Sytuacja polityczna w Królestwie Polskim w przeddzień wybuchu powstania styczniowego
Sytuacja polityczna w Królestwie Polskim była ściśle zależna od polityki i wewnętrznej sytuacji Rosji. Po powstaniu listopadowym na długo stłumione zostały niepodległościowe pomysły. Pacyfikacja i rzezie na pozostały w pamięci. Polityka rusyfikacji sprawiła, że Wiosna Ludów nie odbiła się tu dużym echem.
Sytuacja w Rosji zmieniła się, gdy Rosja straciła część swojej mocarstwowej pozycji w trwającej w latach 1853-56 wojnie krymskiej z Turcją. Wojna ujawniła katastrofalny stan gospodarki i osłabiła pozycje tego "kolosa na drewnianych nogach". W czasie trwania wojny nastąpiła zmiana na carskim tronie. Nowy car, Aleksander II, by podreperować stan państwa po wojnie i uniknąć zamieszek wewnątrz kraju przeprowadził serię reform. Zmieniła się również polityka wobec Polaków; car ogłosił amnestię dla zesłańców syberyjskich. Wracali oni masowo do Królestwa. Zelżała również rusyfikacja - Polacy odzyskali dostęp do wyższych uczelni.
Okres ten nazywany jest tzw. "posewastopolską odwilżą". W Królestwie przyniósł odrodzenie ruchów konspiracyjnych i niepodległościowych. W związku z zelżeniem polityki caratu liczono na większą autonomię Królestwa. W tym czasie zmarł również pacyfikator Woli Iwan Paskiewicz i namiestnikiem został Michał Gorczakow, z którym można było prowadzić rozmowy, choć nie był liberałem, to nie był zwolennikiem państwa milicyjnego.
W ramach odwilży odradzały się polskie ruchy intelektualne w różnych środowiskach. W 1858 roku powstał Towarzystwo Rolnicze. Towarzystwo zrzeszało postępowych polskich ziemian pod kierownictwem hrabiego Andrzeja Zamoyskiego. Swoboda debaty intelektualnej w tym okresie sprawiła, że spotkania towarzystwa zmieniły się w debaty quasi parlamentarne. Towarzystwo było jednym ze zrębów większego stronnictwa politycznego - tzw. Białych. Cechowały ich poglądy umiarkowane i konserwatywne, uważali, że najlepszym rozwiązaniem w sytuacji osłabienia Rosji jest walka na polu dyplomatycznym i wywieranie na zaborcę "moralnego nacisku", by uzyskać możliwie największy zakres autonomii. Ponieważ ukaz uwłaszczeniowy Aleksandra II z 1861 roku nie objął Królestwa Polskiego do rozwiązania pozostawała kwestia agrarna. Ze względu na swoje pochodzenie biali i tu byli umiarkowani. Skład osobowy białych uzupełniała bogata burżuazja, finansiści (warszawski bankier Leopold Kronenberg) . Towarzystwo zostało rozwiązane w kwietniu 1861 roku, co wywołało protesty i pacyfikację manifestacji na Placu Zamkowym. Większość działaczy, zaniepokojona rozwojem ruchu radykalnego utworzyła ogólnokrajowe struktury, na których czele stanęła Dyrekcja krajowa w składzie L. Kronenberg, E. Jurgens, K. Majewski. Biali nie byli radykalnymi przeciwnikami walki, ale uważali, że w obecnej sytuacji należy ją odłożyć (lewe skrzydło białych było nazywane "millenerami", gdyż opozycja uważała, że chce powstanie odłożyć na przysłowiowe 1000 lat). Uważali, że w ramach polityki legalnej można dosłownie "wyszarpać" od cara maksymalną autonomię, nie narażając się na straty w ludziach.
Biali pozostawali w konflikcie (często były to niestety konflikty w sferze osobistej) z obozem radykalnym. Jego przedstawiciele zwani byli "czerwonymi" ze względu na swoje radykalne poglądy. Byli rewolucjonistami i w sensie walki i w poglądach społecznych. Postulowali (i przygotowywali) szybkie powstanie oraz radykalne reformy socjalne: uwłaszczenie, zniesienie różnic stanowych. Często bliżej było im do rewolucjonistów rosyjskich niż do bogatych białych. Do obozu czerwonych zaliczali się m.in. Stefan Bobrowski, Narcyz Jankowski, przywódca sprzysiężenia w Petersburgu Zygmunt Sierakowski. W Warszawie szybko zyskał ważna pozycję Jarosław Dąbrowki - "Łokietek" - głoszący radykalne poglądy. Wokół niego środowisko zaczęło się szybko konsolidować, tworzono sieć konspiracyjną na prowincji. Na czele czerwonych stał początkowo Komitet Miejski, który w czerwcu został przekształcony w Komitet Centralny Narodowy. Rozpoczął tworzenie jednostek w całym Królestwie.
