Streszczenie szczegółowe
AKT 1
SCENA 1
„Antygona w Nowym Jorku” Janusza Głowackiego rozpoczyna się monologiem policjanta, znajdującego się w parku, który jest zamieszkały przez bezdomnych. Widać kartonowe pudła, łachmany i plastikowe torby pędzone przez wiatr. Policjant opowiada o bezdomnych. Mówi, że nic do nich nie ma, bo są normalnymi ludźmi. Wspomina, że poznał wielu wykształconych i kulturalnych bezdomnych. Nazywa ich dobrymi Amerykanami, po czym poprawia się, tłumacząc, że bezdomni innych narodowości także kochają Amerykę, jak własną ojczyznę. Wspomina przy tym, jak 2 lata wcześniej był świadkiem manifestacji radykałów na Lower East Side. Był wówczas na służbie. Demonstranci byli pełni agresji i podpalili flagę USA. Nieoczekiwanie w obronie flagi stanęli bezdomni, zamieszkujący nowojorski Tompkins Square Park. Byli brudni, głodni i chorzy, ale nie zabrakło im sił, aby patriotycznie bronić symbolu Stanów Zjednoczonych. Bez namysłu zabrali płonącą flagę z rąk manifestantów, próbując ją jak najszybciej ugasić. To, co nie spłonęło, powiesili nad wejściem do parku, demonstrując tym samym swoje uczucia patriotyczne.
Policjant mówi także o stosunkach łączących policję z bezdomnymi. Wspomina, że zdarzają się między nimi konflikty. Stwierdza, że bezdomni mają inne poczucie czasu i nie snują odległych planów, tylko skupiają się na tym, co wydarzy się wkrótce. Bezdomni śpią w dzień, gdy jest bezpiecznie, a czuwają w nocy, gdy grożą im napady, kradzieże i gwałty. Przez to bywają skołowani i zdezorientowani.
Niektórzy uczciwi ludzie starają się pomóc bezdomnym, wesprzeć ich w szukaniu pracy i powrocie do normalności. Niewielu się to jednak udaje. Policjant wspomina bezdomnego z Columbus Circle, który wiecznie leżał śmierdzący i z nikim nie rozmawiał, aż udało się go zmotywować do działania i zaczął sprzedawać książki przy Central Parku. Policjant podkreśla, że nie były to byle jakie szmatławce, ale wartościowe książki. Interes ponoć szedł mu znakomicie. Czekał go sukces i rychła wyprowadzka z parku do własnego mieszkania, na które miał szansę zarobić, prowadząc swój księgarski stragan, ale zawistni bezdomni udusili go, a jego zwłoki wrzucili do rzeki.
Policjant porusza także kwestię schronisk, do których bezdomni nie chcą się udać, ponieważ boją się tych miejsc. Policjant mówi (siarczyście przy tym klnąc), że przecież nie mają czego się bać, ponieważ liczba przestępstw w schronisku jest trochę większa niż tych, popełnianych w parkach, a przynajmniej w schronisku jest ciepło i jest dach nad głową. Na to bezdomni znów pytają, po co im to, a policjant odpowiada, że po to, by być cywilizowanym człowiekiem, oglądać telewizję, żeby spokojnie przygotować się do śmierci, która każdego czeka. Wreszcie zniecierpliwiony mówi, że nie jest filozofem, tylko policjantem i nie wie właściwie dlaczego.
W tle widać, jak spod kupy łachmanów wydobywa się około 60- lub 70-letni mężczyzna, ubrany w kilka obdartych ciuchów, założonych jeden na drugi. Włącza magnetofon i muzykę.
Słychać wezwanie z krótkofalówki i policjant wychodzi, dodając, że jeszcze wróci.
SCENA 2
Park. Sasza obcina kieszenie płaszcza i usiłuje uruchomić swój mały magnetofon, by puścić „Strangers in the night” Franka Sinatry. Na scenę wchodzi 35-letnia Anita, pchając wózek z całym swoim dobytkiem. Magnetofon Saszy wciąż przerywa, wreszcie bohater klnie pod nosem. Anita pyta go, czy nie widział Johna. Sasza spogląda na nią i milczy, nieustannie walcząc z magnetofonem. Anita stwierdza, że Johnny'ego pewnie uwiodła ruda Mindi z nogą w gipsie, która prowadza się ciągle z innymi mężczyznami. Anita odgraża się, że jak zobaczy ją w towarzystwie Johna, to jej pokaże. Zapewnia jednocześnie, że przy niej, Johnny nawet nie spojrzałby na Mindi. Dodaje, że poprzedniej nocy było bardzo zimno i poszła spać do kotłowni. Proponowała też Johnowi, że za niego zapłaci, ale nie chciał. Teraz nie może go nigdzie znaleźć. Pyta Saszę, czy jako facet obraziłby się, gdyby poszła bez niego do kotłowni.
Sasza wciąż się nie odzywa i usiłuje uruchomić magnetofon. Anita mówi, że przyniosła kawę dla Johna i cały dzień go szukała, a minionej nocy dała mu sweter z kaszmiru, który zdobyła z kościoła. Dodaje, że kaszmir jest najcieplejszy. Znów dopytuje Saszę, czy John był z Mindy. Sasza milczy, więc Anita uznaje, że Johnny jednak był z Mindi.
Sasza mówi, że pogotowie zabrało Johna, bo umarł. Zapada milczenie. Anita mówi, że modli się za przyjaciela, ale do końca nie wierzy, że Johnny nie żyje. Ma nadzieję, że tylko zasnął, albo się upił. Sasza twierdzi, że policja powiedziała, że umarł. Anita przyznaje, że Indianin mówił jej dwa razy o karetce, ale mu nie wierzy. Sasza stwierdza, że gdyby żył, to karetka, by go nie zabrała.
