21 kwietnia 1073 roku w Rzymie zmarł papież Aleksander II. W dzień później w kościele Zbawiciela na Lateranie dobiegały końca uroczystości pogrzebowe. Miano ogłosić „trzydniowy okres postów, śpiewów błagalnych i rozdawania jałmużny”, a  dopiero po tym czasie wybrać nowego papieża. Pod koniec nabożeństwa w bazylice zabrzmiały głosy: „Hildebrand papieżem!”. Po krótkim czasie cały tłum, zgromadzony w sanktuarium zawtórował tym okrzykom. Kardynał Hugo Candidus wszedł na ambonę i wygłosił panegiryk na cześć Hildebranda stwierdzając, iż Bóg przemówił ustami ludu. Następnie wszyscy udali się do katedry świętego Piotra w Okowach, gdzie odczytano i ratyfikowano wcześniej przygotowany dokument elekcyjny. W tym momencie współpracownik kilku wcześniejszych papieży, z woli ludu rzymskiego, a z pominięciem kardynałów i króla niemieckiego jako patrycjusza Rzymu, stanął na stolicy Piotrowej. Zaledwie jedenaście lat później ten sam Hildebrand, już jako Grzegorz VII musiał opuszczać Rzym w obawie przed gniewem ludu, gniewem, który był bezpośrednim wynikiem jego polityki. W końcu opuszczony przez wszystkich na łożu śmierci miał wypowiedzieć słowa: „Miłowałem sprawiedliwość i nienawidziłem nieprawości. Dlatego umieram na wygnaniu”. Warto sobie zadać pytanie co doprowadziło do tego, że człowiek, który chciał zdobyć „dla świętego Piotra”, jako księcia Apostołów władzę nie tylko duchową, ale także polityczną nad ówczesną Europą, który rzucił wyzwanie potężnemu królowi niemieckiemu, musiał kończyć swój żywot na wygnaniu, w samotności i został określony przez Piotra Damianiego „świętym szatanem”.

Głównych przyczyn klęski papieża Hildebranda można się doszukiwać w nim samym i jego polityce. W trakcie pontyfikatu popełnił on jednak kilka znaczących błędów, które ułatwiły największemu rywalowi Grzegorza, Henrykowi IV wygnanie następcy „księcia Apostołów” z Rzymu.

Już sama elekcja Grzegorza VII był problematyczna, ponieważ zgodnie z dekretem Mikołaja II z soboru laterańskiego z kwietnia 1059 roku wyboru papieża powinni dokonać kardynałowie, a rola ludu rzymskiego, kleru i króla Niemiec ograniczała się  tylko do aprobaty. W opracowywaniu tego dokumentu, jako doradca papieża brał udział sam Hildebrand. Pojawiły się nawet głosy mówiące, iż drogę do tiary papieskiej „ułatwiła” mu między innymi Beatrycze z Toskanii. Można zadać pytanie, dlaczego Grzegorz zdecydował się na taki tryb wyboru, mógł przecież odwołać się do kardynałów. Odpowiedzi można doszukiwać się we wcześniejszej karierze Hildebranda, który przez 10 lat kierował sprawami kurii, a w samym Rzymie działał już za czasów Grzegorza VI. W tym czasie swoją nieustępliwością, charakterem zdążył zniechęcić do siebie część kardynałów. Drugim uchybieniem było pominięcie prawa króla niemieckiego jako patrycjusza Rzymu do współuczestniczenia w wyborze papieża. We wspominanym dekrecie w punkcie 6 napisano, iż królowi Niemiec należy oddać należną cześć. To ogólnikowe stwierdzenie mogło być dowolnie interpretowane, zależnie od potrzeb. Faktem jest jednak, iż sam wybór papieża odbył się bez zgody, a nawet udziału Henryka IV. W 1073 te sprawy nie miały większego znaczenia, gdyż nie miał kto ich wykorzystać. Główny zainteresowany, czyli Henryk IV  miał problemy nie tylko z opozycją saską, ale także z nieufnością książąt południowoniemieckich. W tej sytuacji konflikt z Rzymem mógł być politycznym samobójstwem dla króla. Dlatego 30 czerwca 1073 roku dokonała się za zgodą Henryka IV konsekracja Grzegorza VII. Sprawa wyboru Grzegorza na papieża była wygodnym i wartościowym argumentem w trakcie nadchodzącego konfliktu z Cesarstwem, a także doprowadziła do pozbawienia władzy papieża przez kler niemiecki na synodzie w Wormacji z 1076 roku.

