Deszcz, szaruga, ciężkie krople spadają z wielka siłą raniąc świeżo zaoraną ziemię. Ta jakby spragniona przyjmuje każdą kroplę, którą przysyłają chmury. Te zaś ciężkie i ogromne brzemienne deszczem nie skąpią kropel. Deszcz z radością przyjmują także chłopi i gospodarze. Słoneczny październik wysuszył pola. Wysuszył także liście drzew. Kolorowe, złote, pomarańczowe, brunatne radośnie wirowały w lekkim jesiennym wietrze. Dziś leżą sponiewierane ulewą. Wbite w ziemię, zmieszane z błotem ogromnych kałuży. Niewiele zostało z ich piękna. Nikt nie zbiera ich do wielobarwnych bukietów. Zakochani nie podziwiają kolorowych koron, spacerując aleją wokół pól. Zające i wiewiórki, a nawet polne myszy, wcześniej tak chętnie biegające pośród pól, schowały się w norach i dziuplach czekając aż niebo znów ześle słońce.
Jedyna nadzieja to wiatr, momentami zimny i porywisty bezlitośnie szarpiący korony drzew, a czasem jedynie muskający zwiędłe liście. Teraz zdaje się zmęczony ciągłą szarugą, z ogromną siłą rozpycha się na zasnutym chmurami niebie. Coraz gorliwiej walczy z chmurami starając się znaleźć jak najwięcej miejsca dla siebie. Wielkie, ciemno granatowe obłoki nie są jednak łatwym przeciwnikiem. Zdają się ani drgnąć nawet pod naporem wiatru. Ten jednak walczy nadal zaciekle. Nie daje za wygraną i siłuje się z opasłym przeciwnikiem. Odlatuje aby za moment znów powrócić. Zmęczone jego uporem chmury w końcu dają za wygraną. Leniwie i powoli rozsuwają się i odpływają za horyzont. W miejscu wcześniej zasnutym ciemnogranatową firaną, teraz nieśmiało prześwitują blade promyki słońca. Chmury jeszcze nie odpłynęły a słońce już jakby zniecierpliwione próbuje odzyskać panowanie na niebie. Promienie są coraz gęstsze i coraz wyraźniejsze. W prześwitach ciężkich chmur widać niebo jeszcze nieco zamglone jakby wciąż nie wstało z popołudniowej drzemki ale coraz bardziej wyraźne. Promienie delikatnie muskają leżące w błocie liście, te chcąc odzyskać dawną świetność z chęcią wystawiają się wprost w promienie. Kałuże odbijają promienie słońca, a zziębnięte zające nieśmiało wyglądają z ukrycia, a ja wreszcie mogę wyjść na spacer.