Ewelina : Na dzisiejszych zajęciach , chcielibyśmy przedstawić po krótce postać Eugeniusza Kwiatkowskiego

Eugeniusz Kwiatkowski żył bardzo długo, bo aż 86 lat . Z tego tylko przez 10 lat piastował wysokie stanowiska państwowe :

Konrad : przed wojną jako minister przemysły i handlu,

Ewelina :potem jako wice premier i minister skarbu,

Konrad :po wojnie jako delegat rządu do spraw Wybrzeża,

Ewelina :to jednak czego dokonał w tak krótkim okresie, wystarczyło aby wszedł na trwale do historii Polski. Pozostawił za sobą wspaniałe pomniki : port w Gdyni i wiele innych projektów na wybrzeżu oraz liczne zakłady zbudowane niegdyś w słynnym centralnym okręgu przemysłowym.

Konrad : W jaki sposób można było uczynić da polski tak wiele w tak krótkim czasie ?

Ewelina : Na czym polegała tajemnica dokonań Eugeniusza Kwiatkowskiego ?

Konrad : Jakim cechom charakteru zawdzięczał tę niesłychaną skuteczność działania ?

Ewelina : Jak walczył o urzeczywistnienie swoich wielkich projektów ?

Konrad  : Czy popełniał przy tym błędy ?

Ewelina : Kim był w rzeczywistości ?

Konrad : I wreszcie te najsmutniejsze ale często pojawiające się w naszych dziejach pytanie… dlaczego tacy udzie jak Kwiatkowski musieli, pomimo swoich umiejętności i talentów, spędza większość życia bez możliwości działania ?

Ewelina : Próbę wyjaśnienia tych i wielu innych kwestii stanowi niniejszy referat…

Konrad : Zacznijmy więc od lat dziecinnych :

Eugeniusz Kwiatkowski urodził się 30 grudnia 1888 r. w Krakowie.

Przyszedł na świat w epoce , gdy po długim okresie załamania po powstaniu 1863 duch narodu polskiego począ odradzać się …

 Kolejne , 2 pokolenie pogrobowców powstania otrząsnęło się z  doznanej klęski i znów zaczęło pokazywać zaborcom odrastające rogi.

Eugeniusz Kwiatkowski urodzony w roku 1888 , a więc w dwa lata po założeniu Ligi Polskiej i ZETU , należy do młodszego pokolenia zapoczątkowanego w 1886 r. zrywu niepodległościowego.

Był drugim synem Wincentyny z domu Maszczyńskiej (1864-1952) , i Jana Kwiatkowskiego (1841-1902), inż. , prawnika , urzędnika kolei galicyjskich z Małopolski Wschodzniej

Gdy ojciec odziedziczył po starszym bracie 300-morgowy czyli nieduży pyzatym mocno zadłużony majątek  ziemski w Czernichowcach pod Zbarażem, zrezygnował z pracy w dyrekcji kolei galicyjskich i przeniósł się z Krakowa do swojego majątku.

Tam, Eugeniusz Kwiatkowski wraz ze swym starszym bratem Romanem (1886-1946) i młodszymi siostrami: Janiną (1892-1994) oraz Zofią (ur.1900 r.) spędził swoje dzieciństwo.

Warto było by tu przybliżyć nieco losy rodzeństa Kwiatkowskiego :

Roman Kwiatkowski  , urodzony w roku 1886 , prawnik do wojny w Gdańskim komisariacie rządu nastepnie na emigracji w Bukareszcie zmarł z Gdyni w 1946

Siostra Janina Sokulska wdowa po sędziu Stanisławie skulskim , mieszkala we Lwowie do wojny. Wyzieziona z dwiema córkami w głąb Rosji, gdzie mąż zginą przedostała się poźniej do kanady.

Druga siostra Zofia Dobrowolska , wdowa po majorze WP,ma córkę i syna i mieszka w Gdyni.

Zbaraż miał wielką tradycje historyczną i już sam teren wzbudzał w dzieciach uczucia patriotyczne.

Dzieci wychowywały się w atmosferze polski rycerskiej . Zbaraż z ruinami starego zamku i klasztorem Bernardynów sprzyjał patriotycznemu wychowaniu dzieci, które chłonęły "Ogniem i mieczem" Henryka Sienkiewicza którego czytywał im ojciec w czasie wakacji .

Skrzetuski, Podbipięta - to byli bohaterowie dziecinnych lat młodego Eugeniusza.Świętem dla niego był wyjazd z ojcem do pobliskiego Tarnopola, gdzie funkcjonowały teatry amatorskie, kółka rolnicze, Towarzystwo Szkoły Ludowej i "Sokół".

