W niniejszym wystąpieniu zamierzam dokonać ogólnej prezentacji zjawiska zwanego "sarmatyzmem", odwołując się do wybranych dzieł literatury pamiętnikarskiej autorstwa Jana Chryzostoma Paska, Jana Władysława Poczobuta - Odlanickiego, Albrychta Stanisława Radziwiłła, Jana Drobysza - Tuszyńskiego oraz Jana Cedrowskiego. Główna uwaga została poświęcona wyodrębnieniu i analizie sarmackich cech polskiej szlachty doby baroku. W pracy przywołam liczne cytaty zawierające się w literaturze podmiotowej, a także sięgnę po opinię badaczy zjawiska "sarmatyzmu".

Na wstępie wyjdę od zdefiniowania pojęcia "sarmatyzmu". Tym to epitetem zaczęto określać w Polsce szlachecką formację kulturowo - ideową wykształconą w okresie od połowy XVI po schyłek XVIII wieku. Jej powstanie wiąże się ściśle z narastającym wśród szlachty, a utrwalonym przez renesansowych hagiografów, przekonaniem, że rodzimy stan szlachecki wywodzi się od starożytnego i niezwykle walecznego plemienia Sarmatów. Polska szlachta uważała również, że dziedziczy po swych zacnych przodkach liczne zalety: waleczność, poświęcenie, umiłowanie rodzimej tradycji, religijność itp., niestety wcielone w życie wartości szybko przerodziły się w skrajne cechy negatywne: konserwatyzm, zacofanie, brak tolerancji, opieszałość, zbytni tradycjonalizm, ksenofobię i megalomanię. Zjawisko sarmatyzmu charakterystyczne było tylko dla Rzeczpospolitej Polskiej i w jej granicach się zamykało. Owa kultura szlachecka czerpała wiele z obyczajowości ludowej, silnie związana była z katolicyzmem, choć na początku uznawano inne wyznania, to jednak z biegiem czasu szlachta stawała się coraz bardziej nietolerancyjna. Sarmacka stanowa ideologia zakładała absolutną wyższość polskiego obyczaju, trybu życia, stroju, kultury nad innymi. Jeśli chodzi o modę polskiej szlachty, to dużo zawdzięcza ona wpływom orientalnym, głównie tureckim. Sarmaci lubowali się w przepychu i bogactwie różnego typu ceremoniałów, dlatego też na dworach wiecznie odbywały się wystawne uczty, bogate zaślubiny, a goście nosili złote guzy, ozdobne kontusze, szable i inne zbytki, które miały na celu podkreślenie ważności owego stanu. W pewnym sensie kryła się za tym próżność i chęć zadziwienia bogactwem przybyszów z innych krajów.

Po wzory sarmackie sięgali także mieszczanie, o czym w swej książce pt. "Gospodarstwo" napisał Anzelm Gostymski. Polacy zaczynali bowiem uważać sarmatyzm za wzór polskości, dochodziło więc do przekradania się plebejuszy do stanu szlacheckiego, aby móc przejąć pewne cechy sarmackiego światopoglądu. Nie było to jednak takie proste, ponieważ ród szlachecki był oddzielony od reszty społeczeństwa tym, że szlachcicem mógł być tylko ten, kto został uznanym potomkiem rodu, wówczas dziedziczył on wszelkie przywileje i obyczaje.

