Emily Dickinson była postacią tajemniczą. Życie osobiste tej niezwykłej, amerykańskiej poetki do dziś stanowi zagadkę, nad którą głowią się biografowie i badacze jej poezji. Chociaż pozostawiła ponad dwa tysiące wierszy i około tysiąca listów, w których powiedziała o sobie mnóstwo rzeczy to jednak wypowiedzi te bardziej miały na celu podkreślenie otaczającej ją już za życia aury tajemniczości, jak stworzenie jednoznacznego wizerunku swojej osoby.
Przez całe życie konsekwentnie postępowała według nakreślonej przez siebie samą zasady, by mówić cała prawdę, lecz stopniowo, a co najważniejsze -okrężnie, ponieważ umysł ludzki nie jest w stanie znieść jej błysku, gdy pojawi się nagle w całej postaci. Unikała określeń jednoznacznych i uciekała od jakichkolwiek bezpośrednich konfrontacji. Uważała, że osoby, z którymi utrzymuje kontakt listowny (a przez większą część życia tylko poprzez listy nawiązywała i utrzymywała znajomości) powinny dysponować raczej czymś w rodzaju marzenia o niej jak jej rzeczywistym obrazem. Z resztą bezpośredni kontakt z poetką w żadnej mierze nie służył rozwianiu licznych wątpliwości dotyczących jej osoby. Przekonał się o tym Thomas Wentworth Higginson, który zaintrygowany jej listami zapragnął spotkać się z Emily. Przeszło dwadzieścia lat po tym spotkaniu pisał do "Atlantic Monthly": "Wydawała mi się nieodgadniona, niepodobna było przejrzeć ją w toku jednogodzinnej rozmowy (...). Mogłem tylko spokojnie siedzieć i czatować na jakąś przypadkową zdobycz, jak w puszczy..."[1]
Badacze wyprzedzają się w insynuacjach dotyczących źródła jej niezwykłej wrażliwości. Najczęściej wskazują na nieszczęśliwą miłość, to do przedwcześnie zmarłego przyjaciela Beniamina Franklina Newtona-pracownika kancelarii prawniczej należącej do jej ojca, to znowu do żonatego pastora Charlesa Wadswortha lub również żonatego, dziennikarza- Samuela Bowlesa. Poznanie faktu, który wpłynął na przełom w życiu Emily, nie jest jednak tak ważne dla analizy twórczości poetki, a szczególnie sposobu ujęcia przez nią tematu śmierci, jak uświadomienie sobie realiów jej życia, przemian w literaturze, jakich była świadkiem i co najważniejsze- charakteru jej religijności.
Życie Emily Dickinson (1830-1886) przypadło na czas wielkich przeobrażeń politycznych i kulturowych w Stanach Zjednoczonych. Nowa Anglia, w której mieściło się jej rodzinne Amherst szczęśliwie dla rozwoju poetki okazała się być terenem, na którym wszelkie zmiany następowały najszybciej. Jeszcze przed Wojną Secesyjną stany, które wchodziły w skład Nowej Anglii poczęły odrzucać osiemnastowieczną teokrację purytańską. Na jej terenie wpływ nauki i mechanizacji na tradycyjne obyczaje był najsilniejszy. Nic więc dziwnego, że to na tym obszarze tworzą prawie wszyscy najważniejsi przedstawiciele (poza Edgarem Alanem Poe i Hermanem Melvillem) okresu nazwanego przez Barreta Wendella "Odrodzeniem Nowej Anglii"[2], a "Złotym Dniem"[3] przez Lewisa Mumforda. Okres tan przypadał na lata 1829-1860.
Gdy Emily miała siedemnaście lat opublikowano wiersze Emersona, gdy miała lat dwadzieścia wydano "Szkarłatną literę" Hawthorne`a, rok później ukazał się jego "Dom o siedmiu szczytach", oraz "Moby Dick" Melville`a. W roku 1950 opublikowano pierwsze wydanie wierszy Poe`go, w 1954 roku pojawił się "Walden" Thoreau, w 1955 "Źdźbła trawy" Whitmana. Życie w epoce rozkwitu literatury musiało mieć pobudzający i inspirujący wpływ na poetkę aczkolwiek w jej twórczości nie sposób odnaleźć aluzje do tych wydarzeń literackich (nie ma też żadnych aluzji odnoszących się do sytuacji politycznej).
Nietrudno się dziwić, ze właśnie w Nowej Anglii poddano największej analizie i krytyce rygory i założenia religii purytańskiej, zaczęła załamywać się koncepcja życia ludzkiego osadzonego w planie zbawienia. Żarliwość religijna purytanów stopniowo stawała się coraz bardziej pusta, aż w końcu zaczęto kojarzyć ją z postawą konformistyczną. Emily Dickinson zawarła w swojej poezji elementy pozornie przeciwstawne, jakimi są: indywidualizm i tradycja. Ojciec poetki będąc jednym z najbardziej szanowanych obywateli purytańskiego Amherst, w sposób nie cierpiący sprzeciwu wpajał swoim dzieciom twarde zasady wyznawanej przez siebie religii. Purytanizm wzbudził w niej potrzebę nawiązania osobistej komunii z Istotą Najwyższą, by upewnić się o istnieniu łaski dającej zbawienie. Emily jednak w poszukiwaniu osobistej więzi z Bogiem poszła o krok dalej, niż mógł sobie tego życzyć jej ojciec: odrzuciła ograniczające dogmaty, po to by w sposób zupełnie nieskrępowany i zgodny z własnym sumieniem poszukiwać prawdy, by poprzez odczytanie symboliki zdarzeń życia codziennego samodzielnie dotrzeć do pewnej wiedzy o rzeczach ostatecznych. Oczywiście nie mogła wyzbyć się chrześcijańskiej tradycji, w której została wychowana i z którą swoje związki podkreśliła chociażby przez wybór tematów dociekań, które nadawały sens jej życiu. Z chrześcijańskiego dziedzictwa brała więc jednocześnie nadzieję na życie wieczne, jak i wszystkie pytania wprawiające ją w zdumienie. "Zdumiewam się i pytam jak długo będziemy jeszcze się zdumiewać - pisała - i kiedy wreszcie będziemy wiedzieć?"[4]
Najważniejsze źródło natchnień poetki bezsprzecznie stanowiła Biblia. Początkowo uważała ją ona za "księgę jałową" (" an area book"), natomiast później uznała za "nieskończenie mądrą i wesołą"("infinitely wise and merry"). [5] Sięgała po Pismo Święte nie tylko wtedy, gdy była w nastroju do kontemplacji. Gdy tylko nachodziła ją po temu ochota odnosiła się do Biblii w sobie tylko właściwy, ekscentryczny i figlarny sposób, którego żaden purytanin nie byłby w stanie określić jako religijny("Biblia to księga antyczna-/napisana przez zwiędłych ludzi")[6].