Krótko mówiąc z domu rodzicielskiego Kwiatkowski wyniósł gorące uczucia narodowe i ambicję wyższych osiągnięć własną pracą. Widział jak po śmierci ojca , który zmarł w roku 1902 , gdy Eugeniusz miał ledwie 14 lat , matka jego zdoała wyprowadzic jego majątek z długów

I wychowac dzieci . Jej też głównie zawdzięczał Eugeniusz swe wykształcenie w gimnazjum i na politechnice .

W 1898 roku Kwiatkowski rozpoczął edukację w ck Gimnazjum Franciszka Józefa we Lwowie, którego dyrektorem był prof. Biesiadzki. Nauka w tym czasie nie szła mu najlepiej, na świadectwie z klasy I z takich przedmiotów jak: język łaciński, polski, niemiecki, geografia i matematyka zapisano zaledwie stopień dostateczny, a z religii i historii naturalnej (zoologia) - dobry.

Po śmierci ukochanego i bardzo łagodnego ojca, od roku 1903 nastąpił przełom w nauce. Za sprawą energicznej i wymagającej matki Kwiatkowski został uczniem prywatnego Gimnazjum OO.Jezuitów w Bąkowicach pod Chyrowem. Tutaj jako uczeń klasy czwartej otrzymał za obyczaje stopień chwalebny, za pilność stopień wytrwały, a z takich przedmiotów jak religia, fizyka i historia kraju rodzinnego oceny celujące lub bardzo dobre. Chyrowskie gimnazjum eksponowało naukę historii i geografii Polski. Uczyło młodzież szacunku dla tradycji narodowych. Dawało gruntowną wiedzę przedmiotową i wiązało swą młodzież z etosem chrześcujańskim. Takie wychowanie wpłynęło zapewne na późniejsze przykładne życie osobiste i rodzinne Kwiatkowskiego.

Podczas nauki w chyrowie e.K. ujawnil tez po raz pierwszy i znacznie rozwina swoje zdolności pisarskie. Po przedłożeniu pracy maturalnej z jezyka polskiego i literatury zostal zwolniony z dalszego egzaminu ustnego.

27 maja 1907 r. otrzymał świadectwo dojrzałości z odznaczeniem.

Po maturze Kwiatkowski rozpoczął studia na Wydziale Chemii Technicznej Politechniki Lwowskiej.. Wykładowca i kierownik pracowni chemii analitycznej, wielki prof. Niementowski, wykładał swoja dyscyplinę piękną polszczyzną i niewątpliwie stanowił dla Kwiatkowskiego wzór do naśladowania.

Dlaczego absolwent konwiktu chyrowskiego , majacy tak głębokie zainteresowanie humanistyczne , rozpocząstudia na wydziale Chemii  technicznej politechniki Lwowskiej??

Najprawdsopodobniej decyzjapodjeta była przypadkowo i nie była wyraźnie skrystalizowanymi zamiłowaniami chemicznymi czy inżynierskimi. Biograf młodych lat Kwiatkowskiego Januysz Rakowski sugeruje , że gdyby Eugeniusz zetkną się już w Gim. Z zyciem organizacji niepodległościowych o wyraźnie humanistycznym zabarwieniu . prawdopodobnie nie wybralby politechniki jako kolejnego etapu kształcenia.

Na wybór tego rodzaju sytudiow mogła wpłynąc też matka , pragnąca , aby jej syn zdobyl konkretny techniczny fach.

 Po maturze Kwiatkowski rozpoczął studia na Wydziale Chemii Technicznej Politechniki Lwowskiej.. Wykładowca i kierownik pracowni chemii analitycznej, wielki prof. Niementowski, wykładał swoja dyscyplinę piękną polszczyzną i niewątpliwie stanowił dla Kwiatkowskiego wzór do naśladowania.

Po zdaniu pierwszych tzw. państwowych egzaminów na Wydziale Chemii z opóźnieniem jednego roku wyjechał na dalsze studia do Monachium. Rozpoczął je 21 marca 1910 r. Zrobił to na prośbę matki, która obawiała się aktywności niepodległościowa i polityczna opóźni zakończenie studiów. Równocześnie do Monachium udał się jego przyjaciel Józef Kożuchowski . Dyplom inżyniera Kongliche Bayerische Technische Hochschule otrzymał 3 sierpnia 1912 r.Kwiatkowski jako student żył w kręgu patriotycznego odrodzenia, które towarzyszyło wielkim rocznicom: Konstytucji Majowej, Insurekcji Kościuszkowskiej, bitwy pod Racławicami, powstania Legionów Henryka Dąbrowskiego.