Drugą z przyczyn klęski Grzegorza były cechy jego charakteru. Przez niektórych badaczy uznawany jest za mściwego człowieka, który chciał się tylko zrewanżować synowi Henryka III, za wygnanie jego i Grzegorza VI z Rzymu. Czy słusznie? Można by się zastanowić dlaczego przyjął imię Grzegorza VII, czy nie było to osobiste wyzwanie rzucone Henrykowi? Nie potwierdzają tego listy papieża do króla Niemiec z początków pontyfikatu, bardzo pojednawcze i przepełnione wdzięcznością za uznanie wyboru. Owa wdzięczność była, jak wcześniej zaznaczyłem w pełni uzasadniona, bowiem bez zgody Henryka intronizacja nie odbyła by się tak łatwo. Grzegorz jednak dążył nie tyle do symbiozy obu władz, ile do układu opartego na zasadzie dominacji papiestwa nad Rzeszą.  Dowodem na prawdziwość tej tezy jest list wysłany przez papieża do swojego namiestnika w Mediolanie, rycerza Erlembalda: „Ufamy mocno, że król odpowiada naszym życzeniom odnośnie spraw Kościoła”. Papież widział się także w innej roli, człowieka, który odbuduje wspólnotę Kościoła i odbierze Saracenom Grób Pański. Dlatego posiadanie kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy zza Alp było bardzo potrzebne.

Dziełem życia papieża Grzegorza była reforma Kościoła, chwalebna w swoich założeniach, miała oczyścić go z „chorób”: symonii, czy klerogamii. Sam Grzegorz uczestniczył w jej tworzeniu już jako doradca wcześniejszych papieży, jednak reforma w jego „wydaniu” była o wiele bardziej radykalna. Nie ograniczała się tylko do wewnętrznego uzdrowienia Kościoła, ale w swych założeniach miała podporządkować papiestwu całą ówczesną Europę. Taki model reformy godził nie tylko w biskupów, czy arcybiskupów, którzy zdobyli swe stanowiska w nie zawsze czysty sposób, ale także w możnych i władców. To była jedna z ważniejszych przyczyn klęski papieża, walka na kilku „frontach” na raz. Zrażając do siebie wszystkich nie mógł liczyć na żadną pomoc, a sam był za słaby, by przeprowadzić dzieło reformy do końca.

Swoją walkę o reformę Kościoła nowy papież rozpoczął już w 1074 roku na soborze wielkopostnym, gdzie wznowiono dekrety Leona IX i Mikołaja II przeciw symonii i klerogamii. Dokumenty te nakazywały, aby każdy duchowny wyświęcony w wyniku aktu symonii, winien być wykluczony z Kościoła, a każdy biskup, który kupił swą godność, ma ją złożyć pod karą ekskomuniki. Lud zaś ma nie uczestniczyć w mszach celebrowanych przez żonatych kapłanów. To nie mogło nastrajać pozytywnie kleru, zwłaszcza niemieckiego, do papieża. W swych założeniach wznowienie dekretów nie odnosiło się ani do możnych, czy do kleru, ale przede wszystkim do zwykłych ludzi, których Grzegorz usiłował wykorzystać do zdyscyplinowania duchownych. Dlatego dochodziło do scen, kiedy deptano hostie konsekrowane przez żonatych księży, atakowano duchownych, rzeczy najświętsze rzucano w błoto. Grzegorz dążył do skłócenia kleru z wiernymi, udało mu się to, ale za jaką cenę. Sam Henryk IV mimo, iż zobowiązał się do popierania dzieła reformy, nie zrobił jak do tej pory zbyt wiele.

