Ignacy Krasicki, nazywany przez mu współczesnych "księciem poetów" przyszedł na świat w Dubiecku w roku 1735, zmarł zaś w Berlinie w 1801. Już od pierwszych lat życia był przeznaczony do stanu duchownego. W wieku młodzieńczym został wiec posłany do seminarium i po paru latach przyjął święcenia kapłańskie. Następnie udał się za granicę, jak wielu mu współczesnych, na studia. Był to czas, gdy w przyszłym pisarzu kształtował się jego światopogląd. Poza granicami rzeczpospolitej mógł zapoznać się z najnowszymi myślami europejskiego oświecenia, poznać nowe nurty filozoficzne, jak i poetyki. Zaprzyjaźnił się tez ze Stanisławem Poniatowskim, wówczas stolnikiem litewskim. Kiedy wiec jego znajomy został w 1864 roku wybrany królem, przyjął go on na swojego kapelana i kierownika wielu spraw, nie tylko duchowych. Był wówczas Krasicki m. in. redaktorem królewskiej gazety "Monitora". W wieku trzydziestu dwóch lat otrzymał godność biskupa warmińskiego. Bywał jednak często w stolicy, nawet wtedy gdy po pierwszym rozbiorze Warmia przypadła pod panowanie króla pruskiego. W swoich utworach dał się on poznać jako niezwykle dokładny obserwator życia politycznego i społecznego ojczyzny. Potrafił w krótkich bajkach, satyrach, poematach heroikomicznych, wreszcie w pierwszych polskich powieściach, przedstawić całą plejadę wad i przywar Polaków, przy czym dodatkowo starał się pokazać też to, jak się ich pozbyć. Jest również, co niewielu wiadomo autorem kilku komedii i prac naukowych, z czego wypada wymienić duży słownik "O rymotwórstwie i rymotwórcach, Zbiór potrzebniejszych wiadomości". Bronią którą najczęściej posługiwał się, przy walkach z ciemnotą, ksenofobią, nacjonalizmem, był humor, który sprawia, że jego utwory są do dzisiaj chętnie czytane. Potrafił tworzyć postaci, które mimo tego, iż były typami określonych postaw, zachowywały właściwą człowiekowi z krwi i kości żywość i wieloznaczność.

Najbardziej płodne literacko dla pisarza były lata siedemdziesiąte, kiedy to powstały jego najsłynniejsze, a zarazem najlepsze utwory. Może to dziwić zwłaszcza dlatego, że był to również czas jego wielu podróży, załatwiania spraw politycznych, czy związanych z Kościołem.

Drugim, napisanym zaraz po "Myszeidzie" poematem heroikomicznym była "Monachomachia, czyli wojna mnichów". Historia jej wydania jest dość ciekawa. Otóż autor do końca życia utrzymywał, że utwór został mu wykradziony i zaprezentowany publicznie bez jego wiedzy. Poemat, napisany wysokim, patetycznym stylem, choć w zestawieniu z błahymi wydarzeniami, wzbudza dużo śmiechu, jest rozrachunkiem Krasickiego z klasztorami, które stały się w tamtych czasach częstymi ośrodkami ciemnoty, gnuśności i rozpusty. Poeta już na samym wstępie utworu, przypomina, że należy krytycznie podchodzić nawet do wydawałoby się autorytetów, które wynikałyby z zajmowanej funkcji:

"Nie wszystko złoto, co się świeci z góry,

Ani ten śmiały, co się zwierzchnie sroży;

Zewnętrzna postać nie czyni natury,

Serce, nie odzież, ośmiela lub trwoży".

Powtarza to i później:

"I święty kaptur, chociaż uwielbiony,

Nigdy tak mocnym, tak dzielnym nie będzie,

Żeby człek pod nim był ubezpieczony".

Krasickiego nie można oczywiście nazwać w żądnym wypadku antyklerykałem, po prostu jasno nazywał on ludzkie przywary i grzechy, zaś stan duchowny w jego rozumieniu pierwszy powinien być wdzięczny za ich ujawnienie. "(...) Jeśli źli zakonnicy, osławieni przez nie służyli swym życiem religii tak jak powinni (...), to ich cenzor ryzykował znowu ze swojej strony zdyskredytowanie wszystkich świętości klasztoru i dostarczenie broni tym, dla których duch religijny jest zabobonem i fanatyzmem, którym znacznie mniej zależy na reformie Kościoła, niż na jego zniszczeniu".

