(Na sali pojawił się już obrońca oskarżonego, Prototas. Ma na sobie białą szatę, skórzane sandały i skromny płaszcz. Powoli i z godnością zajął miejsce na mównicy...)

Sędziowie! Obywatele! Bogowie Olimpijscy!

Zwracam się do was wszystkich, żeby wziąć was za świadków tego, co za chwilę powiem. A mowa moja będzie dotyczyła obrony mojego szlachetnego klienta, skazanego już przez niektórych na potępienie, Kreona, władcy Teb.

Proszę wszystkich, aby wzięli pod rozwagę następującą sprawę: nie można nazwać nikogo winnym , dopóki tej winy się nie udowodni. Mój klient jest niewinny i moim zadaniem i nie jest udowadnianie jego niewinności, lecz raczej zbijanie argumentów strony przeciwnej. Na tym polegać ma proces - jeśli tylko o proces, nie o barbarzyński lincz chodzi.

Na początku chcę go zaprezentować. Kreon, król Teb, znalazł się na miejscu dla oskarżonego. O co? o morderstwo, morderstwo z zimną krwią. Nikt, szanowni zebrani, nie powinien nawet przez chwile dopuścić do siebie takiej myśli, jeśli byłby człowiekiem znającym mojego klienta. Każdy, kto poznałby jego dzieje, motywacje i postępowanie nazywałby go nie inaczej, jak tylko dobroczyńcą Teb, doskonałym władcą, silnym i uczciwym człowiekiem. Skoro jednak mój klient znalazł się w tak trudnej dla siebie roli, to jest znak tego, że nie został dostatecznie poznany i czas go przedstawić. Szanowni zebrani - oto Kreon.

Ta twarz dziś jest pokryta tak gruba warstwą smutku i zmartwienia, że wręcz trudno w niej rozpoznać tamtego Kreona, który z radością spacerował z żoną Eurydyką po ogrodzie miejskim, który bawił się z synem Hajmonem... Już na sam dźwięk tych imion po jego twarzy toczą się łzy. Tak, to ogromna tragedia, tragedia wielkiego, wspaniałego władcy...

Kreon przejął tron tuż po fali okropieństw, które przetoczyły się przez Teby. Mój klient zawsze był blisko najwyższych ośrodków państwowych, ponieważ jego siostra, Jokasta, była żoną Lajosa... Tak, to są bardzo smutne dzieje. Jako szwagier króla miał okazję dobrze poznać mechanizmy władzy i uczyć się, co robić, by uniknąć błędów sztuki rządzenia. W czasach trudnych, wymagających poświęcenia był zawsze na stanowisku i zawsze do usług. Gdy zabrakło Lajosa (dziś już wiemy, jaki los go spotkał), zasiadł na tronie ale nie z chęci rządzenia, ale z troski o dobro państwa. I gdy pojawił się pogromca Sfinksa, Edyp, bez walki oddał mu miejsce na tronie. Czy tak się zachowuje tyran, bo to dziś się o nim mówi? Nie, tak zachowuje się gorący, bezinteresowny patriota. A potem, gdy na Teby spadły plagi związane ze śmiertelnym grzechem Edypa - czy i wówczas nie zachował się godnie? A po śmierci Edypa, czyż nie zarządził podziału władzy między siostrzeńców tak, by nie poczuli się skrzywdzeni? A gdy ci dwaj zawiedli nasze zaufanie, czy nie zaczął z miejsca naprawiać szkód wyrządzonych przez nich? I ten człowiek znajduje się na ławie oskarżonych? Ten człowiek, który chciał scalić i wzmocnić podupadłe Teby? Zostawiam ten problem waszej rozwadze.

Czy jest grzechem twarde stąpanie po ziemi, próba obrony racjonalizmu w czasach, w których fatum rozbuchało się do tego stopnia, że próbuje się na nie zrzucić winę za własną pychę, próżność i niesubordynację? Czy jest złym ktoś, kto pragnie jasno określonych reguł, na których, jak na fundamentach, będzie można oprzeć rozwój państwa? Czy sprawowanie silnej władzy jest już przestępstwem?

Nigdy nie przypuszczałbym, że postępowanie kiedyś utożsamiane z kodeksem postępowania dobrego władcy, dziś stanie się punktem wyjścia oskarżenia mojego klienta. Człowieka, który dla dobra ojczyzny poświęcił wszystko i został naprawdę sam. Przez jego patriotyzm zginął syn i żona. Czy taki człowiek powinien zostać dodatkowo ukarany? I przede wszystkim - czy chcecie skazać niewinnego człowieka na wieczne potępienie?

Rozważcie to, co już dążyłem powiedzieć, w swoich sercach i wydajcie sprawiedliwy wyrok - Kreon jest niewinny.