Dalszym etapem wprowadzania reformy było ogłoszenie Dictatus Papae, które wskazuje, jak daleko według Grzegorza powinna sięgać władza papieska. W 27 lapidarnych zdaniach zawarty został program nowego papieża. W przypadku działalności czysto kościelnej, łamał istniejący od stuleci porządek hierarchiczny w Kościele. Bowiem życie religijne zostało poddane wszechwładzy papieża.  Tak jak papież był następcą świętego Piotra, tak biskupi byli następcami Apostołów, których władza jest przekazywana od wieków poprzez symboliczne nałożenie rąk. Biskupi jako poddani papieża ułatwiali Grzegorzowi ingerowanie w sprawy metropolitalnej władzy arcybiskupów. Można tu zacytować słowa arcybiskupa z Bremy – Hamburga, Liemara:  „papież stał się niebezpiecznym człowiekiem, traktuje on biskupów jako zarządców swoich dóbr i rozkazuje im robić to, co mu przyjdzie do głowy”. Właśnie Liemar, z powodu oporu przeciwko papieżowi został razem z Zygfrydem suspendowany. Opór biskupów widoczny jest już w 1074 roku w trakcie próby osądzenia biskupa Pibona z Toul przez arcybiskupa Udo z Trewiru i Hermana z Metzu oraz innych dwudziestu biskupów. Wyrok, który ustalili mówił, że papież złamał prawo zwyczajowe. Biskupi nie występowali przeciwko całości reformy. Byli zwolennikami dekretów zakazujących księżom posiadania żon, przeciwni byli tylko działalności papieża zmierzającej do ograniczenia ich roli. Z innego powodu mógł być niezadowolony niższy kler, dla którego żona była pomocą przy pracach polowych. Ksiądz parafialny musiał płacić daninę, dlatego posiadał mały kawałek ziemi, na którym pracował.  Biskupowi nie ciążyło to tak bardzo.

Papież rozpoczął także dyscyplinowanie kleru niemieckiego. Praktyka taka niechybnie musiała doprowadzić do konfliktu z duchowieństwem. Najbardziej wpływowi z hierarchów niemieckich, między innymi arcybiskup Anno II z Kolonii, Gebhard z Salzburga, czy Zygfryd z Moguncji, oskarżani przez Grzegorza o nie dość sprawne wprowadzanie reformy, dopiero po pewnym czasie zdecydowali się nawiązać kontakty z papieżem. Grzegorz popadł w konflikt z Zygfrydem, także w sprawie Gebharda biskupa praskiego suspendowanego, przez legatów Aleksandra II. Gebhard nie chciał stanąć przed papieżem, gdyż uważał, że odpowiada on przed arcybiskupem Moguncji. Takiego obrotu sprawy nie mógł przyjąć Grzegorz dążący do centralizacji Kościoła. W końcu Grzegorz cofnął suspensę, gdy Gebhard ukorzył się przed nim w Rzymie. Warto się jednak przyjrzeć fragmentowi listu Grzegorza do Zygfryda: „Powinieneś  wiedzieć, że ani Tobie, ani żadnemu innemu patriarsze lub prymasowi nie wolno podważać prawd apostolskich i nie powinieneś myśleć nawet o tym, żeby działać przeciwko Kościołowi rzymskiemu lub posądzać go o coś, skoro bez jego spływającej na Ciebie łaski i dobroci nie mógł nawet, o czym dobrze wiesz, utrzymać się na swym urzędzie”. Czy tak powinien zwracać się papież do prymasa Niemiec? Z tych działań wynika niechęć duchowieństwa niemieckiego do papieża, która znalazła swoje ujście na synodzie w Wormacji z 26 stycznia. Na synod przybyło 26 biskupów niemieckich, którzy znając prawa, nie mogli osądzać papieża, jednak powołali się na wcześniej wspomnianą sprawę bezprawnego wyboru, do czego dodali, że papież doprowadził do rozłamu w Kościele. To był właśnie efekt polityki Grzegorza, bowiem ludzie z jego otoczenia zdecydowali się targnąć na władzę papieża. Sprawa nie dotyczyła tylko biskupów niemieckich, bowiem na zgromadzeniu w Piacenzie, również biskupi lombardzcy zdecydowali się zerwać z papiestwem. 