Akcja wydarzeń jest oparta o konflikt dwóch klasztorów: dominikanów i karmelitów. Nie jest on nawet jasno określony, ważniejsze są sposoby rozwiązania jego, wybrane przez mnichów. Wolą oni bowiem walkę na kufle i księgi, niż racjonalną rozmowę. Pokazani są oni jako zgraja słabych i bezmyślnych ludzi, którzy spędzają czas na pijaństwie i obżarstwie.

Bardzo wyrazista jest scena wniesienia w procesji wielkiego dzbanu z winem, który jest czczony niczym najświętsza relikwia. Krasicki wykorzystuje tutaj swój, niezwykle wówczas popularny "Hymn do miłości ojczyzny", jako podstawę do zbudowania ironicznej pochwały pijaństwa:

"Wdzięczna miłości kochanej szklenice!

Czuje cię każdy, i słaby, i zdrowy;

Dla ciebie miłe są ciemne piwnice,

Dla ciebie znośna duszność i ból głowy".

Nic więc dziwnego, że poemat ten wywołał wielką falę krytyki samej osoby autora. Ten jakby korząc się przed innymi duchownymi ogłosił "Antymonachomachię". Stanowi ona palinodię, czyli tylko pozorne odwołanie zawartych w poprzednim utworze stwierdzeń. Również tutaj jest ukazany klasztor, lecz odmienny od wcześniejszego. Świeci on czystością, mnisi są niezwykle pobożni, wszędzie panuje ład i porządek, tak wielki, że już po chwili widzimy jak nierzeczywisty jest ten nowy świat i ile prawdy zawarł autor we wcześniejszym poemacie. Autor przekornie jednak pisze o "Monachomachii", że stanowi ona "płód żartobliwy", zaś jego krytyka była słuszna.

Powieść napisana przez Krasickiego, a nosząca tytuł "Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki przez niegoż samego opisane", stanowi połączenie literatury przygodowej, awanturniczej, dydaktycznej i filozoficznej. Jest to historia życia tytułowego bohatera. Poznajemy go w momencie , gdy trafia do gimnazjum. W ten sposób autor może pokazać jak przestarzałe i ogłupiające mogło być nie zreformowane ówczesne szkolnictwo. PO przerwaniu w nim nauki, Mikołaj trafia w ręce domowego nauczyciela Damona i rozpoczyna z nim podróż po Europie. W czasie niej zdobywa i porzuca kobiety, a także traci cały swój majątek. Musi uciekać statkiem przed ścigającymi go dłużnikami, przez co bierze udział w katastrofie morskiej i ląduje na wyspie Nipu. Poznaje tam idealne społeczeństwo po który oprowadza go mędrzec Xaoo. Okazuje się, że nipuańczycy przez to, że nie znają pojęcia własności, pieniądza, tworzą zgodne i szczęśliwe społeczeństwo. Nie gonią za majątkiem, przez co są spokojni, nie chorują i maja wszystkiego wedle swoich potrzeb. Xaoo idealny nauczyciel, powoduje swoimi naukami, że Doświadczyński przechodzi gruntowną, wewnętrzną przemianę. Postanawia wrócić do Rzeczpospolitej i sam teraz stać się przykładem dla innych. Pragnie oświecić ludzi i wymusić w kraju konieczne zmiany, prowadzące do podniesienia go z upadku. Ludzie jednak nie chcą przyjąć do wiadomości jego propozycji reform. Mikołaj osiada wiec w swoim dworku w Szuminie i tworząc w nim namiastki organizacji nipuańskiej, chce świecić przykładem dla innych.

