Postaram się pokrótce omówić najważniejsze problemy polskiej polityki zagranicznej w latach 1918-1939.
Przede wszystkim trzeba zacząć od punku wyjścia, tzn. od procesu kształtowania się granic powojennego państwa polskiego. Przebieg granic zachodnich był wynikiem działalności polskiej dyplomacji na zachodzie, kierowanej w przełomowych latach 1918-1919 przez polityków związanych z endecją - Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. Reprezentowali oni Polskę na konferencji pokojowej w Paryżu. Ich pozycja została dodatkowo wzmocniona postawą Polaków w Wielkopolsce, którzy w grudniu 1918 r. wywołali antyniemieckie powstanie i pokazali siłę żywiołu polskiego na terenach należących od zaborów do Niemiec.
Zachodnia granica Polski została oczywiście wytyczona kosztem Niemiec, do których należały od zaborów ziemie polskie. Natomiast o ziemie na wschodzie przyszło Polakom walczyć ze spadkobiercą carskiego imperium - Rosją Radziecką. Tu nie było mowy o negocjacjach w zaciszu gabinetów. Wszystko rozstrzygnęło się na polu bitwy. Polacy pokonali Armię Czerwoną i obronili swoją niezależność ustalając jednocześnie korzystną dla siebie granicę na wschodzie.
Co jednak ważne ustalenie wszystkich polskich granic odbyło się nie na drodze porozumienia, ale poprzez antagonizm z przyszłym sąsiadem. Działo się tak zarówno w przypadku pokonanych w wojnie Niemiec jak i Rosji Radzieckiej, a także Czechosłowacji (terenem spornym było Zaolzie, odebrane Polsce przez Czechosłowację w 1919 roku) i Litwy (Litwa zgłaszała pretensje do Wilna). Taka sytuacja zaważyła bardzo mocno na kierunkach polskiej polityki zagranicznej w dwudziestoleciu międzywojennym. Państwo polskie było bowiem otoczone przez kraje mu wrogie lub, w najlepszym razie, obojętne. Stosunkowo najlepsze stosunki panowały z Rumunią, ale trudno nazwać ten kraj w omawianym okresie potęga europejską.
Najważniejszym zadaniem polskiej dyplomacji przez cały okres międzywojenny było niedopuszczenie do zagrożenia ze strony któregoś z byłych zaborców, z których żaden nie godził się na nowy kształt mapy europejskiej po zakończeniu I wojny światowej. Drogi prowadzące do realizacji tego fundamentalnego celu zmieniały się zależnie od zmian w sytuacji międzynarodowej.
Od początku lat dwudziestych Polska, głównego gwaranta swojej niezależności upatrywała we Francji. Kraj ten był bowiem najbardziej spośród wszystkich mocarstw zainteresowany w utrzymywaniu pobitych Niemiec w jak największej niemocy. Francuzi ponadto chcieli otoczenia Niemiec. Zbiegły się więc tu interesy Polski i Francji. W 1921 r. doszło do zawarcia sojuszu polsko-francuskiego uzupełnionego konwencją wojskowa
Jednak wkrótce, pod naciskiem Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych Francja zaczęła odstępować od swej polityki izolacji Niemiec. W ładzie wersalskim raz po raz robione były wyłomy. Niemcy uzyskiwali coraz więcej od zwycięskich mocarstw. Odbijało się to rzecz jasna międzynarodowej pozycji Polski. Kluczowe znaczenie miała tu pomoc finansowa dla Niemiec i umorzenie znacznej części reparacji nałożonych w traktacie wersalskim na ten kraj oraz ustępstwa dotyczące granic i uzbrojenia. W latach trzydziestych po dojściu Hitlera do władzy Niemcy rozpoczęły intensywne zbrojenia.
Francja, ulegając coraz wyraźniej żądaniom niemieckim i presji pozostałych mocarstw, przestała być dla Polski oparciem. Francuzi opuszczali swoich wschodnioeuropejskich sojuszników i skupiali się przede wszystkim na obronie własnych granic w razie ataku. Najlepszym tego dowodem był tzw. pakt reński, który zawierał gwarancje nienaruszalności granicy pomiędzy Niemcami a Francją i Belgią, nic nie mówiąc o wschodnich granicach Niemiec. Kolejnym niezbitym dowodem reorientacji polityki Francji względem Polski była budowa tzw. Linii Maginota - czyli zespołu umocnień i bunkrów na granicy z Niemcami, które miały chronić Francję na wypadek niemieckiej agresji.
Polscy dyplomaci musieli więc także zmienić kierunek polskiej polityki zagranicznej. Skoro nie można było działać w oparciu o Francje, która okazała się sojusznikiem co najmniej niepewnym należało samemu szukać dróg do zabezpieczenia swoich granic. Służyło temu ocieplenie stosunków zarówno ze Związkiem radzieckim jak i Niemcami. W 1932 r. podpisano pakt o nieagresji z ZSRR, w 1935 r., w czasie wizyty polskiego ministra spraw zagranicznych - Józefa Becka w Moskwie przedłużony na kolejne 10 lat. Z Niemcami podobne porozumienie zostało zawarte w 1934 r. Najważniejszą zasadą polskiej polityki zagranicznej w latach trzydziestych stało się utrzymywanie równych, w sensie politycznym, odległości w stosunkach z obydwoma sąsiadami. Polska dyplomacja dbała o to, by nie zbliżyć się zanadto do żadnego z nich, utrzymując z każdym poprawne stosunki.
Jak się okazało także ta polityka "równych odległości" nie przyniosła sukcesu. Wraz z upływem czasu apetyt hitlerowskich Niemiec był coraz większy, a i związek radziecki chciał nowych nabytków terytorialnych, tak by powrócić do granic Rosji sprzed pierwszej wojny świtowej.
Kiedy Niemcy opanowali już Czechosłowację i dokonali przyłączenia do rzeszy Austrii (tzw. Anschluss) wyciągnęli ręce także po ziemie wchodzące w skład państwa polskiego. Okres poprawnych stosunków pomiędzy oboma krajami dobiegł definitywnie kresu w latach 1938-39. Polacy nie chcieli stać się sojusznikiem Hitlera w jego napaści na Związek Radziecki, a jednocześnie nie godzili się na ustępstwa terytorialne wobec rządzonej przez Hitlera Rzeszy. Słynne przemówienie ministra spraw zagranicznych Józefa Becka z 5 maja 1939 r. będąca odpowiedzią na niemieckie żądania terytorialne była najlepszym przykładem na to, że polska dyplomacja nie miała zamiaru iść na żadne ustępstwa wobec III Rzeszy. W takiej sytuacji nieliczni optymiści wierzyli już, że wojny można jeszcze uniknąć.