Odpowiedzią na te działania była ekskomunika, „broń” papieży, którzy chcieli zapewnić sobie posłuszeństwo. Jednak warunkiem jej skuteczności była rzadkość nakładania, a gdy przypatrzymy się pontyfikatowi Grzegorza, zauważymy, że był ona wykorzystywana nader często. Wspominając choćby kardynała Hugo Candidusa, tego który umożliwił Grzegorzowi zdobycie władzy, a popadłszy w niełaskę został obłożony ekskomuniką, czy Roberta Guiscarda. Dalej po synodzie w Wormacji wyklęci zostali: Zygfryd z Moguncji, wspomniani biskupi z Lombardii, 6 prałatów z południowej Francji, czy wreszcie Henryk IV. Takie praktyki nie dość, że jak wspomniałem obniżały skuteczność ekskomuniki, to jeszcze sprawiały, że papież zamiast przywoływać do porządku nieposłusznych, mnożył sobie tylko wrogów. 

Drugą stroną dokumentu Dictatus Papae była próba podporządkowania papiestwu całej Europy. Według tego dokumentu papież może zdetronizować cesarza, króla, księcia, może także unieważniać przysięgę wierności. Ta część dokumentu decyduje o jego nierealności i zbytnim zradykalizowaniu. Jest to przyczyna, dla której był on nie do przyjęcia dla możnych i władców, ponieważ nie tylko godził w cały system lenny, na którym opierała się ówczesna Europa, stwarzał przede wszystkim sytuację, w której władze w Europie sprawuje jeden człowiek – papież. Na to władcy nie mogli się zgodzić. Mamy tego przykład w trakcie prób podporządkowania papiestwu Anglii Wilhelma Zdobywcy, który owszem przyjął od papieża Aleksandra II Vexilium św. Piotra – chorągiew, pod którą Normanowie pożeglowali przez Kanał, zgodził się na daninę, ale o żadnej większej zwierzchności nie mogło być mowy. Drugi z wielkich władców ówczesnej Europy Robert Guiscard nie przejął się za bardzo, gdy papież rzucił na niego klątwę na synodach postnych 1074 i 1075 roku. Doszło do zerwania stosunków dyplomatycznych między Normanami i papiestwem i to z winy Grzegorza, który przyjął służbę lenną od Landulfa z Benewentu i Ryszarda z Capui. Można zadać pytanie, kto był komu bardziej potrzebny? Czy Robert, który świetnie radził sobie bez papieża, czy papież, który otoczony przez wrogów musiał szukać jakiejś pomocy? Stąd wynika kolejne pytanie, czy naprawdę istniała jakkolwiek szansa, żeby Robert podporządkował się wizji Europy papieskiej Europy z Dictatus Papae ? Takie tezy nie są zawarte tylko we wspomnianym dokumencie, można je także znaleźć między innymi w takim stwierdzeniu papieża: „Sprawowanie rządów powszechnych jest sprawą papieża: jego trosce i decyzjom poddana jest władza, godność króla: dlatego król jest zobowiązany do okazywania posłuszeństwa Stolicy Apostolskiej. To papież ustala, kto jest prawowitym królem i rozstrzyga spory między książętami. Król, który odważyłby się sprzeciwić nakazom papieża, naraża swą godność, ten zaś, który zostałby ekskomunikowany przez papieża, przestaje być królem”. Papież sięgał coraz dalej i dalej, uważając, iż jedynym sprawiedliwym porządkiem jest ten, który został przez niego utworzony. Twierdził nawet, że każdy nawet najskromniejszy ksiądz, jest większy od najpotężniejszego księcia. Czy to mogło nastrajać doń pozytywnie książąt? To już kolejna grupa społeczna zrażona do papieża.

