Tego ranka wcale nie świeciło słońce. Wręcz przeciwnie. Padał deszcz, wiał wiatr, a niebo spowite było ciemnymi chmurami. Byłam umówiona z premierem, na rozmowę kwalifikacyjną. Zaproponowano mi, abym została prawnikiem doradcy sekretarki zastępcy ministra rolnictwa. Warunki atmosferyczne nie stanowiłyby dla mnie wymówki gdybym nie dotarła na spotkanie.

Wstałam w takim razie trzy godziny wcześniej niż zwykle, spakowałam wszystkie dokumenty i zaświadczenia oraz wypiłam mocną kawę żeby nie zasnąć podczas rozmowy z premierem. Wychodząc z domu czułam dziwny niepokój. Nie był on jednak związany z rozmową kwalifikacyjną, byłam bowiem niemal pewna posady. W powietrzu wisiało coś innego. Pierwszym widocznym dla oka sygnałem był… Brak benzyny w zbiorniku mojego samochodu. Dałabym sobie wtedy rękę uciąć, że poprzedniego dnia tankowałam do pełna. Ponieważ nie miałam zbyt wiele czasu, postanowiłam zamówić taksówkę. I tu spotkała mnie kolejna niespodzianka. Miałam kompletnie rozładowany telefon komórkowy. Zdenerwowałam się, nie mogłam zadzwonić po taksówkę. Postanowiłam dostać się na wiejską komunikacją miejską. W drodze na najbliższy przystanek, znajdujący się jakieś 300m od mojego domu, zostałam trzykrotnie ochlapana przez przejeżdżające samochody. Byłam coraz bardziej sfrustrowana. Miałam ochotę zrezygnować z ciepłej, rządowej posadki, wrócić do domu i zagrzebać się pod kocem, przy kominku. Ochota pozostała jednak tylko ochotą, bo ostatecznie dotarłam na przystanek, zerknęłam w rozkład, z którego wynikało, że na autobus muszę czekać jeszcze jakieś 10 minut. Starałam się nie denerwować. Przypomniało mi się, że w torbie mam mp3, którą noszę ze sobą na wszelki wypadek, gdym się nudziła. Wyciągnęłam ją i dość nie miło się zaskoczyłam. Umazana była jakąś wstrętną mazią, przypominającą przeterminowany kisiel. Z minuty na minutę coraz bardziej zdenerwowana, chciałam schować ją z powrotem do torby. Niestety, nie było to takie proste. Mp3 przykleiła się do mnie. Zaczęłam się miotać i szarpać, aby ją od siebie oderwać. Widziałam spojrzenia ludzi stojących koło mnie. Uznali mnie pewnie za jakąś wariatkę. Chciałam zapaść się pod ziemię. I stało się! Ziemia rozstąpiła się, przez długi czas leciałam błotnistym korytarzem w dół. Byłam w całkowitym szoku. Takie rzeczy nigdy mi się nie zdarzały. W końcu upadłam. Z momentem dotknięcia podłoża, poczułam na całym ciele niesamowite ciepło. Wszędzie roztaczał się zapach świeżego ciasta, a w oddali słychać było dyskretne dźwięki pianina. Na moment zapomniałam o spotkaniu z premierem, o autobusie, o rozładowanym telefonie. Zafascynowana tym dziwnym miejscem postanowiłam się tam rozejrzeć. Zrobiłam dosłownie trzy kroki. Na moją głowę spadła ogromna czerwona kula. Straciłam przytomność. Kiedy się obudziłam, znajdowałam się w bardzo dziwnym, bo podziemnym mieszkaniu? Rozejrzałam się dookoła. Przy stole siedział jakiś człowiek. Miał długą, siwą brodę, która właściwie zasłaniała resztę jego twarzy. Przestraszyłam się. Wiedziałam, że już nic gorszego nie może mnie spotkać. Wstałam i podeszłam do niego. Spokojnym głosem kazał mi usiąść. Wyciągnął spod stołu, jakąś starą księgę. Zdołałam zauważyć, że na okładce napisane było "Przepis na życie Gandalfa.". Imię skojarzyło mi się natychmiast z imieniem bohatera, "Hobbita", książki, którą czytałam jeszcze w gimnazjum. Byłam w stu procentach pewna, że to on! Spojrzał na mnie i powiedział to, czego się spodziewałam:

Nazywam się Gandalf. Jestem czarodziejem. Mogę pomóc ci wrócić do miasta. Musisz mi jednak coś obiecać.

