Zapewne wszyscy, którzy czytali "Kandyda" Voltaire'a natknął się na ową sentencję: "Optymizm to obłęd dowodzenia, że wszystko jest dobrze kiedy nam się dzieje źle" i próbował się w nią zagłębić. Co autor próbował nam powiedzieć za jej pomocą? Jak możemy ją odnieść do naszego żywota? Czy to XVIII-wieczne sformułowanie jest współcześnie aktualne? Odpowiedzi na powyższe pytania może udzielić każdy z nas i będą one zależały od tego, jak je zrozumiemy.

Myślę, że trzeba się zastanowić nad przyczyną , co mogło spowodować, ze Walter napisał "Kandyda". Uważam, że utwór ten to reakcja na optymistyczną postawę G.M. Leibniza zawartą w dziele, pt.: "Teodycei". Autor głosił w niej swoją tezę optymizmu. Walter był jej przeciwny i wrogo do tej filozofii nastawiony. Dlatego napisał filozoficzną powiastkę, za pomocą której wyszydził Leibniza i wszystkie jego teorie, stosując ostry język. Wcielił autora "Teodycei" w osobę Panglossa, który był osobą uczoną i głosił teorie Leibniza, rozpowszechniając swoją wiedzę czytelnikom, wśród których był, min. tytułowy Kandyd. Bohater wygłaszał różne teorie o złu panującym na świecie, który go otacza. oto niektóre z nich: gdy zatonął pewien anabaptysta powiedział, że: "Zatokę Lizbońską stworzono w tym celu, aby anabaptysta w niej utoną".

Uważam, że optymizm to świetny rodzaj patrzenia na wszechświat. Optymista to ten, kto ma wiarę w to, ze na świecie jest dużo dobrych ludzi, ze wszystkie sprawy mają dobry obrót i zawsze potrafi dostrzec pozytywne strony różnych wydarzeń. Autor chciał pokazać czytelnikowi ile zła może być na świecie, jednak nie wprost, ale w zabawny sposób lub też wyśmiewający, np.: w państwie Eldorado (symbol dobra które może odczuć obywatel ) Pangloss spytał o coś oczywistego dla niego: " Jak to! Nie macie mnichów, którzy nauczają, dysputują, rządzą, knują i palą żywcem ludzi będących innego zdania....". To stwierdzenie posłużyło autorowi wyszydzić Kościół i duchowieństwo, które, pragnąc się "przypodobać" Bogu wybierali czystych ludzi i składali ich w ofierze, zabijając ich w okrutny sposób, tylko po to, aby utrzymać swą pozycję w społeczeństwie i władzę .

Myślę, że myśl Waltera jest aktualna i może odnosić się do teraźniejszego społeczeństwa. Człowiek musi szukać dobrych stron życia, dobrych zdarzeń w swoim postępowaniu. Gdyby ludzie nie robili tak, byłoby im ciężko żyć, byliby zawsze smutni, ponieważ nie mieliby pozytywnych myśli i nie dostrzegaliby pozytywnej strony ich życia. Gdyby ta sekwencja brana była dosłownie to mogłaby doprowadzić do zguby człowieka, ponieważ w trzeba jednak czasami widzieć złe strony w uczynkach a nie zawsze pozytywną stronę. W ten sposób pomijano by negatywną część postępowania, na której człowiek przecież się uczy, by potem nie popełniać tych samych błędu wielokrotnie. Moje zdanie na tą sprawę może potwierdzać powiedzenie, iż : " Człowiek się uczy na własnych błędach ". Opisany przeze mnie "problem optymizmu" zgodnego z myślą Leibniza eliminuje zatem moje spojrzenie na prezentowaną kwestię. Popieram Waltera na temat, że każdy człowiek myślący optymistycznie powinien być wyśmiany, a jak nie to przynajmniej powinien zostać ostrzeżony, ponieważ takie zachowanie może jego i innych ludzi zaprowadzić do zgubnych skutków.