Koncepcja Biblii jako księgi nie tylko mądrej, ale także niosącej radość przekładała się bezpośrednio na jej koncepcję Boga. Emily sprzeciwiała się stanowczo obrazowi Boga prezentowanemu przez kościół purytański- surowego i karzącego, wolała podkreślać jego dobrą wolę, nie widziała powodu, dla którego nie miałaby traktować Stwórcy w sposób otwarty, nawet przyjacielski. W jednym z wierszy pisała na przykład: " Papo tam w górze! (Papa above!) Zechciej zachować jakiś przybytek w twym królestwie dla myszy i szczurów! Przytulnie ukryte w anielskich spiżarniach, niech sobie tam chrupią zapasy, a tymczasem niech cykle wieków, nie wiedząc o niczym, pompatycznie toczą się dalej!"[7], w innym zwraca się do Boga z uwagą : "Ojcze, jesteś punktualny."[8] Oczywiście nieustanne wątpliwości poetki sprawią, ze będzie w jej utworach pojawiał się też jako rządca nieuważny, czy wręcz niesprawiedliwy-stwierdza na przykład, że Bóg uczynił ludzi śmiertelnymi, ponieważ nie mógłby przeboleć, ze dał życie wieczne czemuś, co powstało w sposób spontaniczny.
Warto zaznaczyć, że bezpretensjonalna, niespotykana forma metryczna, która utrudniała pierwszym krytykom zrozumienie poetki i nadała jej poezji charakteru tworu dziwacznego, czy wręcz manierycznego, ma swoje źródło w dziełach o tematyce religijnej, utworach doskonale znanych jej współczesnym. Mowa tu o "Chrześcijańskiej psalmodii" Izaaka Watta oraz jego "Psalmach, hymnach i pieśniach duchowych", które stanowiły podstawę religijnego rozwoju każdej uczciwej rodziny w Nowej Anglii. Źródło charakterystycznego dla Emily obrazowania poetyckiego krytycy dostrzegli również w tekstach o charakterze religijnym, jakimi są kazania jej przyjaciela, pastora Wadswortha.
W literaturze o tematyce religijnej doszukano się także powodów jej oddalenia od świata. Rozmyślania Tomasza a` Kempis "O naśladowaniu Chrystusa", proklamujące konieczność medytacji samotniczej, miały do prowadzić, do szczególnego rodzaju samotniczej drogi, jaką obrała poetka. Szczególnego miedzy innymi ze względu na fakt, iż Emily w ciągu ostatnich piętnastu lat swojego życia nikogo nie odwiedzała, a goście, którzy przyjeżdżali do niej zmuszeni byli rozmawiać z nią przez uchylone drzwi. Nie należy jednak przypisywać dziełu Kempis`a przesadnego znaczenia, a przyczyny życia w zamknięciu proponowałabym doszukiwać się w niecodziennej, wręcz chorobliwej wrażliwości poetki. Emily nigdy nie patrzyła ludziom w oczy, a spotkań unikała, ponieważ przysparzały zbyt wielu emocji, a jej dusza nie miała dość "hartu"[9], by te emocje wytrzymać.
Poetka, oprócz Biblii odwołuje się w swoich wierszach do twórczości Szekspira i Emersona. Szekspir wyraźnie wzbogacał jej wyobraźnię i wpływał na wrażliwość językową. Miała go za sprzymierzeńca w walce z wysuszającą wyobraźnię, sztywną tradycją purytańską. Często zwraca się uwagę na analogię występującą pomiędzy nimi, jeżeli chodzi o pewien wspólny aspekt epok, w których obojgu przyszło żyć. Emily żyła w okresie równowagi między dwoma porządkami-purytanizm był stopniowo wypierany przez wiarę Unitariańską. Szekspir z kolei przychodzi na świat po załamaniu się średniowiecznego systemu moralnego i światopoglądowego. Dla obojga systemy odchodzące w przeszłość stanowią stały punkt odniesienia.
Postać Ralpha Waldo Emersona zasługuje na uwagę, ponieważ nie sposób pominąć jego ogromnego wpływu na rozwój duchowy i poetycki Emily. W liście do przyjaciółki nazywa ona jedno z dzieł Emersona "małą książeczką z granitu"[10], co z pewnością stanowi odwołanie do symboliki biblijnej i wskazuje na ogromne wrażenie, jakie wywarł na niej ten filozof i poeta.
Emerson porzucił w 1832 roku zawód duchownego w kościele unitariańskim, ponieważ uznał, że poglądy reprezentowane przez ten kościół były przydatne tak długo, jak burzyły stare przyzwyczajenia. Sądził, należy pójść dalej w procesie podkreślania roli religijnej indywidualności. Reprezentowaną przez niego doktrynę określa się mianem Transcendentalizmu. Ze względu na wprowadzone przez Emersona założenia Transcendentalizm należy określać raczej mianem systemu filozoficznego, niż religijnego. Punkt wyjścia dla Emersona stanowiło unitariańskie założenie, ze człowiek jest z natury dobry i może ufać swojej intuicji, jeżeli chodzi o sprawy ostateczne. Trudno jednak uznać za religijne dogmaty następnych "przykazań" Emersona. Mówił on: "Stwórz swoją własną Biblię"[11], to znaczy-pozbieraj w całość wszystkie słowa i sentencje czytanych dzieł, które wywarły na tobie największe wrażenie. Na wystąpieniu przed unitariańskim słuchaczami na Harwardzie w 1838 roku mówiąc o świętych wykrzyknął: "Dziękuj Bogu za tych dobrych ludzi, ale mów jednocześnie: `ja też jestem człowiekiem`"[12]. Jego wystąpienie wywołało oczywiście falę protestów. Twierdził: "Nic nie jest bardziej święte niż integralność ludzkiego umysłu"[13].
