"Kto, pod kim dołki kopie, sam w nie wpada" lub "nie należy oceniać książki po okładce".

Pewnego dnia, trzynastoletnia Marta pojechała na dwutygodniowy obóz krajoznawczy. Wyjechała tam, ponieważ podczas wakacji chciała mieć bliski kontakt z naturą i poznać dziką przyrodę.

Już pierwszego dnia poznała dużo ciekawych ludzi. Wszyscy się polubili, oprócz jednej dziewczyny, która miała na imię Dagmara. Na wycieczkach krajoznawczych, eskapadach do lasu czy podchodach trzymała się blisko wychowawców nie rozmawiała z rówieśnikami. Nikt z obozowiczów jej nie lubił i nie próbował z nią porozmawiać. Tak naprawdę nigdy nie przepadała za przyrodą w szkolę. Na ten obóz rodzice wysłali ją bez jej zgody. Pewnego dnia wszyscy uczestnicy obozu wybrali się na całodzienną wyprawę do lasu. Mieli zostać podzieleni na dwuosobowe grupy i opisać to, co zobaczą podczas marszu. Każdy losował sobie osobę, z którą miał wykonać zadanie. Marta miała pecha, wylosowała Dagmarę. Była bardzo zła i nie chciała z nią nigdzie iść, ale wychowawczyni ją do tego zmusiła. Szły już około godziny w zupełnej ciszy i opisywały to, co widziały. Nagle Marta usłyszała jakiś szum, pomyślała, że gdzieś niedaleko płynie strumyk, w którym mogłaby się odświeżyć. Dagmara została w tyle, a ona poszła na skraj lasu. Tam zobaczyła coś, czego się nie spodziewała. Mały wodospad i strumyk, a wokoło niego wielką skarpę, na której właśnie stała. Spostrzegła, że obok niej stoi Dagmara i nagle z rozpędu rzuciła się na nią, chcąc wrzucić ją w ubraniu do wody. Lecz ona odsunęła się i to Marta zjechała po skarpie w dół. Dagmara od razu zaczęła myśleć, jak może pomóc Marcie, chociaż wiedziała, że to ona chciała ją zrzucić. Krzyknęła coś i pobiegła w stronę wychowawców. Nie umiała korzystać z mapy, ale wytężyła pamięć i próbowała odnaleźć drogę. Marta nie prosiła o pomoc, ponieważ nie wierzyła, że po tym wszystkim Dagmara mogłaby udzielić jej pomocy. Starała się wejść na skarpę, ale nie dawała rady, bo bolała ją noga. Jak mogłam być taka głupia? - myślała dziewczyna. W pewnej chwili poczuła, jak na głowę spada jej coś ciężkiego i zapadła w sen.

Gdy się obudziła, zobaczyła koleżanki, które rozmawiały razem Dagmarą. Marta spytała się ich, co się stało. Koleżanki opowiedziały jej, jak Dagmara ją uratowała i, ze nie jest taka zła, na jaką wygląda. Marta była jej bardzo wdzięczna. Od tej pory dziewczyny zostały najlepszymi przyjaciółkami. Resztę obozu wszyscy spędzili w zgodzie i przyjaźni.

Wniosek z tego taki, że "kto, pod kim dołki kopie, sam w nie wpada". Trzeba pamiętać też, że " nie powinno oceniać książki po okładce".