Justyna Bednarek

Dom numer pięć - streszczenie szczegółowe

Historia rozpoczyna się w dniu, w którym Eryk schował Piotrkowi okulary.  Ze względu na wadę wzroku, bohater był jednym z gorszych uczniów na lekcjach WF-u i zazwyczaj nauczyciele go oszczędzali. Zupełnie inne podejście miał pan Gliwiusz. Nie tylko kazał chłopcu normalnie ćwiczyć, ale kiedy biegł (a biegał naprawdę szybko), jeszcze bardziej go popędzał, mówiąc, że stać go na więcej. Wcześniej podczas gier zespołowych Piotrek zazwyczaj siedział na ławce rezerwowej. Gliwiusz nie zgadzał się na to i kazał mu grać, zamiast grzać ławkę.  

Pewnego razu, kiedy grali w koszykówkę i mierzyły się ze sobą drużyna rudej, do której należał Piotrek i drużyna zielonych, której przewodził Eryk („zieloni” od koloru koszulki Eryka), niespodziewanie to Piotrek rzucił decydującego kosza, zdobywając zwycięstwo swojej drużyny. Eryk był wtedy wściekły. 

*** 

Narratorem i głównym bohaterem jest właśnie Piotr, który lubi, kiedy nazywa się go Piotrkiem, Piterem albo Pepe. Chłopiec chodzi do szkoły i ma poważną wadę wzroku. Był dzieckiem wyczekiwanym przez rodziców przez 15 lat i kiedy się urodził, byli bardzo szczęśliwi. Mama specjalnie zrobiła sobie nową fryzurę przed pójściem do szpitala, żeby spodobać się swojemu ukochanemu synkowi. Szybko okazało się, że chłopiec ma poważną chorobę oczu, która przez lata szybko postępowała. Rodzice pocieszali go, że wielu wielkich artystów straciło wzrok, a jednak odnieśli w życiu ogromny sukces, jak na przykład Beethoven, Ray Charles, Andrea Bocelli czy Stevie Wonder. Mimo wszystko chłopca to nie pocieszało. 

*** 

Piotrek wspomina, jak pewnego razu zgubił okulary, które zsunęły mu się z nosa i wpadły do kanału. Wtedy jeszcze widział dużo lepiej, niż teraz, ponieważ odróżniał człowieka od zwierzęcia. Obecnie choroba postąpiła tak bardzo, że bez okularów chłopiec widział tylko zlewające się kolory.  

Po tym, jak zgubił okulary, niewiele widząc (ale jeszcze całkiem sporo, w porównaniu do aktualnej sytuacji) poszedł z mamą na spacer na pobliskie działki. Było tam wiele pozostałości po starych zabudowaniach, a niekiedy spod ziemi wystawały ludzkie kości. Mama opowiadała chłopcu, jak dawniej, kiedy chodziła jeszcze z jego tatą na randki, znaleźli w tym miejscu ludzką czaszkę i zgłosili to na policję. Szczątki ludzkie były w tym lesie konsekwencją egzekucji, które były tu przeprowadzane w czasie wojny. Nagle Piotrek zobaczył bardzo wyraźnie przed sobą biały domek z numerem 5. Był zdziwiony, bo nie miał przecież na nosie okularów, a domek widział nad wyraz wyraźnie. Co ciekawe, jego mama wcale go nie ujrzała

*** 

Narrator wraca do dnia, w którym strzelił zwycięskiego kosza w meczu. Eryk był wściekły i nie potrafił pogodzić się z porażką. Był przyzwyczajony do tego, że zawsze wygrywa i rządzi w szkole. Wszyscy go słuchali i zawsze śmiali się z jego żartów. Był jak przewodnik stada. Aby zemścić się na Piotrku, zabrał mu okulary i schował je. W szatni śmiał się z niego i mówił, że odda okulary, jak zacznie syczeć. Jeden z kolegów nawet wziął chłopca w obronę, ale Eryk nic sobie z tego nie robił. Piotrek nie chciał się poddać i postanowił iść do domu bez okularów. Znał drogę na pamięć. Jedynym niebezpiecznym miejscem było przejście przez ulicę. Bez okularów naprawdę nic nie widział.  