Anita obwinia się, że to wszystko przez kaszmirowy sweter, ponieważ kaszmir wchłania smutki. Gorsze od kaszmiru są według niej tylko poduszki. Kobieta płacze, po czym pokazuje Saszy swój sweter i mówi, że to akryl, z którego da się strzepnąć wszystkie smutki. Nie wie, co ma teraz robić. Sasza proponuje pershinga (wino), ale dodaje, że w sumie wszystko wypił. Anita pyta, czy Johnny mówił coś przed śmiercią, może coś o niej, bo się kochali. Sasza mówi, że nic nie słyszał. Anita opowiada o miłości Johnny'ego i dopytuje czy ktoś był przy nim, gdy umierał, licząc, że ta osoba mogłaby usłyszeć jego ostatnie słowa. Sasza stwierdza, że Johnny nic nigdy nie mówił. Anita dodaje, że tylko przez ostatnie 5 lat nic nie mówił, bo wcześniej – wręcz przeciwnie – był bardzo gadatliwy, żartował. Według Indianina Johnny zamarzł i umarł o godzinie 8. Sasza mówi, że dowiedział się, dopiero gdy pojawiła się policja.
Anita zastanawia się, gdzie zawieziono ciało Johna. Sasza mówi, że na Hart Island, ale Indianin powiedział jej, że na Potter‘s Field. Okazuje się, że na jedno wychodzi, ponieważ Potter‘s Field znajduje się właśnie na Hart Island. Anita jest oburzona tym faktem, ponieważ jest to miejsce pochówku kryminalistów i bezimiennych nędzarzy. Odgraża się, że John miał arystokratyczne korzenie i pochodził z Bostonu. Pyta, czy Sasza jest arystokratą, ale ten zaprzecza, dodając, że jest Rosjaninem. Kobieta pyta o wyznanie i dowiaduje się, że mężczyzna jest Żydem. Anita stwierdza, że wobec tego Sasza zdecydowanie różni się od Johna pochodzeniem, a jej zmarły przyjaciel nie zasłużył na Potter‘s Field.
SCENA 3
Sasza siedzi na ławce, gdy pojawia się 40- lub 50-letni Pchełka, który próbuje bezskutecznie zagadywać Rosjanina. Mówi, że jest strasznie zimno i dziś jest środa (rozpoznaje o po autach zaparkowanych po dwóch stronach ulicy). Aby wzbudzić zainteresowanie rozmówcy, wyjmuje spod płaszcza gazety i robi z nich czapkę, po czym wygłupia się, udając wpierw żołnierza, potem Stalina i Hitlera. W końcu siada na ławce, rozkłada czapkę i zaczyna czytać gazetę. Mówi, że w Chile Salvatore Mancini został arcybiskupem, dodając, że pewnie dobrze kombinował, żeby dostać awans. Sasza niewzruszony pali papierosa. Pchełka mówi, że ponoć świat powstał przez pomyłkę, co oznaczałoby, że życie na ziemi nie ma sensu. Dodaje, że takie głupoty opisują na pół strony, obelżywie komentując zdjęcie twórcy tej teorii. Sasza jest obojętny, wydmuchuje dym z papierosa tak, aby Pchełka nie mógł go nawet powąchać.
Wreszcie Pchełka ze złością mówi, że Sasza sprawia, że czuje się fatalnie i nic dziwnego w tym, że Żydzi nie są lubiani. Pyta Saszę, o co ma do niego żal. Domyśla się, że może o 7 dolarów, które Sasza dał mu dzień wcześniej na flaszkę. W międzyczasie Sasza wyrzuca niedopałek do kosza, w którym tlą się śmieci – według Pchełki podpalone przez dzieciaki, które palą tam gołębie.
Pchełka usiłuje wytłumaczyć się z utraconych pieniędzy i wyjaśnia, że gdy szedł do sklepu, dostał ataku padaczki, karetka zabrała go do szpitala, a lekarz powiedział, że jeszcze nie widział tak ostrego ataku epilepsji. Sasza nie reaguje na opowieści kumpla. Pchełka nie daje za wygraną i tłumaczy się dalej, że pewnie pieniądze wypadły mu z kieszeni podczas ataku. Dopowiada, że przecież w gazecie opisano przypadek bezdomnej Jenny, przy której po śmierci znaleziono 5000 dolarów. To tłumaczy napady na bezdomnych. Pchełka wspomina, że kiedyś cała rodzinka go obmacywała w poszukiwaniu pieniędzy, ale udawał, że śpi, żeby się nie narazić. Stracił wówczas scyzoryk i 2 papierosy. Pchełka stwierdza, że obcięcie kieszeni płaszcza przez Saszę było dobrym pomysłem. Powtarza znów, że najwyraźniej pieniądze mu ukradziono.
Sasza się zaśmiał i powiedział, że Indianin widział Pchełkę, jak ten kupuje 3 flaszki pershinga. Wypomina, że dał mu pieniądze na alkohol, a Pchełka perfidnie wszystko wypił sam, nie częstując nawet Indianina. Pchełka się wypiera i oskarża Indianina o kłamstwo. Sasza dodaje, że za resztę z flaszek Pchełka poszedł spać do kotłowni. Pchełka znów zaprzecza i powtarza, że miał atak, był w szpitalu i lekarz może to potwierdzić. Indianina uważa za niewiarygodnego, ponieważ ma złamany nos i wybite zęby, bo jego ataki padaczki rzucają nim we wszystkie strony. Twierdzi, że Indianin mu zazdrości, że podczas ataku wprawdzie wysoko podskakuje, ale zęby ma całe. Nazywa siebie dzieckiem szczęścia, ponieważ, gdy matka chciała go utopić po urodzeniu, z pomocą pojawiła się babka i go ocaliła, przekonując, że zabicie dziecka jest niemal takim samym grzechem, jak posiadanie nieślubnego. Sasza ironizuje, mówiąc, że najwyraźniej miał religijną matkę, a Pchełka potwierdza, że była na każdej mszy. Zapytany, dlaczego sam nie chodzi do kościoła, odpowiada, że kiedyś go tam okradziono tygodniowej pensji.