Po ogłoszeniu ekskomuniki na Henryka IV, zaczęły topnieć szeregi zwolenników króla. Już na synod w Wormacji nie przybyli książęta z południowych Niemiec. Pojawiła się także rysa w trwałym, wydawać by się mogło, sojuszu Henryka i kleru Niemiec. Było to wynikiem sprytnego posunięcia Grzegorza, który w tekście ekskomuniki nałożonej na Zygfryda z Moguncji, zostawił przysłowiową „furtkę” dla biskupów. Było to sformułowanie, w którym papież dał możliwość ponownego włączenia się wyklętych do Kościoła rzymskiego. Skorzystali z tego między innymi: Udo z Trewiru, Dietrich z Verdun i Adalberto z Wurzburga.  Poza tym w Niemczech odezwała się zduszona wcześniej opozycja, która zaczęła konspirować z duchownymi gregoriańskimi. Mogło to doprowadzić do  zniszczenia największego wroga Grzegorza VII, ale tu pojawił się list papieża do duchownych i książąt Rzeszy, w którym nawołuje do wyrwania króla z rąk diabła i stwarza mu tym samym szansę powrotu na łono Kościoła. Czyżby Grzegorz nie chciał upadku dynastii salickiej? Może zależało mu tylko na podporządkowaniu sobie Kościoła i króla niemieckiego, ale czy było to całkiem możliwe? W tym samym czasie od króla odeszli następni hierarchowie między innymi Zygfryd Moguncji, którego odejście pociągnęło za sobą skruchę innych biskupów. W tym momencie gdy wydawać by się mogło, że papież ma Henryka „w garści”, on wysyła pojednawcze listy, wskazuje na przysięgę, jaką poddani złożyli cesarzowej Agnieszce – matce króla oraz obwinia o „zbłądzenie” króla jego ekskomunikowanych doradców, ale widać tu znów dążenie papieża do kierowania sytuacją w Niemczech. Na spotkaniu w Tibur Henryk podporządkował się książętom – buntownikom. Obiecał stawić się w Augsburgu w dzień Oczyszczenia Marii 2 lutego 1077 roku w Augsburgu, by poddać się wyrokowi papieża. Wydawać by się mogło, że papież znów dominuje i może już wtedy pozbyć się przeciwnika, jednak tego nie zrobił. Wolał efektowne ukoronowanie swojego dzieła w Augsburgu.

Wtedy Henryk przechytrzył papieża, zdecydował się nie dopuścić do tego, by papież pojawił się w Augsburgu. Dlatego udał się ze Spiru do papieża. Spotkanie nastąpiło w zamku Matyldy z Toskanii w Canossie, tam prosił papieża o wybaczenie i cofnięcie klątwy, stojąc na trzaskającym mrozie przed bramą. Papież  znalazł się w trudnej sytuacji. Z  jednej strony był mężem stanu, który dążył do panowania nad światem, miał zobowiązania wobec opozycji w Niemczech, jednak z drugiej był księdzem, który musi przebaczyć pokornemu grzesznikowi. Grzegorz usłuchał błagania Hugona, opata z Cluny oraz dam obecnych w zamku i rozgrzeszył Henryka. To wydarzenie zaciążyło na dalszym losie Grzegorza. Jako ksiądz odniósł zwycięstwo, ale jako mąż stanu poniósł klęskę. Wytrącił z rąk argumenty nie tylko sobie, ale również opozycji saskiej. Poza tym król ukorzył się przed Bogiem a nie papieżem. Sam dokument wydany w Canossie zaczyna się od słów Ego, Henricus rex , w tym momencie i dzięki tym słowom Henryk odzyskał swobodę działania w Niemczech.

Wybór Rudolfa z Rheinfelden był o wiele wygodniejszy i korzystniejszy dla papieża. Porozumienie z Henrykiem IV było trudne, o ile niemożliwe, a Rudolf gdyby był wybrany z pomocą papieża, mógł być bardziej uległy. Pokazuje to już jego decyzja podjęta na zjeździe w Frechheim, gdzie zgodził się zrezygnować z prawa królów niemieckich do nadawania inwestytury. Ale sytuacja papieża nie była już tak dobra, miał związane ręce i musiał zgodzić się na panowanie Henryka. Uczynił to między innymi nie uznając klątwy jaką rzucił kardynał – diakon Bernard w Goslarze 12 listopada 1077 roku. Papież trwał w neutralności, wydaje się, że uznawał sytuację, w której w Niemczech panowało dwóch królów. Gotów był zjednoczyć się nawet z królem Henrykiem, ale za cenę rezygnacji Henryka z prawa do nadawania inwestytury i większe poparcie dla idei reformy. To osłabiało opozycję, naturalnych sojuszników papieża.

