Streszczenie szczegółowe
Powieść „Przedwiośnie” składa się z trzech głównych części: „Szklane domy” opisują rosyjskie losy Cezarego Baryki i jego rodziców, kolejne dwie części „Nawłoć” i „Wiatr od Wschodu” dotyczą wydarzeń rozgrywających się w Polsce. Całość poprzedza wstęp zatytułowany „Rodowód”.
Rodowód
Seweryn Baryka był wysoko postawionym rosyjskim urzędnikiem zajmującym się przemysłem naftowym. Jako człowiek rozgarnięty, obrotny, wykazujący szczególną umiejętność dostosowania się do panujących wokół niego reguł, świetnie sobie radził we wspinaniu się po kolejnych szczeblach kariery w rosyjskim państwie. Dzięki swojej wysokiej pozycji mógł zapewnić rodzinie odpowiedni poziom życia, dostatek i bezpieczeństwo. Seweryn żonę poznał, kiedy z Rosji przyjechał do rodzinnego kraju. Taki miał plan – chciał ożenić się z Polką i dlatego wrócił do kraju. Był to jednak powrót jedynie chwilowy, ponieważ po poślubieniu Jadwigi z Dąbrowskich, panny pochodzącej z zamożnej rodziny w Siedlcach, wyjechał wraz z nią w głąb Rosji. Żona nie była zachwycona tym wyjazdem, tym bardziej że w Polsce zostawiała swoją wielką młodzieńczą miłość. Kochała bowiem ubogiego polskiego urzędnika, Szymona Gajowca. Związek ten, mimo że uczucie było obustronne, nie miał szans na realizację. Gajowiec nigdy nie miałby szans na poślubienie kobiety, która pochodziła ze znacznie zamożniejszej grupy społecznej niż on. Z tego też względu Gajowiec nigdy się nie zdecydował na wyznanie kobiecie swoich uczuć.
Po wyjeździe z Polski Seweryn i Jadwiga doczekali się narodzin syna. Urodził się on w 1900 roku, gdzieś w pobliżu Uralu, daleko od rodzinnego kraju. Rodzice nazwali go Cezary Grzegorz. Cezary wychowywał się więc w rodzinie zamożnej, w której niczego właściwie nie brakowało. Młodość spędził przede wszystkim w mieście Baku w głębi Rosji. Mimo że ojciec świetnie sobie radził w rosyjskim systemie kariery, to nie zapominał o swoich korzeniach. W domu Baryków wspominano często przede wszystkim dziadka Cezarego, Kaliksta Barykę, który jako zamożny szlachcic za udział w powstaniu listopadowym musiał bardzo drogo zapłacić. Skonfiskowano mu właściwie cały majątek, co oznaczało konieczność ponownego wspinania się rodziny po drabinie społecznej. Syn Kaliksta – Seweryn świetnie opanował tę sztukę, natomiast jednocześnie z pietyzmem przechowywał broszurkę powstaniową, która przypominała mu o losach ojca. Sam Cezary niewiele z tego rozumiał, a dzieciństwo upływało mu w spokoju i szczęściu i pod opieką kochających rodziców.
Szklane domy
Wszystko się zmieniło, kiedy Cezary otrzymał promocję do klasy piątej. Skończył się czas beztroski, spokoju i szczęścia rodzinnego. Wybuchła bowiem pierwsza wojna światowa. Dla Seweryna Baryki oznaczało to powołanie do wojska jako „zapasowego oficera” i walkę na froncie. Rodzina Seweryna, a szczególnie jego żona nie była przygotowana na taką sytuację. Matka Cezarego bardzo dotkliwie odczuła wyjazd męża, który do tej pory roztaczał nad nią i synem pełną opiekę. Syn początkowo także był w szoku, natomiast z czasem coraz częściej odkrywał „uroki” nieobecności ojca. Przede wszystkim respektował i bał się tylko jego, więc pozostanie pod kuratelą matki dało mu znacznie więcej wolności. Coraz częściej jawnie przeciwstawiał się matce i testował granice jej cierpliwości wobec niego. Tęsknił jednocześnie za ojcem, ale potrafił także dostrzec nowo uzyskaną swobodę i niezmiernie chętnie z niej korzystał. Pani Barykowa z sytuacją radziła sobie znacznie gorzej. Przede wszystkim bała się o syna, a dynamicznie zmieniająca się sytuacja sprawiała, że w mieście czuła się coraz bardziej obco. Zdawała sobie sprawę, że dotychczasowa pozycja rodziny może aktualnie działać na ich niekorzyść i zachęcać do ataku na nich. Bardzo bala się więc o syna, a on coraz chętnie przebywał poza domem. Tęskniła jednocześnie za mężem, jak i rodzinnymi Siedlcami.
Listy od męża początkowo przychodziły dość często. Od samego początku nie próbował jednak robić im nadziei, nie wspomniał więc o żadnej możliwości szybszego powrotu z frontu. Z czasem jednak listy przychodziły coraz rzadziej, aż około 3. roku wojny przestały zupełnie przychodzić. Matka Cezarego Baryki próbowała się dowiedzieć czegokolwiek o losach męża, natomiast niewiele wiadomości dało się uzyskać. Sytuacja zaczęła się robić coraz bardziej napięta, aż w końcu jesienią 1917 roku do Baku dotarła informacja o wybuchu wielkiej rewolucji, tzw. rewolucji październikowej, która wymierzona była przede wszystkim w wysokie warstwy społeczne. Szybko także i Baku zostało objęte ogniem rewolucji. Nastał czas chaosu, krwawych walk i strachu o życie. Dla Cezarego oznaczało to kompletną zmianę. Nagle rozpoczęła się prawdziwa szkoła życia, która wymagała od niego znacznie szybszego procesu dorastania.
Cezary nie do końca był w stanie zrozumieć, co oznaczają rozgrywające się wokół wydarzenia, jakie znaczenie mają dla przyszłości narodu. Do pewnego stopnia rewolucja oznaczała dla niego przede wszystkim niezwykłą i niedostępną dotychczas dla niego wolność podejmowania samodzielnych decyzji, możliwość sprzeciwu wobec dotychczas obowiązujących autorytetów, a także wyjścia spod władzy matki. Buntował się tak, jak wszyscy młodzi wokół niego. Posunął się nawet do pobicia dyrektora szkoły. Porzucił naukę, a starcie z dyrektorem doprowadziło tylko do oficjalnego wydalenia go ze szkoły. Decyzja władz nie zrobiła na nim jednak żadnego wrażenia. Wokół tyle się działo, że wszyscy zdawali sobie sprawę, że jeszcze chwila, a ustanowiony zostanie zupełnie nowy, inny porządek. Tak też się stało – w Baku pojawił się komisarz rewolucyjny jako przedstawiciel nowej władzy.
Nastały dziwne i niespodziewane czasy. Zamknięto sklepy, wszędzie brakowało żywności, dostęp do pieniędzy był utrudniony, ponieważ banki nie chciały wypłacać procentów od zdeponowanego w nich kapitału. To wszystko sprawiało, że rósł niepokój społeczny, emocje coraz bardziej buzowały. Nie pomagało to, że nikt nie dostawał pensji. Ludzi wyrzucano z mieszkań. W mieście rządziła „ulica”. Siła i przemoc robotników, marynarzy i innych przedstawicieli biedniejszej części społeczeństwa była nie do pokonania.
Jednocześnie bardzo często agitowano na rzecz władzy proletariatu. Na takich spotkaniach ulicznych pojawiał się także sam Cezary, co bardzo niepokoiło matkę, która zdawała sobie sprawę, jak bardzo niebezpieczne dla ich przyszłości są bieżące wydarzenia. Teraz zdawał się jednak tego zupełnie nie dostrzegać, bardzo entuzjastycznie odbierał wszelkie idee rewolucyjne, przyjmował perspektywę krytyczną wobec burżuazji, uznawał konieczność jej zduszenia. Był za ustanowieniem władzy robotniczej. Przyjmował te wszystkie ideały, jakby nie zdając sobie sprawy z tego, jaki wpływ będą one miały na jego codzienne życie. Cezary zdawał się uwiedziony widzem tego wszystkiego, co się wokół niego dzieła. Fascynował go klimat spotkań agitacyjnych, ciekawiły przemówienia, porywało dążenie do tego, aby obalić stary porządek. Cezary zachowywał się tak, jakby nie do końca zdawał sobie jednak sprawę, że także i on jest elementem – i beneficjentem razem ze swoją matką – tego starego porządku. Zupełnie nie przekonywały go argumenty matki, która twierdziła, że nic wspólnego ze sprawiedliwością nie ma zabieranie komuś jego własności i dorobku całego życia. Słowa matki jednak zupełnie do niego nie trafiały, traktował ją jako przedstawicielkę starego porządku i sposobu myślenia, którego matka po prostu jego zdaniem nie potrafiła porzucić.
Kiedy matka Cezarego zrozumiała, że nie przekona syna, ukryła przed nim zgromadzone w domu kosztowności. Cezary wiedział, że były schowane w piwnicy i matka obawiała się, że zaraz je odda rewolucjonistom. Postanowiła więc przynajmniej część przenieść w inne miejsce, aby zapewnić im jakąkolwiek ochronę i środki do życia. Cezary rzeczywiście wskazał komisarzowi znane mu miejsce przechowywania rodzinnych kosztowności. Zrobił to bez wahania, jakby nie widząc zupełnie, ile matka wkłada wysiłku w to, aby zdobyć dla nich choć trochę pożywienia. W końcu bardzo powoli i opornie zaczęło to do niego docierać. Mimo budzącej się świadomości trudno mu było porzucić fascynację rewolucją i przyznać się do pomyłki. Nie chciał widzieć prawdy, a tym bardziej o niej mówić. Synowskie uczucia brały jednak górę, mimo że starał się je za wszelką cenę ukryć. W końcu rewolucjoniści zajęli także mieszkanie Baryków. Do dyspozycji matki i syna został jedynie mały, skromny pokoik. Nagle do Cezarego dotarło, że został pozbawiony wszystkiego, co tak konsekwentnie budował dla niego ojciec. W końcu przyszło więc otrzeźwienie. Za tym pierwszym rozpoznaniem przyszły kolejne bolesne spojrzenia. Dostrzegł bowiem, co rewolucja zrobiła z jego piękną niegdyś i szczęśliwą matką. Postanowił więc za wszelką cenę ulżyć jej w pracy. Brał na siebie część domowych obowiązków. Na nowo zaczęła budować się także więź między matką a synem. Spacerowali do portu razem, marząc, że którymś statkiem w końcu do domu przypłynie ojciec i pomoże swoim najbliższym.
Pewnego razu, kiedy tak wypatrywali statków na morzu, spotkali arystokratyczną rodzinę. Rosyjska księżna Szczerbatow-Mamajew z córkami zyskała w Barykach opiekunów, którzy przyjęli ją z rodziną pod własnych dach. Niestety pechowo złożyło się, że tej samej nocy, w mieszkaniu była przypadkowa rewizja. Kiedy znaleziono złoto i inne drogocenne przedmioty należące do księżnej i ukryte pod jej suknią, wiadomo było, że konsekwencje będą bardzo dotkliwe. Właściwie tylko dzięki temu, że „towarzysz Baryka” cieszył się pozytywną opinią u władz rewolucyjnych, nie skończyło się śmiercią. Kara została zmniejszona, ale matka trafiła pod czujny wzrok rewolucyjnej władzy. Oznaczało to, że śledzono ją do czasu, kiedy nie upewniono się, że zachowała pewne kosztowności. Zmuszono ją biciem do przyznania się, gdzie są ukryte. Za karę trafiła do robót publicznych w mieście. Cezary robił, co mógł, aby choć na chwilę uchronić ją od tych ciężkich prac. Trafiła do szpitala, ale potem musiała wrócić do zleconych zadań. Kiedy tak się stało, dozorca pchnął ją pewnego dnia, upadła na drodze i zmarła. Cezary zaś zobaczył je ciało pozbawione palca, na którym była (kosztowna bardzo w tamtych warunkach) obrączka.
Cezary został sam, było to dla niego zupełnie nowe doświadczenie, z którym trudno było mu się pogodzić. Postanowił więc podjąć jeszcze jedną próbę pozyskania informacji o ojcu. Niewiele jednak udało mu się ustalić. Dowiedział się, że ten uciekł z rosyjskiego wojska do polskich legionów, ale nic ponadto. Z punktu widzenia Rosjan był dezerterem, co jeszcze tylko pogorszyło sytuację jego samego, ale i potencjalnie jego syna. Cezary musiał sobie radzić sam, a dodatkowo odczuwał wyraźne wyrzuty sumienia z powodu tego, co spotkało matkę. Jej historia i tragiczna śmierć zmusiły go do zmiany swojej postawy. W końcu zaczął się zastanawiać, co takiego sprawiło, że fascynacja rewolucją wybuchła u niego z tak dużą mocą. Cezary odpowiedzi na te pytania szukał nad grobem matki, gdzie rozmawiał z nią, szukał pocieszenia i wyjaśnienia. W końcu poczuł związek z nią tak silny, jak nigdy za jej życia.
W Baku wybuchły jednak walki między Tatarami a Ormianami, które jeszcze tylko pogorszyły i tak już bardzo trudną sytuację panującą w mieście. Zapanował totalny chaos, dochodziło do coraz bardziej krwawych walk, ludzie wzajemnie się mordowali. Cezaremu bardzo trudno było się odnaleźć w tej nowej sytuacji, tym bardziej że pozbawiony był już rodzicielskiej opieki. Najpierw żył trochę jak złodziej i włóczęga, potem jednak wzięto go do wojska i zmuszono do walki. Chłopak niezbyt rozumiał, o co właściwie toczy się ta wojna. Kiedy jednak Tatarzy w końcu dostali się do miasta, wymordowali siedemdziesiąt tysięcy Ormian w ciągu kilku dni. Cezary także więc znalazł się w niebezpieczeństwie, jako walczący jeszcze przed chwilą przeciwko Turkom. Na szczęście jednak miał przy sobie legitymację, którą otrzymał w dawnych czasach. Konsul „Państwa Polskiego” stwierdzał w niej, że Cezary jest obywatelem Polski in spe, co zwalniało go z podejrzeń o ormiańskie pochodzenie. Turcy zapędzili go do grzebania trupów.
Cezary wykonywał tę pracę, bo nie miał innego wyjścia, natomiast doświadczał przy niej zaskakujących uczuć. Grzebał między innymi trupa niezwykle pięknej Ormianki. Dziewczyna wyglądała, jakby żyła, wzbudzając swoim pięknem u Cezarego wyjątkowy zachwyt. O ile Cezary przy tej pracy zobojętniał wręcz na widok kolejnych trupów, ludzi, którzy zginęli z rewolucyjnymi hasłami na ustach, o tyle właśnie śmierć tej dziewczyny mocno go poruszyła.
Podczas jednego z ciągnących się dni pracy Cezary w jednym z włóczęgów pojawiających się przy trupach rozpoznał swojego ojca. Obaj niezwykle się ucieszyli, że w końcu udało się im odnaleźć. Ojciec Cezarego zachęcał syna, aby spróbowali wyjechać do Polski. O ile dla Cezarego był to kraj zupełnie nieznany, odległy i obcy, o tyle dla ojca był to kraj przeszłości. Cezary, mimo że nie czuł żadnych emocji związanych z potencjalnym wyjazdem, zdecydował się na niego ze względu na ojca. Miał pewne wątpliwości, wahał się i opierał, przede wszystkim dlatego, że chciał budować coś nowego, wziąć udział w powstawaniu zupełnie innego porządku, a zniszczone do podstaw Baku dawało w pewnym sensie nadzieję, że na tych zgliszczach będzie można coś nowego zbudować. Ojciec raczył go jednak opowieściami o szczęśliwym powrocie do ojczyzny. Cezary kochał ojca, miał dla niego ogromny szacunek, w efekcie więc walczyły w jego sercu dwie przeciwstawne emocje – za Polską i przeciw niej, za ojcem i wbrew niemu. Cezary już na tym etapie czuł się głęboko rozdarty, co miało się tylko z czasem pogłębiać.
Samo przygotowanie do podróży nie było najprostszym zadaniem przede wszystkim dlatego, że zdobycie na nią środków w mieście tak zniszczonym jak Baku było ogromnie trudne. W końcu jednak udało im się rozwiązać ten problem. Pierwszym etapem była podróż statkiem do Carycyna. Potem przesiedli się na pociąg jadący do Moskwy. Przyjechali tam, ponieważ ojciec chciał odebrać stamtąd swoją drogocenną, jak na panujące wtedy w Rosji warunki, walizkę z czystymi skarpetkami, koszulami czy krawatami. Przede wszystkim jednak chodziło o lekarstwa dla Seweryna, który z dnia na dzień czuł się coraz gorzej.
Na każdym z etapów podróży Seweryn uparcie realizował swój cel: starał się przekazać Cezaremu jak najwięcej z wizji wielkiej, odradzającej się, nowoczesnej Polski. Kraj ten stał się czymś w rodzaju emocjonalnego, duchowego testamentu, który Seweryn spisywał dla swojego syna. Pełen zapału opowiadał synowi o Polsce jako kraju wielkich idei, pełnego szczęśliwych ludzi. Wszystko to miało być, według opowieści Seweryna, zasługą wynalazcy, który nosił to samo nazwisko, co Seweryn i jego syn. To właśnie ów Baryka miał był autorem koncepcji i budowniczym „szklanych domów”, o których Seweryn wiele opowiadał swojemu synowi. Ojciec Cezarego z żarliwością opowiadał o tym, jak to w Polsce, dzięki tym nowym koncepcjom, rozwinął się przemysł, jak powstawały nowe miejsca pracy, a ludzie dzięki swojemu codziennemu wysiłkowi mogli zadbać o godne warunki do życia. Seweryn wizją „szklanych domów” budował szczególnego rodzaju przesłanie dla swojego syna. Cezary nie zdawał sobie jeszcze wtedy z tego sprawy, ale ojciec, snując tę opowieść, chciał w synu zaszczepić gotowość do podejmowania wielkich, śmiałych idei, oddawania się ich realizacji, tworzenia wynalazków, które mogłyby zmienić przyszłość ludzkości. Wizja szklanych domów w opowieści Seweryna oznaczała domy czyste, tanie, piękne. Cezary z pewną nieufnością przysłuchiwał się opowieściom ojca.