Sasza mówi, że Indianin wspomniał, że Pchełka chciał wytargować wejście za dolara zamiast dwa u Pijawki, który wpuszcza do kotłowni. Dodaje, że Pijawka to oszust, bo tak przykręca kurki, żeby nie dało się w kotłowni wytrzymać z gorąca, dlatego wszyscy wychodzą po 3 godzinach. Pchełka broni Pijawki, mówi, że to uczciwy Polak i zaprzecza, że w ogóle był w kotłowni. Sasza zarzuca im chciwość i zazdrość, ale Pchełka się z tym nie zgadza. Sasza wytyka Pchełce, że zazdrości awansowanemu biskupowi i nawet nie wie, gdzie jest Chile. Pchełka mówi, że to nieprawda i że sprzeciwia się nieuczciwości w kościele. Ponadto broni dalej Pijawkę. Rosjanin wskazuje, że w kotłowni nawet szczury nie wytrzymują wysokiej temperatury.
Wchodzi Anita ze swoim wózkiem i zaczyna coś mówić o Indianinie, ale Pchełka ją obraża. Sasza kontynuuje wątek kotłowni, dodając, że jak ludziom jest gorąco i spoceni wychodzą na chwilę na dwór, by ochłonąć, to Pijawka każe im ponownie płacić za wejście, w rezultacie czego biedacy przeziębiają się i umierają na zapalenie płuc. W 3 tygodnie zimy zmarło już 12 osób. Pchełka znów mówi, że Pijawka jest uczciwym katolikiem i zbiera na podróż do Watykanu, a on nic nie wie o tej kotłowni, bo był ostatniej nocy w szpitalu po ataku padaczki, dostał tam kawę i kanapkę oraz środek na insekty.
Niespodziewanie Anita stwierdza, że widziała Pchełkę w kotłowni ubiegłej nocy, jak zajął najlepsze miejsce, wyganiając jakiegoś dziadka. Wytrzymał tam całą noc, bo był daleko od kotła. Sasza wierzy Anicie. Pchełka stanowczo zaprzecza i wyzywa Anitę od najgorszych, próbując ją przegonić. Anita rzuca na niego klątwę, a Pchełka mówi, że w czasie wojny golili włosy takim konfidentkom, jak ona. Wyzywają się wzajemnie i ubliżają sobie. Sasza próbuje uciszyć Pchełkę, ale nieskutecznie. Polak mówi, że nikt w parku nie chce mieć nic wspólnego z Anitą, ale ona twierdzi, że Johnny ją kochał. Pchełka zarzuca kobiecie, że przyczepiła się do Johnnego i ten przez nią teraz nie żyje. Wreszcie Anita wychodzi gdzieś pospiesznie, rzucając na odchodne, że Pchełka i tak był w kotłowni.
Pchełka nazywa Anitę biznes woman, przypuszczając, że pobiegła do baptystów po darmowe ciuchy. Nazywa ją nieprzyzwoicie i dopytuje przyjaciela, komu wierzy. Sasza odpowiada, że wierzy Anicie. Pchełka urażony obraża się i odchodzi.
SCENA 4
Sasza zaczyna pakować do pudła swoje rzeczy. Pchełka widzi to i ogarnia go przerażenie. Sądzi, że przyjaciel chce wrócić do Rosji. Mówi mu, że przecież nie ma kasy na bilet, poza tym trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby wracać z Nowego Jorku do Moskwy, a zresztą taką możliwość mają tylko ci, którzy zgodzą się być agentami KGB. Sasza ignoruje gadułę i każe mu się odczepić. Pchełka idzie w zaparte i mówi, że przecież nie może wrócić do matki bez zębów (choć Sasza ma wszystkie zęby). Dodaje, że w Rosji jest bieda i w ogóle Sasza nie ma dokąd wracać. Ten odpowiada, że pojedzie do mieszkania matki.
Pchełce brakuje już argumentów. Lamentuje, że Sasza pakuje się z powodu głupich 7 dolarów, podczas gdy Cygan nie oddał Johnny’emu kiedyś aż 30 dolarów, wrócił pijany w nowiutkich butach, a Johnny nic mu na to nie powiedział. Sasza przypomina, że Johnny nic do nikogo nie mówił. Pchełka przyznaje mu rację i wspomina, że Cygan z żalu się powiesił, a on chciał Johnny’emu dać, chociaż te nowe buty po zmarłym, ale tamten ich nie chciał. Za to Pchełka, zabrał sobie ząb Cygana na szczęście i proponuje go Saszy. Pyta, jaką korzyść będzie miał z wyjazdu, na co Sasza odpowiada, że taką, że nie będzie tam Pchełki.
Pchełka proponuje Saszy resztkę pershinga z politurą, ale tamten odmawia. Sasza zbiera rzeczy i przygotowuje się do odejścia. Pchełka pęka i przyznaje się do winy, klnąc przy tym siarczyście. Przyznaje, że wydał pieniądze na kotłownię i 3 pershingi, które sam wypił. Sasza ironicznie nie dowierza, a Pchełka wścieka się i pyta czego jeszcze od niego oczekuje. Może go pocałować w tył, paść na kolana, napluć na twarz, byle nigdzie nie jechał. Sasza odpowiada, że chciałby hamburgera.
