Powody wybuchu pierwszego narodowego powstania w XIX wieku są dość złożone i do dzisiaj jednoznacznie i całkowicie nie wyjaśnione. W latach 20tych XIX wieku coraz bardziej pogarszała się gospodarcza sytuacja w Królestwie. Miał na to wpływ nieurodzaj w rolnictwie i wysokie bezrobocie. Gorącą atmosferę w Królestwie jeszcze bardziej zaogniły wydarzenia lipcowej rewolucji z 1830 roku w Paryżu wraz z obaleniem starszej linii Burbonów, a także powstanie i walka o niepodległość Belgów. Spowodowały one wśród Polaków wzrost nadziei na odzyskanie własnej wolności. W Warszawie coraz częstsze stały się pogłoski o tym, że polska armia zostanie wykorzystana do stłumienia rewolucji na zachodzie, a na jej miejsce wkroczy wojsko rosyjskie. Byłoby to sprzeczne z konstytucją Królestwa. W takich warunkach swoją działalność ożywił spisek podchorążych w warszawskiej Szkole Podchorążych Piechoty, prowadzony przez podporucznika Piotra Wysockiego. Młodzi powstańcy nie mieli konkretnego politycznego programu. Chcieli tylko wywołać powstanie, nad którym później władzę przejąć mieli tzw. Politycy. Oni dalej mieli kierować walką o odzyskanie zupełnej niepodległości. Carska policja wpadła jednak na ślad spisku, doszły też do tego informacje pojawiające się w prasie na temat mobilizacji. Spiskowcy w takiej sytuacji zadecydowali o szybkim wybuchu powstania.

W nocy z 29 na 30 listopada 1830 roku powstanie wybuchło. Plany spiskowców pokrzyżowała pogoda - browar na Solcu się nie zapalił (był to sygnał do równoczesnego rozpoczęcia powstania we wszystkich częściach stolicy) nie powiodło się aresztowanie Wielkiego Księcia Konstantego, miał on być ewentualnie w rokowaniach z carem kartą przetargową. Pomimo to, przy pomocy ludności Warszawy, powstańcy zdołali opanować Belweder i Arsenał, oraz zająć składy broni. Część polskiego wojska wierna Konstantemu musiała wycofać się z Warszawy. W takich warunkach Rada Administracyjna wprowadziła do rządu kilkoro popularnych i znanych osób, została utworzona Straż Bezpieczeństwa a ludności odebrano broń. Władzę nad powstaniem przejęła arystokracja.

5 XII 1830r. sejm powierzył stanowisko dyktatura generałowi Józefowi Chłopickiemu. Skłonny on był raczej do ugody z carem aby rozszerzyć autonomię Królestwa niż do walki. Z ugodową misją do Petersburga wysłał Druckiego- Lubeckiego. Niestety misja ta zakończyła się porażką. Car widział w powstaniu dogodny pretekst aby zlikwidować autonomię.

Tymczasem rozszerzał się ruch patriotyczny. Pod naciskiem warszawskich demonstrantów Sejm uznał 18 XII 1830r. powstanie za narodowe. Opozycja wystąpiła przeciwko dyktaturze. Działania Chłopickiego były krytykowane przez wolną prasę.

25 stycznia 1831 roku sejm będąc pod wpływem opinii publicznej zdetronizował cara Mikołaja I, powołał Rząd Narodowy na czele z księciem Adamem Czartoryskim. Detronizacja Mikołaja I jako polskiego króla znaczyła wyzwanie dla rosyjskich władz i stała się początkiem polsko- rosyjskiej regularnej wojny. Sejm powierzył naczelne dowództwo generałowi Michałowi Radziwiłowi, ale faktycznie dowodził generał Chłopicki.

Mimo zdecydowanej rosyjskiej przewagi, wojska generała Józefa Dwernickiego rozegrały pomyślną potyczkę pod Stoczkiem.

