Zbrodnia jest rzeczą, o której chętnie się mówi, choć nie należy do tematów najprzyjemniejszych. Pobudza naszą wyobraźnię, każe zastanowić się nad wieloma jej aspektami. Czym jest zbrodnia? Jeśli przyjmiemy, iż jest czynem naruszającym normy społeczno - etyczne, to niewątpliwie należy za nią karać i zasługuje na potępienie moralne. Zbrodniarze pojawiają się w dziełach wszystkich epok, ich postawy poddawane są analizie, zmuszają do zastanowienia się nad motywami takiego postępowania. Ich zachowanie czasem jest potępiane, czasem szukamy usprawiedliwienia dla ich czynów, jednak za każdym razem poddajemy je wnikliwej analizie psychologicznej. Człowiek cały czas jest uwikłany w wewnętrzny konflikt między dobrem i złem, a jego wybory determinowane są często przez chęć posiadania, żądzę władzy, podszepty innych ludzi. Tak jest od zawsze i zapewne nic tego nie zmieni, gdyż złożoność ludzkiej natury pozwala nawet osobie powszechnie uznawanej za "dobrą" dopuścić się najgorszej ze zbrodni.
Kiedy mówimy o zbrodni i karze, nie możemy pominąć w naszej wypowiedzi dzieła Fiodora Dostojewskiego, które dotyka zarówno zbrodni, jak i kary za nią. Młody student prawa, Rodion Raskolnikow, zabija siekierką starą lichwiarkę, by uratować przed nędzą matkę i siostrę. Chce się tym samym przekonać, czy należy do ludzi właściwych (nawiązania do nietzscheańskiej teorii o nadludziach). Zgodnie z tą teorią Raskolnikow uważał się za jednostkę wybitną, która nie musi się stosować do powszechnie obowiązujących praw i norm, gdyż żyje niejako poza nimi; dlatego zamordowanie lichwiarki nie było dla niego czynem niegodziwym, gdyż jej pieniądze chciał przekazać ludziom potrzebującym. Było to więc morderstwo popełnione z wyższych pobudek. Jednak ta argumentacja przestała być jasna po popełnieniu zbrodni, zaczęły go wtedy dręczyć wyrzuty sumienia, nie potrafił znaleźć miejsca dla siebie. Jest rozdarty wewnętrznie, choć jego argumentacja wydawała się być logiczna, dręczą go wyrzuty sumienia. Jego rozumowanie zostaje ostatecznie zaburzone przez śledczego Porfirego, a sam Raskolnikow przyznaje się do zabójstwa. Zostaje skazany na 6 lat ciężkich robót. Cały czas trwa jednak przy nim młodziutka prostytutka Sonia, dziewczyna o niewinnej duszy, która robi wszystko, aby pomóc człowiekowi, który kiedyś wspomógł jej rodzinę. Chce zrobić wszystko, aby Rodion stał się innym człowiekiem, dlatego spędza z nim długie godziny, przekazując mu nauki ewangeliczne. W swej powieści Dostojewski skupia się przede wszystkim na rozdarciu wewnętrznym głównego bohatera, wchodzimy więc w jego rozterki, widzimy jego wewnętrzne rozdarcie, walkę z samym sobą. Widzimy też, jak szybko rzeczywistość, w której żyje, burzy jego teorię o nadludziach. Pieniądze, które zdobył nie są wykorzystane we właściwy sposób, on sam okazuje się być marnym zabójcą i złodziejem. Jednak co najważniejsze, popełniona zbrodnia sprawia, że Raskolnikow zapada na dziwną chorobę. Zaczyna żyć w świecie złudzeń, majaków, koszmarów. Będąc na skraju wyczerpania nerwowego ściąga na siebie podejrzenia, gdyż w niezwykle żywy sposób reaguje na wszelkie wspominki o morderstwie starej lichwiarki. Nie umie żyć sam ze sobą. Jego działania zaczynają się wzajemnie wykluczać - z jednej strony chciałby pomocy innych, by móc zrzucić z siebie ciężar winy, z drugiej zaś izoluje się od nich, by nie musieć słuchać komentarzy o zbrodni, tym bardziej, że jest przekonany o tym, iż wszyscy wiedzą, że to on jest mordercą. Rodionem targają myśli samobójcze, nie wie, na jak długo jeszcze starczy mu sił, jest też przy okazji przykładem człowieka o małej wierze, chce się modlić, ale nie umie i niekoniecznie wie, jak to robić. Dobrym duchem całej historii jest Sonia Marmieładowna, dzięki której Raskolnikow decyduje się przyznać do winy i ponieść karę. Skłania go do tego także złość na nieprawdziwość teorii, którą żył przez tak długi czas.