Był również Krasicki autorem zbioru bajek, (drugi ukazał się po jego śmierci). Można powiedzieć, że były one w jego twórczości tym, czym fraszki u Jana Kochanowskiego. Sam autor tak o nich mówił: "istotą bajki jest alegoria zwierzęca, tak pomyślana, aby ludzie z przykładu i tak lub ze słów zwierząt wyciągnęli dla siebie naukę". Zwierzęta stały się łatwo rozpoznawalnymi znakami wad ludzkich, i tak wół to powolność, lis - chytrość, wilk okrucieństwo. Według badaczy literatury oświeceniowej w tych niepozornych utworkach "wypowiada się cały Krasicki. On, co nie zna poezji - wyznania, z bajek czyni swą lirykę".

W bajce "Dewotka" krytykuje powierzchowną religijność. Tytułowa kobieta potrafi bowiem w jednej chwili mówić słowa pacierza i bić swoja służącą. Jest to negatywny obraz wiary ówczesnych chrześcijan:

"Mówiąc właśnie te słowa: "...i odpuść nam winy,

Jako my odpuszczamy", biła bez litości.

Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności!".

"Szczur i kot" wykpiwa właściwą wielu ludziom pychę i próżność, która zdolna jest ich tak ogłupić, że zatracają poczucie realnego świata. Szczur pada ofiarą skradającego się bowiem kota, w chwili gdy z lubością wącha kadzidła, jakoby dla niego palone. "Jagnię i wilcy" mówią o okrutnych i niezmiennych prawach rządzących światem. Liczą się w nim tylko silne jednostki, nie ma w nim miejsca na naiwność czy nierozeznanie w sytuacji. Zdziwione jagnię dowiaduję się o tym niestety już za późno:

"Już go mieli rozerwać; rzekło: "Jakim prawem?"

"Smacznyś, słaby i w lesie!" - Zjedli niezabawem".

"Malarze" mówią o tym jak prawda jest niepopularna w świecie lubującym się w kłamstwie i oszustwie. Oto biedny jest ten portrecista, który malował rzeczywiste twarze, sukces zaś odnosi ten, który "piękniejsze", czyli poprawione.

To we "Wstępie do bajek" autor mówiąc, że:

"Był młody, który życie wstrzemięźliwie pędził;

Był stary, który nigdy nie łajał, nie zrzędził;

Był bogacz, który zbiorów potrzebnym udzielał;

Był autor, co się z cudzej sławy rozweselał;

Był celnik, który nie kradł; szewc, który nie pijał",

pokazuje jak ta optymistyczna wizja ludzkiej natury nie przystaje do rzeczywistości. W bajkach zawsze pojawia się łatwo odnajdywany morał, będący jasnym zwrotem do czytelnika, streszczającym siew słowach: "nie bądź zarozumiały, pracuj, oszczędzaj, nie skarż się na swój los, nie wierz łatwo ludziom ".

Jeszcze więcej miał Krasicki do powiedzenia w satyrach, z których wylania się dosłowny obraz zepsucia i upadku moralnego obywateli Rzeczpospolitej. Ich konserwatywne i głupie poglądy pokazał w utworze "Do króla". Jest to monolog szlachcica pieniącego się przeciwko młodemu wiekowi, działalności reformatorskiej, kulturalnej, w końcu samej dobroci Stanisława Augusta Poniatowskiego. Innym dobrym obrazem, napisanym żywo i wesoło jest satyra "Żona modna". Poeta dworuje sobie w niej z częstych, nie tylko u kobiet, aspiracji do wyższych klas, przez ślepe naśladowanie obyczajów i mody francuskiej. Młoda małżonka szlachcica Piotra traci jego majątek, na śmiałe pomysły architektoniczne, aranżacje ogrodu, nawet sztachet go otaczających, na zatrudnianie drogiej służby, bale i zabawy. Świetny opis, zestawiający wersalskie porządki, ze starym dworkiem, wykpiwa jej zapędy:

"Z stołowej izby belki wyrzuciwszy stare,

Dała sufit, a na nim Wenery ofiarę.

Już alkowa złocona w sypialnym pokoju,

Gipsem wymarmurzony gabinet od stroju.

Poszły słojki z apteczki, poszły konfitury,

A nowym dziełem kunsztu i architektury

Z półek szafy mahoni, w nich książek bez liku,

A wszystko po francusku(...)"