Po szkole dopadł go znowu Eryk i nazywając go Kobrą, powiedział, że odda mu okulary, jeśli ładnie o to poprosi i zje jakieś paskudztwo. Piotrek postanowił się postawić i zaczął uciekać. Żeby nie musieć przechodzić przez ulicę, postanowił skręcić i biec do warzywniaka, w którym pracowała pani Halinka, którą dobrze znał. Niestety droga okazała się zamknięta i musiał wybrać inny kierunek. W końcu znalazł się na terenie działek. Biegł przed siebie, cudem omijając przeszkody, kiedy nagle zobaczył znów bardzo wyraźnie biały domek z czerwonym dachem. Szybko do niego wszedł i stała się rzecz niesamowita. W domu wcale nie panował mrok, a wręcz przeciwnie, biło z jego wnętrza oślepiające światło. Piotrek nagle zaczął wszystko widzieć. Żeby było śmieszniej, Eryk, który wbiegł do domu zaraz za nim – przestał widzieć. Niespodziewanie rolę się odwróciły

W domku mieszkał starszy mężczyzna, który po wejściu chłopców krzyknął z pretensją, że wypuścili mu gołębia. Okazało się, że był to gołąb pocztowy, który miał zanieść wiadomość do żołnierzy. Starszy pan kazał nazywać się Kapitanem. Martwił się, jak wyśle meldunki. Piotrek chciał spytać, o co właściwie chodzi i w pierwszym momencie myślał, że przeniósł się w czasie. Popatrzył na Eryka, który teraz wydał mu się dużo mniejszy niż wcześniej. Kolega jęczał, że nic nie widzi i był przerażony sytuacją, toteż zaczął płakać. W niczym nie przypominał pewnego siebie chłopaka, który gnębił innych. Piotrek jednak doskonale rozumiał, co teraz biedak musi czuć. Przekonał się na własnej skórze, jak to jest nie widzieć i nie mieć na to wpływu. 

Kapitan palił fajkę. Piotrek zapytał się go, co właściwie się wydarzyło i dlaczego jego kolega nie widzi. Staruszek stwierdził, że „Na wojnie jak to na wojnie. Raz jednego trafi, raz innego, wszystkim rządzi potężny władca – przypadek”. 

Kapitan ugościł chłopców kaszą z kefirem czy akompaniamencie harmonii. Eryk był nadal wściekły na Piotrka, uważając, że sytuacja, w której się znaleźli to jego wina. Po posiłku kapitan wręczył chłopcom meldunek, który będą mieli dostarczyć do obozu żołnierzy. Pokazał im mapę okolicy, na której zaznaczone były obszary bezpieczne na niebiesko i tereny opanowane przez wroga na czerwono. Kiedy Eryk stwierdził, że przecież i tak nic nie widzi, kapitan powiedział, że wobec tego musi się tego nauczyć na pamięć. Bezpieczna była bowiem w zasadzie cała okolica, nie licząc polany Trzech Sów. Na południu również stacjonowało wrogie wojsko, a na granicy z kolei znajdował się dom Alicji, która była po ich stronie. Na pytanie chłopców, skąd kapitan wie, gdzie jest bezpiecznie, a gdzie nie, ten stwierdził, że swoją wiedzę zawdzięcza wieczornym lotom zwiadowczym. Wykonuje je Latawicą własnej konstrukcji.  