Nie można przy omawianiu tego tematu pominąć filmu Krzysztofa Krauzego "Dług", opartego na wydarzeniach autentycznych. Obraz ten pokazuje historię dwóch młodych ekonomistów, którzy prowadząc szczęśliwe i beztroskie życia, spotykają pewnego dnia swojego kolegę ze szkoły. Ten proponuje im pożyczkę na "rozkręcenia" interesu. Początkowo wszystko wygląda idealnie, szybko jednak okazuje się, że zaciągniętej pożyczki nie da się spłacić, gdyż przyjaciel ze szkolnej ławy gra nie fair. Dług rośnie, a młodzi mężczyźni zaczynają żyć na granicy paranoi. W końcu postanawiają pozbyć się natarczywego kolegi, mordują go, a ciało wrzucają do Wisły. Jednak zbrodnia, która miała przynieść im ulgę, staje się początkiem kolejnych trudów. W końcu, nękani wyrzutami sumienia, zgłaszają się na policje. Zostają skazani na 25 lat pozbawienia wolności.
Zdecydowani inną sytuację przedstawia w swej tragedii Sofokles. Tutaj tytułowa bohaterka Antygona, musi zmierzyć się z zakazem grzebania zwłok wydanym przez króla Teb, Kreona. Każdy dokonany przez nią wybór może doprowadzić do tragedii. Jest rozdarta między posłuszeństwem względem króla, a przekonaniami moralnymi i religijnymi, które nakazują pochować zmarłych. Przez pochowaniem zmarłego brata, uznawanego za zdrajcę, nie powstrzymuje jej nawet karą, jaką na siebie ściągnie. Kolejną postacią tragiczną tego dramatu jest Kreon. Najpierw zakazuje grzebania zwłok, potem widząc, że narzeczona jego syna najprawdopodobniej nie cofnie się przed niczym i to właśnie ją spotka kara za złamanie królewskiego rozkazu, nie wie, co ma robić. Wie, że jeśli zmieni wcześniejszy rozkaz, straci swoja pozycje władcy bezwzględnego, zacznie być postrzegany jak osobą, którą można manipulować, a przede wszystkim jak ktoś, kto ugiął się przed kobietą. Antygona została ukarana za pochowanie brata - zamurowano ja w jaskini, a ona sama popełniła tam samobójstwo. Hajmon, na wieść o śmierci ukochanej, odebrał sobie życie, samobójstwo popełniła także żona Kreona, dowiedziawszy się o śmierci ukochanego syna. Kreon kierował się dobrem państwa, podejmował decyzje, które miały mu służyć. Mimo to został ukarany i pozostał sam z poczuciem winy. Jego postawa pokazuje, że utrata najbliższych, samotność, wyrzuty sumienia są największa karą za popełnione zbrodnie. Znacznie większą niż śmierć.
