Molier, jeden z twórców francuskich epoki baroku, stworzył wiele wspaniałych komedii. Uczynił z nich swą broń przeciwko wadom i przywarom otaczającego go świata. Kreśląc wyraziste portrety psychologiczne swoich bohaterów, piętnował niewłaściwe postawy. Nie wzbraniał się przed pokazywaniem skutków takich właśnie, a nie innych zachowań. W "Świętoszku", jednej z jego najgenialniejszych komedii, ukazał przede wszystkim, do czego może doprowadzić hipokryzja i łatwowierność.
Łatwowierny Orgon przyjmuje bez zastrzeżeń każde słowo Tartuffe'a. Zaślepiony zaufaniem do niego przestaje logicznie myśleć. Gdy Damis chce powiadomić ojca, że świętoszek próbował uwieść panią Elmirę, ten nie daje posłuchu oskarżeniom. Woli wierzyć zapewnieniom Tartuffe'a, że opisywana sytuacja nie miała miejsca. Każe synowi błagać na kolanach o wybaczenie, a gdy Damis nazywa świętoszka "szalbierzem", wyrzuca go z domu. Krzyczy przy tym i obrzuca młodzieńca obelgami: "szelmo", "łajdaku". Można zauważyć, że największym niebezpieczeństwem wynikającym z łatwowierności Orgona jest niezdolność do logicznego myślenia, bezgraniczne zaufanie oszustowi i odrzucenie rodziny. Widać to również w innych scenach. Między innymi w dialogu Orgona z Doryną, gdy subretka próbuje powiadomić go o złym samopoczuciu pani Elmiry, oraz w rozmowie z Kleantem, gdy mężczyzna bez żadnych oporów stwierdza, że dzięki Tartuffe'owi mógłby spokojnie patrzeć na śmierć matki, żony i dzieci.
Tartuffe doskonale zna słabość Orgona i potrafi ją wykorzystać. We wspomnianej już scenie opiera się oskarżeniom Damisa. Zdaje sobie sprawę, że mężczyzna ufa mu bezgranicznie i wierzy w każde jego słowo. W kolejnej scenie widzimy Tartuffe'a jako wielkiego hipokrytę. Najpierw żali się Orgonowi na cierpienie, jakie swymi podejrzeniami zadał mu Damis. Jednak są to tylko puste słowa, bo mamy prawo podejrzewać, że świętoszek już planuje, jak wyciągnąć z całej sytuacji jakieś korzyści. I rzeczywiście - chwilę później zgadza się zmienić temat. Czyni to jedynie po to, by zasugerować konieczność opuszczenia przez siebie domu Orgona:
"Tu nienawidzą mnie wszyscy tajemnie
i kuszą się podkopać twoją ufność we mnie".
Przeczuwając przyszłe wydarzenia tłumaczy mężczyźnie, że kiedyś jego domownicy znowu rzucą jakieś fałszywe oskarżenie, przed którym Tartuffe nie będzie w stanie się obronić. Usilnie błaga "brata", by pozwolił mu odejść. Osiąga jednak zupełnie odwrotny cel, czyli ten, o który w rzeczywistości mu chodziło. Orgon "zmusza" świętoszka, by został pod jego dachem, nakazując mu przy tym spędzać jak najwięcej czasu przy pani Elmirze. Obiecuje również zapisać mu cały swój dobytek:
"Ciebie jedynie, bracie, chcę za spadkobiercę,
i spieszę wraz uczynić wszelkie prawne kroki,
by ci dobro me całe dziś oddać bez zwłoki."
Tartuffe, w głębi ducha ciesząc się z korzystnego obrotu spraw, udaje poświęcenie; przyjęcie Orgonowego daru jest spełnieniem uczynku miłosierdzia i woli Bożej: "Wola niebios we wszystkim niechaj się wypełni!" Hipokryzja Tartuffe'a przynosi podobne skutki, co łatwowierność Orgona, ponieważ opiera się właśnie na niej. To z powodu podstępów świętoszka mężczyzna ceni go sobie wyżej niż bliskich:
"Dobry druh, a mąż przyszły mej córki jedynej,
bliższy mi jest od żony, syna, rodziny."
Niebezpieczeństwa hipokryzji i łatwowierności są ze sobą ściśle powiązane. Hipokryta z łatwością może wykorzystać łatwowiernego, co ten mu poczyta jako przysługę. Może przekonać go do podjęcia decyzji i działań pozornie korzystnych, a które tak naprawdę przyniosą mu więcej szkody niż pożytku. Osoba łatwowierna, ślepo zapatrzona w swojego "świętoszka", może stać się podobna do Orgona: odrzucić bliskich, ich opinie i rady i polegać bezgranicznie na jego słowach. Hipokryzja i łatwowierność niosą ze sobą zagrożenie nie tylko dla poszczególnych osób, ale i środowiska, w którym osoby te przebywają. Z tej przyczyny należy z nimi walczyć. Na przykład w sposób, w jaki uczynił to Molier: piętnując i wyśmiewając niewłaściwe postawy.