"Wielu mniema i głosi, że miłość odbiera rozum i ludzi jakoby w głupców zmienia. Zdaje mi się, że to mniemanie jest mylne" napisał Giovanni Bocaccio w swoim "Dekameronie" i sądzę, iż to stwierdzenie właśnie może stać się kluczem do skrzyni z odpowiedzią na pytanie z jakiego powodu rozpadło się małżeństwo Makbeta. Związek tytułowego bohatera dominują żądze, nie tylko żądze jego żony, ale i jego własne, choć zdaje się on przecież być jedynie marionetką w jej rękach.

Kim był Makbet?

Sam Makbet, a właściwie Macbeth urodził się około 1005, zmarł w 1057 i był autentycznym królem Szkocji w latach 1040-1057. Syn Finnleacha z Moray i młodszej córki Malcolma II; mąż królowej Gruoch, jak się zdaje pierwowzoru postaci lady Macbeth z dramatu Szekspira.

Jako piętnastolatek stracił ojca, w dwanaście lat później zemścił się krwawo na jednym z morderców, paląc go i jego towarzyszy żywcem. W 1040 roku zabił Duncana I w potyczce pod Bothgouanan koło Elgin i objął tron Szkocji. Zwolennicy zabitego króla nie dali jednak za wygraną. W 1045 r. Makbet pokonał armię ojca Duncana pod Dunkeld, a w następnym roku odparł najazd angielskiego earla Northumbrii Siwarda. Następnego jednak najazdu Siwarda w 1054 roku nie udało się Makbetowi odeprzeć i został pokonany w bitwie pod Dunsinane koło Perth, w wyniku czego musiał zrzec się części południowej Szkocji na rzecz syna Duncana, Malcolma. W 1057 roku Malcolm ze swoją armią, zgromadzoną przy angielskiej pomocy, wtargnął w głąb Szkocji. Do decydującej bitwy pomiędzy nimi doszło koło Aberdeen, gdzie Macbeth został pokonany i zabity. Pochowano go na wyspie Iona, tam gdzie tradycyjnie chowa się królów Szkocji.

Teorie freudowskie w związku z Makbetem

Sam Makbet był bardzo przewiązany do swojej żony, interpretując ich małżeństwo w tropem teorii freudowskich, można by rzec, że w pewien sposób personifikuje ona ciemną stronę osobowości Makbeta, jego najczarniejsze żądze, sferę nie do końca uświadomioną, swoiste id. Już w pierwszym akcie mąż usłyszawszy przepowiednię czarownic wysyła do niej liścik: Spotkałem je w dniu zwycięstwa i przekonałem się najdowolniej, że ich wiedza przechodzi zakres śmiertelnej natury. Kiedy, pałając chęcią dowiedzenia się czegoś więcej, miałem im dalsze czynić pytania, rozpłynęły się w powietrzu i znikły. Jeszczem stał odurzony tym trafem, gdy wtem nadeszli posłowie od króla, powitali mię tanem Kawdoru, którym to tytułem pozdrowiły mię były przed chwilą owe tajemnicze zjawiska, przekazując mi zarazem na później świetniejszy tytuł wyrazami. Uznałem za stosowne uwiadomić cię o tym, droga wielkości mojej uczestniczko, abyś przez niewiadomość, jaka ci przyszłość jest zapowiedziana, nie straciła należnego udziału w wynikającej stąd radości. Weź to do serca i bądź zdrowa." Z reakcji Lady Makbet na tę notatkę możemy zarysować już jej sylwetkę jako osoby, która bardzo dobrze zna swojego męża, być może nawet lepiej niż on sam siebie. Pragnie poinstruować go, co ma czynić dalej, jest pewna, ze Makbet bez niej sobie nie poradzi:

"Glamisu tanem jesteś i Kawdoru,

I będziesz czym ci, że będziesz wróżono;

Boję się tylko, czy twoja natura,

Zaprawna mlekiem dobroci, obierze

Najkrótszą drogę ku temu. Znam ciebie,

Rad byś być wielkim ,nie wolnyś od dumy,

Ale uczciwie chciałbyś cel jej posiąść;

Wyniosłość chciałbyś zgodzić ze świętością;

Nieprawo grać byś nie chciał, a jednakże

Pragnąłbyś krzywo wygrać Glamisie!