Gdy w Niemczech toczyły się walki pomiędzy Henrykiem i Rudolfem, Grzegorz nie poprzestał działać w sprawach związanych z reformą Kościoła i umacnianiem prymatu papiestwa nad światem. W uchwałach synodów roku 1078 ostro wystąpił przeciwko świeckiej symonii i obłożył klątwą kolejnych arcybiskupów i biskupów między innymi: Tebalda z Mediolanu, Wilberta z Rawenny, czy kardynała Hugona Candidusa. W końcu wystraszony grożącym mu niebezpieczeństwem wyboru antypapieża, zdecydował się by w 1080 roku po raz drugi obłożyć Henryka ekskomuniką. Grzegorz nie dostrzegł, że sytuacja zmieniła się, to już nie był ten sam słaby przeciwnik, co parę lat temu. Odpowiedzią Henryka było ponowne zdetronizowanie Grzegorza oraz wybór antypapieża Wiberta z Rawenny. Podpisy 27 biskupów zgromadzonych w Brixen i 19 z Moguncji dobitnie świadczą o pozycji i „popularności” Grzegorza wśród kleru.

Dużym ciosem dla papieża był wynik prowadzonych działań wojennych. Margrabina Matylda została pokonana przez Lombardów, obiecane posiłki Normanów, zajętych podbojem Grecji nie nadchodziły, wreszcie w bitwie nad Elsterą  zginał Rudolf. Nastroje w Niemczech zmienił się na korzyść Henryka, który mógł rozpocząć rozprawę z rywalem z Rzymu.  Grzegorz,  mimo iż świadomy trudnej sytuacji, nadal żądał od króla niemieckiego poddania się dominacji papieża i podkreślał swoją wszechwładzę. Jednocześnie jego władza zaczęła blednąć, nie powiodły się próby pomocy Rudolfowi, nie udało mu się zdobyć Rawenny i zniszczyć Wiberta, Normanowie zajęci walką z Bizancjum nie przychodzili z pomocą. Od Grzegorza zaczęli się odwracać także inni sprzymierzeńcy: Jordan, książę normański uznał się za wasala Rzeszy, opat Monte Cassino Dezyderiusz zagrożony przez Henryka zgodził się przybyć do obozu w Capui. Króla Niemiec wzmocniło także złoto bizantyjskie, które ofiarowane przez cesarza miało służyć walce Rzeszy z Normanami. Grzegorz nadal obstawał przy swoim stanowisku nie zauważając zmiany sytuacji.

Grzegorz nie poddał się nawet wtedy, gdy wojska niemieckie stały już w Rzymie, a trzynastu kardynałów wypowiedziało mu posłuszeństwo. Zamknął się w Zamku świętego Anioła i oczekiwał pomocy Guiscarda. Pomoc nadeszła, ale za ogromną cenę. Razem z Robertem do Rzymu wkroczyło sześć tysięcy jazdy i trzydzieści tysięcy pieszych Normanów, Kalabryjczyków i Saracenów z Sycylii. Rzym zapłacił straszną daninę krwi za uwolnienie Grzegorza. Po zniszczeniu miasta Normanowie wycofali się, a razem z niemi odszedł Hildebrand obawiający się gniewu mieszkańców. Ciekawe jest to, że papież w czasie rzezi Rzymian nie wypowiedział ani jednego słowa prośby o łaskę dla miasta, które mu pomagało. Mógł przecież wykorzystać swój autorytet głowy Kościoła, albo chociaż próbować poskromić Roberta. Może wtedy nie zostałby tak potraktowany przez mieszkańców. Jednak wydaje się, że w tym czasie papież stracił zupełnie kontakt z rzeczywistością. Ostatni akt tragedii Grzegorza odbył się w Salerno, gdzie porzucony przez wszystkich zmarł 25 maja 1085 roku.

Przyczyn klęski papieża można się doszukiwać także w sprawach zależnych w mniejszym stopniu od Grzegorza. Przede wszystkim w charakterze Henryka IV, który doświadczony przez życie potrafił w czasie największych klęsk ukorzyć się, tylko po to by po minięciu zagrożenia wrócić do swej polityki. Henryk nie był partnerem do układów pokojowych, ponieważ podobnie jak papież nie był skłonny do kompromisu, któryś z nich musiał ponieść klęskę, a z powodu między innymi większego potencjału króla, papież musiał ponieść klęskę.