Słychać krzyk mężczyzny. Sasza odkłada pudło, wypija pozostały alkohol i siada na ławkę. Pchełka oddycha z ulgą. Rosjanin opowiada o tym, jak ludzie w parku tracą zmysły tak, jak na przykład wariat z Jamajki, który pchnął dziewczynkę pod koła auta. Wzięli go do psychiatryka tylko na 3 dni, uznając, że jest zbyt niebezpieczny na szpital. Pchełka podejrzewa siły natury o powodowanie tych ludzkich szaleństw, ale Sasza dodaje, że w domach ludzie tak samo świrują. Opowiada o tym. Jak mieszkał w Leningradzie i za ścianą KGB prowadziło przesłuchania w dzień i w nocy. Wciąż było słychać straszne krzyki. Jego ojciec włączał głośno muzykę, aby zagłuszyć te dźwięki. Wspominał, że ojciec nie lubił muzyki, tylko malarstwo i dzieło Boscha pt. Piekło muzyczne, które porównywał do ich mieszkania. Pchełka myślał, że Bosch był Żydem, a okazało się, że Hiszpanem. Sasza nazywa Pchełkę idiotą.
Dodaje, że ojciec marzył o wyjeździe do Madrytu, by zobaczyć ten obraz na własne oczy, ale nie udało mu się to nigdy.
Rozmowa schodzi na Żydów. Pchełka mówi, że wszyscy Żydzi są przewrażliwieni, ale on nie jest antysemitą. Sasza wspomniał, że jedna sąsiadka powiedziała o nim, jak się urodził: „Taki mały, a już Żyd”. Pchełka podsumowuje to jako wyraz współczucia ze strony kobiety. Opowiada, jak w czasie wojny Polacy wydawali Żydów, którzy uciekli z transportu. Potem żałowali, bo jeden Masiak we wsi Żyda ocalił i po wojnie dostawał od niego pieniądze i paczki z Izraela, a jego rodzina żyła dzięki temu w dostatku. Od tej pory w Polsce nie wydaje się już Żydów, szczególnie w tej wsi.
SCENA 5
Policjant opowiada o radzieckiej propagandzie, która polegała na kręceniu materiałów z bezdomnymi i puszczania ich w telewizji, jako obraz życia w Nowym Jorku. Dodaje, że był to rosyjski argument, gdy prezydenci USA rozmawiali z Gorbaczowem o łamaniu praw człowieka w Rosji.
Policjant opowiada o Nowym Jorku, jako o centrum światowej demokracji, w której każdy ma te same prawa i obowiązki. Za przykład daje sytuację, w której prezydent przychodzi do parku i łamie prawo. Będzie wówczas ukarany na takich samych zasadach jak zwykły obywatel.
Policjant opisuje fazy działalności policji. Zwraca się przy tym do przypadkowej kobiety na widowni. 1 etap polega na uprzejmym poinformowaniu delikwenta o tym, że to, co robi, jest zakazane prawem. Jeśli ktoś przeprosi i przestanie to robić, wówczas policjant dziękuje za współpracę. Jeśli jednak ktoś odpowie niegrzecznie, obrażając policjanta licznymi przekleństwami, wtedy policjant przechodzi do fazy 2 – ostrzeżenia. Wówczas stróż prawa mówi, co grozi za dalsze popełnianie przestępstwa. Jeśli i to nie działa i ktoś ponownie obraża policjanta, używając niewybrednych epitetów, wówczas policjant zmuszony jest podjąć działania fazy 3, 4, 5 itd. Jest to moment, w którym stróż prawa musi zachować szczególne wyczucie, aby nie pogwałcić praw i godności człowieka, a jednocześnie skutecznie egzekwować poszanowania dla litery prawa. Musi zdecydować czy zakuć kogoś kajdanki, wykręcić przy tym ręce czy powalić na ziemię, użyć pałki lub wlec po ziemi. Wszystko zależy od sytuacji i stanu, w jakim znajduje się przestępca.
Policjanta znów wzywa walkie-talkie i wychodzi.
SCENA 6
Pchełka namawia Saszę na sprzedaż nerki za 400 dolarów, próbując udowodnić, że dwie nerki i tak nie są potrzebne. Przyznaje się, że będzie miał z tego marne 10 proc. Dodaje, że zabieg jest nieinwazyjny i szybko się po nim dochodzi do siebie, a oprócz kasy za nerkę, można spokojnie leżeć sobie w szpitalnym łóżku, zajadając kanapki z szynką. Mówi, że on swoją nerkę sprzedał w Polsce, dzięki czemu mógł wyjechać do USA. Sasza drąży zbyt niską według niego cenę, ale Pchełka uparcie stoi przy swoim. Dodaje, że taki Johnny umarł z dwoma nerkami i na niewiele mu się obie przydały.
SCENA 7
Przychodzi Anita. Zaczyna opowiadać o swojej wizji z gołębiami, ale Pchełka opryskliwie ją odgania. Anita uparcie kontynuuje i mówi, że pomyślała, że jak zobaczy pod kościołem parzystą liczbę gołębi, to powinna pogodzić się z pochówkiem Johnny’ego na Potter`s Field. Liczba nieparzysta miałaby wróżyć konieczność działania w zakresie godnego pochówku. Stało się tak, że zobaczyła 8 gołębi, ale zaraz jeden odleciał i zostało nieparzyste 7. Anita odczytuje to, jako znak, że tylko pozornie miała się pogodzić z sytuacją i pora wziąć sprawy w swoje ręce. Sasza i Pchełka nie widzą możliwości działania w tej sprawie bez pieniędzy, ponieważ pogrzeb wiąże się z ogromnymi kosztami. Anita przyznaje, że ma tylko 19,5 dolara. Pchełka nie wierzy, więc Anita pokazuje pieniądze Saszy.
