Co to labirynt wie każdy z nas. Jest to skomplikowany system korytarzy, przejść, pułapek, tylko ten, kto zna klucz do labiryntu, może go przejść bezpiecznie. Inni giną w jego czeluściach. Z motywem labiryntu spotykamy się w mitach kreteńskich. Otóż panującemu tam królowi Minosowi urodził się syn-potwór: pół byk pół człowiek. Był on w dodatku bardzo agresywny, więc częściowo ze wstydu częściowo ze względów bezpieczeństwa, Minos postanowił odizolować go od świata. Wezwał mistrza architektów, Dedala, i powierzył mu budowę labiryntu. Tam zamieszkał Minotaur.
Labirynt pojawia się także w powieści Bolesława Prusa "Faraon". Są w nim ukryte skarby kapłanów. Młody władca, Ramzes, bardzo ich potrzebuje, dlatego do labiryntu zgadza się wejść Samentu, kapłan boga Seta. zresztą był już tam, dysponuje kluczem labiryntu, wie, jak go przebyć bezpiecznie. Niestety, kiedy już mu się wydaje, że odniesie sukces, zostaje pojmany i zażywa truciznę.
A co to jest "labirynt świata"? Myślę, że sformułowanie należy odczytywać metaforycznie. Świat, a więc my - ludzie, nasza rzeczywistość, okoliczności, sytuacje, w których się znajdujemy to szczególny rodzaj labiryntu. Nie posiadamy do niego klucza, bo nie znamy przyszłości. Każdy kolejny dzień, jest jak kolejny nowy korytarz, którego nie znamy, zanim go nie przejdziemy. Nie wiemy też tak naprawdę, dokąd dążymy, nie znamy konsekwencji naszych czynów, naszych decyzji. Odkrywają się przed nami, czasem w nieoczekiwany sposób. Podobnie jak człowiek idący labiryntem, nie znamy też własnych perspektyw.
Labirynt świata dla człowieka starożytnego oznaczał moim zdaniem przede wszystkim brak możliwości decydowania o własnym losie. Grecy wierzyli, że nic ludzkiego żywota przędą Parki - trzy straszliwe siostry: Kloto, Lechezis i Atropos, które w odpowiednim czasie przecinają ją i człowiek umiera. One decydowały więc o długości ludzkiego życia. A o jego jakości decydował los, przeznaczenie, fatum, siła, przeciw której nie mogli wystąpić nawet greccy bogowie. Przykładem działania fatum jest los Edypa.
Edyp był synem władcy Teb, Lajosa, i jego żony, Jokasty. Jeszcze zanim się urodził wyrocznia delficka przepowiedziała, że zabije własnego ojca i ożeni się ze swoją matką. Na wieść o tym Jokasta rozpaczała, ale zgodziła się z mężem, że po narodzeniu dziecka, należy się go pozbyć. Porzucili więc niemowlę w górach, wcześniej przekłuwszy mu stopy, licząc na to, że zwabione krwią wilki, pożrą dziecko. Stało się jednak inaczej. Edypa odnaleźli pasterze i zanieśli do Koryntu, gdzie oddali go bezdzietnej parze królewskiej, Polibosowi i Merope.
Kiedy Edyp dorósł, coraz częściej słyszał, że jest podrzutkiem, przybranym synem króla. Postanowił wyjaśnić swoje pochodzenie u wyroczni. Kiedy usłyszał przepowiednię dotyczącą swojego losu, tę samą, którą kiedyś usłyszeli jego rodzice, natychmiast opuścił Korynt, bojąc się, by wyrocznia się nie ziściła.
Spotkawszy w drodze orszak podróżnych, z których jeden nie chciał ustąpić mu z drogi. Był to Lajos, władca Teb. Edyp niewiele myśląc, zabił go, nie wiedząc, że właśnie ziszcza się pierwsza część przepowiedni.
Po śmierci Lajosa władzę w Tebach objął Kreon, szwagier Lajosa. Miasto zaczął nękać straszliwy potwór, sfinks. Zadawał zagadkę, a kiedy nieszczęśnik nie umiał jej rozwiązać, sfinks go pożerał. Kreon ogłosił, że wyda swoją siostrę Jokastę za śmiałka, który odgadnie zagadkę. Obejmie on również tron tebański. Tym człowiekiem okazał się Edyp, który przywędrował do Teb. Ożenił się więc z Jokastą (własną matką) i nie wiedząc o tym dopełnił przepowiedni. Po kilku latach jego rządów miasto nawiedziła zaraza. Mądry wieszcz Tejrezjasz orzekł, że jest to kara za straszliwą zbrodnię kazirodztwa, która skaziła miasto. Edyp rozkazał, by szukać winnego. Krok po kroku zbliżał się do odkrycia strasznej prawdy - to on jest kazirodcą i zabójcą własnego ojca. Zrozpaczony, wykłuł sobie oczy i udał się na wygnanie, do śmierci towarzyszyły mu córki, Antygona i Ismena.