Inną przyczyną klęski jest śmierć Rudolfa Szwabskiego na polu bitwy nad Elsterą. To zdarzenie spowodowało znaczne osłabienie opozycji, naturalnych sojuszników papieża. Bowiem nie było w Niemczech poważnego następcy Rudolfa. W końcu został wybrany mało znaczący książę Herman z Salm, który zginął w siedem lat po swoim wyborze w lokalnej potyczce pod Cochem.

Poza tym wszystkim charakterystyczną cechą Europy, jako kontynentu jest to, że nie poddaje się władzy jednego człowieka. Przekonali się o tym wszyscy, którzy dążyli do jednowładztwa w Europie zarówno przed jak i po Grzegorzu.

Pontyfikat Grzegorza zakończył się jego osobistą klęską, której w głównej mierze był sam winien.  Hasła reformy, które mówiły o naprawie kościoła, były piękne i chwalebne i co najważniejsze chwytliwe, ale zamierzenia podporządkowania świata jednej osobie, były nierealne, a poza tym doprowadzały do skłócenia ze sobą papiestwa i Rzeszy. Program reprezentowany przez papieża był zbyt rewolucyjny, obalał istniejący od wieków porządek, z jednej strony rozbijając istniejącą od stuleci hierarchię kościelną, z drugiej podważając podstawę ówczesnej Europy, czyli system lenny. Zwalniając od przysięgi, papież ingerował w sprawy między wasalem i seniorem, podporządkowując biskupów ingerował w sprawy arcybiskupstw. Papież  nie mógł się pogodzić z istnieniem drugiej, równorzędnej siły, czyli Rzeszy. Dążył do zgody, ale tylko do takiej, która będzie wynikiem wprowadzenia porządku papieskiego. Można się zapytać: czy było możliwe stworzenie „Państwa Bożego” w tamtejszej Europie? Przecież Robert Guiscard, zwany Terror mundi, Wilhelm Zdobywca, ludzie, którzy byli postrachem dla całej Europy, nie chcieliby podporządkować się komukolwiek. Grzegorz próbował osiągnąć swój cel poprzez rzucanie ekskomuniki na wszystkich swoich wrogów, ale z czasem miała ona coraz mniejsze znaczenie, doprowadzała tylko do zwiększenia i tak już pokaźnych szeregów wrogów papieża. Grzegorz nie potrafił również wykorzystać nadarzających mu się okazji do zwycięstwa: Tibur, Canossa są porażkami papieża, który traci szansę zdruzgotania swego przeciwnika. Z tym zarzutem wiąże się sprawa niekonsekwencji w popieraniu sojuszników, czyli opozycji saskiej. Grzegorz z jednej strony, jako wróg Henryka, popierał dążenia Rudolfa Szwabskiego do korony, z drugiej widział na tronie wcześniej panującego władcę, który nie ma na sobie piętna zdrajcy. Papież poniósł klęskę, ale zostawił po sobie dzieło reformy, które zostało w głównych zamierzeniach zrealizowane przez następców, Kościół został uwolniony od „chorób” symonii i klerogamii.