Radykalnie przeciwny walce o niepodległość był obóz lojalistyczny, za którego nieformalnego przywódcę uznać można Aleksandra Wielopolskiego. Głosił on pogląd, że jedynym możliwym wyjściem dla Polaków jest polityka daleko idącej ugody z carem i autonomia w ścisłej współpracy z Rosją. Wielopolski uważał, że myśli o powstaniu są ekstremizmem, działania czerwonych nazywał politycznym terroryzmem. Poza tym Wielopolski nie miał pochlebnego zdania o Polakach i uważał, że współpraca z carem jest dla nich korzystna.
Decyzja o powstaniu nie była krokiem jednorazowym. Do wybuchu powstania prowadziły narastające od lat 50-tych nastroje patriotyczne, coraz częściej manifestowane. Pod koniec lat 50-tych car uporał się z trudna sytuacja w kraju i odwilż cofała się. Nie cofnęło to jednak raz obudzonych nastrojów patriotycznych (car miał powiedzieć jasno w czasie wizyty w Warszawie, że nie pozwoli na "mrzonki" niepodległościowe).
Na terenie Królestwa powstawały tajne sprzysiężenia, głównie na wyższych uczelniach: Związek Trojnicki, sprzysiężenie Sierakowskiego w Akademii Sztabu w Petersburgu, tajne związki na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i uczelni medycznej.
Radykalne związki organizowały manifestacje patriotyczne, których nasilenie nastąpiło w roku 1861 doprowadzając do przejęcia władzy przez Wielopolskiego.
Manifestacje odbyły się w dniu pogrzebu wdowy po generale Sowińskim w czerwcu 1860 roku. Publicznie obchodzono również rocznice związane z powstaniem listopadowym: w listopadzie, później, w lutym - rocznicę bitwy grochowskiej (25 lutego pochód został rozpędzony, powtórzono próbę 27 lutego 1861 roku). 27 lutego doszło do starcia z carską milicją, zginęło 5-ciu demonstrantów. Przez kraj przetoczyła się seria mszy żałobnych i za ojczyznę. Biali żądali śledztwa od Michała Gorczakowa, czerwoni zorganizowali manifestacje z okazji ich pogrzebu. Podkreślano, że polegli wywodzili się z różnych stanów, by zjednoczyć w walce ziemian, burżuazję i chłopów.
W trudnej sytuacji (Rosjanie wycofali się z Warszawy, powstał rodzaj cywilnego polskiego rządu: Delegacja Miejska) car postanowił odejść od ustępstw i przywrócił do życia Komisję Wyznań i Oświecenia Publicznego, na której czele postawił hrabiego Wielopolskiego. Ten rozpoczął urzędowanie od rozwiązania Delegacji i Towarzystwa Rolniczego, czym naraził się na ogromne społeczne niezadowolenie. Doszło do opisanych wypadków na Placu Zamkowym. Zginęło 100 demonstrantów. Wielopolski jako Polak pozostający lojalistą został znienawidzony.
Sytuacja w kraju bliska była wrzenia. Przeprowadzano represje i bojkoty rosyjskich urzędników, praktykowano "kocią muzykę" pod ich oknami. Bojkotowano nawet lokale, w których przebywali. Dużą rolę w koncentracji sił powstańczych odgrywała działalność Kościoła katolickiego. Bramy kościołów i klasztorów były otwarte dla patriotycznych wieców i szkoleń sprzysiężonych. 14 października władze rosyjskie wprowadziły na terenie Królestwa Polskiego stan wydatkowy, co oznaczało koniec odwilży i przekreślenie szans na reformy wewnątrz państwa rosyjskiego. Wojsko otrzymało duże prerogatywy i spacyfikowało manifestacje w katedrze warszawskiej i w kościele św. Anny związane z obchodami rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki. Stan wyjątkowy nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, skonsolidował raczej siły opozycyjne. Car postanowił o powrocie do polityki ustępstw i reform administracyjnych w zamian za obietnicę złożona mu przez Aleksandra Wielopolskiego, że utrzyma on spokój i nie dopuści do wybuchu powstania. Wielopolski wrócił do władzy i został naczelnikiem cywilnego rządu. W ramach swoje polityki rzeczywiście przeprowadził szereg reform społecznych i oświatowych. Zniósł dyskryminację Żydów oraz pańszczyznę. Udało mu się doprowadzić do spolonizowania szkolnictwa i utworzenia Szkoły Głównej w Warszawie, która posiadała status uniwersytetu.