Wkrótce staruszek zaprowadził chłopców do drewnianego hangaru, w którym znajdowała się Latawica ze skrzydłami nietoperza. Kapitan zaprosił chłopców na pokład i zabrał ich na lot zwiadowczy. Ku zdumieniu Piotrka krajobraz, który widział po wzniesieniu się do góry, był zupełnie inny, niż się spodziewał. Teren działek stanowił zieloną wyspę, wokół której wszystko było wypalone. Tylko w niektórych miejscach widać było ruiny budynków. Eryk nadal nic nie widział, toteż Piotrek opowiadał mu, co udało mu się zaobserwować z góry. Latawica była pomalowana na niebiesko, aby na niebie była niewidoczna dla wroga. Piotrek zapytał Kapitana, czy jest jakaś szansa na pokój, ale staruszek stwierdził, że raczej nie, a jeśli już, to dopiero w przyszłym pokoleniu. 

*** 

Następnego dnia chłopcy wyruszyli w drogę wyposażeni prowiant, latarkę, zapałki, koc nóż i apteczkę. Kapitan pokładał w nich ogromne nadzieje. Stwierdził, że dotarcie do żołnierzy może im zająć od kilku godzin do kilku dni w zależności od tego, co się w międzyczasie wydarzy. Piotrek martwił się, że nie wrócił do domu i ponieważ wiedział, że mama zapewne bardzo się martwi. Po Eryku nie było widać, żeby się tym przejmował, ale szepnął Piotrowi, że muszą jak najszybciej wrócić do domu. Piotr, mimo że martwił się o rodziców, to nie wyobrażał sobie, jak mógłby zostawić żołnierzy w potrzebie. W końcu wyruszyli. 

Piotrek opowiadał Erykowi, co widzi po drodze. Nagle poczuł na szyi ostrze noża. Okazało się, że była to mała rudowłosa dziewczynka. Po krótkiej wymianie zdań chłopcy dowiedzieli się, że wróg porwał Rozalię – kota Alicji, a dziewczynka, którą spotkali to jej wnuczką Magdą. Dziewczynka powiedziała im, że muszą uwolnić Rozalię. Miała przy sobie czarny mundur wroga i namówiła Piotra, żeby się w niego przebrał. Chłopak ucieszył się, że mundur na niego pasuje i ktoś uważa, że ładnie w nim wygląda. Magda zdradziła im swój plan: Piotrek w przebraniu udaje, że wziął Magdę i Eryka do niewoli i w ten sposób wchodzą do obozu wroga. Tam dostają się do więzienia, z którego ratują kota i uciekają wszyscy na bezpieczny teren. Eryk nie był zadowolony, twierdząc, że nie warto ryzykować życia dla kota, ale Magda wytłumaczyła, że to nie jest zwykły kot, tylko Rozalia. 

Nagle coś przeleciało tuż nad ich głowami i okazało się, że jest to dron. Piotr był zaskoczony, bo do tej pory myślał, że cofnął się w czasie, tymczasem dron był przecież nowoczesnym urządzeniem. Magda wytłumaczyła chłopakom, że drony używane są jako maszyny zwiadowcze i kiedyś jeden wpadł do ogródka Alicji. W ten sposób przejęli sprzęt, a kapitan nie musiał monitorować terenu przez jakiś czas, dopóki jakiś żołnierz nie złapał drona siatką na motyle. Eryk nie mógł zrozumieć, po co ktoś porywa kota, na co Magda odpowiedziała, że wróg zrobił to, aby zrobić na złość Alicji. 

Kiedy dron odleciał, ruszyli dalej. Po drodze zjedli zapasy przygotowane przez Kapitana i prowiant Magdy. Kiedy nastała noc, a na niebie pojawił się księżyc, byli tuż obok obozu wroga. Gdy tylko zobaczyli strażników, dziewczyna nadepnęła na gałązkę, co od razu usłyszeli wrogowie. Zapytali, kto idzie, a Piotrek pewnym głosem odkrzyknął, że „swój” i dodał, że prowadzi jeńców. Jeden z żołnierzy powiedział, że zaprowadzi ich od razu do ciężarówki. Piotrek zdezorientowany zapytał, po co i okazało się, że samochód ma ich następnego dnia wywieźć na egzekucję. Przy okazji bohaterowi oberwało się, że jest strasznym gapą i jak tak dalej pójdzie, to również trafi do ciężarówki. Dzieci były przerażone. Magda i Eryk zostali zaprowadzeni do ciężarówki, a Piotrek wiedział, że musi coś wymyślić, żeby ich uratować. 