Także w pisanych dla wąskiego grona przyjaciół komediach, utworach o stosunkowo najmniejszej, literackiej wartości Krasicki kontrastował jasne i ciemne strony natury ludzkiej, czyniąc to w ironiczny sposób. W "Solenizancie" przestrzega przed utratą majątku przez zabawy i pijaństwa, zaś w "Pieniaczu" podejmuje problem tytułowego bezmyślnego gadulstwa.

Już od pierwszych lat życia był przeznaczony do stanu duchownego. W wieku młodzieńczym został wiec posłany do seminarium i po paru latach przyjął święcenia kapłańskie. Następnie udał się za granicę, jak wielu mu współczesnych, na studia. Był to czas, gdy w przyszłym pisarzu kształtował się jego światopogląd. Poza granicami rzeczpospolitej mógł zapoznać się z najnowszymi myślami europejskiego oświecenia, poznać nowe nurty filozoficzne, jak i poetyki. Zaprzyjaźnił się tez ze Stanisławem Poniatowskim, wówczas stolnikiem litewskim. Kiedy wiec jego znajomy został w 1864 roku wybrany królem, przyjął go on na swojego kapelana i kierownika wielu spraw, nie tylko duchowych. Był wówczas Krasicki m. in. redaktorem królewskiej gazety "Monitora". W wieku trzydziestu dwóch lat otrzymał godność biskupa warmińskiego. Bywał jednak często w stolicy, nawet wtedy gdy po pierwszym rozbiorze Warmia przypadła pod panowanie króla pruskiego. W swoich utworach dał się on poznać jako niezwykle dokładny obserwator życia politycznego i społecznego ojczyzny. Potrafił w krótkich bajkach, satyrach, poematach heroikomicznych, wreszcie w pierwszych polskich powieściach, przedstawić całą plejadę wad i przywar Polaków, przy czym dodatkowo starał się pokazać też to, jak się ich pozbyć. Jest również, co niewielu wiadomo autorem kilku komedii i prac naukowych, z czego wypada wymienić duży słownik "O rymotwórstwie i rymotwórcach, Zbiór potrzebniejszych wiadomości". Bronią którą najczęściej posługiwał się, przy walkach z ciemnotą, ksenofobią, nacjonalizmem, był humor, który sprawia, że jego utwory są do dzisiaj chętnie czytane. Potrafił tworzyć postaci, które mimo tego, iż były typami określonych postaw, zachowywały właściwą człowiekowi z krwi i kości żywość i wieloznaczność.

Najbardziej płodne literacko dla pisarza były lata siedemdziesiąte, kiedy to powstały jego najsłynniejsze, a zarazem najlepsze utwory. Może to dziwić zwłaszcza dlatego, że był to również czas jego wielu podróży, załatwiania spraw politycznych, czy związanych z Kościołem.

Drugim, napisanym zaraz po "Myszeidzie" poematem heroikomicznym była "Monachomachia, czyli wojna mnichów". Historia jej wydania jest dość ciekawa. Otóż autor do końca życia utrzymywał, ze utwór został mu wykradziony i zaprezentowany publicznie bez jego wiedzy. Poemat, napisany wysokim, patetycznym stylem, choć w zestawieniu z błahymi wydarzeniami, wzbudza dużo śmiechu, jest rozrachunkiem Krasickiego z klasztorami, które stały się w tamtych czasach częstymi ośrodkami ciemnoty, gnuśności i rozpusty. Poeta już na samym wstępie utworu, przypomina, że należy krytycznie podchodzić nawet do wydawałoby się autorytetów, które wynikałyby z zajmowanej funkcji:

"Nie wszystko złoto, co się świeci z góry,

Ani ten śmiały, co się zwierzchnie sroży;

Zewnętrzna postać nie czyni natury,

Serce, nie odzież, ośmiela lub trwoży".

Powtarza to i później:

"I święty kaptur, chociaż uwielbiony,

Nigdy tak mocnym, tak dzielnym nie będzie,

Żeby człek pod nim był ubezpieczony".