Młodzież wyrastała w atmosferze buntu wobec pozytywistycznej pracy organicznej w ramach Monarchii Austro-Węgierskiej. Bożyszczem jej był Zygmunt Miłkowski (T.T.Jeż), autor głośnej pracy "Rzecz o obronie czynnej i skarbie narodowym", inspirator powołanej w Szwajcarii w 1887 r. Ligi Polskiej, przemianowany w 1893 r. Na Ligę Narodową. Pokaźną siłą Ligi była ogólnopolska tajna organizacja młodzieżowa Związek Młodzieży Polskiej, zwana krótko Zetem. Członkowie tej organizacji, do której wprowadził Kwiatkowskiego w 1907 r. Zygmunt Dreszer, byli zobowiązani do bezwzględnej karności, solidarności oraz przestrzegania tajemnicy organizacyjnej.

Już w połowie 1908 r. wyłamała się z Ligi Narodowej grupa, która mocno akcentowała swój proniepodległościowy program. W roku następnym kilkunastu "zetowców" z Józefem Kożuchowskim, dozgonnym przyjacielem Kwiatkowskiego, Kazimierzem Michalskim i Zygmuntem Kukawskim stworzyło tzw. niezależny Zet. Pismem tej grupy stało się "Zarzewie", które dało nazwę nowej organizacji. Główny nacisk w działalności nowej organizacji, podobnie jak w Związku Walki Czynnej, położony został na wychowanie patriotyczne i przysposobienie wojskowe.

Po powrocie do kraju, od 3 marca do 28 czerwca 1913 r. odbywał praktykę w laboratorium chemicznym Gazowni Miejskiej we Lwowie. Następnie, od 5 lipca do 19 sierpnia 1913 r. praktykował w Gazowni Miejskiej w Łodzi. Bezpośrednim jego przełożonym w Gazowni Łódzkiej był inż. A. Ekerkunat, szef zakładowego laboratorium, wysoce uzdolniony chemik, jeden z organizatorów strajku szkolnego. Kwiatkowski był pod urokiem politycznym i towarzyskim swego opiekuna. Pod wpływem praktyki łódzkiej uświadomił sobie znaczenie chemii węgla i surowców pokrewnych.

We wrześniu 1913 r. Eugeniusz Kwiatkowski poślubił Leokadię Florę Walerię Glazer, córkę Piotra i Marii Gabrieli z Żankowskich. W październiku 1913 r. Kwiatkowski wyjechał do Lublina, gdzie otrzymał stanowisko wicedyrektora prywatnej gazowni inż. Bańkowskiego. Dnia 3 lutego 1914 r. został przyjęty w poczet członków lubelskiego Stowarzyszenia Techników, wśród których było wielu sympatyków ruchu niepodległościowego kierowanego przez Józefa Piłsudskiego.

Służba wojskowa

W pierwszych tygodniach wojny światowej, będąc we Lwowie u swych teściów Kwiatkowski zgłosił się wraz z kilku kolegami z Zarzewia do Komisji Kwaterunkowej Legionu Wschodniego.Komisja ta jednak szybko uległa likwidacji. Powrócił więc do Lublina, gdzie przy pomocy członka Zetu, inż.Stefana Dażwańskiego, uruchomił lokal dla pracy niepodległościowej pod szyldem Czytelni Mieszczańskiej. Dnia 30 lipca 1915 r. witał ułanów Beliny-Prażmowskiego, którzy pierwsi wkroczyli do Lublina.

W kwietniu 1916 r. wstąpił Kwiatkowski do Legionów i po krótkim okresie przeszkolenia został ściągnięty przez Jana Dąbskiego, zaprzyjaźnionego ludowca, byłego redaktora "Kuriera Lwowskiego", do biura werbunkowego w Chełmie. W mieście tym z kolegą, starym quot;zarzewiakiem" Stanisławem Sasorskim, redaktorem narodowo-demokratycznego "Głosu Lubelskiego", uruchomił nowe pismo "Głos Ziemi Chełmskiej, którego formalnym redaktorem był miejscowy księgarz Piotrowski. Gdy władze austriackie odkryły współdziałanie Kwiatkowskiego z "Głosem Ziemi Chełmskiej, wezwały go do raportu i odkomenderowały na przymusowe przeszkolenie do 6 Pułku Piechoty Legionów w Dęblinie, a później do obozu szkoleniowego w Zamborowie.

Karta Wojskowa I Legionu Polskiego nr 41226, podpisana przez Szefa Departamentu Wojskowego NKN płk. Władysława Sikorskiego, stwierdza, że Kwiatkowski został zaprzysiężony jako szeregowiec w Legionach 3 kwietnia 1916 r., władał językami polskim, niemieckim, angielskim. Opis osoby- wzrost:178 cm, włosy: szatyn, oczy: piwne. Pozkazem z dnia 16 lipca 1916 r. został mianowany chorążym i skierowany do służby w Chełmie w charakterze komisarza werbunkowego Legionów. Dodatkowym rozkazem nr 15, został zobowiązany do objęcia bezzwłocznie posterunku komisarza werbunku do Wojska Polskiego w okręgu Lublin na obwód Chełm.Zgodnie z tym rozkazem zameldował się u swego przełożonego inspektora werbunku w Lublinie.