Emerson podkreślał, iż każda chwila może przynieść człowiekowi wyzwolenie jego potencjału twórczego i w konsekwencji doprowadzić do jego samorealizacji, więc zamykając się w jakichkolwiek dogmatach czynimy sobie krzywdę. Najważniejszy dla człowieka jest nieustanny rozwój osobowości, głębsze poznanie natury, zjednoczenie z Wszechduszą. Wskazywał na symboliczny charakter języka, oraz na to, że słowa są znakami zjawisk naturalnych, a zjawiska naturalne- symbolami zjawisk duchowych. W poezji Emily spotykamy identyczną tendencję. Roman Dyboski pisze o używanym przez nią sposobie obrazowania następująco: "Kłębki wełny na podłodze, sztuki materii na suknie, szuflady, pudełka, walizki, krzesła, szuflady, kanapy- oto przedmioty z codziennego otoczenia, użyte w przenośniach i porównaniach na określenie najcudowniejszych i najbardziej tajemniczych zjawisk na niebie i ziemi, w przyrodzie i w duszy człowieka."[14] Emerson postulował wyrażanie jak największej ilości treści w jak najprostszych słowach. Dla Emily zwięzłość stanowi jeden z najważniejszych celów. Pisze:
Gdyby śmiertelna warga mogła
Przeczuć Ładunek, który drzemie,
Skulony, w wymawianej zgłosce -
Zmiażdżyłoby ją w proch to brzemię.[15]
Jako, ze założenia pism Emersona nie są ujęte w żadne ścisłe reguły łatwo zauważyć u niego sprzeczność formułowanych myśli. Emily równie często bywa niekonsekwentna. Niekonsekwencja ta jednak, podobnie jak u Emersona jest wynikiem nieustannej analizy rzeczywistości. Poetka czuła potrzebę ciągłego sprawdzania autentyczności swoich przeżyć, które były dla niej jedynym dostępnym źródłem prawdy. Stale kwestionowała własne odczucia i wnioski, w wyniku czego poezja Emily przedstawia różne strony jej umysłu zmagającego się z wielkimi niewiadomymi egzystencji. W jej wewnętrznym dialogu występują nie tylko: strona formułująca tezę i strona poddająca ją w wątpliwość, ale pojawia się także strona trzecia przysłuchująca się z dystansu, drwiąca, ironiczna, świadoma ograniczonych możliwości poznania, jakimi dysponuje człowiek.
Dla Emersona prawdziwym człowiekiem był: "Człowiek Myślący"[16], nauczyciel ludzi przeciętnych, będący zarazem samotnym geniuszem romantycznym i potomkiem nowoangielskiego duchownego. Wcielenie owego człowieka stanowiła postać "Poety", z którą sam się utożsamiał. Poeta ów miał być tłumaczem języka natury, potrzebnym człowiekowi, dlatego, ze ten potrafi dostrzec prawdę, ale nie potrafi jej opisać. Poeta emersonowski spełniać miał funkcję adamiczną i z całą pewnością nie przypadkiem twórczość Emily określa się jako wywodzącą się z tradycji adamicznej.
Warto zaznaczyć, iż Emerson żył w niedalekim sąsiedztwie Amherst, ale nie zdawał sobie nawet sprawy z istnienia kobiety, która została później przez badaczy nazwana "Najdoskonalszym wykwitem transcendentalizmu Nowej Anglii".[17]
Śmierć była dla Emily faktem, wokół którego zawsze ogniskowały się jej wszelkie fobie. Jeśli chodzi o ten aspekt jej twórczości rola Emersona była także znacząca. Dowodził on mianowicie, że jedyną możliwość intelektualnego i duchowego rozwoju stanowi ciągłe przeżywanie umierania, a poezja jako najdoskonalsza forma imaginacji okazuje rozwojowi najwyższą pomoc.
Na wstępie analizy sposobów obrazowania śmierci przez poetkę należy zaznaczyć, że jeden element składowy jej rozważań nigdy nie został poddany w wątpliwość: jej wola wiary i uzyskania łaski, którą jest nieśmiertelność.
Wyrzec się Wiary- jakże
Maleje reszta Świata -
Lepszy już Błędny Ognik
Niż zupełny Brak Światła - [18]
Emily przedstawiała śmierć na różne sposoby. Jedną z metod dotarcia do jej istoty była dokładna analiza procesu umierania, rejestracja wyobrażeń własnej śmierci. Czytając utwory Emily trudno oprzeć się wrażeniu, że poetce nie towarzyszył strach przed śmiercią( z pewnością chroniło ją przed nim głębokie przekonanie wyrażone w powyżej cytowanym wierszu), zauważyć można pewien antypatos oraz szczególną troskę o dokładne przedstawienie zdarzenia.
W swoich rozważaniach nad istotą śmierci skupia się po pierwsze na momencie, kiedy człowiek nie należy jeszcze do świata zmarłych, jednocześnie nie należąc do świata żywych. Jest to moment, w którym oba światy walczą ze sobą w umyśle umierającego. W jednym z wierszy, Emily opisuje moment, gdy w pokoju, w którym nad nią, jako zmarłą czuwano, nagle zrobiło się cicho, ponieważ obecnym zabrakło już łez, wszyscy czekali na ostatnią chwilę jej życia. Gdy śmierć była coraz bliżej, rzeczywistość niespodziewanie, w sposób niezwykle natrętny zamanifestowała swoją obecność:
I wtedy - Mucha się wdała
Niebieskim, niepewnym brzękiem
Pomiędzy mnie a światło -[19]
Zaraz potem rzeczy dotychczas znane przestały być dostrzegalne-nastąpiła śmierć. Ciekawym i jakże charakterystycznym dla Emily zabiegiem jest przyznanie roli ostatniego, niespodziewanego znaku ziemskiej rzeczywistości czemuś tak powszedniemu i nieznaczącemu jak mucha. Zresztą poetka w piękny sposób obrazuje dzięki temu zabiegowi w jak umierający kurczowo trzymają się życia, oraz jak w ostatnich chwilach pobytu na ziemi niezmiernie wyostrza się ludzka percepcja.
