Wysoki sądzie i wy szanowni zebrani!

Staliśmy się oto świadkami niecodziennego wydarzenia. Na ławie oskarżonych zasiadła kobieta oskarżona o to, co dla nas wszystkich jest świętym nie tylko prawem, ale obowiązkiem, jaki żywi mają wobec zmarłych. Jest to mianowicie zapewnienie godnego pochówku. O co oskarża się właściwie tę młodziutką istotę, która patrzy teraz na nas tak posągowo spokojna i pewna siebie? O to, szlachetni zebrani, że pochowała brata, że odważyła się na to, mimo zakazu króla Kreona.

Wszyscy wiemy, że władza ma swoje prawa, a poddani winni jej posłuszeństwo. Czy jednak nie jest też ich obowiązkiem pokazać władcy, że jego rozkazy są bezrozumne, kiedy tak naprawdę jest. Spójrzmy na zachowanie naszego władcy. Nie posłuchał Antygony - trudno, zlekceważył ją pewnie za młody wiek i za brak doświadczenia. Ale nad słowami szanowanego przez całe nasze zgromadzenie i przemądrego Tejrezjasza powinien był się już jednak zastanowić. tymczasem co zrobił? Oskarżył tego najszlachetniejszego spośród nas o to, że został przekupiony, że zdradził Teby.

O zgromadzeni! Kreon jest chyba zupełnie owładnięty obsesją zdrady. a przecież Antygona robi to, co zrobiłby na jej miejscu każdy z nas - idzie na miejsce bitwy, znajduje ciało ukochanego zmarłego i troskliwie przysypuje je ziemią, by jego dusza mogła odejść do krainy zmarłych, gdzie zostanie osądzona przez tych, o których tu nawet boję się mówić. Takie jest nasze prawo, takie jest prawo każdego Greka, każdego człowieka. Antygona występując przeciwko rozkazowi Kreona nie tylko broniła naszych praw, ale walczyła o godność każdego człowieka, również, a może przede wszystkich, o godność obywateli państwa rządzonego przez Kreona. Władza nie może być tyranią. Antygona zrozumiała to o wiele lepiej niż każdy z nas i to ona pierwsza powiedziała bezprawiu NIE!

Polinejkes został pochowany. Jego siostra albo odejdzie wkrótce w ślad za nim, albo będzie żyła tu, z nami, i nadal będzie trzymać straż przy świętych greckich prawach i obrzędach, do których wdrożyły nas całe pokolenia naszych przodków. Nie wystawimy sobie chlubnego świadectwa, jeśli skażemy ją na śmierć tylko za to, że broniła boskich praw, dzięki którym na świecie panują ład, harmonia i porządek.

Spróbujmy spojrzeć szerzej na to, do czego dopuszczono się ostatnimi czasy w Tebach. Nasze miasto nie od dziś wie, co to znaczy dopust losu. Wszyscy jesteśmy napiętnowani klątwą, która ciąży na rodzie Edypa. Czy warto mnożyć klęski, czyż nie wypadałoby raczej opuścić głowy w milczeniu i odprawić wielkie nabożeństwo żałobne za wszystkich, którzy polegli na polu niesławnej bitwy. Każdy z nas zna historię rodu Edypa i jego niechlubne zbrodnie. Czyż mamy go naśladować w bestialstwie i bezprawiu?!

Żądam uniewinnienia Antygony i pochówku zmarłych. Niech raz wreszcie nastanie kres bezprawia i przemocy!

Na koniec chcę jeszcze raz podkreślić, że jeśli Antygona opuści tę salę jako skazana na śmierć, potwierdzimy jedno: że zgadzamy się z tyranią i poddajemy się jej wszyscy bez szemrania. Odtąd nasz władca będzie rządził nie tylko państwem, ale także naszymi sumieniami i myślami. Odtąd już nikt nie będzie się z nami liczył, bo sami na to pozwoliliśmy. Nie mają to na względzie ci, którzy przystąpią teraz do wydawania sprawiedliwego wyroku.