* * * 

Piotrek wiedział, że nie może zasnąć i obserwował strażników grających w karty. Chłopiec wymknął się im i poszedł do namiotu, z którego nie dochodziły żadne dźwięki. Była to wojskowa stołówka i składzik uzbrojenia. Nagle chłopak ujrzał dwa światełka i szybko zrozumiał, że musi to być Rozalia. Zapalił zapałkę i rzeczywiście zobaczył, że jest zamknięta w klatce na szyfrowy zamek. Nagle stało się coś niespodziewanego – i usłyszał w głowie 3, 7, 15. Okazało się, że jest to prawidłowy szyfr do zamka i w ten sposób uwolnił Rozalię. Wtem bohater usłyszał znowu, jak ktoś mówi w jego głowie, żeby się nie guzdrał. Wtedy zrozumiał, że to kot do niego przemawia i porozumiewa się z nim telepatycznie. Teraz szedł za kotem, który dyrygował, którędy mają iść. Weszli pod ciężarówkę i znaleźli tam klapę zamkniętą na zasuwkę. Piotr po cichu ją otworzył i zawołał swoich przyjaciół, ale z dziury jeden za drugim wyszli wszyscy pojmani. Jeden z uciekinierów szepnął chłopcu do ucha „Szacunek, obywatelu […]. Ojczyzna ci tego nie zapomni”, po czym wszyscy poszli w inną stronę, aby zmylić wroga. Rozalia czmychnęła, a Magda rozkazała Piotrkowi trzymać Eryka i pomóc mu uciekać

Piotrek spojrzał na Eryka i zobaczył, że twarz ma zakurzoną, koszulkę poplamioną krwią, dziurawe spodnie i buta bez podeszwy. Z zapłakaną buzią nie wyglądał już na wyszczekanego chłopaka, którym jeszcze kilka godzin temu był. Cała trójka ruszyła w drogę. Musieli jak najszybciej dotrzeć do domu Alicji, ale nie było to wcale takie proste. Eryk znów miał pretensje do Piotrka, że to wszystko wydarzyło się przez niego. Nagle coś pacnęło chłopaka w buzię. Okazało się, że była to ćma, dużo ciem. Latało ich tu mnóstwo. Magda powiedziała, że owady krążą w tym miejscu, ponieważ w okolicy są bagna cmentarne, w których pochowani są zmarli. Piotrek wtedy przypomniał sobie historię o wystających kościach z ziemi i Magda stwierdziła, że bardzo możliwe, że to właśnie kości, które od czasu do czasu można było zobaczyć w tej okolicy. Kiedy zapytał, czy byli to wcześniej inni żołnierze, Magda odpowiedziała, że zawsze jacyś są. 

Nagle Magda zniknęła chłopakom z oczu. Okazało się, że bagno zaczęło ją wciągać. Piotrek wiedział, że musi działać szybko, ale nie mógł nigdzie znaleźć kija. Wziął pasek od torby i usłyszał w głowie głos, który poinstruował go, w jaki sposób powinien pomóc Magdzie. Położył się na ziemi, podał dziewczynie pasek, a Eryk trzymał go, aby i jego bagno nie wciągnęło. W końcu udało się wyciągnąć Magdę. Ustalili, że dalej pierwsza będzie szła Magda, która najlepiej zna teren, za nią Eryk, a na końcu Piotrek, ponieważ zawsze z tyłu powinien być najsilniejszy. Dla Piotrka było to bardzo miłe doświadczenie, ponieważ przyzwyczajony był do tego, że jest zawsze najsłabszy, a teraz jego rola była zupełnie inna. Dzieci sądziły, że żołnierze wroga nie będą ich teraz gonić. Piotrek przyznał się, że słyszał w głowie głos Rozalii, a Magda stwierdziła, że w takim razie znalazł się w tym miejscu nie bez powodu. 