Krasickiego nie można oczywiście nazwać w żądnym wypadku antyklerykałem, po prostu jasno nazywał on ludzkie przywary i grzechy, zaś stan duchowny w jego rozumieniu pierwszy powinien być wdzięczny za ich ujawnienie. "(...) Jeśli źli zakonnicy, osławieni przez nie służyli swym życiem religii tak jak powinni (...), to ich cenzor ryzykował znowu ze swojej strony zdyskredytowanie wszystkich świętości klasztoru i dostarczenie broni tym, dla których duch religijny jest zabobonem i fanatyzmem, którym znacznie mniej zależy na reformie Kościoła, niż na jego zniszczeniu".

Akcja wydarzeń jest oparta o konflikt dwóch klasztorów: dominikanów i karmelitów. Nie jest on nawet jasno określony, ważniejsze są sposoby rozwiązania jego, wybrane przez mnichów. Wolą oni bowiem walkę na kufle i księgi, niż racjonalną rozmowę. Pokazani są oni jako zgraja słabych i bezmyślnych ludzi, którzy spędzają czas na pijaństwie i obżarstwie.

Bardzo wyrazista jest scena wniesienia w procesji wielkiego dzbanu z winem, który jest czczony niczym najświętsza relikwia. Krasicki wykorzystuje tutaj swój, niezwykle wówczas popularny "Hymn do miłości ojczyzny", jako podstawę do zbudowania ironicznej pochwały pijaństwa:

"Wdzięczna miłości kochanej szklenice!

Czuje cię każdy, i słaby, i zdrowy;

Dla ciebie miłe są ciemne piwnice,

Dla ciebie znośna duszność i ból głowy".

Nic więc dziwnego, że poemat ten wywołał wielką falę krytyki samej osoby autora. Ten jakby korząc się przed innymi duchownymi ogłosił "Antymonachomachię". Stanowi ona palinodię, czyli tylko pozorne odwołanie zawartych w poprzednim utworze stwierdzeń. Również tutaj jest ukazany klasztor, lecz odmienny od wcześniejszego. Świeci on czystością, mnisi są niezwykle pobożni, wszędzie panuje ład i porządek, tak wielki, że już po chwili widzimy jak nierzeczywisty jest ten nowy świat i ile prawdy zawarł autor we wcześniejszym poemacie. Autor przekornie jednak pisze o "Monachomachii", że stanowi ona "płód żartobliwy", zaś jego krytyka była słuszna.

Powieść napisana przez Krasickiego, a nosząca tytuł "Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki przez niegoż samego opisane", stanowi połączenie literatury przygodowej, awanturniczej, dydaktycznej i filozoficznej. Jest to historia życia tytułowego bohatera. Poznajemy go w momencie, gdy trafia do gimnazjum. W ten sposób autor może pokazać jak przestarzałe i ogłupiające mogło być ówczesne, niezreformowane szkolnictwo. PO przerwaniu w nim nauki, Mikołaj trafia w ręce domowego nauczyciela Damona i rozpoczyna z nim podróż po Europie. W czasie niej zdobywa i porzuca kobiety, a także traci cały swój majątek. Musi uciekać statkiem przed ścigającymi go dłużnikami, przez co bierze udział w katastrofie morskiej i ląduje na wyspie Nipu. Poznaje tam idealne społeczeństwo, po którym oprowadza go mędrzec Xaoo. Okazuje się, że nipuańczycy przez to, że nie znają pojęcia własności, pieniądza, tworzą zgodne i szczęśliwe społeczeństwo. Nie gonią za majątkiem, przez co są spokojni, nie chorują i maja wszystkiego wedle swoich potrzeb. Xaoo idealny nauczyciel, powoduje swoimi naukami, że Doświadczyński przechodzi gruntowną, wewnętrzną przemianę. Postanawia wrócić do Rzeczpospolitej i sam teraz stać się przykładem dla innych. Pragnie oświecić ludzi i wymusić w kraju konieczne zmiany, prowadzące do podniesienia go z upadku. Ludzie jednak nie chcą przyjąć do wiadomości jego propozycji reform. Mikołaj osiada wiec w swoim dworku w Szuminie i tworząc w nim namiastki organizacji nipuańskiej, chce świecić przykładem dla innych.

