Pewnego pięknego dnia przebywając na wakacjach u mojej najukochańszej babci, ogromnie się nudziłam. Lato rozpieszczało nas upalnymi dniami, które rozleniwiały mnie ogromnie. Wybrałam się do wielkiego ogrodu, dumy mojej kochanej babuni. Wzięłam ze sobą swą szkolną lekturę i próbowałam się z nią "zmierzyć". Okazało się jednak, że jest to bardzo interesująca lektura, przeczytałam ją w ciągu zaledwie dwóch godzin. Rozmarzona rozmyślałam o wspaniałych średniowiecznych czasach, w których kobiety adorowane były przez najdzielniejszych rycerzy. Jakże niesamowite byłoby przeniesienie się do tamtych czasów i bycie rycerzem wielkim i dzielnym.
Do ogrodu weszła moja kochana babunia. Dziwnie jakoś ubrana. Miała ogromnie tajemniczą minę.
-Babciu, dlaczego tak dziwnie się ubrałaś? -zapytałam zdźiwiona.
-Kasieńko już dawno chciałam ci o tym powiedzieć, jestem wróżką i posiadam magiczny zegar, którym mogę cofnąć czas.- odpowiedziała najspokojniej w życiu moja kochana babcia.
No tak wróżka dobre sobie pomyślałam. Moja babunia sfiksowała. Uśmiechnęłam się jednak i poprosiłam aby pokazała mi ten magiczny, cofający czas zegar. Babcia podała mi go i poprosiła mnie abym była bardzo ostrożna.
Wzięłam ten zegar i natychmiast, nieczuła na protesty mej babci- wróżki zaczęłam przesuwać wskazówki. Słyszałam jeszcze krzyk, przerażający krzyk babci a potem to była już tylko ciemność wielka…..
Ocknęłam się jakby ze snu…Byłam na środku wielkiego zamkowego dziedzińca całkiem jak na Zamku w Krakowie. Ubrana byłam w ciężką zbroję, o Boże jak mi gorąco - pomyślałam. Gdzie moja babcia?
Ani babci ani ogrodu ani żadnej znajomej buzi. No to pięknie! Spełniło się moje marzenie…. Jestem średniowiecznym rycerzem… Muszę zbadać dokładnie gdzie jestem. Powoli podniosłam się i zaczęłam oglądać pobliski zamek, typowa gotycką budowlę. Wiele wysokich wieżyczek robiło na mnie niesamowite wrażenie. Byłam oczarowana.
Niespodziewanie podszedł do mnie inny rycerz, którego zupełnie nie dziwiła moja obecność tutaj.
-Wszyscy na ciebie czekają! Chodźmy!- powiedział. I posłusznie podreptałam za nim.
Uroczystość, która miała się właśnie zacząć to pasowanie na rycerza. Wszyscy piękne damy i wspaniali rycerze przyglądali mi się z nieukrywanym zachwytem. Zupełnie nie wiedziałam dlaczego. Ale było to niezwykle miłe uczucie. Wreszcie podszedł do mnie mężczyzna, który podprowadził mnie do tronu na którym siedział, wspaniały sędziwy człowiek. Jest tu zapewne kimś najważniejszym - pomyślałam sobie. I miałam rację to był władca tego zamku Książę Wacław. Poprosił mnie abym uklękła…
Zrobiłam co mi kazał i czułam jak szybko bije młode serce. Co się teraz wydarzy nie wiedziałam zupełnie….
Rozpoczęła się moja przysięga. Obiecywałam strzec honoru rycerskiego, być wierną Bogu, ojczyźnie, memu panu oraz wybrance mego serca. Przysięgałam post w każdy piątek i uczestnictwo we mszy świętej.
Przypięto mi pas i uderzano mnie aż trzy razy mieczem w prawe ramię na znak posłuszeństwa memu władcy. Wiem, że nie przystoi to prawdziwemu rycerzowi ale byłam prawdziwie wzruszona, aż do łez, tylko czy prawdziwi mężczyźni się tak bardzo wzruszają?
Potem zaczęła się uczta na moją cześć. Wszyscy z ochota zabrali się za jedzenie, królowały potrawy z dzika. Zabawa była doskonała. Rycerze składali damom swego serca wiele interesujących obietnic, że pościć będą aż do świat Bożego Narodzenia, że gdy zabiją czterdziestu niewiernych to wtedy zakończa żołnierską tułaczkę i być może się nawet ożenią. Sytuacja zaczęła mnie coraz to bardziej przerażać…. O Boże chyba już tego dłużej nie zniosę…. Ratunku chcę do domu, chcę wracać do mojej babci nawet jeśli jest wróżką, chce już być przy niej…..
I nagle nie oczekiwanie dla mnie samej znalazłam się znów w ogrodzie mojej babci. Cicho tu spokojnie i znów niesamowicie upalnie… Dziwny odgłos, buczenie jakieś czy chrapanie, chrapanie?…. Na bujanym fotelu w cieniu drzewa, spała spokojnie moja śliczna babunia. Wróżka- pomyślałam- dobre sobie!!! Uśmiechała się do mnie przez sen.
Na ziemi wśród traw leżał dziwnie znajomy mi zegar….