Nagle okazało się, że jednak pościg ruszył za uciekinierami, nad dziećmi przelatywał dron. Nie mieli gdzie się ukryć, ponieważ w okolicy nie było żadnego krzaka, ale Piotrek znalazł dziuplę w pniu, do której wepchnęli Eryka, po czym oboje z Magdą schowali się, wejście przykrywając gałązkami bluszczu. Byli bezpieczni, ale tylko chwilowo. Dron wprawdzie odleciał, ale zaraz w okolicy dziupli pojawili się żołnierze, którzy postanowili w tym miejscu zatrzymać się na dłużej. Tym samym dzieci znalazły się w pułapce, z której nie było ucieczki. 

*** 

Dzieci podsłuchały, jak wrogowie rozmawiają o planie napaści na dom Alicji w środku nocy, kiedy nie będzie się tego spodziewała. Wiedzieli, że muszą się wydostać z dziupli, aby ostrzec resztę, ale nie wiedzieli, jak to zrobić. Nagle Piotrek znalazł wejście do jakiegoś korytarza, ale dzieci nie chciały do niego wejść, żeby nie utknąć jeszcze bardziej. Nieoczekiwanie do dziupli wskoczył Lis. Oznaczało to, że tunel miał gdzieś swoje wyjście. Postanowili z niego skorzystać, idąc za lisem, który wydawał się rozumieć, że musi ich stamtąd wyprowadzić.  

Kiedy udało im się wyjść na zewnątrz, wszędzie było strasznie ciemno i nic nie widzieli. Nagle przed dziećmi ukazał się duch Rotmistrza Mariana Walickiego, który nie żyje już od 80 lat i tuła się po okolicy, dopóki nie nastanie pokój. Jest zrozpaczony, ponieważ z nikim nie może porozmawiać i jest bardzo samotny.  

Musieli iść dalej, ale Eryk nie miał już siły. Piotrek zdenerwował się i nazwał go „beznadziejnym ślepakiem”, co nie spodobało się Magdzie. Piotrek traktował to, jak rewanż na koledze, który dotychczas to jego gnębił. Wiedział, że jego zachowanie nie jest odpowiednie, ale z drugiej strony czuł pewną satysfakcję. Kiedy wreszcie ruszyli, Eryk potknął się, przewrócił i skaleczył w nogę. Nagle dzieci znów usłyszały drona, który na szczęście ich ominął. Okazało się, że rana Eryka krwawi. Wsparty o ramię Magdy pokuśtykał do domu Alicji. 

*** 

Dom Alicji był całkowicie zarośnięty bluszczem, a jego dach pokryty był mchem, toteż łatwo było go w ogóle nie zauważyć. Alicja była bardzo miłą osobą. Opatrzyła ranę Eryka wyciągiem z lipowych gałązek i dała Piotrkowi czyste ubranie. Alicja wiedziała, że muszą jak najszybciej przekazać wszystkie informacje swoim żołnierzom. Muszą jednak znać aktualne hasło. Był nim fragment piosenki, który wszyscy znali i który wcześniej nucił Kapitan. Alicja obiecała zapakować dzieciom na drogę gruszkowe konfitury i z imbirem i zaproponowała, żeby na razie dzieci poszły się pobawić. Eryk nadąsany stwierdził, że przecież nic nie widzi i nie ma się jak bawić, ale babcia wymyśliła zabawę w ciuciubabkę. Chłopak niechętnie, ale w końcu zgodził się i bawili się świetnie, choć Piotrek niechcący uderzył Eryka w zranione kolano, za co Eryk miał do niego straszny pretensje. Piotrek powiedział mu, że przynajmniej teraz wie, jak on czuje się na co dzień, ale ta dyskusja nie spodobała się Alicji. Powiedziała, że przez takich jak on cały czas toczy się wojna. Piotrek poczuł się urażony, bo dotychczas robił wszystko, żeby pomóc nowo poznanym osobom, a Alicja według niego niesłusznie go oskarżyła. 