W zamian za ustępstwa Wielopolski uzyskał zapewnienie o nieingerowaniu władz wojskowych do decyzji cywilnego rządu. Zresztą w tym czasie nastąpiła zmiana na stanowisku namiestnika Królestwa. Z Moskwy przybył ugodowy i pokojowo nastawiony carski brat - książę Konstanty. Mimo reform, polityka Wielopolskiego nie cieszyła się uznaniem. Uważano, że jest wroga narodowi a Wielopolski uważany był za zdrajcę.
Aby utrzymać spokój w Królestwie prowadził również działania mające na celu rozbicie organizacji czerwonych. Liczył na to, że konserwatywni biali dadzą się wtedy przekonać do ugody z carem i pracy nad realizacją zamierzeń Wielopolskiego. Uważał on, że Polacy nie mają szans na tworzenie samodzielnego państwa, są jednak w stanie utworzyć nowoczesne, wzorowane na europejskich struktury administracyjne w ramach państwa rosyjskiego. Nie udało mu się jednak pojednać z Andrzejem Zamoyskim, który został deportowany, gdy odmówił pracy w Radzie Stanu reanimowanej w ramach carskich ustępstw.
Czerwoni byli największym problemem Wielopolskiego; organizowali zamachy terrorystyczne (sam uszedł z zamachu z życiem), rozbudowana siec konspiracyjna pracowała nad powstaniem, które początkowo planowano na lato 1863 roku, ale musiano je odłożyć po masowych aresztowaniach. Aresztowania osłabiły czerwonych, ale przygotowania trwały. Z inicjatywy Z. Hercena podpisano w Londynie dokument o współpracy z rosyjskimi radykałami z organizacji "Ziemla i Wola". Aby rozbić organizację Wielopolski ogłosił przymusowy pobór do rosyjskiej armii. Na listach znalazły się nazwiska 12 tysięcy mężczyzn "politycznie podejrzanych". Wcielenie do wojska dawało możliwość rozesłania ich po całej Rosji. Wielopolski zdawał sobie sprawę, że czerwoni nie zakończyli przygotowań do walki, dodatkowo na termin poboru wybrał srogą styczniową polską zimę. Swoją decyzją przyspieszył wybuch walk.
Przebieg powstania styczniowego
Termin poboru w Warszawie został ogłoszony na połowę stycznia. Czerwoni od początku miesiąca debatowali nad podjęciem walk, aż przekonani przez Stefana Bobrowskiego podjęli decyzję i rozesłali rozkazy na prowincję, by walki wybuchły jednocześnie i zaskoczyły Rosjan.
22 stycznia Komitet Centralny Narodowy proklamował się Tymczasowym Rządem Narodowym i ogłosił manifest wzywający do wypowiedzenia posłuszeństwa i walki z caratem. Rząd obiecywał zniesienie różnic stanowych. Do dokumentu dołączono dwa dekrety uwłaszczeniowe: Tymczasowy Rząd Narodowy ustalił warunki uwłaszczenia w Królestwie następująco: chłopi mieli otrzymać ziemię, którą uprawiali (a ziemianie odszkodowania), bezrolni po trzy morgi ziemi za udział w powstaniu. Zasady teraz ustalone będzie musiał podtrzymać car w swoim ukazie. Korzystne warunki uwłaszczenia są więc w istocie zasługą powstania.
Rząd odłożył przejęcie Warszawy na rzecz walki o mniej strzeżone większe miasto. Po zdobyciu większego obszaru planował się ujawnić i wprowadzić w życie reformy. Zgodnie z rozkazami powstanie wybuchło jednocześnie w wielu miejscach. Polacy planowali ataki na rosyjskie garnizony, rozbrajanie ich i późniejszą koncentrację. Pierwszej nocy zaatakowano około 30 garnizonów. W większości ponieśli klęski. Zaskoczenie wprawdzie się udało, ale siły powstańcze rozczarowały dowódców. Raporty z terenu często mijały się z prawdą w sprawie liczby sprzysiężonych. Okazało się, że do walki stanęło 6 tysięcy osób przeciwko zgromadzonym w koszarach 100 tysiącom Rosjan. Również liczba broni była przesadzona; Powstańcy dysponowali około 600 sztukami broni palnej, poza tym drągami, bagnetami, osadzonymi na sztorc kosami.
