię pisarza, lecz one rzeczywiście funkcjonują na mapie (zlokalizowane są na południowy wschód od Grodna). Orzeszkowa jednak tchnęła w nie zupełnie inne życie, nadała owym miejscom nowe znaczenia. Pod piórem pisarki stały się one ostoją dla istot spragnionych spokoju i wytchnienia od trudu dnia codziennego. Jakże piękne musiały to być miejsca, w których ,,żyto i pszenica miały kłosy jeszcze zielone, lecz już osypane drżącymi rożkami, których obfitość wróżyła urodzaj; niższe znacznie od nich, rumianym kwiatem gęsto usiane, słały się na szerokich przestrzeniach liściaste puchy koniczyny; puchem też, zda się, ale drobniejszym, delikatniejszym, z zielonością tak łagodną, że oko pieściła, młody len pokrywał gdzieniegdzie kilka zagonów, a żółta jaskrawość kwitnącego rzepaku wesołymi rzekami przepływała po łanach niskich jeszcze owsów i jęczmion. Wśród tej wesołej przyrody ludzie dziś także byli weseli; mnóstwo ich ciągnęło po drogach i miedzach ". To nie tylko wspaniała była przyroda, ale również i mieszkańcy tego zaczarowanego miejsca. Dla Bohatyrowiczów każdy dzień był darem od Boga, który należało dobrze wykorzystać. Za sens ich życia można uznać pracę na roli, którą wykonywali z uśmiechem na ustach ( Jan Bohatyrowicz, podśpiewujący podczas pracy). Energii i siły dodawała im nadniemeńska przyroda. Wystarczy tylko porównać kondycje psychiczno-fizyczne dwóch postaci, wstępujący w powieści po to, by udowodnić rację powyższego stwierdzenia. Oto Emilia, która posiada ograniczony kontakt z otaczającą ją przyrodą, wciąż ma problemy zdrowotne, natomiast dni Anzelma są jak jego własny, wciąż kwitnący ogród. A czyż zagroda Bohatyrowiczów nie przypomina rajskiego ogrodu, czytamy bowiem: "dom, w samej głębi tej sporej przestrzeni stojący, niski był, szary, słomą pokryty, z jednym kominem i słomianą strzechą. Do ogrodu stał boczną ścianą, w której świeciły dwa spore okna, a mały ganek z zębiasto wyrzeźbionym okapem i niskie drzwi do wyjścia miał od dziedzińca, na którym zza niziutkiego opłotku widać było świron z wystającym i na kilku słupkach opartym dachem i stajnię, przed którą leżała brona, stały kozły do piłowania drzewa i żółciało trochę rozsypanej słomy. Stodoła wyglądała zza domu i kilku tuż przy sobie rosnących lip, a jeszcze dalej, za dziedzińcem i lipami, ledwie widzialny z wysokiej góry, migotał wąski pas Niemna z żółtą za nim ścianą i u samego skłonu nieba ciemną wstęgą boru. Promienie słońca, które pochylało się już do zachodu, igrały po trawie i w gałęziach rozżarzały barwy kwiatów, a wiśnie w wielkie rubiny zmieniały. Nad tym wszystkim, w głębokiej ciszy, dzwonił w drzewach świergot wróbli, brzmiało monotonne, basowe brzęczenie pszczół i wzbijało się morze woni z przemagającym wszystkie inne zapachem świeżo skoszonej trawy."
Bohaterom ,,Pana Tadeusza" praca także przynosiła dużo radości i przyjemności. Bo czyż wielkim darem bożym nie jest tak cudowna kraina, w której:
,,Już zaczęły żniwiarki swą piosnkę zwyczajną,
Jak dzień słotny ponurą, tęskną, jednostajną,
Tym smutniejszą, że dźwięk jej w mgłę bez echa wsiąka;
Chrząsnęły sierpy w zbożu, ozwała się łąka,
Rząd kosiarzy otawę siekących wciąż brząka
Pogwizdując piosenkę; z końcem każdej zwrotki
Stają, ostrzą żelezca i w takt kują w młotki.
Ludzi we mgle nie widać, tylko sierpy, kosy
I pieśni brzmią jak muzyk niewidzialnych głosy"?
Mickiewicz starał się bardzo szczegółowo zilustrować krajobraz ukochanej ziemi, eksponując zwłaszcza jej różnorodność i bogactwo. Jak bardzo można tęsknić i wzdychać
,,Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
A wszystko przepasane, jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą ",
wie tylko sam poeta. Soplicowo zostało ukazane jako miejsce obfitujące w zboże, w którym dla każdego podróżnika znajdzie się miejsce. To kraina rajska, w której mieszkańcy wiodą spokojne, pełne idylli życie. Mickiewicz z wielkim rozrzewnieniem wspominał ziemię rodzinną, a tęsknota za nią stała się bodźcem do napisania epopei ("Dziś piękność twą w całej ozdobie/ Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie."). Poeta starał się w epilogu wytłumaczyć, dlaczego swój obraz ojczystej krainy poddał idealizacji. Pisał bowiem:
"Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie
Święty i czysty jak pierwsze kochanie,
Nie zaburzony błędów przypomnieniem,
Nie podkopany nadziei złudzeniem
Ani zmieniony wypadków strumieniem."
Dla Orzeszkowej i Mickiewicza nadniemeńska kraina była niczym mityczna Arkadia, w której ludzie wiedli szczęśliwy i spokojny żywot . Bez wątpienia o wyidealizowanym obrazowaniu rodzinnej ziemi zdecydowała nie tylko sfera emocjonalna pisarzy, ale i również piękna i niezwykła przyroda tegoż zakątka Polski. Czyż można sucho relacjonować elementy krajobrazu ukochanej ojczyzny, w której każda roślina, każdy przedmiot ma niezwykłą wartość? Bo:
,,Czyż nie piękniejsza nasza poczciwa brzezina, Która jako wieśniaczka, kiedy płacze syna,
Lub wdowa męża - ręce załamie ,roztoczy
Po ramionach do ziemi strumienie warkoczy,
Niema z żalu postawą jak wymownie szlocha".