Dzieci wyszły przed dom, nad którym przeleciało stado ptaków, przypominających niebieskie wrony. Dwa piórka upadły Magdzie pod nogi, a dziewczyna przyozdobiła sobie nimi rudą fryzurę. Magda poprosiła, żeby Piotrek nie dokuczał już więcej Erykowi, a chłopak obiecał, że już nie będzie. 

Piotr postanowił samodzielnie dotrzeć do polany Trzech Sów i przekazać wiadomość żołnierzom. Wiedział, że droga do nich prowadzi cały czas prosto, toteż biegł, ile tchu przed siebie, nie oglądając się na nic. Potrafił szybko biegać i był w tym bardzo wytrzymały, toteż minęło już pół godziny, a on nie tracił tchu. Nagle w głowie usłyszał „uważaj”, ale to zignorował. W końcu wpadł na jakiegoś mężczyznę w bojówkach i zielonej kurtce z pagonami i zaczął nucić hasłową piosenkę. Wojak przyjął hasło i kazał opowiadać mu o tym, co wie. Piotrek wyjawił wszystkie informacje i miał je powtórzyć dowódcy, ale nagle usłyszeli strzały. Okazało się, że wróg atakuje. Ostrzeżenie, które Piotrek chwilę wcześniej zignorował, dotyczyło drona, który go śledził. Niechcący wskazał wrogowi obóz żołnierzy. 

Walka trwała. Piotrek zakrył oczy i marzył o tym, żeby znaleźć się w domu. Był załamany sytuacją, w której się znalazł. Żołnierze tłukli się bez opamiętania, ciągle ktoś umierał. Nagle zobaczył, że wrogowie prowadzą Alicję, Magdę i Eryka. Magda wydawała się nieustraszona, twierdząc, że i tak nic nie mogą zrobić, ale wróg tak strasznie wyzywał Eryka, że chłopak zaczął się trząść jeszcze bardziej. Następnie wojak zaczął obrażać Alicję, która nic nie robiła sobie z obelg, powtarzając, że najważniejsza jest dla niej wnuczka, którą kocha najbardziej na świecie i nigdy nie przestanie. Żołnierz groził kobiecie, że ją zabije, ale ona utrzymywała, że to i tak nie zmieni jej uczuć.  

Wszędzie wokół świszczały kule. Jedna z nich trafiła Eryka. Piotrek nie wiedział, czy kolega przeżył, czy jest tylko ranny, ale nie miał, jak mu pomóc. Kolejna kula trafiła Alicję prosto w serce, ale kobieta  wcale nie padła martwa, tylko zamieniła się w zielonego ptaka, podobnego do tych, które dziś obserwowali. Walka nie ustawała. Nieustannie ktoś wzywał ratunku i umierał, wykrwawiając się.  

Nieoczekiwanie Piotrka złapała ręka Kapitana, który jakimś cudem zdołał przylecieć na pole bitwy Latawicą i wciągnąć go na pokład. W ten sposób uratował go z opresji. Piotrek był zrozpaczony, sądząc, że wszystko wydarzyło się przez niego, ale Kapitan zaczął go uspokajać, mówiąc, że to nie jego wina. Bał się, że wrogowie wszystkich zabili. Kapitan powiedział, że według niego Magda jest gdzieś ukryta i żyje, natomiast Eryk raczej nie dożyje kolejnego dnia. Piotrek chciał wracać, żeby ratować Magdę, ale Kapitan powiedział, że najpierw musi posypać pole bitwy prochem niepamięci, dzięki któremu żołnierze zasną i nie będą pamiętali po przebudzeniu, co się właściwie wydarzyło. Potem znów podzielą się na grupki, które zaczną między sobą walczyć, ale nie będą już pamiętali, o co chodziło w poprzednim razem. Było to rozwiązanie dalekie od ideału, ale nie mieli innego wyjścia. Piotrek zdał sobie sprawę z tego, że Magda również o nim zapomni, ponieważ magiczny pył spadnie również na nią. Było mu przykro, ale wolał, żeby przeżyła. 