Był również Krasicki autorem zbioru bajek, (drugi ukazał się po jego śmierci). Można powiedzieć, że były one w jego twórczości tym, czym fraszki u Jana Kochanowskiego. Sam autor tak o nich mówił: "istotą bajki jest alegoria zwierzęca, tak pomyślana, aby ludzie z przykładu i tak lub ze słów zwierząt wyciągnęli dla siebie naukę". Zwierzęta stały się łatwo rozpoznawalnymi znakami wad ludzkich, i tak wół to powolność, lis - chytrość, wilk okrucieństwo. Według badaczy literatury oświeceniowej w tych niepozornych utworkach "wypowiada się cały Krasicki. On, co nie zna poezji - wyznania, z bajek czyni swą lirykę".

W bajce "Dewotka" krytykuje powierzchowną religijność. Tytułowa kobieta potrafi bowiem w jednej chwili mówić słowa pacierza i bić swoja służącą. Jest to negatywny obraz wiary ówczesnych chrześcijan:

"Mówiąc właśnie te słowa: "...i odpuść nam winy,

Jako my odpuszczamy", biła bez litości.

Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności!".

"Szczur i kot" wykpiwa właściwą wielu ludziom pychę i próżność, która zdolna jest ich tak ogłupić, że zatracają poczucie realnego świata. Szczur pada ofiarą skradającego się bowiem kota, w chwili gdy z lubością wącha kadzidła, jakoby dla niego palone. "Jagnię i wilcy" mówią o okrutnych i niezmiennych prawach rządzących światem. Liczą się w nim tylko silne jednostki, nie ma w nim miejsca na naiwność czy nierozeznanie w sytuacji. Zdziwione jagnię dowiaduję się o tym niestety już za późno.

"Malarze" mówią o tym jak prawda jest niepopularna w świecie lubującym się w kłamstwie i oszustwie. Oto biedny jest ten portrecista, który malował rzeczywiste twarze, sukces zaś odnosi ten, który "piękniejsze", czyli poprawione.

Jeszcze więcej miał Krasicki do powiedzenia w satyrach, z których wylania się dosłowny obraz zepsucia i upadku moralnego obywateli Rzeczpospolitej. Ich konserwatywne i głupie poglądy pokazał w utworze "Do króla". Jest to monolog szlachcica pieniącego się przeciwko młodemu wiekowi, działalności reformatorskiej, kulturalnej, w końcu samej dobroci Stanisława Augusta Poniatowskiego:

"Żeś dobry, gorszysz wszystkich, jak o tobie słyszę,

I ja się z ciebie gorszę i satyry piszę;

Bądź złym, a zaraz kładąc twe cnoty na szalę,

Za to, żeś się poprawił, i ja cię pochwalę".

Innym dobrym obrazem, napisanym żywo i wesoło jest satyra "Żona modna". Poeta dworuje sobie w niej z częstych, nie tylko u kobiet, aspiracji do wyższych klas, przez ślepe naśladowanie obyczajów i mody francuskiej. Młoda małżonka szlachcica Piotra traci jego majątek, na śmiałe pomysły architektoniczne, aranżacje ogrodu, nawet sztachet go otaczających, na zatrudnianie drogiej służby, bale i zabawy.

W satyrze "pijaństwo" ukazana z kolei została jakby narodowa wada Polaków, alkoholizm i rodząca się z niego duma, gadulstwo, chęć przeprowadzania zmian. Co może wydawać się zabawnym, a w rzeczywistości mówi o tragedii pijących jest to, że świetnie sobie zdają sprawę z zalet wstrzemięźliwości, lecz są zbyt słabi by ja wybrać.

"Zdrowie czerstwe, myśl u nich wesoła i wolna,

Moc i raźność niezwykła i do pracy zdolna,

Majętność w dobrym stanie, gospodarstwo rządne,

Dostatek na wydatki potrzebnie rozsądne:

Te są wstrzemięźliwości zaszczyty, pobudki

Te są". "Bądź zdrów!" "Gdzież idziesz?" Napiję się wódki".

Także w pisanych dla wąskiego grona przyjaciół komediach, utworach o stosunkowo najmniejszej, literackiej wartości Krasicki kontrastował jasne i ciemne strony natury ludzkiej, czyniąc to w ironiczny sposób.