Kolejnym etapem jej rozważań nad śmiercią jest próba wczucia się w rolę zmarłego i znalezienia odpowiedzi na pytanie, co będzie działo się dookoła niej po śmierci i czy będzie coś odczuwać. Czuje, jak kondukt żałobników przechodzi przez jej umysł niszcząc zdolność odczuwania, umysł zaczyna drętwieć, żałobnicy przechodzą przez duszę, przestrzeń się rozdzwania, załamuje się "Deska w dnie Rozumu" i zmarła zaczyna spadać poprzez krawędzie światów, które z czasem przestaje poznawać. Co ciekawe w tym opisie swego rodzaju "śmierci po śmierci", to fakt iż żałobnicy przechodząc przez duszę w ciężkich ołowianych butach, nie niszczą jej. To ona zatem jest przepustką do nieśmiertelności.
Jako już leżącą w grobie przedstawiła siebie w wierszu, w którym powołuje się na wartości najwyższej kategorii: prawdę i piękno, które przedstawione są jako pokrewne sobie, oraz jako wartości, za które warto umierać, aczkolwiek śmierć za nie zastanie szybko zapomniana. Emily w sposób szczególny łączy pojęcie śmierci z kategorią prawdy. Uważa ona, ze ludzie do tego stopnia udają w czasie całego swojego życia kogoś, kim tak na prawdę nie są, że ich rzeczywisty obraz może ujawnić dopiero sposób, w jaki żegnają się ze światem, jest to jedyny moment, w którym nie można udawać. Pisze:
Podoba mi się w Agonii
To - że jest zawsze prawdziwa -
Nie symuluje się Konwulsji
Ataku Bólu - nie odgrywa - [20]
W oryginale tekstu umieszczone są słowa: "I like a look of Agony,/ Because I know it`s true -", co znaczy wręcz: "lubię widok agonii, ponieważ wiem, że jest prawdziwa". Ze względu na niespodziewany brak subtelności tych słów posądzano poetkę nawet o masochizm.
W jednym z wierszy, stanowiącym rodzaj apelu, do tych, którzy dłużej od niej pozostaną przy życiu, zapewnia, że leżąc w grobie będzie im wdzięczna za wypełnienie jej ostatniej prośby. Owa prośba jest uderzająco prosta: chodzi o nakarmienie okruszkami jej ulubionego drozda z czerwoną krawatką. Wypełniając tę prośbę, przyjaciele mogą być pewni, że chociaż zmarła śpi bardzo głęboko, stara się w podzięce poruszyć "Granit wargi"[21]. Ważnym elementem jej twórczości jest wprowadzenie pośredniego etapu, pomiędzy śmiercią, a sądem, stanu, w którym zmarły, w oczekiwaniu na zbawienie, pogrąża się we śnie.
Wyodrębnienie tego etapu w drodze do zbawienia obliguje poetkę do stworzenia wizji owego podziemnego świata śpiących zmarłych (która to wiza, co ciekawe, zajmuje w jej twórczości niemal tyle miejsca, ile opisy raju- najżywiej przecież pobudzającego ludzka wyobraźnię). Według poetki zmarli spoczywający w grobach o nic nie muszą się troszczyć. "Gospodyni - śpi w kwiatach - leniwa"[22], po raz pierwszy nie musi przejmować się ozdabiającą kąt pajęczyną, brudnymi szybami, czy tłuczącą się o szybę muchą. "Korni uczestnicy zmartwychwstania"[23] są wreszcie bezpieczni, nic ich już nie niepokoi, nawet świt i południe nie są w stanie przeniknąć do ich komnat wykonanych z alabastru. Na świecie nie brakuje wydarzeń wstrząsających, zapowiadających liczne zmiany, ale śpiących to nie dotyczy, nic nie może naruszyć suwerenności ich królestwa.
Wiele uwagi poetka poświęca miejscom spoczynku zmarłych. W jej umyśle jednak nie wiążą się one, jak wiązały się w umysłach innych twórców epoki romantyzmu z klimatem grozy. Emily nie opisuje duchów, upiorów, czy jakichkolwiek zjawisk w których lubowali się jej współcześni. Pobyt w grobie, to dla niej tylko kolejny etap w drodze do Boga. Próżno szukać w jej poezji potępionych dusz powracających na ziemię, co wynika ze wspomnianej już niechęci do wizji Boga każącego, wiary w dobrą wolę stwórcy i jego bezgraniczną łaskawość. Zło i potępienie tak na prawdę spotyka nas tylko za życia, a jego źródłem są otaczający nas ludzie. Trumna jest więc niedużą posiadłością, grób natomiast "to szczelina w ziemi"[24];
Gdy mu ktoś ufnie się powierza -
Skrawek Wytchnienia i Darni
To Obwód - który się rozszerza -
Bez Przerwy - Miary - Granic -[25]
Jej motto poetyckie, wyrażone w liście do Higginsona brzmi: "To, co mnie obchodzi, to obwód" ( "my businessis my circumference"). Słowo "obwód" i jego pochodne bardzo często pojawiają się w wierszach poetki. Pojęcie to przypomina emersonowskie "koła" ("circle")i odnosi się do właściwego człowiekowi zakresu poznania, do granic odczuć transcendentalnych. Dla Emersona oznacza dodatkowo ekstazę twórczej percepcji wynikającej z kontaktu między "ja" i "nie ja". Grób jest więc w powyższym utworze przedstawiony, jako miejsce gdzie niczym nie ograniczona możliwość percepcji nieustannie się rozszerza.