Sarmata na pierwszym miejscu stawiał religijność i wiarę. Szlachta dbała o kościoły, kaplice, dawała na te cele bogate ofiary i jałmużnę. Religijność sarmacka częściej jednak była pokazowa i powierzchowna, niż głęboka i duchowa. Szlachcic nie robił sobie nic z przestróg płynących do niego z kościelnej ambony, mimo że charakteryzowała go często przesadna ceremonialność. Skrajna i pokazowa religijność wspominana jest niemal przez każdego z wymienionych wcześniej pamiętnikarzy. Albrycht S. Radziwiłł zanotował w swym dziele: "…Tam ukazała się cała gorliwość i zapał, kiedy byli gotowi raczej karki i dobra swoje poświęcić, aniżeli dopuścić, by religia rzymska miała w czymś ucierpieć". Słowa te potwierdzają, jak bardzo wyznanie rzymskokatolickie było dla szlachty ważne. Jan Chryzostom Pasek również podzielił się swoimi spostrzeżeniami w tej kwestii, ale w nieco bardziej rubasznym tonie: "Kiedym z nimi dyszkurował, na jaką pamiątkę głowy kryją i oczy zasłaniają, ponieważ tak nie czynił Pan Chrystus ani apostołowie, żaden nie umiał odpowiedzieć; jeden tylko tak powiedział, że na tę pamiątkę, że Żydzi zasłaniali Panu Chrystusowi oczy i kazali mu prorokować. Ja im na to odpowiedział: chcecie-li w tym należycie wyrazić recordationem passionis Domini, to was przy tym zasłonieniu trzeba w kark pięścią bić, bo tam tak czyniono…". W innym miejscu pamiętnikarz zaznacza: "Szlachcice chętnie na msze uczęszczali…", by dalej wyjaśnić, że robią tak, ponieważ chcą pokazać innym swoją "szlacheckość" i, oczywiście, "religijność". Zawsze szlachta uczestniczyła we mszy z szablą przy boku, a czasem zdarzało się tak, że miała na rękach krew zabitych w niedawnej bitwie. Czytamy o tym w "Pamiętnikach" Paska: "Klęknęłem ks. Piekarskiemu służyć do mszej; ujuszony ubieram księdza, aż wojewoda rzecze: Panie bracie, przynajmniej ręce umyć. Odpowie ksiądz: nie wadzi to nic, nie brzydzi się Bóg krwią rozlaną dla Imienia Swego…". Przy tym problemie ujawnia się niesamowite zacofanie w myśleniu sarmackim, które wiąże się ze średniowieczną historią krucjat, których okrucieństwo usprawiedliwiano obroną wiary i Boga. W chwilach zagrożenia pojedynkiem, sądem czy innymi niebezpieczeństwami każdy przeciętny szlachcic powierzał swoje losy Bogu w słowach: "Mości panowie, pamiętajcie na imię Boskie, dla którego zdrowie i krew naszę, jako ofiarę, do tej niesiemy okazyjej…" lub "Pan Bóg tym rządzi". Czesław Hernas, badacz i znawca epoki baroku, takie "paskowe" podejście do wiary nazywa "naiwnym realizmem". W sytuacjach zagrożenia nie należy w sposób obłędny reagować, ale pokornie oczekiwać na pomoc Bożą, którą winno się przyjąć z wielką wdzięcznością. Szlachcic jednak często zasłaniał swoje, niekiedy nawet niecne postępowanie dobrem wiary i Boga. Uważał, że jako uprzywilejowany potomek Sarmatów jest przez Pana szczególnie chroniony.

Obok ceremonialnej religijności bardzo ważne miejsce w sarmackim światopoglądzie zajmowały takie wartości jak: patriotyzm i umiłowanie wolności. Polska w tych czasach często była niepokojona przez najazdy państw ościennych. Polska szlachta była gotowa zrobić wszystko, by bronić swojego narodu i państwa. To stwierdzenie dotyczyło jednak ogólnie głoszonych przez szlachtę haseł, prawda natomiast była taka, że polska Sarmacja bardziej dbała o nienaruszenie panującego w Polsce porządku, ponieważ ten gwarantował im przywileje i swobody. Uważała ona, że to co dobre dla niej, jest również dobre dla ojczyzny. Magnaci i zamożniejsza szlachta często unikała wojen, na które jeździli mniej bogaci członkowie rodu szlacheckiego, by się utrzymać z wypłacanego żołdu. W pamiętnikach Jana Władysława Poczobuta - Odlanickiego, zarówno tych dotyczących wojen, jak i rzeczywistości codziennej, możemy znaleźć wiele cech charakteryzujących ówczesną szlachecką zbiorowość. Przede wszystkim pamiętnikarz wspomniał o awanturniczym życiu żołnierzy. Ubolewał także nad tym, że wieloletnia służba wojskowa nic mu nie dała. Przykładem wzorowego i dzielnego żołnierza była postać Jana Floriana Drobysza -Muszyńskiego, w którego pamiętniku czytamy: "Przybywszy z wojskiem pod Kaniów zaskoczyliśmy siła Moskwy w polu, której barzo siła od nas i od Tatarów nagineło, i tak z wiktoryją, i z wielkiem plonami wróciliśmy się do wojska". Walczył także Jan Chryzostom Pasek: "Mieliśmy wojnę węgierską, na którą były zaciągi nowe, między którymi zaciągnął też Filip Piekarski, krewny mój; z której racyjej i ja tam podjechałem. Złodziej Węgrzyn, szalony Rakocy, świerzbiała go skóra, tęskno go było spokojem, zachciało mu się polskiego czosnku, który mu ktoś na żart schwalił, że miał być lepszego niźli węgierski smaku". Widać więc, że przypisywany szlachcie patriotyzm miał dwa wizerunki: z jednej strony była to prawdziwa miłość do ojczyzny, której broniono z zacięciem i poświęceniem, jak np. w czasie konfederacji barskiej zorganizowanej przeciwko Rosji, Niestety zdarzały się też postawy obłudne, którym wcale nie chodziło o dobro państwa, ale własne korzyści materialne i zysk. Przykłady takiego negatywnego postępowania Polaków wobec własnego kraju przywołuje A. Sajkowski w historyczno - literackiej książce pt. "Barok". Pisze on o szlachcie, która choć walczyła dzielnie, to jednak jej motywacją do obrony Polski były osobiste ambicje i chęć zdobycia łupów wojennych. Powodem wyprawy Paska do Danii była przede wszystkim ciekawość i żądza przygód. W pewnych przypadkach, wspominając sarmacki patriotyzm, należy zaznaczyć, że był on niekiedy tak samo pozorny jak szlachecka religijność.