Na początkiem lutego 1831 r. 115 tysięczna rosyjska armia pod wodzą feldmarszałka Iwana Dybicza wkroczyła do Królestwa. Dybicz zamierzał jak najszybciej zdobyć Warszawę i zakończyć wojnę. Rosyjska armia maszerowała także przez Łuków i Stoczek na Siedlce i Warszawę. Przez Łuków i Stoczek ale z kierunku Włodawy szła druga dywizja konnych strzelców gen. Fiodora Geismara, chcąca przeprawić się przez Wisłę pod Górą Kalwarią. Żeby nie dopuścić Rosjan do stolicy, Główna Kwatera utworzyła korpus i skierowała go na prawy brzeg Wisły. W Mniszewie wyznaczono rejon koncentracji wojsk.

Korpus liczył 17 szwadronów jazdy, 4 bataliony piechoty i 6 dział. W sumie korpus gen. Dwernickiego liczył ok. 6000 żołnierzy. W skład jego weszły: 4 pułk ułanów, 4 pułk strzelców konnych, 6 pułk piechoty liniowej, 2 pułk świeżo sformowanych krakusów, oddział podlaskich strzelców ppłk Mariana Kuszla. Artylerią dowodził kpt. Książe Józef Puzyna, dawny uczestnik wojen napoleońskich. Artyleryjska bateria liczyła 6 dział, 140 ludzi i 160 koni.

W dniu 11 lutego 1831r. gen. Dwernicki dotarł w rejon Łaskarzewa, Żelechowa i Miastkowa. Tu doszła do niego wiadomość, że wojska gen. Fiodora Geismara przebywają już w Seroczynie, w Róży i w Tuchowiczu. Gen. Dwernicki zdecydował się na atak. W nocy 14 lutego 1831r. ruszył w kierunku Stoczka. Zniszczył rosyjską placówkę, tylko jeden oficer uciekł, ponad 20 kozaków udało się wsiąść do niewoli. Gen. Dwernicki od wziętych jeńców dowiedział się jaką siłą dysponuje gen. Geismar, i że Rosjan już wtedy nie było w Stoczku. Wobec tego przeszedł przez Stoczek a zatrzymał się w dolinie Świdra aby nakarmić konie i krótko odpocząć. Wkrótce ludność wsi przybiegła z wieścią, że od Toczysk, z lasu nadciąga kolumna rosyjskiej kawalerii. Zauważono również drugą kolumnę maszerującą od Seroczyna. Zatrzymała się ona na odległość armatniego strzału od stanowisk polskich. Obie te kolumny miały 2 pułki jazdy i po jednej baterii armat. Działo się to o godzinie 9.00 rano. Artyleria polska zajęła taką pozycję na wzgórzu, żeby mogła strzelać w kierunku obu kolumn. Kpt. Książę Józef Puzyna opisuje, że bataliony polskiej piechoty utworzyły czworobok. Wojska polskie i rosyjskie oddzielała znaczna pochyłość pomiędzy wzgórzami. Bateria rosyjska, jaka nadeszła od Seroczyna rozpoczęła walkę. Rosjanie, jak twierdził sam gen. Dwernicki zamierzali zmusić polskie wojska armatnim ogniem z dwóch stron do cofnięcia się za Stoczek lub je rozbić, atakując z obu stron. Gen. Dwernicki od strony Seroczyna skierował dywizjon na rosyjską kolumnę, dowodzoną przez gen. Paszkowa. Polski atak był zaskakujący i tak szybki, że momentalnie zdobyto baterię, a asekurujące ją oddziału w popłochu rzuciły się do ucieczki. Rosjanie mieli z powodu wąskiej grobli znacznie utrudniony odwrót. Był tam teren podmokły a na dodatek Rosjanie nie mieli zabezpieczonych własnych tyłów. Polakom udało się zdobyć 5 armat, ponad 100 jeńców i zabić ponad 200 Rosjan. Polscy krakusi i ułani dotarli w pościgu do Kulaka, tam kilku z nich zginęło.