Istota śmierci nie zezwala na jej dokładną definicję (tak jak istota duszy, nieśmiertelności, czy nadziei). Emily w pełni świadoma tej niemożności, stara się przedstawić problemy niedefiniowalne w ich pełnym kontekście intelektualnym i emocjonalnym za pomocą sugestywnych literackich obrazów, każe przyglądać się stworzonej przez siebie sytuacji.
W jednym z wierszy, w których przedstawia śmierć w sposób obrazowy określa ją na wstępie jako dialog Ducha i Prochu. Rozmowa, jaką przedstawia odbywa się jednak pomiędzy samą Śmiercią, która wydaje rozkaz rozpadu, a duchem, który zapewnia, ze przetrwa i jako dowód, odchodząc pozostawia po sobie "Powłokę z Gliny".[26] Duch zwraca się do Śmierci grzecznie, ale łatwo wyczuć pewna ironię w jego wypowiedzi, spowodowaną świadomością wyższości nad śmiercią. Ona z kolei jest zaskoczona swoim brakiem władzy, wątpi w rzeczywistą moc swego rozmówcy, dopóki ten nie mając ochoty dłużej jej słuchać po prostu odwraca się zostawiając bezsprzeczny dowód prawdziwości swoich słow.
Jako pełen szyku woźnica zostaje przedstawiona śmierć w wierszu będącym ilustracja poglądu, że los człowieka nie kończy się w momencie pożegnania ziemskiej rzeczywistości. Osoba mówiąca w wierszu przyznaje, że nie mogła zatrzymać się i czekać na Śmierć, więc w końcu to Śmierć uprzejmie zatrzymała (niestety nie da się w języku polskim uniknąć pewnych nieścisłości w stosunku do oryginału, gdzie, jak już zaznaczyłam Śmierć jest mężczyzną) się i zaproponowała podwiezienie swoją bryczką. Przybrała postać pełnego szyku woźnicy, który oczarował kobietę tak, iż ta porzuciła dla niego wszystkie swoje zabawy i zajęcia. Opis jest niezwykle powściągliwy, ale trudno przeoczyć wątek erotyczny, tak charakterystyczny dla poetów romantycznych, dla których miłość często stanowiła wymienny symbol śmierci. Powozem jedzie ktoś jeszcze-Nieśmiertelność. Śmierć okazuje się więc być zatrudniona w służbie Nieśmiertelności. Niczego nie świadoma bohaterka podąża odziana w gazę i tiul w stronę Wieczności. Miną stulecia a ona wciąż będzie pamiętać tę podróż i miejsce przeznaczenia - grób, opisany jako niski, ledwie wystający nad ziemię dom wyglądający jak wybrzuszenie gruntu. W tym wierszu wyraźnie widoczny jest brak jakiegokolwiek patosu w traktowaniu śmierci, proces umierania nie ma w sobie nic przerażającego.
Kolejną postacią w jaką wciela się śmierć jest "giętki konkurent"[27] , który w sposób niezwykle nieśmiały, poprzez ukradkowe zaloty, niejasne aluzje i mętne insynuacje próbuje nas zdobyć, co mu się w końcu udaje, po czym tryumfalnie wiezie w powozie rozciętym na pół do swojego królestwa, w którym nie czujemy się komfortowo.
Emily nie skupia się tylko na wyobrażeniu własnej śmierci, często obserwuje śmierć bliskich opisując ją z podobnym dystansem i prostotą. Warto zaznaczyć, iż podobne zainteresowanie sposobem, w jaki umierali bliscy wykazywali jej współcześni. Nie chodzi bynajmniej o zwyczajną potrzebę towarzyszenia umierającemu w jego ostatnich chwilach, ile raczej o możliwość wysnucia wniosków, co do ewentualnego zbawienia odchodzącego na podstawie obserwacji jego zachowania, a więc oceny, czy wykazywał dostatecznie mocna chęć do odejścia, by mógł zasłużyć na Raj. Zainteresowanie Emily tylko po części wynikało z tych pobudek. Głównym jej celem było, jak już wspomniałam dostrzeżenie "prawdziwej twarzy" umierającego i możliwość rozwoju duchowego, którą dostrzegała w empatycznym odczuwaniu nadchodzącej śmierci.
Gdy umiera przyjaciel poetki Beniamin Franklin Newton, Emily nie znając jego żony, ani nawet nikogo, kto mógłby udzielić informacji o tym, jak wyglądały jego ostatnie dni i jak umierał, pisze list z prośbą o dostarczenie jej informacji o tym do tamtejszego pastora. Tłumaczy się oczywiście ze swej śmiałości, ale równocześnie nalega na udzielenie jej upragnionych informacji. Pisze: "...Zmarły był mi drogi, Wielebny Pastorze, chciałabym przeto wiedzieć, czy on teraz śpi spokojnie.(...) Proszę mnie powiadomić, czy był przygotowany na śmierć i czy Pan sądzi, że dostąpił wiecznego odpoczynku. Bardzo bym chciała mieć pewność, że jest dzisiaj w niebie."[28] Prośba skierowana do pastora wynika z potrzeby uzyskania pewności, co do miejsca pobytu duszy zmarłego. W wierszu powstałym prawdopodobnie niedługo po śmierci Newtona pyta: "...jak cierpiał (?...)", "...czy cierpliwy był, nawet pogodny,/ czy konał tak, jak się spodziewał, czy też na inną modłę?...", "...Czy pragnął czego?...", "...A jeśli wołał, czyje był miano/ pierwsze? Czyje ostatnie/ na ustach jego urwane,/ gdy gasnął?/ Trwożył się, czy był mężny?..."[29] Są to pytania innego rodzaju, niż te z listu do pastora, mające wyraźnie na celu odkrycie prawdy o zmarłym.
W innym utworze opowiada o wielkiej tajemnicy pozostawionej przez umierającego, który odchodząc rozpaczliwie szukał czegoś wzrokiem, ale obecni nigdy już nie dowiedzą się, jaka była jego ostatnia potrzeba, bądź też, co było dla niego tak drogie.