Niezwykle ciekawym dziełem, zasługującym tu na omówienie jest "Makbet" autorstwa Williama Szekspira. Dramat ten pokazuje, jak wielka władzę nad człowiekiem ma chęć panowania. Tylko dlatego Lady Makbet namawia męża do popełniania kolejnych zbrodni. Przepowiednia trzech Wiedźm o tym, iż Makbet zdobędzie wszelkie możliwie ziemskie zaszczyty, skłania jego żonę do uknucia podstępnego planu. Nakłania męża do zabicia goszczącego u nich króla Duncana, a ta zbrodnia jest jedynie początkiem całej lawiny nieszczęść. Makbet, zdobywszy władzę traci jednak spokój ducha, a w obawie przed wykryciem zbrodni, morduje również swojego przyjaciela Banka. Wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju, władza - niegdyś tak przez niego pożądana- teraz staje się przyczyną zachwiania spokoju. Lady Makbet nie widzi jednak problemu w kolejnych zbrodniach, do jakich namawia męża. Zdaje się wyznawać zasadę, że jedyną ważną rzeczą w życiu jest osiągnięcie celu, nieważne jakimi sposobami. Zbrodnia, raz popełniona, prowadzi do kolejnych. To krąg zamknięty, z którego nie ma wyjścia.
Często zdarza się tez tak, że jeden człowiek chce stworzyć inny, lepszy świat, według zasad, które jemu wydają się jedynymi słusznymi. Taka postacią jest Adolf Hitler, który swoje poglądy opisał w książce "Mein Kampf". Jego przykład jest chyba najtragiczniejszym z możliwych, gdyż stworzył on teorię o wyższości jednej rasy nad pozostałymi. Był zdecydowanym przeciwnikiem mieszania się ludzi raz "wyższych" z ludźmi ras "niższych", gdyż jego zdaniem prowadziło to do degradacji rasy, a w konsekwencji całej ludzkości. Uważał także, że wszystkie piękne dzieła, znajdujące się na ziemi, są wytworem nielicznych ludów, choć nie wykluczał, że być może jednej rasy. Dlatego tak uparcie walczył o "rasową czystość", gdyż zniknięcie jednej, wybranej przez niego rasy, mogłoby doprowadzić do upadku wszelkiej kultury i nauki. Jak już wspomniałam wcześniej, mieszanie ras również stanowiło zagrożenie, toteż aby temu zapobiec, podjął decyzję o wyniszczeniu rasy gorszej. Jakie były tego skutki, wszyscy doskonale wiedzą - Aryjczycy byli przez niego prześladowani, masowo mordowani, zmuszani do nadludzkiej pracy. Wszystko to po to, by ludzie rasy "wyższej" mieli więcej przestrzeni życiowej, wszystko przez opacznie pojmowane dobro ludzkości. Dziś Hitler uznawany jest za jednego z największych zbrodniarzy w dziejach świata, nie można jednak nie zauważyć, że czynił wiele rzeczy po to, by poprawić świat. Szkoda tylko, że czynił to tak straszliwymi metodami.
Jest jeszcze jeden bohater, którego pragnę opisać. To Jacek Soplica, bohater "Pana Tadeusza" autorstwa Adama Mickiewicza. Jego losy są bardzo skomplikowane - w młodości dopuszcza się zbrodni, ucieka z kraju, zakochuje się, zostaje ojcem, po czym przywdziewa bernardyński habit, by w ten sposób odpokutować za grzechy, ale i pomóc Polsce, znajdującej się pod zaborami. Początkowo Jacek był wielkim przyjacielem Stolnika Horeszki, który jednak nie był w stanie zaakceptować miłości, jaka narodziła się między Jackiem, a jego córką Ewą i podał młodemu szlachcicowi czarną polewkę. to sprawiło, że Jacek wykorzystał zamieszanie, jakie nastąpiło podczas ataku Moskali na zamek Horeszki i w afekcie zabił ojca ukochanej. Żył z piętnem zbrodni przez długie lata, dlatego postanowił w końcu przywdziać mnisi habit i oddać się Bogu. Dopiero na łożu śmierci dowiedział się od Gerwazego, że Stolnik przebaczył mu ten czyn jeszcze przed śmiercią. Zasługi Jacka i bohaterska postawa sprawiły, że po śmierci został on rehabilitowany i przywrócono mu na Litwie dobre imię. Niewątpliwie był on przykładem człowieka kierującego się w życiu emocjami. To właśnie one doprowadzały go do popełniania błędów, ale mimo to potrafił przyzna się do winy, miał wyrzuty sumienia i starał się robić wszystko, by odpokutować za grzechy młodości. Jacka poznajemy jako ks. Robaka, kiedy przybywa do swojego brata, Sędziego. Od samego początku postać ta wzbudza nasza sympatię, a odkrywane po kolei karty jego losu pokazują nam, że był on człowiekiem o niezwykłej ile charakteru, którego można podziwiać.