Dalsze losy papiestwa i cesarstwa

Henryk IV był zwycięzcą ale na krótko następcy Grzegorza VII uporczywie kontynuowali walkę. Papież Urban II nie cofnął się przed użyciem propagandy również tej oszczerczej, pomoc obiecały mu wszystkie liczące się europejskie państwa Normanowie, Anglia, Sycylia. Duże znaczenie miała zręczna polityka w Niemczech przeciw cesarzowi Henrykowi stanęli jego synowie Konrad (1093) i potem Henryk (1104). Henryk IV mając tylko wiernych sojuszników zmarł w czasie ucieczki przed Henrykiem V. Następca cesarza Henryka IV został jego syn Henryk V, który mimo wcześniejszej przyjaźni z papieżem bardzo szybko znalazł się na stanowisku antypapieskim. Cesarz niemiecki nie mógł sobie pozwolić na utratę tak cennego narzędzia politycznego jakim był kościół. Jednak Henryk V miał dużo lepsza sytuację papież, którego panowanie przypadło na początek XIIw. Paschalis II był pozbawiony energii swych poprzedników, a poza tym pragnął zakończyć spór który od wielu lat rozrywał chrześcijański świat. Rezultatem starań obu władców był dokument opublikowany w Sutri, w którym cesarz zrzekł się inwestytury dostojników kościelnych, zaś papież w imieniu kościoła rezygnował z praw do wszelkich posiadłości posiadanych przez biskupów i opatów jako lenna królewskie. Wywołało to ogromne oburzenie w obozie zwolenników idei Grzegorza VII, jednak nie z racji wiecznych, ale budowania doczesnej potęgi papiestwa. Gdy Henryk przybył do Rzymu mieszkańcy urządzili tumult, co zmusiło króla niemieckiego do opuszczenia „Wiecznego Miasta” , jednak Henryk nie wycofał się sam, bowiem porwał ze sobą papieża. Uwięziony i zastraszony Paschalils zgodził się nie tylko na ponowne nadawanie inwestytury przez króla niemieckiego, ale także przyrzekł że nigdy nie rzuci klątwy na Henryka V. Mimo powrotu do Rzymu i ponownego podjęcia walki z Henrykiem (między innymi cofnięcia tego o czym mówił ów dokument) nigdy nie zdecydował się użyć przeciw Henrykowi klątwy. Dopiero jego następca Gelazy II zdecydował się ostrzej wystąpić przeciw już cesarzowi Henrykowi i obłożył go ekskomuniką w 1118 roku i jednocześnie podjął kontakty z ożywioną niemiecką opozycją. Jednak walka wyczerpała obie strony, kompromis zawarto dopiero w czasach Kaliksta II, człowieka pozbawionego fanatyzmu i zręcznego dyplomaty. W 1122 roku w Wormacji zawarto konkordat, który ustała dzięki wzajemnym kompromisom formułę mogącą zadowolić obie strony. Henryk V zrzekł się inwestytury biskupów i opatów przez wręczenie pastorału i pierścienia zezwalając na wolny wybór, al.; w Niemczech w obecności cesarza. W razie niezgodności wyboru cesarz miał rozstrzygnąć spór, po zasięgnięciu opinii metropolity i biskupów prowincji. Dobra lenne natomiast miały by elektom nadawane przez cesarza za pomocą berła i to w Niemczech przed konsekracją, a we Włoszech i Burgundii w ciągu sześciu miesięcy po konsekracji. Jak widać cesarz miał nadal wpływ na wybór biskupa i opata- stanowił on jednak spory krok wstecz pod względem prestiżowym. Czasy narzucania kandydatów na tron papieski przez cesarza minęły bezpowrotnie. W rok później zwołano I sobór laterański (1123, był to pierwszy zachodni sobór powszechny), który zatwierdził konkordat wormacki przyjmując go za wytyczną także w stosunkach kościoła z innymi państwami. Ogłoszono raz jeszcze za powszechnie obowiązujące reformy gregoriańskie (celibat), co wydatni umocniło władze papieską nad zachodnim chrześcijaństwem. Jak widać walka papiestwa z cesarstwem była tylko walką o prymat, walka o władzę miedzy dwoma ośrodkami, które urzynając chwalebnych i wielkich słów o namaszczeniu przez Boga na zwierzchnictwo nad wierzącymi tak na prawdę usiłowały wydrzeć dla siebie najwięcej władzy. Władzy potrzebnej dla doraźnych politycznych korzyści. Świat ówczesny może się wydawać skomplikowany, jednak wiele nie zmieniło się do czasów dzisiejszych, gdy wykorzystuje się motywy i religię do zdobycia władzy. Cesarze i papieże popełniali jeden kardynalny wielki błąd: z jednej strony władza świecka usiłowała ingerować w sprawy kościelne, a kościelna w świeckie. Walka obu sił była długa i zażarta, pochłonęła wiele ludzkich istnień wiele środków i sił, skończyło ja wyczerpanie jednej ze stron. Cesarstwo Hohenstaufów ostatecznie ugięło się pod siłą papieża, mimo zajęcia Państwa Kościelnego przez cesarza, udało się w końcu papieżowi, który nie był zwykłym politycznym przeciwnikiem, złamać potęgę cesarstwa. Przy pomocy „armii” zakonników głoszących kazania w całym cesarstwie i oczerniających cesarz udało się stępić ostrze jakim dysponował Fryderyk. Mimo ostrej walki Hohenstaufowie ponieśli klęskę, która na zawsze pozbawiła cesarstwo sił i ambicji do narzucania swej woli papiestwu.