Opis ostatnich chwil życia kochanej przez nią osoby jest do tego stopnia sprawozdawczy, że nietrudno posądzić autorkę o nieczułość. Należy jednak zauważyć jak bardzo szczery i poprzez swoją zwięzłość trafny jest to opis. Otóż ostatnia noc życia drogiej jej sercu osoby (prawdopodobnie matki), zostaje określona mianem nocy zwyczajnej, a jednak jakże odmiennej przez jej umieranie. Różne drobnostki, które dotąd pozostawały niezauważone, w natrętny sposób nękają umysł. Rodzina umierającej nie jest w stanie siedzieć przy jej łożu, ponieważ najbliżsi czują się winni, że będzie im wolno istnieć w świecie bez niej. Za tym uczuciem szybko podąża następne- zazdrość o to, że konająca szybciej niż oni dostąpi zbawienia.
Podobna zazdrość zostaje wyrażona w kolejnym wierszu o śmierci bliskiej osoby:
Tak dumna była z konania,
Że wstyd nam twarze rumienił:(...)
Tak rada była z przenosin
Tam, dokąd nikt z nas nie miał trafić
Tak rychło - że Boleść nasza
Zniżała się niemal w Zawiść[30]
Podobne odczucia nie były obce innym głęboko wierzącym przedstawicielom epoki. Oto fragment listu ojca hrabiego de La Ferronays- do córki, Pauliny: "Dobre, drogie dziecko, kiedy Twoja matka i ja spoczniemy koło twojego świętego brata, przyjdziesz nas odwiedzić i odmówisz za nas szczere modlitwy. A potem któregoś dnia, ach tak, moje dziecko, któregoś dnia, miejmy nadzieję, któregoś dnia twoje urocze marzenie urzeczywistni się w całej pełni."[31] Swoje "urocze marzenie" Paulina opisuje następująco: "Kiedyś skreśliłam coś w rodzaju marzenia o życiu pozagrobowym i opisałam bezgraniczne szczęście z odnalezienia tam osób, które kochało się na ziemi."[32]
Powyższe przykłady pokazują, że Emily nie była w swoim pragnieniu ujrzenia raju osamotniona, jednak uwidoczniają jak niecodzienne było jej podejście do spraw ostatecznych. Język, jakiego używają w swych listach członkowie rodziny de La Ferronays jest nasycony afektacją i pewnym naiwnym podekscytowaniem. Próżno szukać podobnych elementów u oszczędnej w słowa i rzadko popadającej w chociażby coś na kształt egzaltacji poetki (nie licząc paru fragmentów utworów o tematyce miłosnej). Oto jak Emily wyraża żal po niespodziewanym powrocie do świata żywych, chwilę po tym jak poczuła, ze śmierć bierze ją we władanie:
Zgubiona - w trakcie zbawienia!
Właśnie, gdy świat znikał z oczu,
Właśnie w chwili, gdy Wieczność miała się rozpocząć -
Wtedy powrócił oddech-
(...)Następnym razem - zostać!
Następnym razem - doznać
Czego Uchem ogarnąć,
Objąć Okiem nie można - (...)[33]
Istotę utworu stanowi smutek, którego źródłem było odebranie duszy, która zwiedziła już pogranicze, możliwości dalszego zwiedzana raju. Wiersz stanowi wyraźną prośbę o ów "następny raz", a więc o szybką śmierć.
Dla lepszego uwidocznienia oryginalności ujęcia tematu przez Emily przytoczę prośbę o śmierć, która to prośba została zawarta w dzienniku Eugenii de La Ferronays: "Chcę umrzeć,(...) bo chcę Ciebie ujrzeć mój Boże!(...)Śmierć jest nagrodą, bo oznacza niebo.(...) Ulubiona idea całego mojego życia, śmierć, zawsze wywoływała mój uśmiech.(...)Nigdy nic nie mogło sprawić, aby wyraz "śmierć" stał się dla mnie posępny. Zawsze widnieje przede mną świetlisty i błyszczący."[34] Poszukująca prawdy o rzeczach ostatecznych, nieustannie kwestionująca oraz, co w tym przypadku najważniejsze, wyrosła w tradycji purytańskiej poetka nie umiałaby pozwolić sobie na podobną naiwną egzaltację.
Śmierć w wierszach Emily nigdy nie stanowi wydarzenia smutnego dla samego umierającego. Co więcej, przedstawiana jest jako ogromny i zarazem jedyny zaszczyt, który czeka nawet najuboższego, czy najbardziej prostego człowieka. Śmierć zapewnia powóz, eskortę, wiwaty a dzwony biją tylko na cześć zmarłego, staje się tym samym swego rodzaju przywilejem, o tyle specyficznym, ze dotyczy każdego.
Poetka często analizuje uczucia towarzyszące człowiekowi po śmierci bliskiej osoby. Zauważa, iż opuszczonemu człowiekowi nie pozostaje nic ponad prostą czynność wygładzenia poduszki zmarłego a tym samym oddania mu ostatniej przysługi. Życie, które mu pozostało, to czas okrutnie wolny, który należy poświęcić na ponowne ułożenie sobie wiary. Sprzątanie domu, nazajutrz po czyjejś śmierci, poetka określa mianem największego trudu, jaki spotyka człowieka w życiu. Proces ten przebiega bowiem równolegle z przymusowym "sprzątaniem serca" polegającym na schowaniu miłości do zmarłego w bezpieczne miejsce, ponieważ będzie ona jeszcze potrzebna, ale dopiero, gdy rozpocznie się dla człowieka wieczność. Poetka daje w ten sposób do zrozumienia, iż wierzy, że Bóg da każdemu możliwość do obcowania z bliskimi po śmierci. Co ciekawe przekonania tego nigdy nie rozwija w szerszą wizję, nie tworzy niczego na kształt marzenia o przyszłym, szczęśliwym obcowaniu z tymi, których kochała.
Emily zadaje sobie także pytanie co dzieje się po śmierci z duszą i czy rzeczywiście jesteśmy w pełni świadomi, że śmierć oznacza dla nas opuszczenie ziemi na wieczność.