Przestraszona, na chwilę zamilkłam, opowiedziałam mu o wszystkim, co działo się dzisiaj rano i poprosiłam o pomoc.

- Wiem, co się dzisiaj z tobą działo, nie musisz mi niczego tłumaczyć. Sam byłem sprawcą twoich dzisiejszych przygód. Pewnie zastanawiasz się, o co w tym wszystkim chodzi. Otóż w ostatnim czasie działam charytatywnie na terenach całej polski. Nie, nie organizuje żadnych licytacji, zbiórek. Specjalizuję się pomocą doraźną. Nie pomagam ludziom biednym, chorym, znajdującym się w beznadziejnej sytuacji życiowej. Pomagam takim jak ty. Czy domyślasz się, dlaczego chcę ci pomóc? -Zapytał czarodziej.

- Oczywiście, że nie! Wypuść mnie stąd! Za dwie godziny muszę znaleźć się w sejmie, a jeszcze wcześniej wstąpić do sklepu kupić sobie nowe ubranie. -Odpowiedziałam mu wściekła.

- Właśnie o to Mi chodziło. Nie zauważyłaś, że zbyt łapczywie podchodzisz do życia? Nie wystarcza ci to, co masz? Czy masz za dużo wolnego czasu do zagospodarowania? Nie wierzę.

Nie miałam pojęcia, o czym on mówi.

- Widzę, że nadal nie wiesz, o czym mówię. Pomagam ludziom, którzy w pogoni za karierą zapomnieli o jednej z najpiękniejszych rzeczy w życiu.

- O czym mówisz krasnalu?! Wypuść mnie stąd! Śpieszy mi się! - Krzyczałam dalej.

- Kiedy ostatni raz przeczytałaś jakąś książkę? Odpowiedz, proszę.

Zamilkłam. Ostatnią książką, jaką czytałam był kodeks postępowania karnego, ale chyba nie o to chodziło Gandalfowi…

- Nie czytam książek, nie mam na to czasu.-Odpowiedziałam w końcu.

- Czy wiesz już, czemu tu się znalazłaś? Tak, właśnie, dlatego że nie czytasz książek. Gdybyś je czytała, nie dopuściłabyś do tego, aby się tu znaleźć. Nie krzyczałabyś tak przeraźliwie i nie bałabyś się spóźnienia na interwiew z premierem.

- Gandalfie! Co mam zrobić żebyś pomógł mi się wydostać?

- Obiecaj mi coś.

- Dobrze, ale pozwól mi już stąd wyjść!

- Będziesz czytać książki. Wyrzucisz z domu telewizor, komputer, radio, telefon. Będziesz czytać książki. Proszę, przygotowałem tu kilka, na dobry początek.

- Jak możesz mi zabronić komunikacji ze światem? Nie masz takiego prawa!

- To prawo jest ponad wszystkie inne prawa. Proszę spotkajmy się za dwa tygodnie. Może wtedy spokojnie porozmawiamy. Tu twoje nowe ubranie, a tu buty. Przebierz się i idź, bo spóźnisz się na spotkanie. Nie zapomnij o książkach!

Całkowicie wyprowadzona z równowagi udałam się na spotkanie z premierem. Rozmowa trwała może 5minut. Dostałam tę pracę. Kiedy wróciłam do domu, zrobiłam tak jak kazał mi Gandalf. Wyrzuciłam telewizor, radio, telefon i komputer. Pozbyłam się nawet tej nieszczęsnej empetrójki. Kiedy przygotowałam dokumenty na następny dzień, zaczęło mi się nudzić? Ponieważ nie miałam już telewizora ani komputera sięgnęłam po jedną z książek, którą dał mi Gandalf. Tak mijały kolejne dni.

Dwa tygodnie później.

- Dzień dobry Gandalfie! Jak samopoczucie?

- A dziękuję, trzymam się. A ty?

- Świetnie! Odkąd czytam książki, mam na wszystko więcej czasu i wszystko mi się udaje!

- Wierz mi, na kartkach papieru zapisane jest życie całego świata. Kiedy czytamy książki, nasze życie staje się łatwiejsze i przyjemniejsze. Nic nie warte będą klejnoty i o