Chciałbyś pozyskać to, coc głośno woła:

"Uczyń tak! chceszli mieć to, czego pragniesz",

A czego lękasz się dokonać bardziej,

Niż pragniesz, aby nie było spełnionym.

Spiesz się, przybywaj, abym duch mój mogła

Przelać w twe ucho i ust mych potęgą

Rozwiać to wszystko, co od twojej głowy

Oddala krąg ów złoty, którym, widno,

Sam los i wpływy tajemniczych potęg

Postanowiły cię uwieńczyć. Cóż tam?"

Odwołajmy się teraz do ucznia Zygmunta Freuda Alfreda Adlera, który uważał, że ludzie kierują się poglądami społecznymi i że najważniejsze dla człowieka jest poczucie, dążenie do mocy nabytej w procesie socjalizacji.

Adler odrzucił koncepcję libido. Sądził, że głównym motorem działania ludzi jest dążenie do mocy jako forma kompensacja kompleksu niższości. Wspomniany kompleks powstaje we wczesnym dzieciństwie na podłożu poczucia słabości dziecka w stosunku do dorosłych i do otoczenia. Sposoby kompensacji kompleksu niższości wpływają na kształtowanie się cech charakteru człowieka, a niemożność owej kompensacji daje początek zaburzeniom i chorobom psychicznym.

Adler twierdził też, iż poczucie niższości jest czymś dobrym dla człowieka, bowiem jest to czynnik rozwoju jednostki i można zasadniczo wyróżnić dwa cele życia. Pierwszy to poczucie wspólnoty (Gemeinschaftsgefūhl), który sprowadza się do rozwoju jednostki jak i ogółu w oparciu o poczucie empatii i identyfikację. Drugi to prywatna inteligencja (private Intelligenz), który sprowadza się aby swoją niedoskonałość przezwyciężyć przez zdobycie przewagi nad innymi ludźmi. Sam Adler podkreślał pierwszy z celów jako skuteczny środek walki z poczuciem mniejszej wartości.

Podobne motywacje wydają się rządzić życiem Makbeta i Lady Makbet, stworzonych przez Szekspira kilka stuleci wcześniej. Przytoczmy tutaj kolejną wypowiedź żony Makbeta:

Ochrypł kruk nawet,

Który fatalne przybycie Dunkana

Do mych bram, kracząc, obwieszcza. Przybądźcie,

Przybądźcie, o wy duchy, karmiciele

Zabójczych myśli, z płci mej mię wyzujcie

I napełnijcie mię od stóp do głowy

Nieubłaganym okrucieństwem! Zgęśćcie

Krew w moich żyłach: zatamujcie wszelki

W mym łonie przystęp wyrzutom sumienia,

By żaden poszept natury nie zdołał

Wielkiego mego przedsięwzięcia zachwiać

Ni stanąć w poprzek między mną a skutkiem!

Zbliżcie się do mych piersi, przeistoczcie

W żółć moje mleko, o wy, śmierć niosące

Potęgi, które niewidzialnie krążąc

Na szkodę świata czatujecie! Spuść się,

Ponura nocy, oblecz się w najgęstszy

Dym piekieł, aby mój sztylet nie ujrzał

Rany przez siebie zadanej i niebo,

Przez nie dość ciemny kir mroku przejrzawszy,

Nie zawołało: "Stój!"