Zaskoczenie Rosjan okazało się bardzo krótkotrwałe. Nawet tam, gdzie odniesiono początkowo zwycięstwa, powstańcy byli szybko wypierani. Klęskę poniosła wyprawa na Płock, który wybrano na siedzibę rządu. Pozbawiony siedziby i terenów, na których mógłby rządzić, rząd nie mógł wprowadzić w życie reform.
Do kwietnia okazało się, że większa część oddziałów została rozbita. Wojska powstańcze spotkały się z przedstawicielami Rządu Narodowego w Staszowie. Tam też zatrzymał się przybyły z okolic Podlasia Marain Langiewicz, przyszły dyktator powstania. Na przegląd zgromadziły się kawaleria majora Ulatowskiego i trzy bataliony piechoty. Z przemieść Staszowa powstańcy zostali zaatakowani przez oddziały majora Zagrzażkiego i doszło do wymiany siły nad rzeką Czarną. Walki nie rozstrzygnęły się na korzyść żadnej ze stron, znany z doskonałych manewrów Langiewicz wyruszył w stronę Kielc, dotarł do Morawicy przez Korzenne, Cisów, Pierzchnicę. Langiewicz podjął wyprawę w kierunku Krakowa, jego oddziały odnosiły początkowo sukcesy.
Tymczasem powstaniu brakowało wciąż dobrego naczelnego dowódcy. Czerwoni w dniu wybuchu powstania powierzyli funkcję dyktatora Ludwikowi Mierosławskiemu. Ten jednak przebywał w Paryżu i dał się prosić przedstawicielom rządu. Przybył do Królestwa dopiero w połowie lutego. Do tego czasu ogromne zasługi w utrzymaniu powstania miał Stefan Bobrowski, naczelnik Warszawy. Mierosławski szybko zrezygnował z dyktatury, pokonany na Kujawach. Wrócił do Paryża.
W marcu sytuację zmieniło przystąpienie do powstania białych. Zostali oni zachęceni do walki przez Napoleona III, którego z kolei zaniepokoiło wzmocnienie pozycji Rosji przez podpisanie umowy sojuszniczej z Prusami premiera Bismarcka. Biali dążyli do przejęcia kontroli w kierownictwie i przeforsowali kandydaturę przebywającego w Kieleckiem (w obozie w Małogoszczy) Mariana Langiewicz na dyktatora. Decyzję otrzymał 11 marca. Langiewicz był żołnierzem, nie uwikłanym w rozgrywki stronnictw, dlatego biali byli w stanie go zaakceptować. Wyruszył na Pieskową Skałę i Kraków. Mimo zwycięstw, przewaga rosyjska była tak duża, że został zmuszony do rozbicie oddziału i przejścia na stronę austriacką. W Galicji został internowany.
Dyktatura Langiewicza trwała jedynie tydzień, jednak ten okres jest okresem nasilenia walk, powstańcy zachęceni byli sukcesami oddziałów Langiewicza. Upadek dyktatury doprowadził niestety do kolejnego etapu sporów w naczelnym kierownictwie. Bobrowki od początku przeciwny był dyktaturze, dlatego już 18 marca wydał odezwę o przejęciu władzy przez rząd. Celem Bobrowskiego było uzależnienie dowódców od władzy cywilnej. Białym nie podobały się decyzje Bobrowskiego. Sprowokowali pojedynek Bobrowskiego z hrabią Adamem Grabowskim; polubowny sąd honorowy nie rozwiązał sporu. Bobrowski był krótkowidzem, ale to nie okazało się powodem do odwołania pojedynku. Grabowki nie cieszył się dobrą reputacją i zaciekła obrona jego honoru przez białych była, mówiąc oględnie, podejrzana. Bobrowski zginął w pojedynku, który odbył się 12 kwietnia w Lesie Łaszczyńskim koło Rawicza. Powstanie zostało pozbawione świetnego organizatora. Nie można się oprzeć wrażeniu, że kodeks honorowy został wykorzystany do usunięcia niewygodnego białym człowieka. Niechlubny strzelec uciekł z kraju, gdyż pojedynki były zakazane przez władze. Śmierć Bobrowskiego w dużej mierze zaciążyła na stosunkach między stronnictwami. Spory na górze bardzo źle działały na losy powstania.
Już od kwietnia oddziały powstańcze były bardzo osłabione. Walki były prowadzone chaotycznie. Konstanty uruchomił kolumny wojsk, które dosłownie "roznosiły" oddziały powstańcze. Utworzony w maju Rząd Narodowy białych liczył na wsparcie zachodniej dyplomacji, dlatego osłabił powstanie do rangi zbrojnej demonstracji.
Sytuacja stawała się coraz gorsza dla powstańców. W kraju szalał terror Berga i Murawiewa, ludność cywilna była represjonowana. Rozpoczęły się aresztowania w organizacji i spory w kierownictwie.
Wtedy, 17 października władzę przejął Romuald Traugutt, były oficer armii rosyjskiej. Traugutt został dyktatorem powstania i pracował w ukrycie z najbliższymi współpracownikami. Rozpoczął przygotowania do uderzenia na wiosnę siłami pospolitego ruszenia. Traugutt miał poglądy konserwatywne, ale w zaistniałej sytuacji podjął się realizacji programu czerwonych. Przystąpił do konsekwentnego wprowadzania dekretów agrarnych i karał śmiercią dziedziców zmuszających chłopów do pracy. Chłopi byli mu potrzebni do utworzenia armii ludowej i wiosennego ataku. Przystąpił do reorganizacji (dekretem z 15 grudnia 1863) armii powstańczej: z rozproszonych, niezależnych oddziałów skonstruował zhierarchizowana armię liczącą 5 korpusów podzielonych na pułki i dywizje.
Działania Traugutta (również reforma administracji, dyplomacji i propagandy) były w swojej istocie zawieszone w próżni w sytuacji, gdy powstanie było już właściwie skazane na upadek. Traugutt jednak był wielkim patriotą i osobą przepełnioną determinacją.
Przez długi czas jedynym właściwie wykonawcą i pomocnikiem Traugutta był generał Józef Hauke-Bosak, dowódca II korpusu zreorganizowanej armii (z województw krakowskiego i sandomierskiego). Jego oddział liczył 3 tysiące żołnierzy i odnosił pewne sukcesy, jak np. Zajęcie Opatowa. Na opanowanych terenach wprowadzał dekret uwłaszczeniowy i cieszył się dużym szacunkiem chłopów.
W ogólnym bilansie powstanie jednak wymierało. W marcu car ogłosił ukaz uwłaszczeniowy, powielający decyzje rządu powstańczego z 22 stycznia 1863. Pospolite ruszenie nie zostało zwołane na wiosnę, walki zaś prawie zupełnie wymarły z dniem aresztowania Traugutta 11 kwietnia 1864. Został on osądzony wraz z pięcioma współpracownikami. 5 sierpnia zostali straceni na stokach Cytadeli Warszawskiej.
Do jesieni walczyły jeszcze nieliczne oddziały, jak ten dowodzony przez księdza S. Brzóskę na Podlasiu. W lutym do koalicji pacyfikującej powstanie przystąpiła Austria. Zaborcy roznieśli większość powstańczych oddziałów.
Bilans powstania. Największe bitwy. Błędy i przyczyny porażki
Przez cały okręg walki toczonych w najlepszym okresie na terenach Królestwa, Litwy, Białorusi i Ukrainy (gdzie jedna powstanie spotkało się z chłopską reakcją) stoczono około 1200 potyczek z armią rosyjską. Walki prawie od początku nabrały charakteru partyzanckiego. Polacy, dysponujący piechota mieli przewagę nad kawalerią jedynie w lasach. Nie stoczono większych bitew, chociaż wymienia się bitwę pod Żyrzynem, Chrobrzem, Pieskową Skałą itd.
Już pierwszej nocy przewaga rosyjska była ogromna i nie udało się zrealizować wyznaczonych celów (zdobycia jak największych terenów i osadzenia na nich rządu narodowego). Długo starano się uzyskać przyczółek w Krakowskiem: Apolinary Kurowski wyruszył na Miechów (koło Krakowa), ale został odparty. 17 lutego oddział został doszczętnie rozbity a szanse Polaków pogrzebane.