Dusza docierając do "Rozstajów noszących nazwę Wieczności"[35] zaczyna się wahać. Widzi przed sobą drogę do zbawienia, ale zwleka z wstąpieniem na nią, wiedząc, że nim dojdzie do celu, będzie musiała przejść przez "Las Zmarłych"[36]. Nie może jednak zrezygnować, ponieważ droga powrotna została zamknięta. Zaskoczenie duszy brakiem możliwości powrotu zajmowało poetkę szczególnie. Jej zdaniem człowiek umierając, nie jest do końca świadomy faktu, że nigdy już nie powróci do świata żywych. Ów brak świadomości jest zrozumiały, trudno sobie wyobrazić, że możemy w jednym momencie zostać pozbawieni jedynej rzeczywistości jaką znamy.
W procesie umierania dusza nie tyle zamyka, co przymyka za sobą drzwi. To los bezpowrotnie zatrzaskuje rygle. Następnie dusza udaje się na sąd, gdzie dokonane zostanie ostateczne, jakby formalne zniesienie ciała. Odnajdzie odpowiedzi na pytania, które dotychczas sobie zadawała, właśnie wtedy, gdy, jako zbawiona, przestanie już pytać. Odtąd to Chrystus, nauczający w świetlistej klasie, wyjaśni wszystkie dotychczasowe udręki.
Niebo w poezji Emily to nie miejsce, a stan duszy. Dusza doznaje w niebie nieustannie nowych uniesień, może pojąć niepojęte, dosięgnąć niedosięgalnego. Ów stan możliwy jest do osiągnięcia na ziemi, oczywiście chodzi tylko o chwilowe doznanie, ponieważ gdyby taki moment trwał dłużej "Niepotrzebnym uczyniłby Niebo"[37] . W jednym z wierszy potka opisuje, co dla niej jest "niebem". Jest nim jabłko na jabłoni wiszące zbyt wysoko, by je dosięgnąć, płynący spokojnie po niebie obłok, łąka, czy odległe pola. Refleks raju istnieje więc w przyrodzie. Tę myśl podkreśla w innym utworze, w którym nazywa się nałogowcem powietrza, rosy i świtu, Oświadcza, iż będzie się nimi "upijała" tak długo, aż zza chmur wyjdą aniołowie i święci, by spojrzeć na nią: "małego Pijaczka -/ O Słońce wspartego chwiejnie"[38] . w innym utworze pisze o niebie:
Bezmierne - jak Pojętność nasza -
Jasne - jak nasze pojęcie -
Kto dostatecznie silnie pragnie,
Znajdzie je Tutaj - wszędzie -[39]
Poetka niejednokrotnie zastanawia się, dlaczego już za życia mamy możliwość zasmakowania raju. Otóż momenty ogromnego szczęścia, to tylko "zapasy" wydzielane nam w chwilach odrętwienia, mają one pobudzić duszę, olśnić ją, po czym zostają wycofane. Emily zaznacza także, ze jeżeli nie posiądziemy umiejętności zauważania raju wokół nas, nie będziemy w stanie go dostrzec nawet w niebie. Przekonanie o całkowicie niefizycznej, a całkowicie duchowej istocie raju, ma z pewnością swoje źródło w odrzuceniu przez poetkę jego dotychczasowych opisów. Polemizuje ze znanymi wizjami pisząc:
Obco mi będzie wśród Ogromu
Nieb - nie przemawia do mnie
Raj - bo Niedziela tam - niezmiennie -
Bez przerwy święto nudne -
Samotnie będzie mi w Edenie
W Środowe Popołudnie - [40]
W wierszach Emily mamy do czynienia nie tylko ze śmiercią wyznaczającą kres ludzkiego bytowania na ziemi. Niejednokrotnie zostaje opisane zjawisko, które można określić mianem "śmierci za życia". Poetka pisze: "Żyję - tak mi się zdaje"[41], po czym okazuje się że sąd ten opiera wyłącznie na przesłankach związanych z funkcjonowaniem jej organizmu. Wymienia dowody na to, że jej procesy życiowe nie ustały: "w czubkach palców płonie/ Karmin"[42], kiedy przykłada do ust lusterko, ono zachodzi mgiełką. Stwierdza iż potrafi symulować oddech w sposób łudząco podobny do naturalnego, komórki jej "Chytrego Ciała"[43] nauczyły się, pomimo stanu zdrętwienia, odtwarzać wszystkie procesy w sposób, jej określa to poetka, pantomimiczny. Rozszerza jeszcze zakres dowodów o ten najprostszy i nieco naiwny: "Nie śmierć to była - stałam bowiem -/ A Zmarli leżą wszyscy"[44]. Pozory życia zostały więc zachowane.
Opisywane zjawisko związane jest z poczuciem śmierci wewnętrznej, duchowej, z zanikiem chęci do życia i z bardzo mocnym odczuwaniem jego niepełności, nawet umowności. Poetka przyznaje, ze czuję, jakby jej życie zostało otoczone trumną a ona sama została odcięta od świata jej wiekiem. Wszystko wokół cichnie, anulowany zostaje "Puls Ziemi"[45], wokół siebie czuje dziwny chaos, chciałaby wydostać się z tego stanu.
Poetce niezwykle często przypisywano różne stany neurotyczne, oczywiście nie bez powodu. Poezja stanowiła dla niej nie tylko drogę rozwoju duchowego. W wyraźny sposób pozwalała także uprać się z najcięższymi nawet stanami nerwowymi, których opisanie pomagało w zrozumieniu istoty problemu.
Stany emocjonalnego zagubienia nie były jednak jedynym powodem powstawania wierszy o doświadczaniu "śmierci za życia". Poetka znajduje dwa źródła tego odczucia. Pierwsze z nich, to utrata ukochanej osoby, spowodowana jej śmiercią lub, w przypadku kochanka, odejściem, albo brakiem odwzajemnienia uczuć poetki. Stąd opisy zdrętwiałego, nie odczuwającego już nic serca, czy też potrzeba symulowania oddechu, właściwa osobie pozbawionej powietrza.