*** 

Kiedy wrócili do domu numer 5, Piotrek nie mógł zasnąć. Przypominał sobie wszystkie straszne sceny, które widział jeszcze parę godzin wcześniej. Myślał o Eryku, który być może właśnie umierał i miał nadzieję, że jak Alicja zamieni się w zielonego ptaka. Kiedy próbował zasnąć, usłyszał znów w głowie głos. Nie wiedział, czy dochodził on od kota, lisa, czy z jego wnętrza, ale słyszał, że stać go na więcej. Postanowił wymknąć się z domu i wrócić na pole walki. Przed wyjściem zjadł łyżkę kaszy, by się posilić i ruszył na ratunek przyjacielowi. Żołnierze albo spali, albo zataczali się, jakby mieli zaraz zasnąć. W końcu odnalazł rannego Eryka, który rozpoznał przyjaciela, po czym zasnął. Piotrek z trudem zarzucił go sobie na ramiona i postanowił zanieść go do domu, choć czekał go bardzo długi spacer z obciążeniem. Po drodze spotkał znów dowódcę trzeciego szwadronu 14 Pułku Ułanów, czyli Mariana Walickiego. Tym razem duch uśmiechał się radośnie i podziękował Piotrkowi.  

Kiedy doszli do domu, Kapitan opatrzył rany Eryka i powiedział, że Piotrek jeszcze będzie musiał go dalej nieść, skoro postanowił go uratować. Przed drogą kazał mu posilić się kaszą, sam sobie również nałożył i obiecał zaraz lecieć po Magdę

*** 

Kapitan kazał iść Piotrkowi cały czas w prawo. Chłopak niósł kolegę resztką sił na ramieniu. Po wyjściu z domu numer 5 światło znów go oślepiło i ponownie przestał dobrze widzieć. Był brudny i potargany, a Eryk dodatkowo ranny. Pierwszą osobą, którą spotkał, była woźna, która wszczęła lament i wezwała karetkę oraz rodziców. Wszyscy uwierzyli w historię o tym, że Eryk wpadł do jakiejś dziury i tam stracił przytomność i się zranił. 

Pewnego razu Gliwiusz zaprosił Piotrka do siebie i opowiadał mu, jak ćwiczył lekkoatletykę, ale ze sportu wykluczyła go kontuzja. Nie zmartwił się tym za bardzo, ponieważ dzięki temu ma najlepszą pracę, jaką mógł sobie wymarzyć, czyli pracę nauczyciela. Zdradził, że jego dziadek marzył o takiej pracy, ale zginął na wojnie. Teraz on cieszy się, że może realizować marzenia dziadka. 

Piotrek z kolei realizował się w tańcu. Wspomina, że od czasu niezwykłej przygody on i Eryk stali się szczerymi przyjaciółmi. Ich relacja była już zawsze bardzo dobra. Wprawdzie Eryk nadal miał swoich kolegów, a Piotrek wolał się trzymać na uboczu, ale spotykali się regularnie i utrzymywali kontakt nawet później, gdy zmienili szkołę. Eryk niczego nie pamiętał z ich przygody.  

Piotrek nieraz wspominał niezwykłą przygodę i zastanawiał się, co stało się z Alicją i z Kapitanem. Bardzo tęsknił za Magdą. 