Kiedy dotarli do Moskwy, odebrali walizkę od Jastruna, który poświęcił się, przechowując ją i nie oddając rewolucjonistom. Następnie ponownie ruszyli w podróż pociągiem. Tym razem zmierzali do Charkowa. Pociąg ewakuacyjny nie poruszał się jednak zbyt szybko. Częste postoje były świadomym zachowaniem maszynisty, który chciał w ten sposób skłonić pasażerów do przekazania mu łapówki za dalszą jazdę. Kiedy Seweryn i Cezary przybyli do Charkowa, szybko skradziono im cenną walizkę. Dla Seweryna był to poważny cios, ponieważ wyrzucał sobie, że nie dopilnował pamiętnej powstańczej broszury, której ojciec nakazał mu „pilnować jak oka w głowie”. W Charkowie trzeba było poczekać na kolejny pociąg. Nie chodziło jednak o kilka godzin postoju, a o długie, ciągnące się w nieskończoność dni. To przedłużające się oczekiwanie sprawiało jedynie, że Cezary miał coraz więcej wątpliwości. Zastanawiał się, czy naprawdę sensownym rozwiązaniem jest jechać z ojcem do „jakieś” Polski, o której na dobrą sprawę nic nie wiedział. Nie miał jednak serca odmówić ojcu, więc kiedy pociąg w końcu pojawił się na stacji, mężczyźni ruszyli w dalszą podróż. Nie było to jednak proste, ponieważ pociąg, który wtoczył się na stację, już był przeładowany, więc nie chciano nikogo zabrać. Cezary i Seweryn próbowali próśb i gróźb, ale na niewiele się one zdały. Nie pomogło nawet to, że jeden z przewodników, inżynier Białyń był znajomym Seweryna. Z pomocą przyszedł im jednak nieznajomy człowiek. Cezary nazwał go „Czarnym”. Mężczyzna na własną odpowiedzialność zabrał ich ze sobą i zaopiekował się nimi w podróży. Opieka była niezbędna, ponieważ ojciec Cezarego był w coraz gorszym stanie.
Chory Seweryn zobowiązał syna, że jeśli zdarzy się tak, że tylko jemu uda się dotrzeć do Polski, ma udać się koniecznie do Szymona Gajowca, który był teraz wysokim urzędnikiem państwowym. Słowa ojca okazały się prorocze, ponieważ niedużo później zmarł. Ponieważ cały czas byli w pociągu, daleko jeszcze od stacji końcowej, ojciec został pogrzebany na obcej ziemi, a Cezary ruszył w dalszą drogę. Było to dla niego bardzo trudne, nie chciał rozstawać się z ojcem. Podczas gdy ustalano, że ojciec zostanie pochowany przy pobliskiej kaplicy, Cezary zorientował się w końcu, że mężczyzna, który im pomógł, jest księdzem. Dla chłopaka było to pewne rozczarowanie. Został on bowiem wychowany w duchu bolszewickim, przeżył rewolucję, był więc dość negatywnie nastawiony do kleru, który uważał za przeżytek i symbol dawno pogrzebanej epoki. Nagle jednak okazało się, że to właśnie od takiego człowieka doznał on najwięcej dobroci.
Podróż, którą dalej odbywał, była dla niego istotna jeszcze z jednego punktu widzenia. Przemierzał bowiem rosyjską ziemię, zniszczoną przez rewolucję. To skłoniło go do powrotu do refleksji, czym właściwie jest rewolucja, do czego doprowadza, jakie są jej skutki. Cezary coraz lepiej uświadamiał sobie, że chaos i bezprawie dla niektórych są wyjątkowo korzystnym środowiskiem. Wystarczy dobrze znać reguły rewolucji i dobrze grać w tę grę, aby uzyskiwać własne korzyści. Podróżując, obserwował, jak ludzie o bardzo różnym statusie materialnym zachowywali się tak, jakby prawo nie istniało. Kłóciło mu się to z narracją, którą tak często słyszał. Opowieścią o prawach człowieka uciśnionego i wyjętego spod prawa. Te wszystkie przemyślenia sprawiały, że czuł się coraz bardziej osamotniony, niezrozumiany, obcy wobec ludzi go otaczających. W takim nastroju dotarł w końcu do zupełnie nieznanego mu kraju.
Pierwsze wrażenie dalekie było od poczucia szczęścia i spełnienia. Zdecydowanie więcej było tam przygnębienia i bolesnego rozczarowania. Po przekroczeniu granicy zderzył się z bardzo brutalną, codzienną rzeczywistością. Polska wcale niewiele różniła się od tego, co widział w Rosji. Przywitały go odrapane budynki, ogrom błota i brudne uliczki polskiego miasteczka. Rozgoryczony pytał w myślach ojca, czy to są właśnie te jego szklane domy. Mimo bolesnego spojrzenia na otaczającą go rzeczywistość, Cezary nie odwrócił wzroku i nie zawrócił w stronę Rosji, ale postanowił podjąć wyzwanie rzucone mu przez ojca. Polska była dla niego nowym, zupełnie nieznanym krajem, ale i przestrzenią dającą nowe możliwości.
Nawłoć
Cezary przyjechał w końcu do Warszawy. Zgodnie z wolą ojca udał się do Szymona Gajowca, który pomógł mu na początku odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. Gajowiec był dawnym ukochanym jego matki, natomiast był życzliwy też całej rodzinie. Gajowiec, który jako młody człowiek, znajdował się stosunkowo nisko w drabinie społecznej, teraz był jednym z wysoko postawionych urzędników państwowych. Pracował w ministerstwie skarbu. Okazał się bardzo dobrze nastawiony do Cezarego. Był to w końcu syn jego jedynej – jak się okazało – miłości. Cezary skorzystał z oferowanej mu pomocy. Podjął studia medyczne. Dzięki wsparciu Gajowca otrzymał prace zlecone z ministerstwa, a także udzielał płatnych lekcji rosyjskiego dla funkcjonariuszy wojskowych. To pozwoliło mu się utrzymać. Życie Cezarego zaczęło się stabilizować, ale ten względny okres spokoju przerwał wybuch wojny polsko-bolszewickiej. Chłopak nie był do końca przekonany do swojego stanowiska, ale ostatecznie zdecydował się wziąć w niej udział. W podjęciu decyzji pomogła atmosfera powszechnej wręcz mobilizacji i zdecydowana postawa wielu Polaków, którzy wykazywali niemały zapał do tego, by przeciwstawić się nadciągającej bolszewickiej fali. Nie bez znaczenia był także nieco awanturniczy charakter samego Cezarego. Chłopak miał także poczucie obowiązku wobec odzyskanej dopiero co ojczyzny. Wszyscy wokół zdawali sobie sprawę, że wojna jest poważnym zagrożeniem dla dopiero co zdobytej niepodległości. Cezarego zastanawiała siła demonstrowanego wręcz powszechnie polskiego patriotyzmu i pragnął stać się jego częścią, móc poczuć tę energię. Walczył więc z pełnym zaangażowaniem, wykazując się niemałą odwagą. Podczas trudów wojny nawiązał przyjaźń z Hipolitem Wielosławskim. Podczas jednego ze starć Cezary uratował przyjacielowi życie. Ten w dowód wdzięczności, kiedy już obaj zostali zwolnieni ze służby, zaprosił go do swojego majątku. W ten sposób Cezary znalazł się w Nawłoci pod Częstochową. Rodowa posiadłość Hipolita i jego rodziny na dość długi czas stała się nowym domem dla Cezarego, gdzie został on bardzo dobrze przyjęty. Hipolit odebrał go ze stacji kolejowej swoim czterokołowym wolantem, a następnie zawiózł do rodowego majątku – Nawłoci. W ten sposób Cezary miał okazję poznać zupełnie inny świat, który kompletnie nie przypominał tego, w którym funkcjonował przez ostatnie lata.
Nawłoć to była (z pozoru przynajmniej) ostoja spokoju. Czas płynął tam powoli. Miejsce wydawało się przestrzenią absolutnie bezpieczną, arkadyjską wręcz. Pierwsze dni upłynęły Cezaremu na rozkoszowaniu się wszystkim tym, co go otaczało. Przede wszystkim karmił się przepysznymi daniami i różnego rodzaju smakołykami, spędzał czas na rozmowach z domownikami i sąsiadami Hipolita, w końcu nie wzbraniał się także przed flirtem. Wszyscy cieszyli się ze szczęśliwego powrotu Wielosławskiego. Cezary od razu poznał dużą liczbę domowników zamieszkujących Nawłoć, w tym: matkę Hipolita, która sprawiała wrażenie bardzo statecznej kobiety, która bez problemu rządziła wszystkimi wokół niej, wuja Michała Skalnickiego, który był przez wszystkich nazywany Michasiem, a także Karolinę Szarłatowiczównę, czyli przepiękną cioteczną siostrę swojego przyjaciela. Szybko przedstawiono mu także radcę Turzyckiego, księdza Nastusia (którego tak właśnie tytułowano, mimo że za jego plecami nazywano go „pomidorkiem”). Bardzo ważną częścią Nawłoci była także oczywiście służba, wśród której najwyżej stał Maciejunio, czyli kamerdyner Wielosławskich, a także kucharz Wojciunio. Uwagę Cezarego zwrócił także młody stangret, czyli Jędrek.
Z pozoru wydawało się, że domostwo Hipolita to wyłączona ze świata politycznych i społecznych burz przestrzeń, gdzie czas się na dobrą sprawę zatrzymał i biegnie bardzo powolnym, spokojnym tempem, nieprzerywany żadnymi dramatycznymi wydarzeniami. Był to jednak obraz niewiele mający wspólnego z prawdą. Kontrastem dla tej pańskiej beztroski był bowiem los chłopów pracujących w Nawłoci. Na pierwszy rzut oka ta nędza chłopska nie zwracała uwagi, ale Cezary stosunkowo szybko zorientował się, że przelotnie mijane chłopskie zabudowania reprezentują zupełnie inną rzeczywistość niż ta, którą stanowił dworek w Nawłoci. Łatwo też można było domyślić się, że służba i chłopi, którzy na co dzień do swojego pana odnosili się bardzo przymilnie, gdyby tylko mieli okazję, rzuciliby się na niego, jeśli tylko dawałoby im to szansę zemsty za doznawane przez lata krzywdy. Trudno było nie zauważyć, że rodzina Hipolita bogaci się kosztem biedoty, która nawet nie ma jak upomnieć się o należne jej wynagrodzenie.
Ponieważ Cezary był dobrym obserwatorem, stosunkowo szybko zorientował się, jak trudne warunki panują wokół niego i że ten odurzający spokój jest tak naprawdę pozorny. Uderzyło go co prawda rodzinne ciepło panujące w Nawłoci, nie przykryło jednak ono obrazów chłopskiej nędzy, z którymi od czasu do czasu miał się on okazję konfrontować. Cezary nie miał jednak z sobie siły ani zbytniego zapału, aby bliżej przyglądać się losom biedoty. Dał się więc uwieść temu wyjątkowemu klimatowi zabawy, relaksu i błogości. Spędzał czas na konnych przejażdżkach, które przerywano na biesiadowanie przy suto zastawionym stole. Nie brakowało wieczornych spotkań, wspólnego muzykowania, a także towarzyskich rozmów i flirtów, w których Cezary radził sobie coraz lepiej.
Czas płynął tam inaczej, przerywany jedynie tak śmiesznymi sytuacjami, jak atak perliczki na pensjonarkę pochodzącą z miasta. Uwagę Cezarego od samego początku przykuwała jednak przede wszystkim Karolina. Tym bardziej że pewnego dnia miał okazję widzieć, jak tańczy (pewna, że nikt jej nie widzi) w porannym, roznegliżowanym stroju. Cezary sporo czasu spędzał również oczywiście z Hipolitem. Tego przede wszystkim interesowały konie, dlatego para przyjaciół przy wierzchowcach spędzała sporo czasu. Kiedy wspólnie wybrali się na dość oryginalną przejażdżkę tzw. linijką, spotkali Laurę Kościeniecką. Była to młoda wdowa, która w towarzystwie swojego nowego narzeczonego, Władysława Barwickiego, zażywała konnej przejażdżki. Zarówno Hipolit, jak i Cezary zostali zaproszeni przez kobietę na śniadanie. Była ona właścicielką majątku w Leńcu. Był to jednak majątek jej zmarłego męża, w którym mieszkała razem z teściową. Laura wywarła na Cezarym ogromne wrażenie. Była przepiękną kobietą, która przyciągała mężczyzn jak magnes, a Baryka na tego typu urodę nie pozostawał – podobnie jak inni – obojętny. Kiedy razem z Hipolitem wrócili do Nawłoci, Cezary miał natomiast okazję poznać młodą pensjonarkę, którą tego samego poranka ścigała perliczka. Była to panna Wanda Okszyńska. Przyjechała do Nawłoci, aby zniknąć na jakiś czas sprzed ojcowskich oczu. Niestety nie zdała do następnej klasy, co nie wywoływało entuzjazmu u rodziciela.
Dziewczyna nie miała zbytniego talentu do nauki. Los obdarzył ją jednak wybitnym talentem muzycznym. W Nawłoci miała okazję go pokazać, bo pozwalano jej czasami grać na pałacowym fortepianie. Kiedy Hipolit i Cezary wracali ze swojej konnej przejażdżki, dziewczyna właśnie grała. Cezary, kiedy to dostrzegł, zaproponował Wandzie grę na cztery ręce, na co ona chętnie przystała. Po małym koncercie towarzystwo udało się na obiad. Po nim zaś Cezary, tym razem w towarzystwie Karoliny i księdza Nastka wybrał się na przejażdżkę. Trójka jechała bryczką, natomiast na koniu obok nich jechał Hipolit. W ten sposób całe towarzystwo napawało się pięknem okolicy, które trudno było przecenić. Nagle jednak Cezary dostrzegł coś, co natychmiast zaburzyło spokój i idealne piękno przestrzeni. Była to grupa składająca się z Żyda w obszarpanych łachmanach i równie biednych chłopów. Tym samym towarzystwo dotarło do Chłodka, a więc niewielkiego folwarku. Podróżujący, oprócz Cezarego nie zwrócili specjalnej uwagi na mijaną biedotę. Po dotarciu na miejsce ksiądz razem z Hipolitem udali się do małego dworku, z kolei Cezary i Karolina – nad piękny staw. W tym wyjątkowym otoczeniu dziewczyna wyznała Baryce, że wojna i rewolucja odebrały jej rodzinie majątek na Ukrainie. Bolszewicy także byli winni śmierci jej rodziców. To wyznanie sprawiło, że i Cezary postanowił podzielić się z Karoliną swoją historią. Opowiedział jej swoje dzieciństwo i trudną historię młodości. Te obopólne wyznania sprawiły, że między tą dwójką nawiązała się szczególnego rodzaju nić sympatii, a może i nawet przyjaźni.
Na Cezarym cały Chłodek zrobił ogromne wrażenie, dlatego poprosił Hipolita o pozwolenie na pracę na tym folwarku. Hipolit nie do końca był przekonany jednak do tego pomysłu, ponieważ uważał, że przyjaciel dziedzica całego majątku absolutnie nie powinien pracować jako pisarczyk w jego włościach. Cezary musiał się więc zgodzić na pozycję rezydenta, co do której nie był przekonany, ale był to jedyny sposób, aby Hipolit w ogóle zgodził się na jakąkolwiek formę jego aktywności w Chłodku. Niestety ta właśnie rola sprawiła, że w życiu Cezarego niewiele się zmieniło. Co prawda obserwował młóckę, ale tak naprawdę zbieranie jabłek i inne aktywności były tylko świetnym pretekstem do dalszego flirtowania.
W pewnym momencie uwagę całego towarzystwa skupił projekt Laury Kościenieckiej, która chciała zorganizować bal dobroczynny na rzecz ofiar wojny. Na miejsce tego wydarzenia wybrano dwór pana Storzana w Odolanach. Miało to być wielkie wydarzenie. Więcej jednak było w nim z towarzyskiej atrakcji niż imprezy, która miała realnie przyczynić się do pomocy inwalidom wojennym. Na bal zaproszono również Cezarego. Problemem dla mężczyzny był jednak brak odpowiedniego na taką uroczystość stroju. Hipolit ponownie pośpieszył mu z pomocą. Dla Baryki zamówiono odpowiedni frak u częstochowskiego krawca. Za zakupy zapłacił oczywiście Hipolit. Kiedy ubranie dotarło do Nawłoci, Cezary przymierzył je w towarzystwie Karoliny. Ten intymny moment przyczynił się także do wymiany gorących pocałunków między tą dwójką. Niemym świadkiem tej sceny była Wanda Okszyńska, która w tamtym momencie pałała już bardzo gorącą, pierwszą młodzieńczą miłością, jaką nieświadomie rozbudził w niej Baryka. Dziewczyna uznała Karolinę za swoją największą rywalkę o serce Cezarego.