Z powyższej historii wynika niezbicie, że choć Edyp robił wszystko, by pozostać kryształowo czystym moralnie człowiekiem, nie udało mu się zmienić wyroków przeznaczenia. Krok po kroku spełniała się delficka przepowiednia, którą bohater usłyszał w czasach wczesnej młodości. A przecież Edypowi nie można w gruncie rzeczy zarzucić nic oprócz... niewiedzy. Gdyby znał prawdę o swoim pochodzeniu uchroniłby się swoim postępowaniem przed swoim losem. Tymczasem bez tej podstawowej wiadomości każde jego działanie zbliżało go do katastrofy. Nastąpiło "odwrócenie" rzeczywistości:
- Edyp opuścił przybranego ojca, myśląc, że to ojciec prawdziwy
- zabił prawdziwego ojca, myśląc, że to przypadkowo spotkany podróżny
- opuścił przybraną matkę, myśląc, że to matka prawdziwa;
- ożenił się z prawdziwą matką, mając ją za obcą kobietę.
Można powiedzieć, że jeden fałszywy krok na początku - opuszczenie Koryntu ściągnęło na Edypa same klęski. Ale w rzeczywistości wiadomo, że powodem jego tragedii była klątwa bogów, która dotyczyła całego rodu Labdakidów. Los prześladował więc również króla Edypa. Bohater spełnił wszystkie złowrogie zapowiedzi wyroczni. Ciążyła nad nim wina tragiczna - niezawiniona. Myśląc, że postępuje dobrze, popełniał zbrodnię za zbrodnią. To przerażające, ale niestety również w takim aspekcie starożytni Grecy postrzegali świat.
Z punktu widzenia człowieka współczesnego labiryntem jest świat, inni ludzie, my sami dla siebie. Zgodnie z teoriami psychologów i psychiatrów tak naprawdę jesteśmy sami dla siebie zagadką. "Tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono" napisała Wisława Szymborska. Rzeczywiście niewiele wiemy o samych sobie, nie potrafimy przewidzieć naszych reakcji. Podobnie jest z naszym życiem. coraz więcej ludzi sfrustrowanych, niezadowolonych z siebie, świata, swego życia, którzy nie panują zupełnie nad swoim losem. wydaje mi się, że to niemożliwe, bo przecież nikt nie potrafi przewidzieć przyszłości. Dany nam jest tylko jakiś wycinek rzeczywistości, na podstawie którego nie potrafimy właściwie oceniać sytuacji, dlatego nasze działania nie zawsze wieńczy sukces.
Sytuację człowieka w labiryncie świata oddaje moim zdaniem powieść F. Kafki "Proces". Jej bohater, Józef K., zostaje pewnego dnia aresztowany. Jego rzeczywistość zaczyna przypominać koszmar senny. Józef K. nie może znaleźć gmachu sądu, a kiedy go wreszcie znajduje, okazuje się że sale sądowe znajdują się w zrujnowanej kamienicy, kancelarie sądowe na dusznych, ciemnych strychach, sędziowe są niedostępni, nie można poznać powodu oskarżenia, trudno się bronić, bo nie wiadomo, o co jest się oskarżonym. Józef K. znajduje się w labiryncie własnych lęków, obaw, jest osaczony, nie ma dokąd uciekać, znajduje się w zamkniętej przestrzeni, z której, jak z labiryntu, trudno jest się wydostać. Bohaterowi się to nie udaje - ginie.
Kilkanaście lat temu na ekranach telewizorów można było oglądać pierwszą polską telenowelę, nosiła ona tytuł "W labiryncie". Dotyczyła życia przeciętnych ludzi, labiryntu uczuć, przeżyć, wypadków życiowych, których doświadczamy, zwyczajnych problemów, spraw absorbujących nas przez chwilę, przez jeden dzień, tydzień, miesiąc. Można by więc powiedzieć, że całe nasze życie błądzimy w labiryncie, szukając właściwych dróg. Czy nam się to udaje? Moim zdaniem życie polega bardziej na szukaniu niż na znajdowaniu. Dowodzą tego również losy postaci literackich. Podejmują oni jakieś działania, mają konkretne cele. starają się je realizować i w tym się spełniają.