*** 

Minęło wiele lat. Piotrek i Eryk nadal utrzymywali kontakt.  Piotrek całkowicie stracił wzrok, a jego tata wziął pożyczkę i kupił mu specjalny komputer dla niewidzących. Eryk poszedł na Politechnikę, mając nadzieję, że zostanie wynalazcą i skonstruuje cyberoko, dzięki któremu przyjaciel odzyska wzrok. Piotrek zaczął pisać.  Wydał wiele bajek. W niektórych bohaterami była Latawica, Kapitan, Alicja i Magda. Nadal tęsknił za rudowłosą dziewczynką, ale z czasem tęsknota wydawała się coraz bardziej zacierać. Po latach część terenu dawnych działek została wycięta pod nową inwestycję. 

Pewnego dnia Piotrek znów jak dawniej usłyszał wewnętrzny głos, który kazał mu zajrzeć do skrzynki na listy. Okazało się, że była tam ulotka ze schroniska dla zwierząt, zachęcająca do przygarnięcia jej mieszkańców. Ustalili z mamą, że pojadą i wezmą do domu kota. W głębi serca Piotrek miał nadzieję, że znajdzie tam Rozalię, ale rozsądek podpowiadał mu, że koty tak długo nie żyją. Po obejrzeniu wszystkich kotów w schronisku bohater był już niemal zrezygnowany, kiedy pokazano im ostatniego kota, który nie był w klatce, tylko przechadzał się po całym terenie. Była to bardzo stara kotka o imieniu Róża. W ten sposób Piotrek znalazł Rozalię, która od teraz zamieszkała w jego domu. Pracownica schroniska uprzedziła, że odbędą się dwie wizyty kontrolne w ich domu, aby sprawdzić, czy kotek ma dobre warunki. 

Piotrek był szczęśliwy, że Rozalia mu towarzyszyła i zupełnie zapomniał o tym, że ma ktoś przyjść na kontrolę. Pewnego dnia odwiedziła ich dziewczyna ze schroniska, która miała sprawdzić warunki mieszkaniowe kota. Okazało się, że bardzo szybko się z Piotrkiem polubili, a nawet zakochali w sobie i już rok później bohater jej się oświadczył. Wzięli ślub i mieli dwójkę dzieci: dziewczynkę i chłopca. Wprawdzie Piotrek nigdy nie widział na oczy swojej żony Marty i dzieci — Alicji i Tomka, ale był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.  

Pewnego dnia odwiedził ich Eryk, oznajmiając wspaniałą nowinę. Udało mu się skonstruować cyberoko. Czym prędzej założył Piotrkowi specjalne okulary. Bohater najpierw zobaczył tylko jakąś poświatę, ale z każdą kolejną minutą widział więcej. Ujrzał po raz pierwszy swoje dzieci, a potem żonę – piękną rudowłosą kobietę z kolczykami z zielonych piór. Zdumiony odkrył, że znalazł swoją ukochaną z dzieciństwa. Tylko kot kazał mu nie robić z siebie idioty i nie gadać głupot, których inni nie zrozumieją. 

Dawni przyjaciele poszli na spacer na Stare Osiedle i znaleźli się na wiadukcie, który biegnie nad starymi działkami. Piotrek ujrzał na niebie cień, w którym bez trudu rozpoznał Latawicę. Popatrzył na przyjaciół i zrozumiał, że oni też w głębi duszy pamiętają ich wspólną przygodę

Potrzebujesz pomocy?

Współczesność (Język polski)

Teksty dostarczone przez Interia.pl. © Copyright by Interia.pl Sp. z o.o.

Opracowania lektur zostały przygotowane przez nauczycieli i specjalistów.

Materiały są opracowane z najwyższą starannością pod kątem przygotowania uczniów do egzaminów.

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Prywatność. Polityka prywatności. Ustawienia preferencji. Copyright: INTERIA.PL 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone.