W Antygonie Sofokles ukazał konflikt pomiędzy prawem boskim i ludzkim. Starogrecki tragik, przedstawiając dwie ścierające się, w zasadzie równorzędne, racje, skłania odbiorcę do refleksji nad tym, kto postąpił w słuszny sposób.

Nowy władca Teb - Kreon nie pozwolił pochować ciał tebańskich rycerzy, którzy polegli w walce. Uważał ich bowiem za zdrajców. Wbrew zakazowi króla, córka byłego władcy Teb Antygona, pochowała ciało swojego brata Polinejkesa. Było to zgodne z prawem odwiecznym - boskim. Antygona kierowała się przede wszystkim swą siostrzaną miłością. Uważała, że zakaz Kreona jest niesprawiedliwy, gdyż godzi w prastare zasady, które od dawien dawna były kultywowane przez jej naród. Kreon skazał Antygonę na bardzo surową karę. Rozkazał by zamurowano ją za życia.

Kreon był przekonany, że postępuje w słuszny sposób. Twierdził, że przestrzega prawa, a tym samym jest praworządnym i sprawiedliwym władcą. Jednak wyrok śmierci, który wydał na Antygonę, był ciosem dla samego króla Teb. Zakochany w córce Edypa syn Kreona - Haimon na wieść o śmierci Antygony popełnił samobójstwo. Kreon stracił także żonę.

Znany historyk literatury starożytnej - Zygmunt Kubiak - wypowiedział się w tej kwestii następująco: Poeta zapewne chce nam powiedzieć, że należy doceniać społeczne troski Kreona, ale zarazem Kreon powinien pamiętać, iż celem społeczeństwa jest dobro człowieka, wszystkich poszczególnych ludzi, jacy żyją w tym społeczeństwie (...) Gdyby troska Kreona o miasto oczyściła się ze wszelkiej nienawiści, potrafiłby on troszczyć się o ład społeczny nie naruszając słusznych praw osobistych każdego człowieka.

Kreon pragnął bowiem sprawiedliwości i zadośćuczynienia za wszelką cenę. Nie posłuchał nawet rady swojego wróżbity Tyrezjasza, który doradzał władcy pofolgowanie swej upartej postawie. Nie była ona godna króla, pragnącego ładu i spokoju w państwie: Kreon chce się troszczyć o ład życia społecznego w Tebach. Antygona zaś staje w obronie swego nieszczęsnego brata, którego zwłoki pohańbiono. Kreon nie chce uznać jej argumentów i swoim uporem - głuchym nawet na słowa mędrca Tyrezjasza - doprowadza do śmierci Antygony, swego syna Haimona, który kocha Antygonę, i swej żony Eurydyki. Staje się Kreon sprawcą strasznej klęski, skoro uznał, że tylko jego wyobrażenie o dobru społecznym zasługuje na szacunek.

Uważam, że należy docenić wysiłek i starania Kreona, dążące do zaprowadzenia ładu społecznego. Sądzę, że należy jednak potępić jego upór i brak jakiejkolwiek chęci porozumienia, czy też zrozumienia odmiennej racji. Wydaje mi się, że tego typu postępowanie prowadzi do tyranii. Kreon jednak nie był ani tyranem, ani nie zachował się roztropnie. Popełnił okrutny błąd, za który spotkała go kara.