Laura z kolei przygotowując bal, bardzo chętnie angażowała do pomocy tak Hipolita, jak i Cezarego. Podczas jednego z dni poprzedzających bal Cezary musiał się nieco na dłużej zatrzymać w dworze Laury. Kobieta więc postanowiła odwieźć go później do Nawłoci. Przejażdżka doprowadziła jednak młodych do znacznego zbliżenia. Przeżyli oni podczas jazdy miłosny szał, chwile zmysłowej miłości. Kilkanaście dni przed balem młodzi ponownie się spotkali i to niekoniecznie po to, by przygotowywać wydarzenie. To zbliżenie zainicjowała Laura, która wpadła do Nawłoci z naglącą sprawą. Na jej wezwanie Cezary udał się w nocy do Leńca. Zanim jednak wszedł do dworku musiał poczekać, aż opuści go narzeczony kobiety. Co stało się później, czytelnik musi dopowiedzieć sobie sam.
Sam bal okazał się jednak wielkim sukcesem. Cezaremu coraz trudniej było ukryć zaangażowanie i uwagę, jaką kierował w stronę Laury. Cały czas szukał wzrokiem kochanki. W końcu para korzystając z chwili nieuwagi innych, wymknęła się do parku. Okazało się jednak, że nie udało się im być tak dyskretnym, jakby sobie tego oboje życzyli, ponieważ ich schadzkę dostrzegła Karolina. Widok tej pary bardzo ją zabolał, bo przez ostatnie tygodnie także i dla niej Cezary stał się kimś bardzo ważnym. Nie tylko jednak Karolina była zainteresowana tym, co robi młody mężczyzna. Zauroczona nim cały czas była oczywiście także Wanda, tyle tylko że ona cały czas uznawała, że obiektem jego uczuć jest Karolina. Zupełnie nie widziała tego, co dzieje się między Cezarym a Laurą. W ten sposób powstał bardzo skomplikowany czworokąt, z którego istnienia najmniej zdawał sobie chyba sprawę sam Cezary. Po powrocie z ogrodu Cezary zatańczył jednak z Karoliną. Ich brawurowe wręcz wykonanie kozaka wzbudziło salwy oklasków. Na koniec Cezary, Hipolit i ksiądz Anastazy się z kolei się upili. Wszyscy do Nawłoci wrócili nad ranem.
Bal otworzył na dobre okres szalonej miłości między Cezarym a Laurą. Parze udawało się jednak zachować dyskrecję, ponieważ właściwie oprócz Karoliny nikt nie zorientował się, co się dzieje. Tajemnicze spotkania, schadzki i wspólne noce udało się im utrzymać w absolutnej dyskrecji. Karolina, która jednak zdawała sobie sprawę z tego, co się wokół niej dzieje, przeżywała prawdziwe katusze. Jeszcze jednak silniej reagowała Wanda. Widziała ona, że Cezary jest zadłużony, natomiast była nadal przekonana, że adresatką tych uczuć jest Karolina. Pewnego dnia mieszkańcami Nawłoci wstrząsnęła informacja o śmierci Karoliny. Lekarz, który zbadał dziewczynę po śmierci, stwierdził, że zażyła ona truciznę. Takiej wersji wydarzeń sprzeciwił się jednak ksiądz Anastazy, który jako spowiednik dziewczyny stanowczo wykluczył, żeby miała ona jakikolwiek pomysł, aby skrócić sobie życie. Rozpoczęło się więc domowe śledztwo, które zaprowadził do Wandy Okszyńskiej. Urzędowe śledztwo jednak nie dostarczyło jednoznacznych dowodów na winę dziewczyny. Cezary na śmierć Karoliny zareagował dość obojętnie. Mimo drobnych czułości, wyznań składanych sobie jeszcze na początku pobytu w Nawłoci, nie nawiązał on z nią bliższej relacji – jak niesłusznie myślała Wanda – a doświadczenia wojenne pozostawiły go obojętnym na widok śmierci. Cezary dalej więc zdecydowaną większość czasu spędzał na pielęgnowaniu związku z Laurą. Czas wypełniały mu kolejne schadzki z kobietą, mimo że ta cały czas była związana ze swoim narzeczonym. Para więc robiła wszystko, aby możliwie jak najlepiej zatuszować swój romans. Udawało się to jednak wyłącznie do czasu. Tuż przed Bożym Narodzeniem doszło do skandalu związanego z Cezarym i Laurą. Na mężczyznę, który właśnie przybył do domu swojej kochanki, czekał już narzeczony Barwicki. Wywiązała się poważna awantura. Barwicki uderzył szpicrutą Cezarego, ten jednak nie pozostał mu dłużny. Kiedy z biblioteki wybiegła Laura, próbowała osłonić przed ciosami swojego narzeczonego. W efekcie jej zachowania, Cezary także i ją uderzył szpicrutą. Zaraz po tym geście Laura wyrzuciła go ze swojego domu.
Cezary był bardzo rozemocjonowany zaskakującym przebiegiem wieczoru. Nie miał ochoty wracać do Nawłoci. Włóczył się więc po otaczających dwory zimowych polach. Wędrówka ta zaprowadziła go na cmentarz, na którym została pochowana Karolina. Tutaj spotkał księdza Anastazego. Duchowny opowiedział mu, jak bardzo Karolina była w nim zakochana. Z tym jednak wiązało się oskarżenie ze strony księdza, który to właśnie Cezarego obwiniał za tragiczną śmierć dziewczyny. Tego ciężaru chłopak nie chciał jednak przyjąć. Uzmysłowił sobie jednak, że miał przed sobą świat pełen pogody, którego jednak nie dostrzegł i szansa minęła. Był przekonany, że jemu na dłuższą metę po prostu nie jest pisane bycie szczęśliwym. Kiedy wrócił do Nawłoci, dalej nie mógł się uspokoić. Rano nie chciał się także Hipolitowi do niczego przyznać, jeszcze raz jednak poprosił o możliwość pracy w Chłodku. Tym razem Wielosławski się zgodził. Cezary podejrzewał, że po śmierci Karoliny Hipolit zaczął już coś podejrzewać, a ponadto obecność Cezarego, który nawet nieświadomie przyczynił się do śmierci dziewczyny, zaczynała nieco ciążyć w Nawłoci. Sam Cezary przypomniał sobie także, po co w ogóle pojawił się w Nawłoci. Chciał się lepiej zakorzenić w ojczyźnie, zrozumieć ją, poczuć kraj, w którym miał spędzić kolejne lata. Chciał się jej lepiej przyjrzeć, z dworku w Nawłoci niewiele jednak było tam widać. Sam Cezary poczuł wyrzuty sumienia, że dał się wciągnąć w wir szlacheckiego stylu życia, zamiast poznawać kraj, którego przecież dobrze nadal nie rozumiał. Skandal z Barwickim tylko przyspieszył tę decyzję i ostatecznie uświadomił Cezaremu, że życie, jakie prowadzą Wielosławscy i ich przyjaciele, nie jest dla niego. Nie takiego świata pragnął, więc teraz był czas, aby powiedzieć to otwarcie. Uświadomienie sobie własnej samotności, opuszczenia i niezrozumienia, zupełnie innych doświadczeń, jakie też Cezary miał za sobą, pomogło mu zrozumieć, że musi on podążać własną, przez nikogo nienarzuconą mu drogą. Rozpoznanie to znacznie ułatwiło mu kolejnego kroki.
Decyzja o zamieszkaniu w Chłodku podejmowana była oczywiście pod wpływem bardzo silnych emocji, wewnętrznego wzburzenia, a przede wszystkim miłosnego zawodu. Okazało się jednak, że była to najlepsza z decyzji, jakie Baryka mógł podjąć. Zamieszkał w modrzewiowym dworku, który zajmował także ekonom Gruboszewski. Ten potraktował Cezarego jako konkurenta do zajmowanej przez siebie posady, ale jednocześnie bał się wyraźnie okazywać mu niechęć, ponieważ zdawał sobie sprawę, że Cezary jest przyjacielem dziedzica. Mimo tych niewielkich problemów, Cezary szybko skupił swoją uwagę na tym, co go rzeczywiście interesowało. Przede wszystkim przyjrzał się zdecydowanie bliżej warunkom pracy chłopów i to, co odkrył, nie napawało go szczególnym optymizmem.
Przede wszystkim zdał sobie sprawę, że to absolutne przeciwieństwo życia w Nawłoci, pod każdym możliwym względem. Świat, który zaczął oglądać z punktu widzenia chłopów, a nie tak jak widział go z bryczki Hipolita, okazał się zupełnie inną rzeczywistością. Nagle stał się zdecydowanie bardziej ponury, mniej przyjazny, pełen cierpienia i chorób. Cezary zorientował się, że to w tym pięknym majątku, którym tak do tej pory się zachwycał, masowo umierają dzieci, które są niedożywione i nie ma ich jak leczyć, a starców wystawia się na mróz, ponieważ są ciężarem dla tych, którzy muszą ich utrzymywać, a nie mają z czego. Nagle okazało się, że w Nawłoci, gdzie na pańskim stole cały czas królowały najróżniejsze smakołyki, chłopi musieli się bić o to, by pozyskać dla siebie choćby najmniejszą porcję jedzenia. To wszystko prowadziło ich do poczucia upodlenia. Cezary, mający za sobą doświadczenia rosyjskiej rewolucji, był zdziwiony, że ci wszyscy ludzie podchodzą do swojego losu w takim spokojem i bezsilną akceptacją. Że przyjmują to, co się dzieje, bez cienia jakiegokolwiek buntu.
Uświadomienie sobie tego, jak żyją chłopi Hipolita, w połączeniu z wiedzą, jak wygląda życie dworu na co dzień, sprawiło, że do Cezarego wróciły wszystkie doświadczenia z Baku. Powróciło do niego pragnienie wyrównania krzywd, dochodzenia sprawiedliwości społecznej. Znów w Cezarym odrodziło się pytanie, czy czasem rewolucja nie jest jedynym sposobem, aby realnie zmienić coś w stosunkach społecznych. Po raz pierwszy w życiu Cezarego bunt pojawił się jednak nie jako bezrefleksyjne przyjęcie haseł doktrynalnych głoszonych przez przywódców rewolucji, a konsekwencja osobistych przeżyć, wynik dostrzeżenia jak wielkie są nierówności społeczne, jak bardzo wynoszą jednych, aby innych upodlić do granic możliwości. Cezary wytrzymał w Chłodku dwa tygodnie. Po tym czasie przyjechał do niego Hipolit z zaproszeniem na Boże Narodzenie. Poinformował przyjaciela, że Laura wyszła za mąż za Barwickiego. Kiedy Cezary zrozumiał, że nie ma już żadnych szans na zdobycie tej kobiety, postanowił wyjechać i wrócić do Warszawy. Żegnano go bardzo serdecznie, ale był on przekonany, że jego wyjazd oznaczał dla mieszkańców Nawłoci wielką ulgę.
Wiatr od Wschodu
Po pobycie w Nawłoci Cezary wrócił do Warszawy. Ostatnie doświadczenia przekonały go, że chciałby spróbować ułożyć swoje życie od nowa. Okazało się jednak dość szybko, że ucieczka od polskich problemów jest właściwie niemożliwa. Cezary rozpoczął jednak ponownie studia medyczne, które wcześniej przerwał mu wybuch wojny polsko-bolszewickiej. Zdecydował się na wspólne mieszkanie w dzielnicy nędzy, razem z kolegą Bułanikiem – osobistości co najmniej o podejrzanej reputacji. Baryka nie planował na nowo zajmować się sprawami publicznymi, był zdeterminowany, by swoje życie poprowadzić inaczej. Jednak – jak nieraz już w dotychczasowym jego życiu – zdecydował przypadek. Cezary dalej korzystał z opieki i protekcji Szymona Gajowca. Teraz ten ważny urzędnik państwa polskiego poprosił Barykę o pomoc w uporządkowaniu materiałów do jego dzieła o współczesnej i przyszłej Polsce. Praca nad tym zadaniem okazała się bardzo rozwijająca dla Cezarego, ale ponownie zaprowadziła go do rozważań o podstawowych zasadach rządzących życiem społecznym. Gajowiec przez zleconą Baryce pracę wciągnął go bowiem na dobrą sprawę w dyskusję o planowanych w kraju reformach, niezbędnych zmianach i ich konsekwencjach dla przyszłej Polski. Ta dyskusja uświadomiła Cezaremu, jak bardzo wszystkie te wybory nie są proste, jak wiele od nich zależy, ale jednocześnie jak ciężko jest znaleźć taką ścieżkę, która pogodzi interesy wszystkich. Kiedy pewnego dnia przyszedł do domu Gajowca, spostrzegł powieszone na ścianach portrety. Były to nieprzypadkowe postaci. Kiedy Cezary zapytał o nich Gajowca, okazało się, że uznaje on ich za swoich duchowych patronów. Byli to: Marian Bohusz, Stanisław Krzemiński i Edward Abramowski.
Gajowiec opowiedział o nich Cezaremu, pokazując, że to postacie uosabiające kluczowe dla niego samego idee: oświaty i jej stabilnego rozwoju, poświęcenia w imię dobra ojczyzny oraz postępu spółdzielczości. Gajowiec próbował pokazać Cezaremu, że Polska jest dopiero na etapie próby realizacji tych zadań i jak daleka jest droga przez krajem, aby osiągnąć optymalny etap rozwoju. Miało to także po części tłumaczyć bolesne dla Cezarego doświadczenie dalej istniejącej w tak ogromnym wymiarze niesprawiedliwości społecznej. Gajowiec tłumaczył Cezaremu, że przed Polską jeszcze bardzo długa droga do realizacji tych idei, lecz także pokazywał, jak dużo po latach zaborów udało się osiągnąć. Podkreślał, że zorganizowano administrację, wojsko, policję, rozpoczęto działania na rzecz stworzenia spójnego systemu oświaty. Baryka nie dawał się jednak tak łatwo przekonać. Zarzucał władzy, że robi zbyt mało, przede wszystkim za mało na rzecz usunięcia, radykalnego zmniejszenia cierpienia najbiedniejszych i najsłabszych. Gajowiec był przekonany, że już niedługo naprawdę będzie lepiej, nie uchylał się jednak przed oskarżeniami Baryki i ujawniał, że jest świadomy, że stan obecny jest daleki od pożądanego.
Cezary doskonale wiedział, co zarzucał Gajowcowi. Studiując i mieszkając w Warszawie, coraz lepiej rozpoznawał, co dzieje się wokół niego. Doświadczenie Warszawy było zupełnie inne niż to z Nawłoci lub Chłodka. Chodząc na wykłady i do prosektorium, mijał dzielnicę żydowską, gdzie panowała okrutna i nieposkromiona bieda. Obserwował ludzi pokonanych przez los, zepchniętych na margines, chorych i upośledzonych, którzy nie mieli zupełnie możliwości, aby zawalczyć o lepsze życie. Z boku mogło się komuś wydawać, że prowadzili oni życie próżniaków, prawda jednak była taka, że nie mieli szans na żadną pracę ani opiekę. Władza nie widziała tych ludzi i, zdaniem Cezarego, nie dawała szans, aby dali krajowi coś od siebie. Wszystko to, co widział, wzbudzało często w Cezarym odruch sprzeciwu, buntu, ale jednocześnie i chęci pracy na rzecz tego, aby do tej realnej zmiany naprawdę doszło. Do aktywności skłaniała go praca z Gajowcem, który kreślił plany rozwiązania konfliktów społecznych. Baryka miał okazję więc obserwować, jak planuje się zmiany lokalne, ale i rozwiązywanie problemów narodowych i w relacji z zagranicą. Widział, jak wiele Gajowiec robi, aby przeprowadzić spokojne reformy, nie doprowadzać tym samym do wybuchu kolejnych zamieszek w kraju, który dopiero co odepchnął kolejny atak z zewnątrz. Gajowiec wierzył w prawo i jego siłę. Tymi swoimi przemyśleniami podzielił się z Baryką, który pracował jako jego sekretarz. Cezary na początku nie słuchał uważnie, błądząc myślami często w kierunku Laury i ich związku. Z czasem jednak projekty Gajowca coraz bardziej przykuwały jego uwagę.
W czasie studiów Baryka poznał Antoniego Lulka, który odwiedzał ich mieszkanie. Lulek był starszym od Baryki studentem prawa. Najczęściej nie wzbudzał szczególnej sympatii, ale Cezarego jakoś udało mu się do siebie przekonać i nawiązać z Baryką nieco bliższy kontakt. Kiedy Cezary („Młokos” – jak go nazywał Lulek) opowiedział mu o swoich trudnych doświadczeniach, Antoni uświadomił sobie, że jest on idealnym materiałem na polskiego rzecznika komunizmu. Starał się za wszelką cenę rozbudzić jego niechęć do klas uprzywilejowanych, ale i państwa polskiego. W rozmowach dwóch mężczyzn coraz częściej padały słowa proletariat czy rewolucja. Lulek nie krył się ze swoimi komunistycznymi poglądami. O ile jego niechęć do państwa polskiego i polskich reform można było wytłumaczyć poczuciem, że robi się w kraju za mało, o tyle trudne dla Cezarego było zrozumienie, jak może się on cieszyć z kolejnych kłopotów w państwie i porażek ponoszonych przez władzę. Lulek nie krył jednak przyczyny tego stanu rzeczy – wprost powiedział Cezaremu, że podczas wojny polsko-bolszewickiej walczył po tej drugiej stronie i jego sympatie od tamtego czasu niespecjalnie uległy zmianie. Cezary jednak nie był tak skłonny do zmiany swojego nastawienia, jak liczył na to Lulek. Dostrzegał problemy, niewłaściwe wybory władzy, przede wszystkim zaś ludzką nędzę – nie był jednak przekonany (tak jak Lulek), że to rewolucja jest najlepszym możliwym sposobem, aby z tą sytuacją sobie poradzić. Bolszewickie idee nie były dla niego w pełni przekonujące, być może w dużym stopniu dlatego, że w Baku miał już okazję doświadczyć, jak wygląda rewolucja w praktyce i niekoniecznie były to najlepsze wspomnienia.