Pchełka od tej pory przymila się Anicie, licząc, że coś z tej sumy mu wpadnie. Spokojnie wylicza jej, że normalny pogrzeb kosztuje ze 2000 dolarów, kremacja człowieka – 800, a psa – 400. Próbuje jej tym samym wyjaśnić, że 19,5 nie wystarczy na pogrzeb w żadnej formie, ale można za to we wspólnym gronie uczcić pamięć zmarłego - napić się i zjeść coś dobrego. Dodaje, że przecież teraz to oni są rodziną Johnny’ego i należy mu się nie tylko pershing, ale lepiej – stolicznaja.
Anita mruczy pod nosem, że Potter`s Field to więzienie. Zniecierpliwiony Pchełka mówi, żeby dała już spokój i kupiła flaszkę. Anita upiera się, że bezimienny grób jest zły dla duszy. Sasza próbuje pocieszyć Anitę, mówiąc, że widział Potter`s Field z miejsca, gdzie składują trumny i nie wygląda to źle. Odbierają je dwa razy w tygodniu i transportują na wyspę, która wygląda jak zoo w Leningradzie. Pchełka ukradkiem sięga po buty narciarskie, które Anita ma na wózku, ale dostaje po łapach. Anita proponuje sprzedaż butów na 4 dolary, ale Pchełka chce tylko popatrzeć. Anita wraca do tematu pochówku 5 trumien na raz, ze względu na przepełnienie cmentarza. Pchełka nie widzi w tym problemu, więc Anita życzy mu, żeby leżał pod czterema bandytami.
Pchełka snuje plany przyjazdu Joli do Nowego Jorku. Mówi, że będą przez rok pracować i odkładać sobie pieniądze, żeby kupić w Polsce dom z amerykańską flagą. Anita przerywa mu, pytając, czy wie, co oznacza Potter`s Field i za jakie pieniądze jest kupiony. Opowiada o judaszowych pieniądzach, które biblijny zdrajca przekazał na Pole Garncarza (ziemię, którą kapłani kupili od garncarza), aby wyczyścić swoje sumienie. Miało to być pole do pochówku cudzoziemców. Pchełka nie widzi związku, ale Sasza go dostrzega.
Anita orientuje się, że jest środa, zatem ciało Johnny’ego powinno nadal czekać na brzegu na przewiezienie na wyspę. Kobieta wpada na pomysł, aby zabrać ciało Johnny’ego i pochować go w parku, gdzie niedawno przekopywana była ziemia, więc powinna być łatwa do kamuflażu grobu. Mężczyźni nie wierzą w to, co słyszą. Pchełka żywiołowo komentuje bezsensowność i nierealność planu Anity. Sasza też nie widzi możliwości realizacji celu. Anita oczekuje, że Sasza i Pchełka się tym zajmą, bo jej nie wpuszczą z wózkiem ani do metra, ani do autobusu, a podróż tymi środkami lokomocji będzie konieczna, aby dostać się na miejsce i z powrotem. Dopiero gdy proponuje w zamian 19,5 dolara i buty narciarskie Pchełce dla Joli – Polak zaczyna kombinować, jakby ten plan zrealizować. Próbuje też przekonywać do działania Saszę. Anita prosi Saszę o pomoc i obiecuje mu pilnować jego pudła z rzeczami, a także daje mu pieniądze.
SCENA 8
Sasza i Pchełka są już na molo na Bronxie i szukają ciała Johnny’ego w stercie trumien. Otwierają trzecią trumnę, wyzywają na ilość gwoździ, którymi jest zbita. Pchełka wskazuje kolejną, co do której ma dobre przeczucia. Na ziemi znajduje zdjęcie czarnoskórego mężczyzny i postanawia wysłać je Joli jako swoje. Widząc drugie, proponuje Saszy, aby je zabrał i wysłał siostrze w Izraelu. Kompletnie nie widzi problemu w tym, że na zdjęciu jest obca osoba, zupełnie niepodobna do żadnego z nich. Mocując się z wiekiem trumny, Pchełka znów rozmarza się nad przyjazdem Joli.
Opisuje ją jako seksowną, zgrabną kobietę w szpilkach i z obfitym biustem. Wizualizuje sobie jej przyjazd do Stanów i moment, gdy podjeżdża taksówką pod park, płaci kierowcy, który na nią czeka z bagażami, podczas gdy ona idzie zwinnym krokiem parkową aleją, śledzona wzrokiem zachwyconych bezdomnych. Widzi, jak odmawia Indianinowi wódki i idzie wprost w ramiona Pchełki, nie zwracając uwagi na to, jak ten wygląda, bo liczy się tylko ich miłość. Wyobraża sobie zazdrość Pixi, która jest z dealerem heroiny. I widzi dalej, jak idzie z ukochaną przez park, daje Joli buty narciarskie i odjeżdżają taksówką. Indianin dostaje ataku, a Sasza tęskni za swym jedynym przyjacielem.
Pchełka opowiada o swoim marzeniu, nie przeszkadzając sobie w otwieraniu kolejnych wiek trumien, jednakże w żadnej nie widać Johnny’ego. Gdy pies zaczyna ujadać, Sasza mówi Pchełce, aby rzucił mu jeszcze parówek, ale okazuje się, że Polak zeżarł trzy paczki, dodając, że szkoda ich było dla psa. Po otwarciu następnej trumny mężczyźni widzą w niej Johnny’ego, ale Pchełka dostaje ataku epilepsji.