Nawet przy początkowych sukcesach Polaków, Rosjanie wracali z posiłkami i powstańcy nie byli w stanie utrzymać zdobytych pozycji. Tak stało się na początku maja, gdy A. Jeziorański starł się z Rosjanami o Kobylankę. Armia carska wróciła zaopatrzona w 6 dział, co spowodowało, że Jeziorański musiał zadecydować o rozproszeniu i ewakuacji oddziału z zajętych pozycji. Dowódca podzielił losy wielu innych - został internowany za granicą zaboru austriackiego.
Najsłynniejsza była akcja generała Kruka-Heidenreicha pod Żyrzynem. Wraz z 500-osobowym oddziałem napadł on na kolumnę wojska eskortująca pocztę Warszawa-Lublin. Udało mu się przejąć 200 tysięcy rubli przewożonych przez Rosjan.
Jednak nawet sukcesy nie miały militarnego znaczenia. Rosjanie zgromadzili bowiem jednorazowa 170 tysięcy żołnierzy, podczas gdy po stronie polskiej jednorazowo walczyło około 30 tysięcy ludzi. 200 tysięcy przewinęło się przez oddziały przez 15 miesięcy walk.
Królestwo Polskie poniosło w powstaniu ogromne straty. Liczbę zabitych szacuje się na około 30 tysięcy. Wiele osób zginęło w czasie pacyfikacji ludności cywilnej. Wiele w więzieniach. Kolejne 40 tysięcy zostało aresztowanych i osądzonych przez sądy wojskowe. Car w ramach represji wprowadził bowiem po powstaniu stan wyjątkowy na kolejne 50 lat. To przyspieszało sądzenie "buntowników". Byli zsyłani na katorgę na Syberię. Około 10 tysięcy osób opuściło kraj, wybierając wolność na emigracji.
Ogromne były również straty materialne: skonfiskowano około 4 tysięcy majątków buntowniczych ziemian, na cały kraj nałożono za karę kontrybucję. Na Kresach ziemianie utracili najwięcej, poza tym w czasie powstania ujawnił się konflikt narodowościowy np. na Wołyniu.
Represje dotknęły aktywnie agitujący w powstaniu Kościół katolicki. Stracił wiele klasztorów w wyniku kasaty z 1864 roku. Była to kara za pomoc powstaniu. Wielu księży stracono za współpracę z rządem narodowym. Kościół podporządkowany został Kolegium Rzymskokatolickiemu podległemu władzy cywilnej w Petersburgu.
Ogromne były straty intelektualne. W powstaniu zginęła duża część inteligencji. Poza tym Berg rozpoczął politykę rusyfikacji szkolnictwa, a Polacy nie mogli studiować na wyższych uczelniach. Kraj na długo pogrążył się w żałobie. Na 50 lat wybito Polakom z głowy myśli o niepodległości.
Z drugiej strony powstanie styczniowe przetrwało najdłużej ze wszystkich zrywów niepodległościowych. Nasilenie walk trwało 15 miesięcy, pojedyncze oddziały przetrwały do wiosny 1865 roku.
Złą role można przypisać kierownictwu powstanie, szczególnie krótkowzrocznej polityce białych, którzy w okresie Rządu Narodowego zaniedbali uwłaszczenia, dając carowi pole do wykorzystania tego dla uzyskania poparcia chłopów. Prawdziwym przywódcą był dopiero Romuald Traugutt, nie licząc zdolność Stefana Bobrowskiego. Biali nie potrafili oddzielić prywatnych uraz od dobra państwa i pozbycie się Bobrowskiego było aktem skandalicznym. Prywatne urazy i interesy decydowały również o niemożności utworzenia kolegialnego rządu powstańczego.
Jedynie społeczeństwo dobrze znosiło walkę, płacą nawet specjalny podatek na wyposażenie armii. Ludność cywilna została za to ukarana w czasie terroru, często dochowując tajemnicy pod groźbą tortur. Poza tym Polacy po raz pierwszy zyskali dla polskiej sprawy ogromny posłuch i sympatię wśród społeczeństw Europy. Dla wielu krajów stali się wzorem walki o wolność od ciemiężcy.
Powstanie przyniosło jednak również pozytywne zmiany. Raz wprowadzony ukaz uwłaszczeniowy zaprocentował rozwojem gospodarczym tych ziem, dotąd będących w zastoju. Poza tym, często dzięki nieugiętej i cierpliwej polityce kleru chłopi po raz pierwszy poczuli odpowiedzialność za sprawę narodową i swoją narodową tożsamość. Naród polski odżył na nowo budując swoją tożsamość i jedność wokół wspólnej sprawy. W XX wieku był już nowoczesnym narodem gotowym domagać się swoich praw.