Cezary na tle Lulka zdawał się znacznie już bardziej dojrzały, mniej porywczy, nieulegający tak łatwo kolejnym fascynacjom, ideom. Nie był jednak Baryka zupełnie obojętny na słowa Lulka. Ten w pewnym momencie uznał, że Cezary zasługuje na kolejny etap wtajemniczenia. Baryka otrzymał więc od niego zaproszenie na konferencję organizacyjno-informacyjną organizowaną przez warszawskie środowisko komunistyczne. Cezary nie odrzucił zaproszenia, był na etapie, kiedy chciał wszystko poznawać.
W trakcie konferencji Cezary usłyszał wiele niepokojących słów. Przedstawiciele ruchu mówili o tym, w jak niegodny i przerażający ich zdaniem sposób sprawowana jest władza w Polsce; jak źle traktowane są mniejszości narodowe; jak trudny los cierpią najbiedniejsi. Wszyscy kolejno występujący konsekwentnie atakowali władzę, a także krytykowali Polskę jako „państwo burżuazji”, gdzie biedny człowiek nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Cezary cierpliwie wysłuchał tych wszystkich wystąpień, a następnie podjął dyskusję z występującymi. Przede wszystkim wystąpił przeciwko forsowanej przez większość tezie mówiącej o tym, że to walka klasowa jest siłą napędową dziejów. Cezary nie potrafił uwierzyć w wizję, w której to klasa robotnicza, zniszczona, wyczerpana, opóźniona w rozwoju, miałaby być narzędziem odrodzenia ludzkości. Nie chodziło o umniejszanie biedocie, ale brak wiary w to, że ci, którzy przez tak długi czas nie mieli prawie nic, będą w stanie poprowadzić Polskę ku rozwojowi. Baryka polemizował także ze stwierdzeniem konieczności walki z burżuazją. Przekonywał bowiem, że Polska jest narodem wieloetnicznym i spora część narodów, jakie zamieszkują kraj nad Wisłą, nie zachorowała jeszcze na „raka burżuazji” i że przypisywanie tego problemu Polsce jako całości jest poważnym nadużyciem. Jego słowa spotkały się z gwałtownym sprzeciwem, ale i samego chłopaka prowokowały do kolejnych stwierdzeń. Wziął on w pewnym momencie w obronę państwo polskie, które jego zdaniem nie opiekowało się co prawda robotnikami w sposób najlepszy, ale wielokrotnie stawało po ich stronie, właśnie wtedy, kiedy bogaci chcieli zmniejszać im zarobki lub odbierać prawa. Cezary wyraził w końcu pogląd, że nadzieją na zmianę jest właśnie odradzający się kraj. Po wygłoszeniu swojego stanowiska i wywołaniu szeregu głosów sprzeciwu Cezary opuścił zebranie.
Chłopak nie był gotowy, by zgodzić się na jego zdaniem poważnie uproszczony wizerunek życia w Polsce. Zdawał sobie sprawę, że forsowane obrazy, często nie są do końca zgodne z rzeczywistością, a służyć miają walce politycznej. Nie oznaczało to jednak, że lista wszystkich przewinień polskiego państwa, którą podczas zebrania sformułowali komuniści, zupełnie nie zrobiła na nim wrażenia. Wręcz przeciwnie – bardzo trudne to było dla niego poukładanie sobie w głowie wszystkiego. Cezary, rozmyślając nad tym, co usłyszał, błąkał się po ulicach Warszawy. Wszedł w końcu na herbatę i przez okna kawiarni obserwował przechodniów. Jego uwagę przykuł policjant. Baryka uświadomił sobie, że człowiek ten pełni niejako podwójną rolę: jest jednocześnie politycznym ciemiężcą wykonującym polecenia tej opresyjnej władzy, jak i obrońcą ludzi przed łotrami, złodziejami, mordercami. Ta myśl zrodziła w nim kolejne przekonanie, że nie ma w życiu jednoznacznych tez. Baryka z całą siłą uświadomił sobie, że próba przyjęcia prawd tłumaczących świat z jednej tylko perspektywy nigdy do niczego dobrego nie prowadzi. Jedyne, co pozostaje, to słuchać własnego, wewnętrznego głosu, jest on bowiem spośród wszystkich innych najbardziej uczciwy.
Ostatnie wydarzenia sprawiły jednak, że kiedy Baryka pojawił się następnym razem u Gajowca, wszczął z nim bardzo poważną i ostrą dyskusję. Traktował go bowiem jako przedstawiciela władzy, co do której można mieć niemało zarzutów. Baryka się nie wstrzymywał i rozwijał listę kolejnych zarzutów: od brakuje odpowiednio rozległych reform, przez małą odwagę w rozwiązywaniu palących problemów społecznych, po niezdolność tej władzy do naprawdę wielkich czynów. Cezary zżymał się na wahanie rządzących, ich nadmierną jego zdaniem ostrożność, zwlekanie z reformami i zmianami, których naród po prostu potrzebuje. Był przekonany, że to wszystko wynik niechęci do zwrócenia przeciwko sobie najbogatszych. Cezary jeszcze raz zwracał uwagę Gajowca na biedę, wszechobejmującą nędzę. Zarzucał mu, że władza boi się wielkiej reformy agrarnej, która jest na gwałt potrzebna. Baryka pytał Szymona, czy władza ma w sobie odwagę, męstwo, gotowość do walki o tak bardzo potrzebne zmiany i ustanowienie nowego porządku. Zarzucał, że wszystko idzie zbyt wolno, niebezpieczne leniwie. Porównywał rządzących z bolszewikami, nie po to jednak, by forsować ideę rewolucji, ale by pytać, czy polska władza ma w sobie tyle męstwa, ile bolszewicy, którzy forsowali swoje zmiany w kraju.
Cezary przekonywał Gajowca, że Polsce potrzeba wielkiej idei, być może reformy agrarnej, utworzenia nowego przemysłu, idei, z którą identyfikować się będą mogli wszyscy. Takiej, którą oddychać mogą wszyscy, która wszystkich może popychać do rozwoju. Zarzuty Baryki dotyczyły przede wszystkim ograniczonych projektów życiowych, cząstkowych programów działania, które może i nie były złe, ale z reguły obejmowały tylko część społeczeństwa, o tej słabszej natomiast zapominano albo uznawano, że poczeka ona na swoją kolei i odmianę losu. Baryka nie był gotowy zaakceptować takiego sposobu myślenia, takiej tragicznej wizji Polski, gdzie jedni mają wszystko, inni nie mają właściwie nic.
Widzenie Gajowca, który kładł nacisk na – w pierwszej kolejności – obronę granic, gromadzenie środków na przeprowadzanie reform i walkę o silnego pieniądza, było zbyt wąskie dla Cezarego. Reprezentował on tę grupę młodych, niecierpliwych Polaków, którzy widzieli jawną niesprawiedliwość i oczekiwali zmian w niepodległej Polsce.
Pewnego dnia do Cezarego przyszedł list. Była to wiadomość od Laury, która zaproponowała mu spotkanie w Ogrodzie Saskim. Cezary poszedł na nie z mieszanymi uczuciami. Para gorąco wyznawała sobie wzajemne uczucia, jednak okazało się, że żadnego dalszego ciągu nie będzie. Laura zadeklarowała wierność mężowi, więc Cezary nie chciał przedłużać tego spotkania.
W Warszawie w końcu wybuchł protest. Cezary szedł w nim obok Lulka. Protestowano przeciwko lokautowi, a więc próbie zablokowania strajku przez zamknięcie fabryki. Naprzeciw robotników wyszedł oddział żołnierzy. Cezary wyszedł więc z szeregu i parł do przodu oddzielnie.
Streszczenie krótkie
Dobrze sobie radził w życiu, potrafił dopasować się do panujących warunków, dzięki czemu szybko osiągnął wysoką pozycję społeczną. W poszukiwaniu żony przyjechał jednak z Rosji do Polski. Ożenił się z Jadwigą z Dąbrowskich. Ta kochała (z wzajemnością) co prawda Szymona Gajowca, ale ten jako ubogi polski urzędnik nie miał szans na zgodę rodziny na małżeństwo z dobrze urodzoną panną. Seweryn po ślubie wyjechał z żoną do Rosji. Tam na świat przyszedł ich syn – Cezary Grzegorz Baryka. Chłopiec dzieciństwo spędził w Baku. Rodzinie w tym czasie właściwie niczego nie brakowało. Ojciec dbał jednak o to, by Cezary pamiętał o swoich korzeniach. Często wspominał pradziadka chłopca – Kaliksta Barykę, który drogo zapłacił za udział w powstaniu listopadowym.
Szklane domy
Zmiana nadeszła, kiedy Cezary poszedł do klasy piątej. Wybuchła wtedy pierwsza wojna światowa, a ojciec został powołany do wojska jako „zapasowy oficer”. Cezary został z matką, która źle radziła sobie z sytuacją: bała się o los rodziny, obserwowała z niepokojem zmieniającą się sytuację, przede wszystkim zaś nie do końca potrafiła zapanować nad synem, który bez ojcowskiej kurateli chętnie korzystał ze zdobytej wolności.
W trzecim roku walk listy od Seweryna przestały w ogóle przychodzić. Matce Cezarego niewiele udawało się ustalić na temat losów męża. W międzyczasie wybuchła rewolucja październikowa, która w końcu dotarła również do Baku. Jako skierowana przeciwko wysokim warstwom społecznym, była niebezpieczna także dla rodziny Cezarego. Ten jednak nie do końca zdawał sobie z tego sprawę, a rewolucja oznaczała dla niego przede wszystkim bunt przeciwko autorytetom, większą swobodę i możliwość przeciwstawienia się matce. Buntował się podobnie jak większość jego kolegów. W końcu w Baku pojawił się komisarz rewolucyjny. Wokół panowała przemoc, brakowało żywności, wiele osób utraciło dostęp do pieniędzy, ponieważ banki nie chciały wypłacać dywidendy od kapitału. Agitowano na rzecz władzy proletariatu i na takich spotkaniach pojawiał się również Cezary, który przyjmował te postulaty. Zdawał się przy tym nie myśleć o własnej pozycji i zagrożeniu. Entuzjastycznie reagował na rewolucję, odbieranie władzy burżuazji, konfiskatę dóbr. Chłopak stał się w końcu jednym z tych, którzy popierali utworzenie nowego porządku, jakby nie zdając sobie sprawy, że jego rodzina korzystała na tym starym.
Jadwiga Baryka reagowała zupełnie inaczej, próbowała pokazać synowi, że to nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością społeczną. Kiedy zrozumiała, że nie przekona go, ukryła część kosztowności przed nim, aby nie mógł wydać ich władzom rewolucyjnym. Walczyła o jedzenie dla nich, codzienny byt. W końcu jednak w chłopaku zaczęła się budzić świadomość, jak wiele matka robi, aby zapewnić im byt. Zostali w końcu zepchnięci do jednego skromnego pokoiku. To ich zbliżyło. Cezary chciał ulżyć matce w pracy.
Chodzili do portu, wypatrując statków na morzu. Pewnego dnia spotkali tam arystokratyczną rodzinę Szczerbatow-Mamajew i im pomogli. Niestety jeszcze tego dnia w domu Baryków była rewizja. Za udzieloną pomoc groziły poważne konsekwencje, ale ponieważ Cezary cieszył się dobrą opinią, matka trafiła „jedynie” na roboty publiczne. Szybko doprowadziło to do jej śmierci.
Cezary został sam, co nie było prostym doświadczeniem. Dowiedział się, że ojciec uciekł z rosyjskiego wojska do polskich legionów. Czuł się samotny, często odwiedzał grób matki, snując refleksje nad tym, co się wokół niego wydarzyło. W Baku wybuchła natomiast rewolucja między Tatarami a Ormianami. Cezarego zmuszono do walki po stronie Ormian, kiedy więc Tatarzy zdobyli miasto, groziło mu niebezpieczeństwo. Ci bowiem wymordowali siedemdziesiąt tysięcy Ormian w ciągu kilku dni. Cezarego jako Polaka zapędzono natomiast do grzebania trupów. Praca ta uodporniła go na obraz śmierci, choć śmierć pięknej Ormianki, której ciało grzebał, bardzo mocno go poruszyła.
W postaci jednego z włóczęgów rozpoznał swojego ojca, co wzbudziło ogromną radość u obu z nich. Seweryn zachęcał syna, aby spróbowali wyjechać do Polski. Cezary nie odczuwał żadnych emocji związanych z potencjalnym wyjazdem, ale widząc, jak ważny jest on dla ojca – zgodził się. Polska miała być miejscem, gdzie wszystko na nowo można zbudować. Cezary nie do końca wierzył w idealistyczne opisy ojca, które Polskę przedstawiały jako krainę szczęśliwości. Podróż nie była prosta, najpierw trzeba było zdobyć na nią środki. Najpierw popłynęli do Carycyna, potem pociągiem do Moskwy. Tam Seweryn od przyjaciela odebrał drogocenną walizkę z lekarstwami, ale i czystymi koszulami czy skarpetkami.
Podróż Sewerynowi wypełniały opowieści o Polsce. Przekonywał syna, że to kraj szczęśliwych ludzi, gdzie żyją wynalazcy, którzy jak człowiek nazwiskiem Baryka, wymyślili ideę szklanych domów. Przekonywał do świetnych warunków życia, rozwiniętego przemysłu. Cezary z pewną nieufnością przysłuchiwał się opowieściom ojca, ale pozwalał mu mówić. Z Moskwy dostali się do Charkowa, tam długo czekali na pociąg do Polski.
Przeciągające się oczekiwanie sprawiało jedynie, że Cezary miał coraz więcej wątpliwości co do słuszności podjętych decyzji. Ponadto ojcu ukradziono walizkę, co było dla niego wielkim ciosem. Kiedy pociąg pojawił się już na stacji, okazało się, że jest przeładowany i dostać się do niego jest wyjątkowo trudno. Z pomocą przyszedł nieznajomy człowiek, którego Baryka nazwał w myślach „Czarnym”. Wziął on ich pod swoją opiekę, a było to potrzebne, ponieważ Seweryn Baryka był w coraz gorszym stanie zdrowia.
Ojciec powiedział Cezaremu, że jeśli tylko dotrze do Polski, musi udać się do Szymona Gajowca, a więc pierwszej miłości jego matki. Niewiele później po tym wyznaniu Seweryn umarł. Został pochowany na obcej ziemi, a Cezary nie miał wyjścia i musiał ruszyć dalej. Wielką pomocą pokazał się „Czarny”, który jak się okazało podczas pogrzebu, był po prostu księdzem. Cezary był zszokowany, bo w wyniku rewolucji był dość negatywnie nastawiony do kleru.
Jadąc dalej, obserwował Rosję zniszczoną przez rewolucję, co zmuszało go do negatywnych refleksji na temat wydarzeń, których sam był przecież uczestnikiem w Baku. Uświadomił sobie także, że wielkie hasła rewolucyjne miały niewiele wspólnego z rzeczywistością, co uświadomiło mu zachowanie niejednego współtowarzysza podróży. Czuł się osamotniony po raz kolejny w życiu.
Kiedy dotarł do Polski, szybko zderzył się z brutalną rzeczywistością brzydkiego, zniszczonego polskiego miasteczka, w którym uliczki były pełne błota. Polska nie zachęcała do pobytu, ale Cezary podjął wyzwanie rzucone mu przez ojca.
Nawłoć
Kiedy Cezary dotarł do Warszawy, udał się do Gajowca. Ten z wielką chęcią udzielił pomocy synowi swojej jedynej ukochanej. Sam pracował w ministerstwie skarbu. Cezary podjął studia medyczne, brał prace zlecone mu przez Gajowca. Ten ostatni załatwił mu także udzielanie lekcji rosyjskiego polskim wojskowym. Baryka zaczął sobie dobrze radzić. Wszystko jednak przerwał wybuch wojny polsko-bolszewickiej. Mimo że nie miał rozbudzonych ogromnych uczuć patriotycznych, Cezary stanął do walki. Wykazał się podczas niej niemałą odwagą. Uratował nawet życie Hipolitowi Wielosławskiemu, z którym podczas walk się zaprzyjaźnił. Ten w dowód wdzięczności po zakończonych walkach zaprosił go do Nawłoci, a więc swojego majątku pod Częstochową.
Rodowy majątek Hipolita zdawał się funkcjonować w zupełnie innym porządku niż ten, który Cezary znał przez ostatnie lata. Wszystko działo się powoli, spokojnie, czas biegł w innym tempie. Cezary poznał od razu domowników zamieszkujących Nawłoć, w tym: matkę Hipolita, wuja Michała Skalnickiego, a także Karolinę Szarłatowiczównę, cioteczną siostrę swojego przyjaciela. Przedstawiono mu także radcę Turzyckiego, księdza Anastazego. Kolejne dni upływały Cezaremu na ucztach, przechadzkach, przejażdżkach, salonowych konwersacjach i oczywiście flircie. Można było odnieść wrażenie, że czas się tam zatrzymał, a polityka i niepokoje społeczne nie mają dostępu do świata Nawłoci. Żyli tsm chłopi, ale nikt specjalnie nie zwracał na nich uwagi. Cezary dostrzegł co prawda, że zabudowania chłopskie wyglądają zupełnie inaczej niż te dworskie, ale nie poświęcił tej refleksji więcej myśli. Zorientował się także, że stosunki między państwem a służbą i chłopami nie są takie idealne, jak mogłoby się wydawać, jednak także i w tym przypadku przez dłuższy czas tego typu problemy w ogóle nie zajmowały jego uwagi.