Sarmaci nie mieli powodów do dumy, jeśli chodzi o ich kolejne cechy, a nawet należy stwierdzić, przywary. Szlachta odznaczała się krewkością natury, rubasznością i butą, dlatego, gdyż często uczestniczyła w różnego typu burdach, pojedynkach, strzelaninach oraz bijatykach w karczmach. Tym wszystkim wydarzeniom towarzyszyło ogromne pijaństwo i obżarstwo. W "Pamiętnikach" Paska można przeczytać o przygodzie bohatera, który został napadnięty przez pijanego szlachcica: "Jużem tedy w pół drogi, dogonił mię Nuczyński: <>", całą sytuację pamiętnikarz kwituje sformułowaniem: "Kto ma do mnie pretensję jaką, wolno mi powiedzieć jutro, a nie po pijanemu". Ciekawy i warty przytoczenia jest także następujący fragment: "Aż z godzina w noc idzie kupa ludzi z 50 albo 60. Zawoła czeladnik: Nie przystępuj, bo strzelę; czego potrzebujesz? Staneli, potym rzeką: A o coście synowie tacy pokaleczyli ludzi? - Odpowiedziałęm ja: Kto guza szuka, snadno znajdzie; nie my to kaleczyli, ale niewinność nasza zwojowała ich. - Rzecze znowu: Noga was tu nie ujdzie; hultaje! - Odpowiem: Porachuj się kto ma być hultajem nazwany..." Mężczyźni potrafili się jak widać pobić o różnicę zdań. Czesław Hernas stwierdza, że bójki szlacheckie stanowiły plagę tamtych czasów, niekiedy były one wsparte niewyobrażalnymi aktami okrucieństwa jak np. wspomniana przez badacza kłótnia o to, kto osobiście zetnie więzionego jeńca - oficera.

Szlacheckie przekonanie o szczególnie uprzywilejowanej pozycji szlachty, jako wybrańców samego Boga, którzy przyczyniali się tym samym do chwały i świetności całego kraju, prowadziło do wiary w to, że rody sarmackie stanowiły jedyną godna reprezentację państwa. Sarmaci byli niezwykle z tego powodu dumni i pyszni, na wstępie rozmowy pytali towarzysza: "Naprzód chcę wiedzieć czy ze szlachcicem mam do czynienie", gdyż nie zamierzali poniżać się rozmową z przedstawicielem niższego od siebie stanu. Niemalże gardzili oni mieszczaństwem i chłopstwem. Sami zaś miedzy sobą konkurowali w wysokości przepychu i bogactwa. Często rody magnackie posiadały większe włości niż sam król Polski. Przykładem próżności i pychy są magnackie obrzędy pogrzebowe, w których udział brało 10 biskupów, 60 kanoników i 1705 księży. Z uwielbieniem przepychu wiązały się dziwne i niekonwencjonalne obyczaje szlacheckie, które prowadziły do marnotrawstwa, chociażby tłuczenie drogiej zastawy stołowej podczas uczty.

Niezwykle cenną własnością polskiej szlachty były także tytuły i godności. Przykładem na to są fragmenty z pamiętnika Jana Drobysza - Tuszyńskiego: "A jeżeli was Pan Bóg powoła do stanu małżeńskiego, nie posagu upatrujcie, ale rodowitóści domu i wychowania przystojnego…". Najmniej znaczący tytuł dodawał godności szlacheckiej, dlatego warto było starać się o różnorakie nominacje.