SCENA 9
Na scenę wraca policjant ze swoim monologiem o działalności policji. Zwraca się do kolejnej kobiety z widowni, z przykładem sytuacji, w której osoba dostaje mandat i umiera. Okazuje się, że śmierć nie zawsze zamyka sprawę dla policji. Tak się stało na przykład na Bronxie, gdzie znaleziono cztery otwarte trumny i brak jednego ciała. Zaskoczeni strażnicy z Potter`s Field nie wiedzieli, co zrobić, więc policjant zapytał ich, czy ten człowiek, którego zwłoki zniknęły, na pewno był martwy. Dodał kolejną anegdotę o mężczyźnie, który zniknął z kostnicy. Gdy lekarze przymierzali się do sekcji, znaleźli tylko worek po denacie. Szukając ciała, policjant zapytał lekarza, czy jest pewien, że tamten człowiek był martwy, na co medyk odpowiedział z wyrzutem, że wszystko jest możliwe, skoro ma tyle roboty.
Wracając do ciała z Potter`s Field: okazało się, że w szpitalu nie ma akt pacjenta, którego ciało zostało umieszczone w trumnie, która została otwarta, ale pielęgniarka zapamiętała go, jako białego mężczyznę z brodą bez dokumentów. Strażnicy zapytali więc policjanta, co mają w tej sytuacji zrobić, na co odpowiedział im, nie szczędząc przekleństw, że mają znaleźć brakującego trupa.
SCENA 10
Sasza i Pchełka siedzą na ławce w parku, między nimi siedzi martwy Johnny w czapce baseballowej. Pchełka pyta, jak wygląda, gdy ma atak. Sasza odpowiada, że skacze na metr – półtora do góry. Pchełka zastanawia się, czy możliwe jest życie na Wenus i pyta o wykształcenie Saszę. Rosjanin skończył studia i stwierdza, że nie według niego życie na Wenus nie jest możliwe. Pchełka dopowiada, że życie w parku też nie. Twierdzi, że Pixi od dealera heroiny ma siostrę w policji i ponoć istnieje plan rozwiązania problemu bezdomnych, dlatego policja w środę liczyła ich w parku i usunęła wszystkie butelki, którymi mogliby się ewentualnie bronić.
Oboje stwierdzają, że źle to wróży i Pchełka wpada na pomysł, że w razie czego powinni się bronić. Podnosi przy tym butelkę z ziemi i chowa na wszelki wypadek. Mówi, że chętnie by się czegoś napił, ale Sasza wypomina mu, że wychlał już 2 pershingi i szklankę politury. Pchełka wzrusza się, że Sasza dał mu politurę, choć nie pamięta, by ją pił. Twierdzi, że Anita powinna im dokupić flaszek, ale Sasza wylicza, że dała już kasę na bilety, a Pchełka dostał od niej buty narciarskie dla Joli. Dodaje, że przy tym musiał za sobą wlec sam trupa i Pchełkę.
Pchełka szuka Wenus na niebie i mówi, że Pixi powiedziała, że mają wszystkich bezdomnych wysłać rakietą na Wenus, ale Sasza uspokaja go i mówi, że przecież byłoby to za drogie. Pchełka wymyśla zatem, że może wyślą ich do wojska na przeszczepy, ale Sasza stwierdza, że Pchełce i tak już nie ma co wyciąć, bo sprzedał, co się dało.
Pchełka mówi, że potrzebne będą worki na Johnny’ego, żeby psy go nie wykopały spod ziemi. Nieoczekiwanie trup spada z ławki. Sasza szybko sadza go z powrotem i odkrywa, że to nie Johnny! Pchełka przygląda się denatowi i przyznaje, że to nie on. Sasza załamany, nie wie, co powiedzą Anicie, nie wspominając już o całym trudzie na marne. Pchełka stwierdza, że lepszy jakiś trup niż żaden i niech się Anita z niego cieszy, bo całkiem dobrze wygląda, a oni ryzykowali, że wsadzą ich do więzienia. Sasza stwierdza jednak, że w więzieniu nie ma miejsca na takich, jak oni. Pchełka wymyśla, że mogli ich zamknąć do wariatkowa, ale Sasza przypomina, że rok temu wyrzucono ich stamtąd po jednym dniu badań. Pchełka myśli, że to dlatego, że są normalni, ale Sasza wyraźnie w to wątpi.
Pchełka zaczyna znów gadać o przyjeździe Joli i o tym, że zabierze ją do ciotki na Greenpoint. Sasza nie wytrzymuje i mówi Pchełce, że nie ma żadnej ciotki, a Jola już była i wróciła do Polski. Pchełka zaprzecza, ale Sasza opowiada mu, jak Jola przyjechała pół roku wcześniej, Pchełka się upił i nie pojechał po nią na lotnisko. Nie pokazał jej się na oczy, nawet gdy dotarła do parku, bo wstydził się kłamstw, których jej naopowiadał o 5 pokojach, portierze i samochodzie, który rzekomo posiada. Dziewczyna trafiła do parku, ponieważ nieodebrana z lotniska pojechała pod adres, który Pchełka jej podał, ale okazało się, że to sklep z wódką i właściciel odesłał ją do Pchełki do parku. Pijany Polak schował się jednak przed nią w krzakach i nawet nie spojrzał jej w oczy, więc wróciła do kraju. To Sasza z nią rozmawiał i próbował uspokoić.
Pchełka nic nie pamięta i oskarża Saszę o kłamstwo. Wyzywa go od Żydów i Ruskich, którzy wymordowali w Katyniu Polaków. Obraża się i mówi, że Sasza już go więcej nie zobaczy, po czym wychodzi.
SCENA 11
Przychodzi Anita. Nie poznaje, że to nie Johnny. Jest zachwycona, że plan się powiódł i przygotowuje tradycyjny pogrzeb na miarę swoich możliwości. Oddaje rzeczy Saszy, których pilnowała i pyta o Pchełkę. Mówi, że nie mogą na niego czekać z pogrzebem, bo trzeba zdążyć przed 6 rano, gdy przychodzi policja. Wskazuje też miejsce za ławką, które wybrała na pochówek. Turlają razem po ziemi metalowy kosz, w którym paliły się śmieci, żeby grunt odmarzł.
Anita wyjmuje kubki, wodę, krakersy, ser, proszek kakaowy i czekoladę. Robi z tego tradycyjny koktajl żałobny, jaki przygotowuje się w Portoryko. Wprawdzie tamtejsze obrządki trwają 9 dni, ale Anita przygotowała wersję minimum ze względu na okoliczności. Wstążkami i kwiatami ozdabia ławkę z Johnnym. Mówi, że potrzebuje jego zdjęcia, więc Sasza daje jej zdjęcie czarnoskórego mężczyzny, znalezione przy trumnach. Anita myśli, że to zdjęcie Saszy, pomimo różnicy w kolorze skóry.
Anita wyjmuje szal i mówi, że to oryginalny Calvin Klein, ale potem przyznaje, że to podróba. Poznaje to po ręcznie przyszytej nalepce. Opowiada o tym, jak po przyjeździe do Ameryki pracowała z matką w szwalni. Szyły po 18 godzin dziennie, aby odłożyć pieniądze na wymarzony sklepik z różnościami w San Juan – bodegę. Wyobraża sobie mnogość kolorów i światełek w wymarzonym sklepie oraz sytuację, w której wszedłby do niego jej ojciec (który porzucił kiedyś mamę) i z podziwem oglądał wnętrze, a matka dumnie by go stamtąd przegoniła. Marzy, jak ojciec pada przed matką na kolana i błaga o wybaczenie, a ona pozostaje niewzruszona. Na koniec śmiałyby się z mamą i bratem (który siedzi w więzieniu), że ojciec wróciłby do swojej kochanki z niczym.
Okazało się jednak, że plan pozostał tylko marzeniem, bo mama zmarła na płuca. Większość oszczędności pochłonął pogrzeb w Portoryko, a resztę ukradł brat. Zostały jej tylko meble w mieszkaniu, którego już nie miała jak sama utrzymać, gdy straciła pracę. Właściciel mieszkania pozwolił jej zostać w zamian za usługi seksualne, na co dziewczyna przystała, nie widząc innego wyjścia. Gdy jego żona odkryła schadzki, właściciel wyrzucił Anitę z mieszkania. Dziewczyna miała nadzieję, że zadzwonią do niej ze starej pracy, ale nie miała telefonu.
Anita zabiera się za przygotowanie koktajlu pogrzebowego, a Sasza pyta o flaszkę. Anita daje mu tylko papierosa, dodając, że sama nie pali, bo w szwalni dostała rozedmy płuc. Ania opowiada, jak poznała dawno temu Johnny’ego. Poszli na spacer i pili piwo nad East River. Żartowali i wspaniale spędzali czas. Wreszcie przyszła policja i oskarżyła ich o uprawianie seksu w miejscu publicznym. Zgodnie z prawdą zaprzeczyli, ale policjanci im nie uwierzyli i kazali pokazać, czy Anita ma majtki. Dziewczyna była gotowa to zrobić, ale Johnny jej zabronił, mówiąc „Moja kobieta nie będzie pokazywać majtek”. Policjanci pobili Johnny’ego i zabrali go. Anita zachwyca się, że mężczyzna jej bronił i nazwał swoją kobietą, ale stwierdza, że niepotrzebnie się stawiał, bo pewnie pokazałaby majtki, może zrobiła coś nieprzyzwoitego policjantom i puściliby ich wolno. Tymczasem cztery dni czekała pod komisariatem na Johnny’ego, ale go nie było, a ją przepędzono. Spotkała go dopiero po 5 latach, ale on jej nie poznał. Zmienił się, mówił tylko do siebie i nawet Anita zaczęła się zastanawiać czy to na pewno on, ale finalnie doszła do wniosku, że nie mogła się pomylić.
SCENA 12
Policjant wraca do opowieści o zaginionym trupie. Mówi, że gdy kazał strażnikom znaleźć zaginionego denata, to znaleźli aż sześciu! Wszyscy bez dokumentów. Pochodzili z okolic Brooklyn Bridge, południowego Bronxu i dworca autobusowego, na który inne miasta wysyłają swoich bezdomnych, dając im bilet w jedną stronę. Większość z nich zostaje na dworcu, bo nie mają się gdzie podziać.
Policjant mówi, że nie wie jak zmarły dostał się z Potter`s Field do piwnicy na rogu sześćdziesiątej drugiej i piątej alei, ale dodaje, że to już nie jego problem. Ważne, że ciało się znalazło i rachunek się zgadza.
Na koniec mówi o planach Burmistrza odnośnie parku Tompkins Square, ale nie zdradza szczegółów.
SCENA 13
Johnny jest już zakopany. Anita i Sasza udeptują ziemię, aby nie było widać grobu. Sasza chce się napić. Anita pyta przyjaciela, czy ma żonę. Odpowiada, że miał, ale go zostawiła. Gdy byli razem, on pracował przy remoncie u rosyjskiego uczonego, który pisał książkę, gdzie udowadniał, że Szekspir był kobietą. Potrzebował kogoś, kto pomoże mu ją przepisywać na komputerze. Sasza polecił mu swoją żonę i kupił jej komputer, by mogła pracować. Książka odniosła sukces, a żona odeszła do profesora razem z komputerem.
Z żalu Sasza upił się w mieszkaniu, które miał remontować na Brooklynie, podpalił je, po czym wyskoczył przez okno, łamiąc sobie jedynie nogę. Okazało się, że Anita słyszała o wariacie, który coś takiego zrobił. Sasza myślał, że jak zrobi coś tak szalonego, to żona do niego wróci, ale się mylił. Po wypadku zaczął kuleć i dostał rentę, ale teraz, jako bezdomny już jej nie ma.
Sasza mówi, że nie myśli już o żonie, ale wyobraża sobie profesora, jak dostaje doktorat honoris causa na Harvardzie, żona siedzi dumna w pierwszym rzędzie, aż na scenę wkracza sam Szekspir i tłucze profesora.
Słychać znów wycie Jamajczyka, Sasza mówi, że musi się napić. Opowiada, że w Rosji był artystą malarzem, a jego ojciec – nauczycielem rysunku, ale aresztowali go za nic, podobnie jak brata. Anita dopowiada, że jej brat jest włamywaczem i złodziejem. Sasza kontynuował swój wątek, wspominając, że jako dziecko dokończył obraz ojca i wszyscy wpadli w zachwyt. W Leningradzie miał nawet swoją wystawę wśród prac innych artystów. On malował abstrakcje i na jego obraz splunął sam Breżniew. Było to koniec jego rosyjskiej kariery, za to obraz Sasza sprzedał amerykańskiemu korespondentowi. W Nowym Jorku też miał wystawę, ale prezydent nie napluł na obraz i nie miał już kolejnych wystaw. Rozpoczął prace przy remontach.
Dodaje, że może wrócić do Moskwy, bo szef tamtej galerii jest dziekanem na ASP i zaprosił go do uczelni. Nie widzi jednak możliwości powrotu w takim stanie. Ręce trzęsą mu się tak bardzo, że nie dałby rady malować i zostałoby mu wykładanie rysunku.
Anita mówi, że Sasza aż tak źle nie wygląda i daje mu grzebień (dodaje, że nieużywany, bo używany przynosi pecha). Mężczyzna czesze się, a Anita sprawdza jego uśmiech, stwierdzając, że wygląda dobrze. Daje mu też buty, które gdzieś zdobyła. Dodaje, że wystarczy biała koszula (którą także mu daje) i Sasza może być nauczycielem. Jest przekonana, że istnieje dla niego wyjście z parku. Anita zastanawia się, czy mieszkanie, które Sasza podpalił, stoi puste, ale mężczyzna stwierdza, że nawet jeśli, to wyrzuciliby ich po tygodniu. Anita wpada w zachwyt, że Sasza użył określenia „nas”.
Zaczynają wspólnie planować znalezienie jakiegoś miejsca do mieszkania. Anita jest w euforii. Wierzy, że wszystko się uda. Sasza zastanawia się, czy powinien iść do ambasady i spróbować dostać bilet na podstawie zaproszenia z moskiewskiej uczelni. Sasza pyta, czy Anita poleci z nim do Moskwy, gdzie ma matkę i mieszkanie. Dziewczyna się zgadza.
Decyzja o pójściu Saszy do ambasady zostaje podjęta. Anita obiecuje jeszcze zdobyć krawat, żeby Sasza jeszcze lepiej się prezentował.
SCENA 14
Wraca Pchełka. Upewnia się, czy Sasza wierzy w ciotkę w Queensie i przyjazd Joli. Sasza dla świętego spokoju przytakuje, a Pchełka pyta o wyjazd do Rosji, bo podsłuchiwał w krzakach. Nie wierzy, że Sasza dostanie 2 bilety w ambasadzie i mówi, że musiałby się ożenić z Anitą. Sasza mówi spokojnie, że się ożeni, jak trzeba. Pchełka próbuje koledze obrzydzić Anitę, mówiąc, że wszyscy w parku z nią spali. Sasza mówi, że mu to nie przeszkadza. Pchełka dobiera się do wózka Anity, ale Sasza go odpędza.
Pchełka mówi, że nie zamierza się ruszać z Nowego Jorku, bo to jego miejsce na ziemi. Dodaje, że picie nie jest takie złe i Larry`ego Fortensky`ego doprowadziło do ślubu z Elizabeth Taylor, którą poznał na odwyku. Sasza bierze flaszkę od Pchełki i pociąga spory łyk, choć Pchełka przestrzega go, że przed wizytą w ambasadzie nie powinien pić. Sasza pyta, co jest w butelce. Okazuje się, że denaturat z odrobiną wódki. Sasza pije łapczywie i mówi, że naprawdę zabierze Anitę do Rosji. Pchełka drwi, że może nawet dziewczyna znormalnieje, jak zamieszka w domu.
Sasza jest odurzony alkoholem i zwija się z bólu. Pchełka każe mu położyć się i odpocząć. W tle słychać głos Anity, która broni się przed napastnikami, którzy się do niej dobierają. Woła Saszę, ale mężczyzna nie jest w stanie podnieść się z ławki, słysząc wołanie o pomoc.
SCENA 15
Wchodzi zgwałcona Anita w poszarpanym ubraniu, z krawatem w ręce. Sasza i Pchełka siedzą na ławce. Sasza spuszcza wzrok, patrząc na Anitę. Wyciąga żyletkę i obcina kieszenie w marynarce. Nagle widać światła radiowozów. Anita wyobraża sobie bodegę w Portoryko. Bohaterowie znikają w ciemności.
SCENA 16
Policjant opowiada o akcji oczyszczania parku z bezdomnych. Usunięto wszystkich, zaczynając działania od razu od trzeciej fazy. Wiadomości o rzekomym grobie w parku nie zostały potwierdzone i ponoć wymyśliła je szalona Portorykanka, która powiesiła się na bramie parku, nie mogąc do niego wejść. Pochowano ją na Potter`s Field. Policjant podsumowuje, że niektórym nie da się pomóc.
Policjant kończy swój monolog danymi statystycznymi, z których wynika, że 1 na 300 mieszkańców Nowego Jorku jest osobą bezdomną. Oznacza to, przypuszczalnie jedna z osób na sali, niebawem znajdzie się na ulicy.
Policjant uśmiechnięty żegna się z widownią.