Cezary jako młody, atrakcyjny mężczyzna zwrócił uwagę kobiet: Wandy Okszyńskiej – młodej dziewczyny, która w Nawłoci ukrywała się przed wzrokiem ojca, po tym, jak nie zdała do następnej klasy, a Cezary zachwycił ją wspólną gra na cztery ręce przy fortepianie, Karoliny – która jako spadkobierczynią majątku odebranego jej rodzinie w trakcie rewolucji w Ukrainie podzieliła się z Cezarym swoją trudną historią i Laury Kościenieckiej – młodej wdowy, zaręczonej z Władysławem Barwickim, właścicielki majątku z Leńcu.
Cezary co prawda wymienił czułości z Karoliną, czego świadkiem była Wanda, od tamtego momentu traktująca kobietę jako swoją główną rywalkę, ale to z Laurą ostatecznie połączył go romans. Pomogły w tym przygotowania do balu na rzecz inwalidów wojennych. Podczas jednego z dni poprzedzających bal Cezary musiał się nieco dłużej zatrzymać w dworze Laury. Kobieta więc postanowiła odwieźć go później do Nawłoci. Wspólna przejażdżka okazała się świetną okazją do wymiany czułości i nawiązania romansu, który trwał przez kolejne dni. Młodzi dobrze się maskowali zarówno przed balem, jak i po nim. Jedyną osobą, która zorientowała się, co się właściwie dzieje, była Karolina. Ta jednak została otruta. Podejrzenie padło na Wandę, która była o nią chorobliwie zazdrosna, ale nic dziewczynie ostatecznie nie udowodniono.
Cezary zadurzony w Laurze, niespecjalnie przejął się śmiercią Karoliny. Dalej spotykał się z kochanką, jednak do czasu. Niedługo przez Bożym Narodzeniem w nocy czekał na niego Barwicki. Między mężczyznami doszło do wymiany ciosów szpicrutą, we wszystko wmieszała się Laura, którą Cezary również uderzył. Kobieta wyrzuciła go z domu.
Cezary był bardzo rozemocjonowany zaskakującym przebiegiem wieczoru. Zamiast wracać do Nawłoci, włóczył się po polach. W końcu dotarł na cmentarz, gdzie pochowana została Karolina. Tam od księdza Anastazego dowiedział się o uczuciach dziewczyny, usłyszał także oskarżenie o przyczynienie się do tej śmierci. Cezary zdał sobie sprawę, że miał z Karoliną szansę na pogodną przyszłość, ale moment ten minął bezpowrotnie. Rano zameldował Hipolitowi, że chce pracować w Chłodku. Tym razem przyjaciel się zgodził. Dzięki temu Cezary odsunął się od Laury i jej narzeczonego, nikomu nic nie musiał tłumaczyć. W końcu zajął się obserwacją życia chłopów, ale wnioski, do których doszedł, nie były entuzjastyczne. Cezary chciał lepiej zrozumieć Polskę, więc zależało mu, żeby zbliżyć się także do chłopów. Odkrył jednak w Chłodku i okolicach ogromną biedę, cierpienie, życie na skraju przeżycia. Wieczny głód, który panował wśród chłopów, zestawiony z wystawnymi posiłkami w Nawłoci, napawał Cezarego przerażeniem. Nie mniej silne reakcje wywoływało oglądanie bardzo trudnych warunków codziennego życia i traktowania osób starszych w społeczeństwie chłopów. Cezary jednocześnie był bardzo zaskoczony biernością tej grupy, która pasywnie godziła się na warunki życia urągające godności ludzkiej. Do Baryki natomiast wróciły wszystkie wspomnienia z Baku, a także ponowne pytanie, czy rewolucja nie jest jednak jedynym wyjściem, które pozwala doprowadzić do jakiejś znaczącej zmiany społecznej. Baryka chciał podjąć realne działania na rzecz zmniejszenia nierówności społecznych. Po dwóch tygodniach pojawił się u niego Hipolit informujący przyjaciela o ślubie Laury. Baryka postanowił wrócić do Warszawy.
Wiatr od Wschodu
Cezary postanowił ułożyć swoje życie od nowa. Wrócił na studia medyczne, które przerwała mu wojna. Razem z kolegami wynajął mieszkanie w dzielnicy nędzy. Korzystał jednocześnie z pomocy i wsparcia Szymona Gajowca, który poprosił Barykę o asystowanie mu przy przygotowaniu dzieła o współczesnej i przyszłej Polsce. Przy tej okazji Baryka dyskutował z Gajowcem o wielu istotnych dla życia kraju problemach i wyzwaniach. Gajowiec wciągnął go do rozmów o reformach, niezbędnych zmianach i ich konsekwencjach dla przyszłej Polski. Kiedy pewnego dnia przyszedł do domu Gajowca, spostrzegł powieszone na ścianach portrety Mariana Bohusza, Stanisława Krzemińskiego i Edwarda Abramowskiego, którzy byli duchowymi patronami Gajowca. Opiekun Baryki starał się pokazać przez te postaci, że oświata, poświęcenie dla ojczyzny i spółdzielczość to dla niego kluczowe idee. Zdawał sobie jednak sprawę, że nie wszystko idzie tak, jakby chciał, że jest wiele wyzwań, a niektóre grupy społeczne bardzo cierpią. Uważał natomiast, że na wszystko potrzeba czasu. Cezary myślał inaczej, raziła go niesprawiedliwość społeczna, chciał jej możliwie szybko zaradzić. W tym świetle działania Gajowca i rządu były dla niego zbyt powolne.
W czasie studiów Baryka poznał także Antoniego Lulka, czyli zaangażowanego czynnie komunistę, który chciał Cezarego przeciągnąć na swoją stronę. Cezary zgadzał się z wieloma jego obserwacjami, ale pamięć o Baku nie pozwalała mu z taką naiwnością patrzeć na idee głoszone przez komunistów. Lulek starał się nie tylko na nowo rozbudzić w Cezarym niechęć do klas uprzywilejowanych, ale i państwa polskiego, które jego zdaniem działało wyłącznie na korzyść tych, którzy stali wyżej w drabinie społecznej. Odważnie mówił o idei walki proletariatu czy rewolucji. Cezary był zachowawczy w stosunku do tych pomysłów. Dostrzegał ludzką nędzę, ale wcale nie miał pewności, że rewolucja te palące problemy rozwiąże. W pewnym momencie Lulek zabrał Cezarego na zebranie komunistów. Miał on tam okazję wysłuchać bardzo emocjonalnych wystąpień wskazujących na Polskę jako władzę burżuazji, gdzie cierpią nędzę i krzywdę najsłabsi, najbiedniejsi, a także ci, którzy reprezentują mniejszości narodowe. Wystąpienia wprost atakowały polską władzę. Cezary zgadzał się z częścią obserwacji, ale podjął w swoim wystąpieniu dyskusję z wizją burżuazji, której jego zdaniem w Polsce jako państwie wieloetnicznym, nie było. Zakwestionował także ideę rewolucji jako siły napędowej dziejów. Ujawnił wątpliwość, czy wyniszczona klasa robotnicza rzeczywiście byłaby w stanie pokierować rozwojem kraju tak, aby wszystkim zapewnić dostatek. Cezary przed wyjściem ujawnił swoją wiarę w odradzające się państwo, które może pozwolić Polsce na nowo odzyskać pełnię narodowych sił.
Spotkanie komunistów zasiało jednak w Cezarym pewną dozę wątpliwości. Podczas następnego spotkania u Gajowca, chłopak bardzo gorąco dyskutował z opiekunem. Jako przedstawicielowi władzy przedstawił mu szeroką listą zarzutów. Przede wszystkim społecznych, zbyt małej troski o najsłabszych. Baryka był przekonany, że rząd nie robi gruntownych reform, bo nie chce przeciwko sobie zwrócić najbogatszych. Wskazywał jednak na wszechogarniającą słabszych biedę. Pytał, dlaczego do tej pory nie przeprowadzono reformy agrarnej. Przekonywał, że potrzebna jest wielka idea, która scementuje naród. Baryka nie był gotowy zaakceptować tragicznej wizji Polski, gdzie jedni mają wszystko, inni nie mają właściwie nic.
Gajowiec próbował zwrócić uwagę młodemu podopiecznemu na to, że najpierw potrzebne są silne granice, zgromadzenie kapitału, wzmocnienie pieniądza. To wszystko, o czym mówił Baryka było wykonalne, tyle tylko, że w kolejnych krokach. Ta etapowość zmian nie przekonywała Baryki.
Pewnego dnia Cezary dostał list od Laury. Spotkał się z nią w Ogrodzie Saskim, gdzie młodzi na nowo wyznali sobie głębokie uczucia. Laura jednak podkreśliła, że jakikolwiek związek między nimi nie jest możliwy, bo będzie wierna mężowi. Para się definitywnie rozstała.
Kiedy w Warszawie wybuchł protest klasy robotniczej, Cezary nie pozostał obojętny. Protestowano przeciw próbie zablokowania strajku przez zamknięcie fabryki. Naprzeciw robotników wyszedł oddział żołnierzy. Cezary najpierw szedł obok Lulka, a potem wyszedł z szeregu i parł do przodu oddzielnie.
Plan wydarzeń
1. Losy Seweryna Baryki i jego przodków.
2. Zaręczyny Seweryna z Jadwigą Dąbrowską i wyjazd nowożeńców do Baku.
3. Kariera Seweryna Baryki jako urzędnika rosyjskiego.
4. Narodziny Cezarego i jego szczęśliwe dzieciństwo.
5. Wybuch wojny i powołanie Seweryna do wojska.
6. Wyzwolenie się Cezarego spod dyktatu matki, wolność chłopca.
7. Samotność Jadwigi, która nie jest w stanie zapanować nad nieposłusznym synem, jej tęsknota za mężem i krajem.
8. Wspomnienia dotyczące Szymona Gajowca.
9. Losy Seweryna na froncie, brak nadziei na szybki powrót do domu.
10. Coraz większa samodzielność Cezarego, który staje się jeszcze bardziej rozrzutny i stara się przejąć rządy w domu.
11. Brak kolejnych wiadomości o losie ojca.
12. Wybuch rewolucji i zainteresowanie Cezarego postulatami walki proletariackiej.
13. Cezary rzuca szkołę, uderza dyrektora, zostaje relegowany.
14. Do Baku przyjeżdża komisarz rewolucyjny, terror i przemoc stają się jeszcze silniejsze.
15. Cezary daje się uwieść ideałom rewolucyjnym i chce przekonać do nich matkę.
16. Matka, widząc podejście Cezarego, ukrywa przed nim część majątku, aby mieli za to żyć, bo resztę chłopak przekazuje rewolucjonistom.
17. Mieszkanie Cezarego i jego matki zostaje skonfiskowane, mają już tylko jeden mały pokój.
18. Cezary uświadamia sobie cierpienie i wyrzeczenia ze strony matki.
19. Baryka pomaga matce, bierze na siebie część odpowiedzialności za ich losy, razem wyglądają powrotu ojca w porcie.
20. Cezary i jego matka udzielają pomocy księżnej i księżniczkom Szczerbatow-Mamajew i ukrywają rodzinę w swoim domu.
21. Rewizja w mieszkaniu sprawia, że Cezary i jego matka trafiają na czarną listę.
22. Matka zostaje zesłana na roboty publiczne, gdzie umiera z wycieńczenia.
23. Cezary odkrywa, że z ciała matki zdarto obrączkę.
24. Cezary przestaje wierzyć w rewolucyjne ideały. Dochodzi do walk między Tatrami i Ormianami. Rewolucja upada.
25. Cezary pracuje przy zakopywaniu zwłok za miastem. Przeżywa fascynację ciałem pięknej zabitej Ormianki.
26. Chłopaka odnajduje ojciec, którzy walczył w Polskich legionach i przekonuje go do wyjazdu do Polski.
27. Cezary ma wątpliwości, ale chce spełnić marzenie ojca, podejmuje się przygotowań do wyjazdu.
28. Syn i ojciec ruszają w drogę: najpierw docierają statkiem do Carycyna, potem jadą koleją.
29. Seweryn w Moskwie odbiera bezcenną dla siebie walizkę.
30. Ojciec opowiada Cezaremu o szklanych domach i wielkiej Polsce.
31. Cezary dyskutuje z ojcem na temat rewolucji.
32. Dalsza jazda do Charkowa z wieloma postojami.
33. Oczekiwanie na pociąg do Polski, kradzież walizki.
34. Przyjazd pociągu, problem z możliwością wejścia do niego, pomoc księdza, który otacza opieką Cezarego i jego ojca.
35. Pogarszający się stan zdrowia Seweryna Baryki i jego śmierć.
36. Pozostawienie zwłok ojca na postoju. Cezary uzyskuje obietnicę, że zostanie on pochowany pod kaplicą.
37. Pociąg rusza w dalszą drogę. Cezary otrzymuje dokumenty, dzięki którym może przekroczyć granicę z Polską.
38. Pierwsze wrażenia z Polski nie napawają optymizmem, Cezary wszędzie widzi tylko taką samą biedę jak w Rosji.
39. Cezary przyjeżdża do Warszawy i udaje się do Szymona Gajowca.
40. Gajowiec wyznaje Cezaremu, że jego matka była jedyną miłością jego życia i jest gotów pomóc jej synowi.
41. Cezary rozpoczyna studia medyczne i zaczyna układać sobie życie w Warszawie. Dzięki pomocy Gajowca skutecznie dorabia sobie na życie.
42. Wybucha wojna polsko-bolszewicka, Cezary decyduje się wziąć udział w walkach po polskiej stronie.
43. Odważna walka Cezarego, zaangażowanie chłopaka, które zostaje dostrzeżone.
44. Cezary ratuje życie kolegi – Hipolita Wielosławskiego, co staje się początkiem przyjaźni między mężczyznami.
45. Cezary po wojnie wraca do Warszawy, ale dość szybko, na zaproszenie Hipolita wyjeżdża do Nawłoci – rodzinnego majątku przyjaciela.
46. Cezary podziwia polską wieś, podróżując do Nawłoci.
47. Chłopak zostaje bardzo pozytywnie przyjęty przez rodzinę Hipolita, czas upływa mu na ciągnących się długo wystawnych posiłkach, spacerach, przejażdżkach, dyskusjach z domownikami i księdzem, ale i salonowym flircie.
48. Cezary przechadza się po parku, obserwując chłopów, jednocześnie dostrzega uciekającą przed perliczkami dziewczynę, którą okazuje się Wanda Orszeńska.
49. Uwagę Cezarego przykuwa Karolina, którą ma on okazję niespodziewanie widzieć tańczącą przy kominku.
50. Cezary poznaje Laurę i Barwickiego, wspólnie z nimi je śniadanie w Leńcu.
51. Cezary poznaje Wandę, słyszy o jej pasji do gry na fortepianie, proponuje jej więc grę na 4 ręce, co sprawia, że dziewczyna z miejsca właściwie się w nim zakochuje.
52. Karolina jest obojętna wobec Cezarego, ten z kolei chce bliżej poznać życie polskich chłopów. Hipolit zabiera więc jego, Karolinę i księdza do Chłodka.
53. Młodzi wyznają sobie wzajemnie historie życia, trudne wydarzenia zbliżają ich do siebie.
54. Cezary chce pracować w Chłodku jako pisarz, ale Hipolit nie chce się zgodzić na to rozwiązanie, traktuje Cezarego cały czas jako swojego gościa.
55. Życie w Nawłoci wypełniają rozrywki i brak zobowiązań, Cezary zaczyna odczuwać monotonię i się nudzić, jego uwagę coraz częściej przykuwają chłopi.
56. Laura organizuje bal, przy którym intensywnie pomaga jej Cezary.
57. Hipolit zamawia dla Cezarego frak, aby ten mógł się dobrze prezentować na balu.
58. Cezary zbliża się do Karoliny, para wymienia pocałunki, co widzi zazdrosna Wanda.
59. Baryka jedzie z zamówionymi cukierkami do dworku w Odolanach i czeka na powrót koni.
60. Laura decyduje się go odwieźć do Nawłoci, podczas przejażdżki dochodzi do zbliżenia między parą, które rozpoczyna płomienny romans.
61. Laura przyjeżdża do Nawłoci, przekazuje Cezaremu liścik, ten w nocy jedzie do Leńca.
62. Bal zorganizowany przez Laurę odbywa się z wielkim sukcesem.
63. Cezary wymienia czułości z Laurą w ogrodzie, co odkrywa Karolina.
64. Hipolit odurzony alkoholem wypomina Cezaremu jego fascynację rewolucją. Biesiadują wspólnie z księdzem Anastazym, po czym nad ranem wszyscy wracają do Nawłoci.
65. Cezary i Laura próbują ukryć swój romans, co nie udaje im się w pełni, Karolina odsuwa się od Cezarego.
66. Karolina zostaje otruta i umiera, wołając Cezarego. Anastazy dowiaduje się o jej romansie z Baryką przy ostatniej spowiedzi dziewczyny.
67. Śledztwo prowadzi do zakochanej w Cezarym Wandy, ale ostatecznie wina dziewczyny nie zostaje udowodniona.
68. Barwicki odkrywa Cezarego w Leńcu, dochodzi o walki między mężczyznami, Laura wyrzuca Barykę z domu.
69. Zrozpaczony Cezary dociera na grób Karoliny, rozmawia z Anastazym.
70. Hipolit zgadza się na prośbę Cezarego, aby ten mógł pracować w Chłodku.
71. Cezary obserwuje pracę i codzienne życie chłopów, wracają do niego ideały rewolucyjne.
72. Baryka spędza wigilię z rodziną ekonoma Gruboszewskiego.
73. Hipolit po świętach odwiedza Cezarego i przekazuje mu wiadomości o ślubie Laury.
74. Baryka postanawia wrócić do Warszawy.
75. Cezary próbuje sobie ułożyć życie na nowo, wraca na studia i zamieszkuje z Buławnikiem.
76. Gajowiec zatrudnia Barykę przy pracy nad swoją książką o Polsce.
77. Szymon opowiada chłopakowi o swoich patronach z portretów, zachęca do dyskusji o Polsce i wyzwaniach stojących przed krajem.
78. Baryka nawiązuje przyjaźń z Antonim Lulkiem, zadeklarowanym socjalistą, który chce przeciągnąć Cezarego na stronę komunistów.
79. Cezary mierzy się z przekonaniami Lulka i Gajowca jednocześnie.
80. Lulek zabiera Barykę na spotkanie partii socjalistycznej.
81. Cezary wysłuchuje krytyki pod adresem nowego rządu polskiego, po czym zabiera głos, popierając część postulatów, ale jednocześnie pokazując, że rewolucja to nie jest najlepsza droga do ich osiągnięcia.
82. Cezary po wyjściu ze spotkania walczy z gonitwą myśli, wracając pamięcią do Baku, a jednocześnie zastanawiając się nad przyszłością kraju.
83. Uwagę Baryki przyciąga policjant, któremu chłopak się przypatruje, zastanawiając się ile win i ile zasług należy mu przypisać.
84. Cezary pojawia się u Gajowca, opowiada mu o zebraniu, krytykuje rząd, domagając się podjęcia natychmiastowych działań.
85. Gajowiec z pokorą przyjmuje zarzuty chłopaka, tłumaczy mu jednak, że zanim dojdzie do gruntownych reform, trzeba zabezpieczyć granice i wzmocnić siłę polskiego pieniądza.
86. Laura przysyła Baryce list z prośbą o spotkanie.
87. Młodzi spotykają się w Ogrodzie Saskim, wyznają sobie uczucia, Laura jednak deklaruje wierność mężowi, co definitywnie rujnuje jakiekolwiek nadzieje Cezarego.
88. Pod Belweder zmierza manifestacja robotników, na której czele idą Cezary i Lulek.
89. Baryka, który jest ubrany w mundur, wychodzi przed wszystkich i idzie prosto na maszerujące wojsko.
Charakterystyka bohaterów
Głównym bohaterem „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego jest Cezary Baryka. To bohater bardzo dynamiczny, który na kartach powieści przechodzi proces dojrzewania. Poznajemy go jako młodzieńca, któremu niczego nie brakuje. Opuszczenie przez ojca wcielonego do armii rosyjskiej otwiera jednak okres buntu i uwiedzenia ideałami rewolucyjnymi chłopaka. Baryka w Baku wydaje się absolutnie niedojrzały, zafascynowany rewolucją, pozbawiony szerszego oglądu sytuacji. Młodzieńczy bunt splata się u niego z rewolucją. Kiedy jednak traci matkę, rozpoczyna się u niego prawdziwy proces dojrzewania, ma coraz więcej wątpliwości co do ideałów rewolucyjnych, a także idealistycznej wizji Polski, którą próbuje mu przekazać ojciec. Po przyjeździe do Polski próbuje sobie ułożyć życie, zrozumieć polski patriotyzm, odważnie bierze udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Pobyt w Nawłoci na zaproszenie Hipolita Wielosławskiego sprawia jednak, że traci na jakiś czas z oczu problemy społeczno-narodowe. Przeżywa pierwsze romanse, z których najpoważniejszy – z Laurą – kończy się bolesnym dla Cezarego zerwaniem. Chłopak ponownie zwraca swoją uwagę w stronę najbiedniejszych, obserwuje tragiczną sytuację chłopów w majątku Hipolita, co sprawia, że na nowo rozbudza w sobie postawę prorewolucyjną. Zdaje sobie jednak sprawę z brutalnych konsekwencji działań rewolucyjnych, prezentuje zdecydowanie bardziej zdystansowaną i krytyczną postawę, co świadczy o jego dojrzałości. Dyskutuje zarówno z przedstawicielem polskiej władzy, jakim jest Szymon Gajowiec, któremu wskazuje konieczność poprawy losu najbiedniejszych, jak również z Antonim Lulkiem, zadeklarowanym socjalistą, któremu próbuje pokazać negatywne konsekwencje, jakie niesie ze sobą rewolucja.
Drugoplanowi bohaterowie „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego to:
Seweryn Baryka – ojciec Cezarego, mąż Jadwigi, który jest dobrze zarabiającym urzędnikiem rosyjskim, ale jednocześnie polskim patriotą i potomkiem powstańca listopadowego; wcielony do wojska rosyjskiego bierze udział w I wojnie, dezerteruje, aby po latach odnaleźć syna i namówić go do wyjazdu do Polski, którą widział, kiedy dołączył do polskich legionów. Jest idealistą, Polskę przedstawia synowi jako krainę utopijną.
Jadwiga Baryka – matka Cezarego, wychodzi za mąż za Seweryna, mimo że kocha Szymona Gajowca; od momentu wyjazdu do Baku tęskni za ojczyzną, jest jednak oddaną matką i żoną; opiekuje się Cezarym po wyjeździe Seweryna, stara się zapanować nad jego buntem i pokazać niejednoznaczną stronę rewolucji, ale nie udaje jej się to; przez dłuższy czas walczy sama o przetrwanie dla siebie i syna; pokonuje niejedną słabość, nie poddaje się do samego końca, umiera z wycieńczenia, kiedy za pomoc arystokratkom zostaje skazana na karną pracę.
Szymon Gajowiec – przyjaciel rodziców Cezarego, dążący wielką (choć skrytą) miłością jego matkę; zaczyna jako prosty urzędnik, natomiast z czasem dzięki własnej pracy awansuje i staje się ważnym urzędnikiem Ministerstwa Skarbu; jest zwolennikiem stopniowych reform, dostrzega cierpienie słabszych, ale jest świadom, że nie jest w stanie wszystkim pomóc od razu; pomaga Cezaremu, a jednocześnie ma odwagę wejść z nim w poważne dyskusje o przyszłości państwa.
Hipolit Wielosławski – przyjaciel Cezarego, któremu Baryka ratuje życie podczas walk toczonych w ramach wojny polsko-bolszewickiej; zaprasza Barykę do swojego majątku, gdzie żyje się tak, jakby czas się zatrzymał; Wielosławski zdaje się nie dostrzegać cierpienia chłopów, wyzwań społecznych, które przed nim jako właścicielem majątku stoją; najważniejsze jest dla niego zdanie innych, utrzymanie pozorów, trzymanie się konwenansów; przez długi czas nie godzi się na pracę Cezarego w Chłodku, aby służący i właściciele nie obśmiali go, że do pracy zatrudnia przyjaciela.
Antoni Lulek – kolega Buławnika i Cezarego Baryki, bardzo zdolny student prawa wyznający jednoznacznie komunistyczne przekonania; to jemu Cezary wyznaje historię swojej miłości w Nawłoci, ale i dzieli się z nim obserwacjami dotyczącymi panujących tam warunków, szczególnie jeśli chodzi o życie chłopów; Lulek stara się przekonać na nowo Cezarego do koncepcji rewolucyjnych i walki o prawa najsłabszych.
Karolina Szarłatowiczówna – siostra cioteczna Hipolita; wyznaje Cezaremu, że władza bolszewicka skonfiskowała jej rodzinny majątek na Ukrainie, doprowadzając tym do śmierci jej rodziców; opiekują się nią Wielosławscy, a ona stara im się pomóc; okazuje się, że relacja między nią a Cezarym została dostrzeżona; planowano zapisać jej Chłodek, kiedy osiądzie tam z Cezarym; niestety kiedy dziewczyna odkrywa romans Cezarego i Laury, łamie jej to serce, a sama zostaje otruta przez zazdrosną o nią Wandę.
Laura Kościeniecka – młoda wdowa, właścicielka Leńca, gdzie mieszka z teściową; jest już zaręczona z Barwickim, wdaje się jednak w romans w Cezarym; kiedy związek ten zostaje odkryty, wybiera jednak Barwickiego, mimo że później winę zrzuca na Cezarego.
Pozostali bohaterowie „Przedwiośnia” to:
Bogusław Jastrun – znajomy Seweryna Baryki, który w Moskwie przechowuje mu cenną walizkę.
Inżynier Białyń – znajomy Seweryna Baryki z Baku, który nie udziela ojcu i synowi pomocy, kiedy ci próbują się dostać do pociągu do Polski, podaje jednak Cezaremu dokumenty, dzięki którym może przekroczyć granicę.
Ksiądz Anastazy – przyrodni brat Hipolita; jako duchowny poznaje sekret miłości Karoliny do Cezarego podczas jej ostatniej spowiedzi; skoncentrowany na przyziemnych sprawach
Turzycki – rządca „Arianki”, dworku przy majątku Wielosławskich.
Wanda Okszyńska – siostrzenica Turzyckiej, która za słabe wyniki w nauce zostaje wysłana do Nawłoci; jej wielką pasją jest fortepian; zakochuje się w Cezarym, co ostatecznie popycha ją do otrucia Karoliny.
Władysław Barwicki – narzeczony Laury, astmatyk, który planuje ślub z Laurą jedynie ze względów materialnych, mimo zdrady ostatecznie poślubia kobietę.
Buławnik – kolega Cezarego, z którym Cezary mieszka po powrocie z Nawłoci.
Czas i miejsce akcji
„Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego toczy się w okresie 1900–1925 roku. Czas i miejsce akcji wyznaczają konkretne wydarzenia historyczne. Właściwa akcja powieści rozpoczyna się już po wybuchu I wojny światowej, kiedy to Seweryn Baryka zostaje wcielony do armii rosyjskiej. Akcja pierwszej części utworu obejmuje więc lata 1914–1918. Wydarzenia rozgrywają się w Baku w zatoce Półwyspu Apszerońskiego pod Uralem w Rosji. Oprócz nawiązań do I wojny światowej prezentuje się tutaj również konsekwencje rewolucji październikowej, następnie walki między Turkami i Ormianami.
Kolejny etap powieści rozpoczyna się w roku 1918, kiedy ojciec i syn spotykają się ponownie w Baku i wyruszają najpierw do Moskwy, potem do Charkowa na terenie dzisiejszej Ukrainy, aby stamtąd dostać się do Polski.
W „Przedwiośniu” Stefana Żeromskiego przedstawione zostają także walki z wojny polsko-bolszewickiej toczącej się w latach 1919–1921. Miejsce akcji przenosi się aż na dzisiejszą Białoruś, gdzie dociera oddział Cezarego i Hipolita.
W końcu akcja przenosi się na chwilę do Warszawy, aby na dłużej przenieść się do Nawłoci i okolicznych majątków. W końcu po 1921 roku Cezary ponownie przyjeżdża do Warszawy. Wtedy wydarzenia toczą się w żydowskiej, ubogiej dzielnicy miasta, w Ogrodzie Saskim, a także wielu miejscach nieoznaczonych precyzyjnie na mapie przez narratora. Koniec powieści to przełom zimy i wiosny roku 1924.
Ponieważ początek powieści dotyczy przeszłości ojca i jego związku z Jadwigą uznać trzeba, że akcja powieści obejmuje lata 1900–1925 i toczy się na terenach Rosji, Polski, a także Ukrainy i Białorusi. Warto odnotować, że w „Przedwiośniu” wspomina się także powstanie listopadowe z 1830/1831, w którym brał udział dziadek Seweryna – Kalikst Grzegorz Baryka.
Geneza utworu i gatunek
„Przedwiośnie” to powieść, która stanowi artystyczny punkt dojścia prozatorskiej drogi Stefana Żeromskiego. Pisarz wykorzystał w niej rozwiązania, których dopracował się we wcześniejszej twórczości, czyli powieściach takich jak „Ludzie bezdomni” czy „Dzieje grzechu”. „Przedwiośnie” jako powieść jest oceniane jednak przede wszystkim nie w kategoriach artystycznych dokonań Żeromskiego, ale wydźwięku społeczno-politycznego tego utworu. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że wcześniejsze eksperymenty Żeromskiego z nową formą prowadzenia narracji, oddawaniem pola spojrzeniu bohatera, konfrontacji różnych perspektyw przełożyły się na siłę wydźwięku ideowego „Przedwiośnia”.
Powieść powstała przez trzy lata, od 1921 do 1924 roku. Akcja związana z losami Cezarego Baryki jest więc prawie współbieżna z momentem pisania przez Żeromskiego tego utworu. „Przedwiośnie” przechodziło jednak wiele zmian, niektóre pomysły mocno ewoluowały, inne zostały odrzucone. Ostatecznie jednak Żeromskiemu udało się stworzyć utwór bardzo mocno rezonujący z problemami odzyskanej polskiej demokracji i budową nowego polskiego państwa. Nie był to dla pisarza temat nowy, bowiem od samego początku i tak znanych powieści jak „Syzyfowe prace” czy „Ludzie bezdomni”, a także opowiadań „Na probostwo w Wyszkowie”, „Początek świata pracy”, „Nagi bruk” i dramatów („Uciekła mi przepióreczka”, „Róża”) Żeromski jawił się jako pisarz żywo zaangażowany w losy państwa, ale i wszystkich jego obywateli. Widział Polskę na szerokim tle przemian europejskich, co doskonale oddawała jego praca „Snobizm i postęp”, wyraźnie podejmująca również problem reakcji polskiej inteligencji na wydarzenia w Rosji i stosunek do ideologii komunistycznej. Wszystko to znalazło mocny wyraz w stosunkowo krótkiej powieści, jaką jest „Przedwiośnie”. Pierwsze wydanie rozeszło się błyskawicznie, w ciągu tygodnia z półek zniknął cały nakład. Dyskutowano o powieści bardzo szeroko, robili to zarówno krytycy literaccy, jak i działacze społeczni i polityczni. „Przedwiośnie” uderzało bowiem w najważniejsze problemy młodej Polski.
„Przedwiośnie” bazuje na bardzo dobrze udokumentowanym materiale:
- Żeromski korzystał ze wspomnień osób, które przeżyły rewolucję w Baku,
- pracował jako korespondent wojenny w czasie wojny polsko-bolszewickiej, więc był naocznym świadkiem wydarzeń,
- jako aktywny uczestnik dyskusji społeczno-polityczny bez problemu był w stanie je odtworzyć i pokazać ścieranie się bardzo różnych opcji i stanowisk.
To wszystko sprawia, że „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego jako powieść staje się bardzo wielowymiarowa. Jest to utwór prowadzony 3-osobową narracją, która jednak często dopuszcza przejęcie prezentacji świata przed bohatera. Oznacza to, że oglądamy świat tak, jak on go widzi. Jest to zabieg charakterystyczny dla eksperymentów prozatorskich Żeromskiego. W powieści dochodzi do połączenia elementów powieści politycznej, społecznej, obyczajowej i historycznej, co czyni utworów jeszcze ciekawszym.
Problematyka
„Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego to powieść bardzo wielowymiarowa, której problematyka organizowana jest zarówno w bezpośrednim odniesieniu do głównego bohatera – Cezarego Baryki, jak i bohatera zbiorowego, którym jest naród polski.
W tym drugim kontekście „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego to przede wszystkim:
- powieść polityczna, w której pokazuje się ścieranie bardzo różnych stanowisk i pozycji wobec dopiero co odzyskanej niepodległości – mamy do czynienia zarówno z idealistyczną wizją kraju prezentowaną przez Seweryna Barykę i przechowywaną przez niego tradycją pamięci o walkach powstańczych, historią walki patriotycznej Cezarego podczas wojny polsko-bolszewickiej, ścieraniem się racji obozu narodowego, jak i perspektywą komunistów oraz socjalistów, którzy na państwo polskie patrzą z innej perspektywy;
- powieść społeczno-ideowa – obnażająca podstawowe problemy, z jakimi mierzy się społeczeństwo odrodzonej Polski; idealistyczna wizja Seweryna Baryki nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością, dysonans ten pokazuje, że Polska po tylu latach pod zaborami nie mogła natychmiast stać się krajem niezależnym, nowoczesnym, prężnie działającym i zapewniającym odpowiedni poziom opieki społecznej. Polska to kraj biedny, pełen nierówności społecznych, gdzie bieda Chłodka ściera się z przepychem szlacheckiego majątku w Nawłoci, gdzie bezrobocie, niska wartość pieniądza, ale i brak opieki społecznej odbijają się przede wszystkim na najsłabszych. To jednak także Polska, która ma plan na siebie (co pokazuje Gajowiec) i kraj tych, którzy tak długo walczyli o niepodległość, że powrót do wolnego kraju jest dla nich ważniejszych od nędzy, którą pozostawili zaborcy.
Jednym z bardzo mocno eksploatowanych w powieści wątków jest oczywiście perspektywa rewolucji. Silnie związana jest ona oczywiście z historią samego Cezarego, ale to właśnie na jego przykładzie Żeromski w „Przedwiośniu” pokazuje, że hasła rewolucyjne może i brzmią bardzo dobrze, sprawiedliwie, ale wykonanie i konsekwencje rewolucji to coś zupełnie innego. Rewolucja obiecuje równość i ochronę dla najbiedniejszych, a sama przynosi jeszcze większe cierpienie, biedę, krew i walkę. To pokazuje przede wszystkim historia Baku. Jednocześnie polski etap w historii Baryki, szczególnie okres spędzony w Chłodku i późniejszy powrót do Warszawy pokazują, że protesty społeczne są nie do uniknięcia w sytuacji, gdy nikt o najbiedniejszych się nie troszczy, a oni zostają pozostawieni sami sobie.
O ile Szymon Gajowiec zostaje zaprezentowany w „Przedwiośniu” Stefana Żeromskiego jako odpowiedzialny i zaangażowany urzędnik, to nie sposób powiedzieć tego o przedstawicielach, potomkach polskiej szlachty, do których zaliczyć trzeba Wielosławskich. Pobyt Cezarego w Nawłoci i późniejszych krótki epizod w Chłodku pokazuję, że nikt tam nie interesuje się losem chłopów, wszyscy zainteresowani są jedynie własnymi wygodami i tym, jak są widziani przez innych. To właśnie ten brak odpowiedzialności i zainteresowania sprawia, że w Cezarym na nowo odżywają ideały rewolucyjne, które pobyt w Warszawie jedynie wzmacnia. Mężczyzna wie jednak już, jak bolesne mogą być konsekwencje takich ruchów społecznych, dlatego nie jest przekonany, że to najlepsza możliwa droga, którą powinno pójść polskie społeczeństwo.
„Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego to także bardzo indywidualna opowieść o życiu konkretnego chłopaka, potem młodego mężczyzny, który dorasta do tego, by zostać odpowiedzialnym obywatelem. Cezary Baryka jest bohaterem problemowym, na przykładzie losów, którego Żeromski pokazuje nie tylko splot problemów ideologicznych i politycznych. Cezary przede wszystkim pokazuje, jak bardzo potrzebna jest świadomość, dojrzałość, dystans do aktywnego uczestnictwa w świecie. W Baku daje się absolutnie bezrefleksyjnie porwać ideałom rewolucyjnym, które niszczą jego rodzinę, jego samego pozbawiają matki, wpędzają w nędzę, a ostatecznie doprowadzają zobojętnienia nawet na widok śmierci. Ostatnie miesiące spędzone w Baku sprawiają, że przestaje on tak zerojedynkowo patrzeć na świat. To sprawia, że nie daje się uwieść opowieściom ojca o szklanych domach. Po powrocie do Polski podejmuje jednak wyzwanie odkrycia swojego patriotyzmu, bierze udział w walkach z bolszewikami. Jego niedojrzałość sprawia jednak, że po przyjeździe do Nawłoci stara się ignorować problemy, które widzi. Skupia się na romansach, egoistycznie ignorując uczucia, jakie rozbudza w kobietach, doprowadzając tym samym do tragedii, a jednocześnie przeżywając odrzucenie. Dopiero pobyt w Chłodku i ponowny powrót do Warszawy sprawiają, że prezentuje się on jako człowiek dojrzały, dorastający do polskości, bo dostrzegający skomplikowanie sytuacji, jej niejednoznaczność. Wie, że nie ma jednego prostego wyjścia z sytuacji, ale jest gotowy działać i angażować się na rzecz kraju.
Znaczenie tytułu
„Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego to utwór, który można czytać w perspektywie jednostkowej historii samego Cezarego Baryki, jak i tekst o znaczeniu znacznie szerszym, odnoszącym się do Polski jako państwa. Na tę podwójność bardzo dobrze zwraca uwagę tytuł powieści, który można rozumieć dwojako. Przedwiośnie to bowiem moment bezpośrednio poprzedzający wiosnę, trudny, nieprzyjemny, kiedy zima zdaje się jeszcze nie odpuszczać, ale pojawia się nadzieja na nowe otwarcie, tak rozumieć można zarówno losy samego Baryki, jak i Polski.
- W odniesieniu do Cezarego Baryki przedwiośnie odnosi się do procesu, jaki odbiorca powieści może obserwować; główny wątek akcji toczy się między 1914 a 1924 rokiem, a więc obejmuje 10 lat, w trakcie których Cezary po prostu dorasta, ale i dojrzewa jako obywatel. Widać to przede wszystkim w odniesieniu do jego postawy wobec rewolucji. Zmiana stanowiska bohatera, jaka zachodzi między Baku a Warszawą lat 20. XX wieku, jest ogromna. Bohater jawi się także jako mniej porywczy, potrafi skuteczniej panować nad swoimi odruchami. Dalej jest bardzo wyrazistą osobowością, natomiast lepiej potrafi nad sobą panować. Ważnym elementem w tym procesie dojrzewania jest także zawód miłosny, który przeżywa.
- W odniesieniu do Polski mowa o bardzo trudnym momencie już bezpośrednio po odzyskaniu niepodległości i pojawiającym się właściwie natychmiast nowym zagrożeniu, jakim jest najpierw wojna polsko-bolszewicka, a następnie sączący się komunizm, który oznacza rosnącą grupę zwolenników bliskiej współpracy z władzą radziecką. Przede wszystkim jednak chodzi tutaj o moment, w którym młoda polska demokracja musi się zmierzyć z szeregiem problemów: nie tylko obroną granic, ale i walką o silną walutę, kryzysem ekonomicznym, dramatycznymi warunkami życia najbiedniejszych warstw społecznych. To przedwiośnie w tym przypadku jawi się jako moment formacyjny dla państwa, które albo przetrwa ten trudny moment, albo ponownie utraci swoją suwerenność. Z „Przedwiośnia” zdaje się bić jednak nadzieja na pierwszy scenariusz, mimo że pisarz zupełnie nie lekceważy doniosłości problemów, z którymi Polska jako kraj musi się zmierzyć.
Pytania i odpowiedzi
W jaki sposób twórcy przedstawiają młodość w utworze Przedwiośnie?
Młodość Cezarego Baryki, głównego bohatera Przedwiośnia zostaje przedstawiona na tle sytuacji społeczno-politycznej w Polsce oraz w Rosji. Chłopiec mieszka wraz z rodzicami w Baku. Kiedy wybucha I wojna światowa, a jego ojciec zostaje wysłany na front, młodzieniec cieszy się ze swobody, którą dzięki temu zyskał. Czternastolatek przestaje słuchać matki, opuszcza się w nauce i chuligani. Nie zastanawia się, w jaki sposób Jadwiga Barykowa radzi sobie bez męża, ile trudu kosztuje ją przemycenie jedzenia dla siebie i syna:
„Robił, co chciał. Nie dostrzegając granic tych obszarów, których mu dawniej nie wolno było przekraczać, rzucał się na prawo i na lewo, w tył i naprzód — żeby wszystko dawniej zakazane dokładnie obejrzeć. Całe teraz dnie spędzał poza domem na łobuzerii z kolegami, na grach, zabawach, eskapadach i wagusach. Gdy się skończyły wakacje, „uczęszczał” do gimnazjum i pobierał w domu jak dawniej lekcje francuskiego i niemieckiego, angielskiego i polskiego języka, ale był to już raczej szereg awantur, a nieraz i bójek. Z każdym teraz belfrem zadzierał, wszczynał kłótnie i toczył nieskończone procesy, doznawał bowiem stale „niesprawiedliwości” i „krzywd”, za które znowu jako człowiek honoru musiał się mścić w sposób właściwy i za właściwy uznany w sferach miarodajnych, wśród „starych” kolegów piątej klasy. Zabawy — zresztą niewinne — łazęgostwo i urwisostwo, pochłonęły go jak jakiś żywioł. W gronie kilku starych kolegów drałował z lekcyj i bujał po okolicy, a nawet nocą ganiał po ulicach, po jamach i wertepach, po zwaliskach gwebryjskich świątyń i ruinach starych meczetów.Wyrwawszy się z ojcowskiej uździenicy nie mógł już znieść żadnego arkanu”.
Bunt jest typowy dla okresu dojrzewania, jednak młodość Cezarego Baryki przypadła na trudne czasy. Co więcej, młody umysł Baryki chłonął rewolucyjne idee, interpretując je na swój sposób.
Zuchwały młodzieniec uderza dyrektora gimnazjum, otrzymując tym samym „wilczy bilet” do wszystkich polskich szkół. Początkowo popiera rewolucję bolszewicką, oddając komunistom złoto, które ukryła matka. Nie rozumie, dlaczego Jadwiga Barykowa jest jej przeciwniczką. Nawet kiedy zostają przeniesieni do dawnego pomieszczenia dla służby i gdy matka zostaje uwięziona za ukrywanie rosyjskiej arystokratki, Cezary nie zmienia zdania.
Choć potępia działania bolszewików, sama idea rewolucji jest mu bliska. Mimo młodego wieku widział już okrucieństwo i śmierć. Pracował bowiem przy grzebaniu i paleniu zwłok. Kiedy spotyka ojca, a po jego śmierci sam dociera do Warszawy, trafia pod opiekę Szymona Gajowca — ministra w niedawno utworzonym rządzie. Studiuje medycynę i wstępuje do wojska, by walczyć przeciw bolszewikom, bo tak czynią jego koledzy z uczelni. Cezary Baryka przez całą młodość jest kształtowany przez ludzi i wydarzenia — z jednej strony przez Szymona Gajowca, któremu zależy na stopniowym reformowaniu państwa; z drugiej strony, przez młodego komunistę, Antoniego Lulka, który pragnie, by robotnicy wszystkich państw zjednoczyli się, przeciwko burżuazji.
Młodość Cezarego Baryki to również pierwsze uniesienia — pożądanie, miłość do Laury (kobieta ostatecznie wychodzi za Barwickiego, by wieść dostatnie życie); otrucie Karoliny przez Wandę, do którego nieświadomie przyczynił się Baryka.
Z jednej strony, młodość w Przedwiośniu jest to czas, w którym Cezary Baryka dojrzewa ideowo. Choć początkowo jest podatny na wpływy, ostatecznie zaczyna myśleć samodzielnie. Nie boi się wyrazić własnego zdania, czego przykładem jest wystąpienie na zebraniu komunistów, w którym bohater broni Szymona Gajowca i jego poglądów, ale potrafi również dostrzec tragiczną sytuację chłopów i próżniacze życie ziemiaństwa w Nawłoci. Ostatecznie przyłącza się do manifestacji robotniczej, bo popiera społeczny charakter rewolucji. Z drugiej zaś strony, Cezary Baryka mierzy się z problemami typowymi dla młodych ludzi (niespełniona miłość, bunt przeciw ustalonemu porządkowi społecznemu).
Przedwiośnie — jak się żyło w Nawłoci?
Cezary Baryka przyjechał do Nawłoci, na zaproszenie przyjaciela, Hipolita Wielosławskiego, któremu w czasie wojny ocalił życie. W dworku tym żyli bogaci ziemianie, którym czas upływał na zabawie i dyskusjach. Głównie słuchano muzyki, grano w karty i organizowano bale. Panie zabijały nudę grą na fortepianie, która niejednokrotnie była okazją do niewinnego flirtu. Mieszkańcy bawili się do północy, natomiast wstawali w południe. Największym śpiochem był ksiądz, który z tego powodu nie był w stanie odprawić punktualnie porannej mszy.
Stół w Nawłoci był zawsze suto zastawiony, a mieszkańcy dworku mogli żyć w dostatku, dzięki pracy okolicznych chłopów. Jedynym zajęciem bogatego ziemiaństwa było segregowanie jabłek. Traktowali je jednak jak rozrywkę, większość zjadając albo wzajemnie obrzucając się owocami. Mieszkańcy Nawłoci prowadzili próżniaczy żywot. Tylko Cezarego ciągnęło do stajni i obory. Chciał bowiem poznać życie „w jego prawdzie i istocie”.
Nawłoć stał się także miejscem intryg miłosnych, które doprowadziły do tragedii. To tutaj Baryka poznał bowiem szesnastoletnią Karolinę, krewną Hipolita. Cezary flirtował z młodziutką dziewczyną, a ta się w nim zakochała. Młodzieniec nie wiedział na początku, że interesował się nim ktoś inny — Wanda. Jej chorobliwa zazdrość doprowadziła do tragedii. Dziewczyna postanowiła otruć Karolinę. Niestety, śmierć dziewczyny nie budziła w Baryce żadnych uczuć. Młodzieniec od dawna interesował się bowiem Laurą, która była już zaręczona.
Między Cezarym a Laurą doszło nawet do zbliżenia, jednak gdy pewnej nocy nakrył ich Barwicki, narzeczony Laury, kobieta wszystkiego się wyparła. Laura wybrała dostatnie życie u boku mężczyzny, którego nie kochała. Kiedy Laura spotkała się z Cezarym po raz ostatni, wyznała mu miłość, ale tłumaczyła, że wyszła za mąż za Barwickiego, żeby uciszyć plotki po tym, jak narzeczony zastał Cezarego u siebie w domu.
Przykład Laury jasno pokazuje, że dla mieszkańców Nawłoci liczyły się wyłącznie pozory. Ich życie było w rzeczywistości nudne i puste. Choć żyli w dostatku, nie byli szczęśliwi.
Przedwiośnie — jak się żyło w Chłodku?
Cezary Baryka wyjechał do Chłodka po śmierci Karoliny. Hipolit oddał go pod opiekę ekonoma, Gruboszewskiego. Dworek, w którym zamieszkał Baryka był bardzo stary. W Chłodku bohater „Przedwiośnia” miał okazję przyglądać się życiu bezrolnych chłopów, czyli komorników. Widział „schorzałe babiny” i chorych starców, których wypędzano na mróz, by nie zawadzali innym. Chłopi ci nie mieli własnych domów i żyli w skrajnej nędzy:
„Komornicy — byli to chłopi i ich rodziny nie posiadający wcale roli, a zamieszkujący „kątem” u gospodarzy przeważnie małorolnych, którzy jednak posiadali własne skrawki roli, własne chaty, stodoły i obórki. Komornicy chodzili na zarobek do dworów, służyli za fornali i ratajów, a także zarabiali u bogatych chłopów jako najemnicy i parobcy w gospodarstwach włościańskich dostatnich, lepiej prowadzonych i zasobnych w inwentarz. Życie komorników było nędzne nad wyraz. Latem wychodzili na zarobek w bogatsze okolice”. [...] Czekali cierpliwie — żyjąc w swych kątach, na cudzym przykominiu, śpiąc na ławkach i po zapieckach, nie mając własnego domu i nie mając nic zgoła, co by swoim nazwać mogli. Był tego po wsiach, wśród posiadaczów i półposiadaczów, tłum, mnogość, powszechność. Słaniali się po drogach jako dziady, tłukli się po dziedzińcach zabudowań, plącząc się i nie wiedząc, o co ręce zaczepić.
Jakże straszną była ich zima! Jakże potworne wśród nich grasowały choroby! Jakież katusze znosiły kobiety tego klanu pariasów, gdy w ich potomstwo uderzały krosty albo to straszniejsze, co ściśnie w gardle i zadusi nieletnie dzieciątko, niczym bezlitosna kuna, ćkórz, wytracający całe kurniki ptasich piskląt. Przez szpary we wrótniach stodółek przypatrywał się starcom i staruchom wywleczonym z ogrzanych chałup przez dzieci i wnuki zdrowe na umarcie w mróz, zawieję, złożonym na snopku kłóci, aby prędzej doszli i nie zadręczali żywych, spracowanych i głodnych, swym kaszlem, charkaniem krwią albo nieskończonymi jękami. Podziwiał tę pierwotną, barbarzyńską bezlitość, która jest nieuniknioną ekonomią życia, życia takiego, jakie jest na wsi”.
Dlaczego Przedwiośnie to powieść polityczna?
Przedwiośnie to powieść polityczna, ponieważ głównego bohatera kształtują ludzie i wydarzenia. Pojawiają się tam zdarzenia historyczno-polityczne, takie jak rewolucja październikowa z 1917 roku, czy bombardowanie Baku i konflikt zbrojny pomiędzy Ormianami a Tatarami. Przede wszystkim jednak, w utworze Żeromski przedstawił dwie odmienne wizje Polski, która niedawno odzyskała niepodległość.
Pierwszą z nich reprezentuje Szymon Gajowiec wiceminister skarbu w nowo utworzonym rządzie. Jego cele było to, by Polska nadal postała niepodległym państwem. Polityk pragnął wzmocnić armię, a także przeprowadzić kluczowe reformy — walutową i rolną. Bliskie były mu również ideały pozytywistyczne — powszechny dostęp do edukacji i walka z analfabetyzmem. Cezary Baryka zgadzał się z przyjacielem, ale uważał, że są to plany na lata, podczas gdy Polska potrzebuje natychmiastowych zmian, ponieważ ludziom żyje się źle.
Na drugim biegunie znajdował się Antonii Lulek, który opowiadał się po stronie bolszewików. Wierzył w idee rewolucji socjalistycznej. Gardził kapitalizmem, dlatego nie akceptował tego, jak wygląda niepodległa Polska. Miał nadzieję, że rewolucja socjalistyczna zniesie własność prywatną, podziały społeczne i dzięki temu skończy się wyzysk robotników i chłopów
Choć na początku, młody Baryka był zafascynowany rewolucyjną wizją, na zebraniu komunistów stanął jednak w obronie rządu. Cezary zdawał sobie sprawę z tragicznego losu proletariatu, ale wiedział jednocześnie, że warstwa społeczna, żyjąca w nędzy, wyniszczona chorobami i niemająca dostępu do edukacji, nie jest w stanie dobrze rządzić Polską.
Mimo że Cezary Baryka na końcu powieści dołączył do marszu robotników na Belweder, Żeromski nie opowiada się wprost, za którąś ze stron. Chociaż sposób przedstawienia obu bohaterów — Gajowca i Lulka, może jednak sugerować, że bliższe są mu jednak poglądy wiceministra skarbu. Wynika to zresztą ze słów samego pisarza, który w artykule „W odpowiedzi Arcybaszewowi i inny” stwierdził:
„Oświadczam krótko, iż nigdy nie byłem zwolennikiem rewolucji, czyli mordowania ludzi przez ludzi z racji rzeczy, dóbr i pieniędzy – we wszystkich swych pismach, a w „Przedwiośniu” najdobitniej, potępiam rzezie i kaźnie bolszewickie. Nikogo nie wzywałem na drogę komunizmu, lecz za pomocą tego utworu literackiego usiłowałem, o ile to jest możliwe, zabiec drogę komunizmowi, ostrzec, przerazić, odstraszyć”.
Dlaczego Przedwiośnie to powieść o dojrzewaniu?
Przedwiośnie to powieść o dojrzewaniu, ponieważ na jej kartach obserwujemy, jak ewoluują poglądy głównego bohatera — Cezarego Baryki — i jego stosunek do spraw narodowych. Jako czternastoletni chłopiec korzysta ze swobody spowodowanej wysłaniem ojca na front. Zmienia się w chuligana, buntuje się przeciwko wszystkiemu i wszystkim. Posuwa się nawet do tego, że uderza dyrektora gimnazjum, za co zostaje wyrzucony ze szkoły.
Barykę fascynuje idea rewolucji komunistycznej. Zaczyna ślepo w nią wierzyć. Oddaje komunistom rodzinne zapasy złota. Nawet kiedy ofiarą rewolucji bolszewickiej, staje się jego matka, usprawiedliwia okrucieństwo wyższą koniecznością, wzniosłą ideą.
Kiedy utożsamia się z grupą, postępuje tak, jak ona, np. wstępuje do wojska, żeby walczyć z bolszewikami, bo tak postępują jego koledzy ze studiów. Dopiero gdy poznaje różne warstwy społeczne (ziemian w Nawłoci, komorników w Chłodku), zaczyna myśleć samodzielnie. Rozumie, że świat nie jest czarno-biały. Chociaż zgadza się z poglądami Gajowca, potrafi ocenić je obiektywnie. Zmienia się również jego stosunek do rewolucji bolszewickiej. Mimo tego, że widział, w jak ciężkich warunkach żyje proletariat, uważa, że ta warstwa społeczna nie udźwignie ciężaru władzy.
Dlaczego „Przedwiośnie” to powieść polifoniczna?
Przedwiośnie to powieść polifoniczna, ponieważ mamy w niej do czynienia z wielogłosowością, poglądów oraz idei. Choć termin polifoniczność odnosił się niegdyś wyłącznie do muzyki, znalazł zastosowanie również w literaturze. Po raz pierwszy użył go Michaił Bachtin w odniesieniu do Zbrodni i kary. Główną cechą powieści polifonicznej jest to, że autor przedstawia w niej różne idee, poglądy z perspektywy bohaterów. Każdy z tych głosów jest tak samo ważny. Ma taką samą wagę i znaczenie.
W praktyce oznacza to, że autor powieści polifonicznej nie opowiada się po żadnej ze stron. Narrator w tego typu utworze nie wartościuje ani nie ocenia wypowiedzi bohaterów. Dobrze widać to na przykładzie wypowiedzi i skrajnie różnych poglądów bohaterów Przedwiośnia: Jadwigi Barykowej — matki Cezarego, która uważa, że rewolucja nie powinna polegać na tym, że odbiera się coś jednym, po to, tylko żeby dać innym. Kobieta opowiada się za równym podziałem dóbr. Szymon Gajowiec jest zwolennikiem długotrwałych i głębokich reform, a Antonii Lulek ślepo wierzy w idee rewolucji bolszewickiej. W powieści często pojawiają się monologi wewnętrzne i mowa pozornie zależna. Wypowiedzi i poglądy te są jednak wobec siebie równorzędne. Niejako „współbrzmią” ze sobą.
Przedwiośnie — co oznacza tytuł powieści?
Tytuł powieści należy odczytywać metaforycznie. Dosłownie przedwiośnie to okres pomiędzy zakończeniem zimy a początkiem wiosny. Dla Polaków taką „zimą” był właśnie okres zaborów, a wiosna to czas, kiedy Polska będzie silnym krajem, ze stabilną sytuacją społeczno-polityczną, mądrą i odpowiedzialną władzą; państwem, w którym panuje powszechna zgoda i dobrobyt.
W tym kontekście tytułowe przedwiośnie oznacza okres przejściowy, trudności; ścieranie się różnych wizji, idei, planów i poglądów. Przedwiośnie to już nie jest zima, ale do wiosny zostało jeszcze trochę czasu. Jak można to zinterpretować? Polska odzyskała upragnioną niepodległość, ale jej państwowość dopiero się kształtuje, Polacy muszą zatem przezwyciężyć wiele problemów (nierówności społeczne, ubóstwo, analfabetyzm), a co najważniejsze — zjednoczyć się. Tylko wówczas przyjdzie wiosna, która przyniesie odrodzenie narodu i państwa polskiego. Znamienny jest również fakt, że Cezary Baryka rusza wraz z robotnikami na Belweder, w pierwszy dzień przedwiośnia. Takie zakończenie może sugerować, że dla Polski jest nadzieja, ale do wiosny, czyli wymarzonego państwa, jeszcze daleko.
Przedwiośnie — co studiował Cezary?
Cezary Baryka, główny bohater Przedwiośnia, studiował medycynę. Studia rozpoczął w Warszawie, zaraz po przybyciu do Polski. Edukacja Baryki została jednak brutalnie przerwana przez wybuch wojny polsko-bolszewickiej. Młodzieniec wstąpił do wojska, walczył po stronie polskiej, jednak zrobił to, ponieważ zaciągnęli się jego koledzy ze studiów. O tym, że Baryka ponownie zapisał się na studia medyczne, dowiadujemy się z ostatniego rozdziału powieści, zatytułowanego „Wiatr od wschodu”. Ze względu na to, że Cezary był w trudnej sytuacji finansowej, zamieszkał z nielubianym kolegą, na obrzeżach miasta, w ciasnym i zatęchłym pokoju.
Przedwiośnie — jak wyglądały szklane domy?
Seweryn Baryka opowiedział o szklanych domach, by zachęcić syna do przyjazdu do Polski. Domy te miały zlikwidować ubóstwo. W rzeczywistości jednak nie istniały. W utworze stanowiły zatem rodzaj utopii, nierealnej wizji, marzenia. Ojciec chciał uzmysłowić synowi, że jedyną rewolucją, która przyniesie dobrobyt i dzięki której powstanie nowa cywilizacja, jest rewolucja technologiczna:
„Szklane domy kosztują niezmiernie tanio, gdyż przecie przy ich budowie nie ma mularzów, cieślów, stolarzy i gonciarzy. Sam materiał jeno, transport na miejsce i dwu, trzech monterów. Sam dom — bez robót ziemnych — buduje się w ciągu trzech, czterech dni. Jest to bowiem tylko składanie części dopasowanych w fabryce. Materiał, nawet z wynagrodzeniem artystów, nie kosztuje nad morzem drożej niż na miejscu drzewo budulcowe. Nie mówię już o cegle, wapnie i płacy robotnika, strajkującego wciąż z racji rosnącej drożyzny”.
Szklane domy, z opowieści Seweryna Baryki są piękne, mienią się najróżniejszymi kolorami. Nie ma w nich wilgoci ani zgnilizny, bo wszystko jest zrobione ze szkła:
„A wilgoci ani krzty, bo nie ma co gnić ani pleśnieć, ani śmierdzieć widzialnym czy niewidzialnym brudem, jako że naczynia wszystkie, sprzęty, graty, meble — szklane”.
Szklane domy, według starego Baryki, są dziełem ludzi mądrych, artystów:
„Bo te domy komponują artyści. Wielcy artyści. Dzisiaj są ich tam już setki. I powiem ci, nie są to nudziarze, snoby, żebraki, produkujące bzdury i głupstwa, śmieszne cudactwa i małpiarstwa dla znudzonych sobą i nimi bogaczów, lecz ludzie mądrzy, pożyteczni, twórcy świadomi i natchnieni, wypracowujący przedmioty ozdobne, piękne a użyteczne, liczne, wielorakie, genialne, a godne jak najszerszego rozmnożenia — dla pracowników, braci swych, dla ludu.
Domy są kolorowe, zależnie od natury okolicy, od natchnienia artysty, ale i od upodobania mieszkańców. Są na tle okolic leśnych domy śnieżnie białe, w równinach — różowe, w pagórach — jasnozielone, z odcieniem fioletu, albo koloru nasturcji. Domy te są najwymyślniej, najfantastyczniej, najbogaciej zdobione, według wskazań artystów i upodobań nabywców, bo belkę ściany i taflę dachu można w stanie jej płynnym zabarwić, jak się żywnie podoba. Co tylko bezgraniczna fantazja kolorysty może począć i ujrzeć w boskiej tajemnicy organu oka, w darze niebios, we wzroku — jaka tylko barwa jawi się w przepychu kwiatów na łące pod koniec czerwca, to wszystko, to wszystko ujęte w natchnieniu, sformułowane przez twórczą świadomość, artystyczną mądrość i akty pracowitej woli, zobaczysz w zewnętrznych i wewnętrznych kompozycjach kolorowych chat nowoczesnych polskich chłopów.
Są to istne marzenia futurystyczne ucieleśnione w podatnym i posłusznym szklanym materiale”.
Czy „Przedwiośnie” można nazwać powieścią o straconych złudzeniach?
Przedwiośnie można nazwać powieścią o straconych złudzeniach, ponieważ wizja szklanych domów okazała się mitem, utopią stworzoną przez ojca Cezarego, by chłopiec z radością przyjechał do Polski. Niestety, po przybyciu do kraju młodzieńca wita bieda przygranicznego miasteczka. Później Baryka poznaje ciężki los komorników w Chłodku, który boleśnie kontrastuje z wystawnym życiem ziemiaństwa w Nawłoci.
Przedwiośnie jest powieścią o straconych nadziejach również ze względu na idee rewolucji socjalistycznej, w którą na początku wierzył Cezary Baryka. Bohater uświadamia sobie bowiem, że proletariat nie jest w stanie sprawować władzy, ponieważ nie posiada odpowiednich kompetencji, a ponadto jest wyniszczony przez głód, choroby i ubóstwo. Z drugie strony, wie, że rządowa propozycja także nie zdaje egzaminu. Długoletnie reformy nie pomogą ludziom tu i teraz; nie rozwiążą bieżących problemów, takich jak bieda, nierówności społeczne czy analfabetyzm.
Przedwiośnie to powieść o straconych nadziejach, ponieważ żadna z przedstawionych w utworze koncepcji nie pomoże społeczeństwu i Polsce wyniszczonej wieloletnimi rozbiorami, dopóki w kraju nie zapanują jedność i zgoda.
Biografia autora
Stefan Żeromski to jeden z najsłynniejszych polski pisarzy przełomu XIX i XX wieku. Swoją karierę literacką zaczynał w pozytywizmie, skończył w okresie dwudziestolecia międzywojennego i tę ewolucję bardzo dobrze widać w jego twórczości. Tym, co niezaprzeczalnie stanowi łącznik między poszczególnymi etapami jego pisarstwa, jest społeczne zaangażowanie, na które wpływ miały doświadczenia prywatnego życia.
Urodził się 14 października 1864 roku w Strawczynie koło Kielc. Przyszedł na świat w rodzinie o korzeniach szlacheckich, ale w połowie XIX wieku już zdecydowanie zubożałej, przede wszystkim w wyniku konfiskaty majątku, stanowiącej karę za zaangażowanie się ojca w powstanie styczniowe. Wincenty Żeromski nie tylko wspierał powstanie, ale i w nim czynnie uczestniczył, za co został aresztowany, a jego wykupienie z aresztu doprowadziło do jeszcze gorszej sytuacji finansowej rodziny. Było to także trudne doświadczenie dla matki Żeromskiego, Francuzki z pochodzenia, Józefy z Katerlów. Wincenty Żeromski swoją patriotyczną postawą okupił finansowym krachem rodziny, co potem odbiło się także na jego zdrowiu psychicznym. Nie był on więc w stanie spełniać roli silnego autorytetu w życiu Stefana na co dzień, choć dokonania ojca były dla niego ważne. W 1837 roku Stefan Żeromski rozpoczął swoją edukację. Najpierw chodziło do szkoły elementarnej w Psarach, która przygotowała go do egzaminów wstępnych do Męskiego Gimnazjum Rządowego w Kielcach. Ten fragment biografii Żeromskiego znajduje wyraźne odbicie w napisanych przez niego później „Syzyfowych pracach”. Okres nauki w gimnazjum do 1886 roku przerywany był rodzinnymi tragediami – najpierw zmarła matka, niedługo później ojciec. Oznaczało to, że Stefan musiał samodzielnie walczyć o utrzymanie. Zarabiał, udzielając korepetycji. Z czasem zaczął pracować jako guwerner. W jego powieściach nie brakuje postaci, które właśnie w ten sposób walczyły o przetrwanie. Już w gimnazjum debiutuje jako poeta, przede wszystkim dzięki wsparciu polonisty, Antoniego Gustawa Bema, który był dla początkującego literata ogromnym wsparciem.
Debiut Żeromskiego ma miejsce w 1882 roku w „Tygodniku Mód i Powieści”. Wydaje tam swój wiersz „Pragnienie”. Mimo że słynnym poetą Żeromski nigdy nie został i zasłynął bardziej jako pisarz, dramaturg i społecznik, to warto pamiętać, że właśnie poezją debiutował.
Życie jednak Żeromskiego nie oszczędzało. Pasja do literatury nie pozwalała przez długi czas rozwiązać podstawowych problemów finansowych, do których doszły jeszcze problemy ze zdrowiem. To wszystko razem sprawiło, że Żeromski nie miał szans, by podejść do matury. Nie udało się to, więc przeniósł się do Warszawy w poszukiwaniu lepszego życia. Tam podjął edukację w Szkole Weterynaryjnej, choć nie jest to jego wielka pasja. Po dwóch latach porzuca więc i tę szkołę. Żywo natomiast odpowiada na możliwość samokształcenia się w ramach tajnych kółek i organizacji oświatowych. Te z kolei otwierają mu drogą do spotkania z ruchem socjalistycznym i komunistycznym, który coraz silniej zaczyna rozwijać się w Polsce.
Nadal utrzymuje się przede wszystkim z korepetycji między innymi tych udzielanych synowi Andrzeja Rzążewskiego, który zostanie jednym z jego pierwszych opiekunów. Zaczyna publikować w „Głosie” i „Tygodniku Powszechnym”, najczęściej pod pseudonimem. Te zaś zmienia, podpisując się jako: Iksmoreż, Józef Katerla, Maurycy Zych.
W 1890 roku przenosi się do Nałęczowa, gdzie poznaje Bolesława Prusa, przez niego zaś swoją przyszłą żonę – Oktawię z Radziwiłłowiczów Rodkiewiczową. Para pobiera się dwa lata później i dzięki wsparciu rodziny małżonki wyjeżdża do Szwajcarii, gdzie Żeromski w Muzeum Narodowym Polskim w Rapperswilu pracuje jako bibliotekarz, przygotowując między innymi katalog dotyczący Adama Mickiewicza. Poznaje tutaj m.in. także przyszłego prezydenta RP – Gabriela Narutowicza. Żeromski wraca do Polski w 1896, potem przenosi się z rodzina do Warszawy, a sam podejmuje pracę Bibliotece Ordynacji Zamoyskich. Rodzi mu się syn Adam. Kolejny powrót do Nałęczowa to 1905 rok. To czas, kiedy Żeromski coraz intensywniej pracuje społecznie, zakładając m.in. Uniwersytet Ludowy, pracując nad analogicznym projektem teatru dla społeczności wiejskiej. Tej aktywności sprzyja rewolucja w Rosji i przybierająca na sile dyskusja o konieczności roztoczenia przez państwo większej opieki nad proletariatem i chłopstwem. Żeromski bierze udział w tej dyskusji, publikując kolejne opowiadania i nowele, ale także wydając bardzo mocne artykuły publicystyczne.
Zarówno on, jak i jego syn, cierpią na chorobę płuc. To sprawia, że Żeromski często podróżuje, nie tylko między Zakopanem i Nałęczowem, ale wyjeżdża także do Włoch czy Francji w celu leczenia. We Francji poznaje malarkę Annę Zawadzką, dla której porzuca rodzinę. W 1913 roku przychodzi na świat jego córka ze związku z Zawadzką. Stefan i Anna tworzą parę do końca życia. Wypadki rodzinne schodzą jednak na drugi plan, kiedy wybucha I wojna światowa. Żeromski w tym okresie jest bardzo aktywny politycznie i społecznie, przyjmuje między innymi obowiązki oficera w Naczelnym Komitecie Narodowym w Krakowie, pracuje właściwie jednocześnie jako sekretarz komitetu zakopiańskiego. Pracuje ponad siły i za wszelką cenę, natomiast wszystko blednie w obliczu śmierci ukochanego syna w 1918 roku. To bardzo trudne doświadczenie, z którego Żeromskiemu trudno się podnieść. Podejmuje się jednak pracę na rzecz ojczyzny, która właśnie odzyskała niepodległość. Ta aktywność pozwala mu jakkolwiek uporać się z tą rodzinną tragedią. Zostaje między innymi przewodniczącym Rady Narodowej Rzeczypospolitej Zakopiańskiej. Przeprowadza się do Konstancina pod Warszawą. Zostaje prezesem Związku Zawodowych Literatów Polskich. Pracuje na rzecz plebiscytu, który ma dać odpowiedź, czy Warmia i Mazury zostaną przyłączone do Polski. Jest także jednym z najważniejszych polskich kandydatów do literackiego Nobla, ale ostatecznie nagrodę tę otrzymuje w 1924 roku Stanisław Reymont. Żeromski niezaprzeczalnie nadal jest dla Polaków bardzo ważnym pisarzem, tym bardziej że chwile wcześniej wychodzi bardzo szeroko dyskutowane „Przedwiośnie”. Pisarz otrzymuje od prezydenta mieszkanie na Zamku Królewskim w Warszawie. To tutaj właśnie spędzi ostatnie miesiące życia. Umrze chwilę po tym, jak doprowadzi do powstania polskiego oddziału PEN Clubu.