KreonAntygona to główni bohaterowie, których zmagania oglądaliśmy na scenie. Po której stronie jest sympatia widzów? Z reakcji widowni wyraźnie widać, że po stronie Antygony. A przecież królewna popełniła wiele błędów, którymi sama siebie skazała na śmierć.

Po pierwsze była butna, dumna i pełna pogardy dla władcy Teb, który po raz kolejny wstąpił na tron zbrukany przez Edypa, a potem przez bratobójczą wojnę. Jak miał się zachować władcą, który na własnej skórze doświadczył, do czego prowadzi bezprawie i rozkład władzy państwowej? Czy można się dziwić, że tak bardzo starał się wypełniać prawo, które sam ustanowił? analizując tych dwoje bohaterów trzeba koniecznie zwrócić uwagę na zachowanie dumnej Antygony. Nie przyszła do swojego wuja na spokojną, rzeczową rozmowę, nie zwierzyła mu się ze swoich planów, myśli, obaw. a przecież był władcą miasta, opiekunem wszystkich jego mieszkańców, zastępował jej ojca. Na pewno zrozumiałby jej motywację. Tymczasem Antygona zrobiła wszystko, by narazić się na jego gniew. Dodajmy nie gniew człowieka, ale gniew króla, który musi przecież stać na straży prawa.

Czy chcielibyście żyć w państwie, w którym prawo nie obowiązuje, lub co gorsza obowiązuje tylko szarych obywateli, a nie osoby z kręgu władzy? Takie życie byłoby koszmarem. Kto wtedy zagwarantowałby bezpieczeństwo zwyczajnym ludziom?

Tego właśnie chciał uniknąć Kreon. Opowiadał się po stronie prawdy, sprawiedliwości, honoru władcy, praworządności, przeciwko prywacie, kunktatorstwu, korupcji. Kreon chce, by obywatele wiedzieli, jakich praw mają przestrzegać i jaka spotka ich kara za ich łamanie. Przecież taka jest rola władcy.

Ktoś powie - władca musi jednak rozpatrywać przypadki indywidualne, mieć czasem dla kogoś specjalne względy. Zgoda. Czy jednak Antygona na nie zasłużyła? W rozmowie z królem zachowała się jak władczyni żądająca a nie prosząca. Pouczała Kreona, czym go jeszcze bardziej rozgniewała, a nie starała się przekonać go do swoich racji. Była poddaną, jak każdy obywatel Teb, i tak się powinna zachowywać. Owszem, miała i ona swoje racje. Ale uważny widz dostrzeże z łatwością, że Kreon dał się w końcu przekonać o konieczności pochowania Polinejkesa i może dałoby się go przekonać wcześniej, gdyby nie buta Antygony.

Królewna popełniła samobójstwo, dlaczego nie czekała na wyrok losu, dlaczego sama odebrała sobie życie? Czy tak się powinno postępować, czy to jest przestrzeganie praw boskich. Wszak to bogowie rządzą ludzkim życiem.

Kreon poniósł zbyt surowe konsekwencje swojej szlachetnej w końcu działalności. Myślę, że powinno być inaczej.