Lady Makbet kieruje się osobistym interesem, zaślepia ją żądza władzy i zaszczytów, nawet w momencie w którym owa władza jest jeszcze daleko. Być może wiedźmy spotkane przez Makbeta są jak gdyby projekcją chorych wizji Lady Makbet o honorach, korzyściach i prestiżu wynikającym ze stanowiska. Jednak włąsne aspiracje przerastają ją, mimo, iż pragnęła władzy za wszelką cenę, nawet za cenę morderstw i zła już od samego początku, ugina się jednak pod ciężarem zbrodni. Mówi:

"Precz, przeklęta plamo! Precz !mówię. Raz dwa czas działać. Piekło ciemne. Wstydź

się, mężu, wstydź się! Żołnierzem jesteś, a tchórzysz? Cóż stąd, chociażby się wydało?

Nikt nas przecie nie pociągnie do tłumaczenia. Jednakże kto by się był spodziewał tyle

krwi w tym starcu!"

Mówiąc o Makbecie i jego tchórzostwie ma tak naprawdę na myśli samą siebie, wyrzuca sobie ten ostatni ludzki odruch jakim jest strach - strach przed ujawnieniem straszliwej tajemnicy, jaką skrywa, a przede wszystkim strach przed ciemną stroną własnej osoby, przed zwierzęcością własnych dążeń.

Lady Makbet i Makbet stanowią rodzaj "naczyń połączonych", w miarę jak Lady Makbet traci siły, Makbet zaczyna wierzyć w siebie, choć sprawa jest już przegrana, a las Birmański stoi u bram. Mówi w swojej ostatniej wypowiedzi w dramacie:

"Nie poddam się! nie chcę

Całować ziemi u nóg tego żaka

Malkolma ani motłochowi służyć

Za przedmiot obelg. Nie! Chociaż las Birnam

Przyszedł pod mury Dunzynanu, chociaż

Ty się z kobiety nie zrodzonym mienisz,

Dotrwam do końca. Pod schroną tej tarczy

Bezpieczna moja pierś; złóż się, Makdufie!

Niech potępiony będzie, kto się znuży

I pierwszy krzyknie:? Stój! Nie mogę dłużej!"

Nie należy jednak zapominać, iż "Makbet" Szekspira jest utworem przeznaczonym do wystawienia na scenie, dramatem, tak, ze ostateczny rys postaci zależy od inscenizatora owego dramatu, który uwypuklić może to, co jest jego zdaniem najważniejszym aspektem utworu czy najbardziej dominującym rysem charakteru bohaterów na koniec pozwolę więc sobie zacytować Piotra Gruszczyńskiego wypowiadającego się na temat inscenizacji "Makbeta" w krakowskim Starym Teatrze, która bardzo bliska jest mojej własnej recepcji szekspirowskiego dzieła:

"Wajdowy Makbet i jego żona są starzejącymi się ludźmi, prowincjonalnymi i raczej przegranymi. Lady Makbet pierwszy raz na scenę wchodzi boso, w czarnych rajstopach, bez formy i fasonu należnego pani na zamku. Żyją trochę jak dziad i baba, zakwaśniali we własnych, pewnie olbrzymich pretensjach do świata. To nadaje ich zbrodni banalności. Zwłaszcza Lady Makbet, która w tym przedstawieniu nie szaleje, tylko osuwa się w swoją małość i przerażenie, by tak rzec - babskość.(...) Andrzej Wajda po długiej przerwie powrócił do teatru, by wystawić sztukę dotyczącą sumienia w świecie zbrodni. Inaczej niż Krzysztof Warlikowski nie uczynił z Makbeta rozpędzonej maszyny do zabijania, która nie może zatrzymać się po powrocie z wojny do domu. Pokazuje człowieka małego, ani dobrego ani złego, właściwie banalnego, którego zbrodnia nie czyni nihilistycznym straceńcem nie znającym już strachu i ludzkiej miary. Zbrodnia czyni go żałosnym. Świetnie w opozycji wypada młody Malcolm (Rafał Fudalej, student krakowskiej PWST), mający w sobie oksymoroniczną drapieżną niewinność. Ale Wajda nie pozostawia żadnych złudzeń. Mechanizm historii działa. Ostatnie kwestie wypowiedzą wiedźmy. Koło się zamknie."