Edward Stachura zauważył w jednym ze swoich wierszy, że "człowiek człowiekowi wilkiem". Choćbyśmy chcieli się z nim spierać i próbowali walczyć z tym poglądem, to jednak poniesiemy klęskę. W naturę człowieka wpisany jest egoizm, dążenie do wielu spraw kosztem innych, zapatrzenie na dobro własne. To wcale nie nienawiść jest odwrotnością miłości, ale właśnie egoizm. W większości przypadków człowiek nie zawaha się skrzywdzić drugiego, byle tylko osiągnąć dla siebie jakieś korzyści. Pozostaje przy tym bezkarny, bo pewnych krzywd po prostu nie da się osądzić. To sprawia, że ludzie czują się bezkarni, wiedzą, że mają przyzwolenie na czynienie zła i nikt ich za to nie pociągnie do jakiejkolwiek odpowiedzialności. Niestety nie obowiązują w dzisiejszym świecie reguły wymierzania sprawiedliwości znane nam z ballad. Patrząc na przykłady ludzkiej niegodziwości każdy z nas może stracić wiarę w człowieka, także wiarę w samego siebie, bo nie wie, jak postąpiłby za 20 lat. Nie możemy jednak zapomnieć o tych, którzy starają się walczyć z pokładami zła, jakie noszą w sobie i nie pozwalają, aby zawładnęły one ich życiem. Zawsze najprostszym wyjściem jest postępować bez najmniejszego zastanowienia, gdyż wtedy pozbywamy się rozterek dotyczących innych ludzi. Mimo to zawsze zostaje jedna osoba, która będzie przeciwstawiała się złu, które ja otacza, będzie chciała pokazać ludziom, że człowiek nie jest istota złą. Dzięki takim ludziom możemy dojść do przekonania, że świat, w którym żyjemy być może nie jest najlepszy z możliwych (jak twierdził Kandyd), ale jest przynajmniej dobry i mimo wszechobecnego zła, ma w sobie pierwiastki dobre.
Przyjrzawszy się licznym zbrodniarzom, jestem przekonana, że żaden cel nie usprawiedliwia zbrodni. Uważam tak, ponieważ każdy sąd, jaki wypowiadamy, nosi w sobie choćby odrobinę subiektywizmu. Nie ma człowieka, który umie podejmować decyzje, określać cele i dążenia w oderwaniu od siebie samego. To, co dla jednych jest wizją arkadyjską, dla większości może stanowić poważne zagrożenie, może okazać się bezzasadne, a co najgorsze - nawet patologiczne. Nikt, żaden człowiek nie może tłumaczyć zbrodni dążeniem do wyższych celów, bo tak naprawdę nikt nigdy nie określił ich raz i dokładnie. Jedno jest jednak pewne - każda zbrodnia zostawia po sobie poczucie winy (czasem wycofywane w podświadomość) i nieuchronność kary, choć ta przejawia się w różny sposób. Jedynie potomni są w stanie ocenić nasze czyny i nadać im odpowiedni kwalifikacje.