Obraz niepełnego życia może także wynikać z przekonania, że prawdziwe istnienie rozpoczyna się dopiero po śmierci. Poetka ubolewa, że nie ma jeszcze na własność tego domu, który tylko jej się należy, ozdobionego tabliczką z jej nazwiskiem. Dopiero gdy znajdzie się w świecie zmarłych będzie szczęśliwa i będzie w pełnie odczuwać swoje istnienie. Utwory traktujące o "śmierci za życia" sugerują też coś, co może wydawać się paradoksalne w zestawieniu z powyższymi wnioskami: to właśnie wizja nadchodzącej śmierci jest tym, co nie pozwala nam w pełni cieszyć się życiem.
Siłą, która powoduje, że można przetrwać w pamięci ludzi żyjących jest miłość. Była ona najważniejszym elementem aktu stworzenia, pojawiła się wiec wcześniej niż życie i "Trwa dłużej niż Śmierć"[46]. Tym, którzy za życia byli kochani został ofiarowany rodzaj bytu, który można określić mianem ziemskiej wieczności. Ci z kolei, którzy swoją miłością obdarzają innych a w szczególności Boga otrzymują nieśmiertelność- "Miłość w Boskość obraca Żywotną Człowieczość."[47] Poetka przekonuje o wyższości miłości do Boga nad miłością ziemską, choć tej drugiej nigdy nie określa mianem grzesznej, a wręcz przyznaje, ze to dzięki niej doświadczamy tych krótkich chwil nieba, które są możliwe do osiągnięcia na ziemi.
Kończąc krótką analizę aspektu śmierci w twórczości Emily Dickinson, warto zastanowić się dlaczego nadal tak niewiele mówi się o jej twórczości. Podstawowym powodem na który wskazują krytycy jest brak pewności, co do oceny jej utworów. Yvor Winters pisał: "Zawsze istnieje jakaś niepewność, co do naszej oceny nawet jej najbardziej niezwykłych utworów, a choć może się ona zmniejszyć, zupełnie zniknąć w toku starannej lektury danego wiersza, to jednak nie ma gwarancji, czy nie pojawi się znowu przy następnym i to w jeszcze wyraźniejszej postaci".[48] Następny i najważniejszy problemem każdego badacza zajmującego się twórczością Emily Dickinson leży u źródeł tej niezwykłej poezji. Jej wiersze stanowią próbę odnalezienia odpowiedzi na pytania dotyczące rzeczy ostatecznych i były pisane przez ponad czterdzieści lat. Każdy z nich odzwierciedla stan duch poetki w momencie tworzenia. Biorąc jeszcze pod uwagę konsekwentnie przez nią realizowane, wieloaspektowe podejście do każdego tematu, bardzo łatwo można, powołując się na jeden tylko utwór podważyć zasadność tez interpretacyjnych odnoszących się do całości twórczości poetki. Ze względu na te trudności, w powyższej pracy starałam się podkreślić, iż każdy z wyodrębnionych przeze mnie wątków przedstawiany był przez poetkę na różne sposoby, moim zadaniem było zaprezentowanie ich dominujących ujęć.
[1] A.Rogalski, Anetta i Emilia. Biografia Anetty von Droste-Hulshoff (1797-1848) i Emilii Dickinson (1830-1886), Warszawa 1980, Instytut Wydawniczy "PAX", s. 139.
[2] W. Blair, T. Hornerger, R. Stewart, Amercan literature. A brief history, Chicago 1964, Scott, Foresman and Co., s. 73. tłumaczenie własne
[3] tamże
[4] A. Rogalski, dz.cyt., s.207.
[5] Tamże.
[6] A. Rogalski, dz.cyt., s.208.
[7] Roman Dyboski, Samotna poetka Emily Dickinson [w:] Wielcy pisarze amerykańscy, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1958, s.196.
[8] Tamże.
[9] w jednym z wierszy poetka przyznaje, że zazdrości "hartu" ludziom, którzy potrafią znieść dźwięk nadchodzących w kierunku ich pokoju kroków, a co za tym idzie, perspektywę bezpośredniego spotkania.
[10] A. Rogalski, dz.cyt., 209
[11] W.Blair, T. Hornberger, R. Stewart, dz.cyt., s.75. tłumaczenie własne
[12] Tamże.
[13] Tamże.
[14] R. Dyboski, dz.cyt., s.193.
[15] E. Dickinson, Wiersze wybrane . Przeł. S.Barańczak. Kraków 2000, Znak, s.241, w.1409.
[16] A. Kopcewicz, M. Sienicka, Historia literatury Stanów Zjednoczonych w zarysie. Wiek XVII- XIX, Warszawa 1963, PWN, s.256.
[17] cyt.za: R. Dyboski, dz.cyt., s.192
[18] E. Dickinson, dz.cyt, s. 249, w. 1551.
[19] Tamże, s. 119, w. 465.
[20] Tamże, s. 53, w. 241.
[21] Tamże, s. 43, w.182.
[22] Tamże, s. 45, w. 187.
[23] Tamże, s. 51, w. 216.
[24] Tamże, s. 199, w. 943.
[25] Tamże.
[26] Tamże, s. 201, w. 976.
[27] Tamże, s.243, w.1445.
[28] A. Rogalski, dz.cyt., s. 168.
[29] E. Dickinson, Poezje. Przeł. K. Iłłakowiczówna, Warszawa 1965, PIW, s. 46.
[30] E. Dickinson, Wiersze..., dz.cyt., s. 229, w. 1272.
[31] P. Aries, Człowiek i śmierć, Warszawa 1989, PIW, s. 413.
[32] Tamże.
[33] E. Dickinson, Wiersze..., dz.cyt., s. 39, w. 160.
[34] P. Aries, dz.cyt., s.415.
[35] E. Dickinson, Wiersze..., dz.cyt., s. 147, w. 615.
[36] Tamże.
[37] Tamże, s.105, w. 393.
[38] Tamże, s. 49, w. 214.
[39] Tamże, s. 101, w. 370.
[40] Tamże, s. 107, w. 413.
[41] Tamże, s. 123, w. 470.
[42] Tamże.
[43] Tamże, s. 61, w. 267.
[44] Tamże, s. 129, w. 510.
[45] Tamże.
[46] Tamże, s. 195, w. 917.
[47] Tamże, s.181, w. 809.
[48] A. Rogalski, dz.cyt., s. 251.