Każdy władca przyjmuje na siebie odpowiedzialność za losy państwa, którym włada. To zrozumiałe, że taka odpowiedzialność wymaga od władcy trzymania się swoich decyzji oraz zastosowania koniecznych środków przymusu. Kreon zobowiązany był do podejmowania trudnych decyzji. Uznał, nie bez sporej dozy słuszności, że dla pochodzącego z królewskiego rodu zdrajcy własnego kraju odpowiednia karą jest wieczne potępienie. Król zakazał pochowania Polinejkesa, który świadomie dokonał zdrady i najechał własną ojczyznę na czele obcego, wrogiego wojska. Trudno w obliczu takich faktów darzyć sympatią Antygonę, która z premedytacją sprzeciwiła się ustalonemu przez legalnie panującego władcę zakazowi. A zakaz wydany przez króla jest prawem i to król określa wymiar kary za jego złamanie. Antygona miała jakoby wykonywać polecenia bogów, lecz Wszechmocni nie zeszli z Olimpu i nie wystąpili w jej obronie. To Kreon panował i stanowił prawa z woli bogów. Prawo winno być jedno - nie ważne czy dla prostego chłopa, czy dla córki dawnego króla. A jeśli prawo zostało złamane, winny powinien ponieść karę.

Dobro państwa było podstawowym celem działań Kreona. Nie do pomyślenia byłoby puszczenie płazem tak ohydnego czynu jak zdrada państwa oraz najazd. Surowość kary, bo ta z pewnością była surowa, miała za zadanie odstraszyć od takiego postępku innych. Oczywisty jest stosunek władcy do samego faktu zdrady, jasne jest również, że niemożliwe było potraktowanie obu braci jednakowo - z jednej strony Eteoklesa będącego bohaterskim obrońcą, z drugiej Polinejkesa - zdrajcę. Także i tu można z pewnością stwierdzić, że to troska o dobro kraju i jedność wśród obywateli. To właśnie w osobie króla skupia się idea nieznosząca kompromisów - wartością najwyższa jest państwo, a wyznacznikiem państwa jest obowiązujące w nim prawo. To istotne - granice państwowości wyznacza właśnie obowiązujące na danym terytorium prawo, a nie chroniące je mury obronne. To właśnie osoba władcy stanowi uosobienie prawa - dlatego właśnie Kreon jako król miał wszelkie prawo, a wręcz obowiązek, wydawać obowiązujące obywateli nakazy i zakazy. Władza królewska jest absolutna nie bez przyczyny. W końcu, gdy każdy mógłby wpływać na władcę, to nie mógłby on kierować się wyłącznie dobrem kraju.

Antygona powoływała się na prawa boskie i głęboką wiarę. Nie da się zaprzeczyć - jej wiara była głęboka, lecz czy wiara wystarczy, by utrzymać porządek w państwie a nawet tylko jedność państwa? Nie. Do tego potrzebne są prawa, a tworzenie tych jest zadaniem władcy.

Każdy obywatel winien przestrzegać prawa, bowiem to właśnie dla obywateli prawo to zostało ustanowione. W zamierzchłych czasach nie istniało prawo, nie istniała także kultura czy cywilizacja. Co spowodowało powstanie państwa? Ludzie, którzy pragnęli stabilizacji i bezpieczeństwa. To oni ustanowili jednego spośród siebie, by podejmował decyzje dotyczące ich wszystkich. I to wtedy właśnie powstało państwo, a jego podstawą było prawo. Co dzieje się, gdy prawo zostaje złamane przez zbrojną siłę? Wojna - tak, to władca powinien bronić obywateli swego państwa, nawet używając zbrojnej siły. Tak postąpił Eteokles, na to również gotowy był Kreon. Jednak Eteokles zginął broniąc swej ziemi z mieczem w ręku, a Kreon nie chciał dalszej wojny - dlatego zaufał sile prawa.

Można zarzucić królowi, że za jego błędy ukarane zostały co najmniej trzy osoby - Antygona, Hajmon - syn króla oraz jego matka - Eurydyka. Kreon uświadomił sobie, ze decyzja, którą podjął, nie była w stu procentach właściwa. Postanowił odwołać karę dla Antygony, choć wiedział, że jego autorytet może na tym ucierpieć. Ocaliłby te trzy życia, ale na drodze stanęło mu samobójstwo Antygony - pośpieszyła się, choć ostatecznie mogła przeżyć. To właśnie ona pociągnęła w niebyt Hajmona - zginął on z miłości do Antygony, ale i dlatego, ze postanowił udowodnić cos ojcu. Czy to wina Kreona? Owszem, władca popełnił pewien błąd - nie nauczył swego syna, że osobiste uczucie nie może być dla człowieka ważniejsze, niż jego powinności względem państwa i władzy.

Kreon był dobrym władcą. Podczas bezkrólewia, które nastąpiło po zaginięciu Lajosa - starego króla Teb, męża Jokasty, siostry Kreona, to właśnie Kreon jako król - namiestnik utrzymał w ryzach nieszczęsne miasto i nie dopuścił do zapanowania chaosu. Łatwo potwierdzić także, że Kreon nigdy nie chciał zostać tyranem. Był świetnym regentem i lud Teb chętnie reagował na jego polecenia. Gdy pojawił się Edyp - zwycięzca sfinksa a przez to prawowity władca - Kreon ustąpił ze stanowiska. Dobrobyt Teb zniszczył kolejny Labdakida - miasto zaznało klęsk. Gdy ich powód wyszedł na jaw, władzę mieli objąć synowie Kreona, lecz wiadomo, jak zakończyła się ich historia. Wszyscy przyznają, że Kreon nigdy nie wykazał się okrucieństwem - jego wyroki były sprawiedliwe, choć niektórzy mogliby uznać je wręcz za surowe. Obyczajność i praworządność także utrzymywała się w Tebach wysoko właśnie dzięki osobie monarchy.

Kreon zawsze sadził, że jego postępowanie jest właściwe. To Antygona stanowiła zarzewie buntu przeciwko władzy - gdyby nie ona, król mógłby przez długie lata szczęśliwie władać miastem i z pewnością podźwignąłby je z klęsk spowodowanych przez przeklętą dynastię. Każdy król jest także człowiekiem, zatem nie można potępiać go za błędy, które popełnia - każdemu może zdarzyć się błąd. Działał nieco zbyt impulsywnie, ale i to można wytłumaczyć - po gorączce bitwy potrzebne były szybkie decyzje. Kreon z pewnością nie zasłużył na cierpienia, które na niego spadły.