W tym też czasie idąca od Toczysk kolumna wzmogła artyleryjski ostrzał polskich pozycji. Batalion piechoty stał nieporuszony w szyku czworoboku a za przykładem swojego wodza podpułkownika Rychłowskiego śpiewał pieśń "Jeszcze Polska nie zginęła".

W skutek braku konkretnej inicjatywy ze strony Rosjan, a dowodził nimi sam gen. Geismar, gen. Dwernicki rozkazał dywizjonom jazdy podjąć atak. Bardzo szybko również tą kolumnę rozbito. Polacy uzyskali kolejnych 6 dział. W trakcie ucieczki Rosjanie utracili kilkuset żołnierzy. Bilans ogólny tej bitwy to 11 dział zdobytych z amunicją i zaprzęgami, 230 jeńców oraz ponad 400 zabitych Rosjan. Polacy okupili zwycięstwo stratą 46 zabitych żołnierzy, 59 rannych, w liczbie tej 5 oficerów. Polską jazdą, która nacierała na gen. Geismara osobiście dowodził gen. Dwernicki. O zwycięstwie zdecydowały jego osobiste dowódcze zdolności, oraz męstwo i odwaga jego żołnierzy,.

Liczebność polskich sił wynosiła około 1000 szabel. W wyniku tej akcji trzeci dywizjon Geismara w popłochu uciekł z terenu walki, za nim poszedł drugi i pierwszy, w ten sposób tracąc całą artylerię. Gen. Dwernicki krótko prowadził pościg co uratowało gen. Geismara przed totalnej klęską, a możliwe, że wzięciem go w niewolę. Odniesiony sukces miał ogromne moralne znaczenie dla powstańców. Była to przecież pierwsza wygrana od początku wojny.

Rosyjska armia podeszła pod stolicę, tam 25 lutego 1831r. pod Grochowem rozegrała się zacięta bitwa o Olszynkę Grochowską. Ciężko ranny został wówczas Chłopicki. Polskie wojska wycofały się do Warszawy. Armia rosyjska poniósłszy duże straty nie podjęła się jeszcze wtedy szturmu na miasto i cofnęła się na północ.

Wojsko polskie w wyniku wycofania się gen. Dybicza pomaszerowało w kierunku wschodnim a następnie w 3 bitwach: pod Wawrem, Dębem Wielkim (31 III) i Iganiami (gen. Ignacy Prądzyński, 10 IV) pobiło dużo silniejszy korpus gen. Rozena. Wódz naczelny gen. Skrzynecki pomimo odniesionych zwycięstw powstrzymał ofensywę. Przez miesiąc wojsko polskie pozostawało w bezczynności. Później Skrzynecki wyjątkowo nieudolnie próbował zrealizować plan gen. Prądzyńskiego ataku na oddziały rosyjskie. Został jednak zmuszony wycofać się i pod Ostrołęką, 26 maja 1831r. odniósł dotkliwą porażkę. Rozproszone wojsko polskie wycofało się do Warszawy. Do militarnej przegranej dołączyły się trudności gospodarcze i finansowe, drożyzna oraz bezrobocie. Coraz bardziej wzrastało niezadowolenia z jakości i sposobu prowadzenia działań.

Powstanie listopadowe zakończyło się porażką, chociaż formalnie broni nie złożono, tym samym dano wyraz chęci na kontynuowanie walki.

Powstanie listopadowe miało bardzo duże znaczenia. Przez 10 miesięcy, polski żołnierz skutecznie stawiał opór ówczesnej największej europejskiej potędze. Pomimo, że powstanie nie dało chłopom jakichkolwiek korzyści, bili się oni bardzo ofiarnie (szczególnie w partyzanckich walkach). Od końca stycznia do początku października 1831r. Polacy wreszcie poczuli się wolnym narodem, mimo że żadne państwo w Europie nie uznało niepodległości Polski. Powstania listopadowe swoją porażkę zawdzięcza konserwatywnemu kierownictwu. Było ono ogromną polityczną klęską rewolucjonistów szlacheckich.