Myśl o własnej nieprzeciętności i wyjątkowości dała szlachcie poczucie wyższości nie tylko nad innymi stanami, ale i narodami. Narodziła się w ten sposób niebezpieczna niechęć, wręcz nienawiść do cudzoziemców i tego wszystkiego, co obce. Brak tolerancji i akceptacji dla tego, co nie jest rodzime ujawnia fragment pamiętników Paska: "...kiszki owego bydlęcia nadzieją i razem w kotle uwarzą i osnują to wieńcem na wielkiej misie koło głowy owegoż bydlęcia te kiszki i tak to na stole stawiają (...) i jedzą za wielki specyjał. (...) i mnie częstowano tym do uprzykrzenia, ażem powiedział, że się Polakom tego jeść nie godzi, boby nam psi nieprzyjaciółmi byli, gdyż to ich potrawa".

Wszystkie wymienione powyżej cechy i sposoby postępowania braci szlacheckiej uważane były za najwłaściwsze, przekazywano je więc młodszym pokoleniom. W taki właśnie sposób ukształtował się repertuar stereotypowej mentalności i obyczajów sarmackich, w którym mieściły się: tradycjonalizm, który pozwalał na pielęgnowanie rodzimej kultury, ale skrajnie pojmowany prowadził do konserwatyzmu i hamował jej rozwój. Szlachta bardzo była przywiązana do tradycyjnych obrzędów i zachowań, dlatego też ceniła sobie własnych przodków. Przykładami na powyższe stwierdzenie są fragmenty pamiętników Paska i Drobysza - Tuszyńskiego: "Miesiąca marca dnia 4, w dzień świętego Kazimierza, byłem w Kupiszkach na nabożeństwie, jakoż i komunijej świętej zażyłem, jako w dzień patrona mojego osobistego…", "Herb domku mego jest, zowie się Nałęcz, jako go obaczysz niżej, nadany przodkowi memu na wojnie i za szwank otrzymany w bitwie pod Haliczem z Rusią od najjaśniejszego króla polskiego Bolesława Krzywoustego. Bo przodkowie moi zawsze bawili dziłem rycerskim…". Czesław Hernas za przykład niezwykłego przywiązania do rodzinnej tradycji przywołuje tytuł drugiej części pamiętników Drobysza - Tuszyńskiego: "Informacyja dzieciom moim o przodkach domku mego".

Wydaje się więc, że w pamiętnikach sarmackich najlepiej zarysowuje się mentalność polskiej szlachty doby baroku. Karty tych dzieł są plastycznym odzwierciedleniem ideałów i kultury Sarmatów. Wiele się powtarza w tych relacjach, co daje do zrozumienia, że stan szlachecki był bardzo zgodny, co do uznawanych powszechnie ideałów. Na pierwszym miejscu stawiali oni swoiście przez siebie pojmowaną religijność, patriotyzm, waleczność i tradycjonalizm. Obok tych nie zawsze pochlebnych i skrajnych postaw widniała rubaszność, buta, "gorąca krew" oraz pijaństwo. Kult tradycji, szlacheckich przodków, herbu i przeszłości wzmacniała także znacząca w państwie rola Kościoła. Tym samym państwo polskie zatrzymało się na pewnym etapie politycznego i kulturalnego rozwoju, ponieważ mająca znaczący głos szlachta nie dopuszczała do żadnych reform i nowości artystycznych. Rzeczpospolita bardziej zasługiwała na miano szlacheckiej niż polskiej, bo dbano w niej głównie o dobro stanu szlacheckiego. Polska nie zaistniała więc na arenie międzynarodowej jako państwo nowoczesne i rozwijające się. Obecnie to szlachtę oskarża się o upadek i rozbiory kraju. Najwyższa w państwie klasa walczyła o swoją wolność i swobodę, a tym czasem wywalczyła utratę niepodległości całego narodu. Kurczowe trzymanie się ustroju, anarchia i niemożliwość uchwalenia reform wzmacniających stan Polski ze względu na przywilej "liberum veto", to wszystko doprowadziło najpierw do wewnętrznego rozkładu, a następnie do rozbioru.

Jeśli chodzi o dobre strony sarmatyzmu to na pewno zaliczyć do nich można troskę o zachowanie wartości ojczystej tradycji. Choć trudno dopatrzyć się w polskiej szlachcie doby baroku pozytywnych cech i zachowań, to jednak zwrócić uwagę należy na fakt, że powstały u nas tendencje artystyczne charakterystyczne tylko dla Polski: wykształcił się portret sarmacki, który w całej Europie nie znalazł swojego odpowiednika. Sarmatyzm to oryginalny i swoiście polski wkład w kulturę europejską, zaś to, jakie wpływy wywarł on na Polskę, zostawiam do zbadania i oceny historykom i historykom literatury.