Oddziały legionowe- wspomina Kwiatkowski - traktowane przez naczelne dowództwo austriackie jako zło doraźnie pożyteczne - rzucane często nagłymi rozkazami na odcinki frontu najniebezpieczniejsze i najtrudniejsze - wychodziły z najcięższych opresji ze stratami nieraz znacznymi i bolesnymi, ale bez osłabienia ducha bojowego i zaufania do własnego dowództwa.

Po kryzysie przysięgowym w lipcu 1917 r. Kwiatkowski nie znalazł się w obozie dla internowanych, uznał, że większe usługi dla sprawy oddać może współdziałając jako oficer werbunkowy z akcją legionowego podziemia.Kwiatkowski - pisał Janusz Rakowski - choć nie podziela złudnego zamiaru rozbudowania armii polskiej pod hegemonią niemiecką, nie zrywa z Departamentem Wojskowym. Jego rozkazem skierowany zostaje w drugiej połowie 1917 roku najpierw do Włocławka, a następnie do Łukowa, niedużego miasta w okręgu siedleckim, jako kierownik tworzącego się tam głównego urzędu zaciągu do wojska polskiego.

W Łukowie Kwiatkowski ściśle współdziałał z aktywną tutaj POW, kierowaną przez kpt. Horyda. W tym czasie też, dzięki kontaktom posiadanym przez byłego "etowca" Jana Zdanowskiego, pomagał internowanym w obozie jenieckim w Białej Podlaskiej żołnierzom Drugiej Brygady, uczestnikom bitwy pod Kaniowem.

W lutym 1918 r. Kwiatkowski jako żołnierz POW przeżywał wraz z całym społeczeństwem protest Polski przeciw traktatowi zawartemu w Brześciu z Ukraińcami. Wraz z innymi żołnierzami POW z Łukowa znalazł się w listopadzie 1918 r. w bardzo trudnej sytuacji. Niemiecki oddziały wojskowe przesuwały się z Brześcia wzdłuż linii kolejowej na zachód, zamierzały opanować Luków i Siedlce. Oddziały te zaatakowały wyzwolony przez POW Międzyrzec, a także Łosice i Janów Podlaski. Umowa o ewakuacji wojsk niemieckich z Królestwa podpisana 16 listopada 1918 r. uratowala sytuację.Polska już w 1918 r. stanęła - wspomina Kwiatkowski - w obliczu ruiny materialnej, wobec nędzy milionów jej obywateli, wobec niebywale ciężkich, wszechstronnych zadań gospodarczych, zadań nie cierpiących zwłoki mimo prawie zupełnego braku środków dla szybkiej i planowej realizacji tych zadań i rekonstrukcji ekonomicznej .

Minister Przemysłu i Handlu

Eugeniusz Kwiatkowski reprezentował w polskiej kulturze politycznej mimo swego wschodniokresowego pochodzenia tzw.kierunek zachodni. Fascynowały go zawsze osiągnięcia cywilizacji zachodnioeuropejskiej, amerykańskiej i japońskiej. Źródła mocy Rzeczpospolitej Obojga Narodów, ale na Śląsku, Pomorzu, w zamorskim handlu zagranicznym. Podzielał poglądy wielkiej publicystyki Jana Ludwika Popławskiego, który na łamach warszawskiego "Głosu"podkreślał potrzebę przeorientowania polskiej polityki, ponieważ decydujące znaczenie dla bytu narodowego i przyszłości państwowej Polski posiadają ziemie leżące na pograniczu polsko-niemieckim (Pomorze Nadwiślańskie oraz część Prus Wschodnich).

Dnia 28 lutego 1919 r. minister robót publicznych mianował inż.Kwiatkowskiego starszym referentem Sekcji VI Mechanicznej w Ministerstwie Robót Publicznych z płacą 100 mk miesięcznie. W marcu 1920 r. Kwiatkowski wyjechał w charakterze członka delegacji ministerstwa do Berlina. W 1920 r. związał się ze Spółką akcyjną Polskie Towarzystwo Gazownicze (Warszawa, Mazowiecka 6), która prowadziła Fabrykę Chemiczną Produktów Suchej Destylacji Drzewa w Hajnówce.

W czasie wojny 1920 r. pracował w Głównym Urzędzie Zaopatrzenia Armii przy Ministerstwie Spraw Wojskowych jako kierownik wydziału Sekcji VI Chemicznej. Odwiedził wówczas wiele fabryk chemicznych m.in. w Toruniu, Chełmie, Chełmży, Grudziądzu, Tczewie i Bydgoszczy celem zintensyfikowania ich świadczeń na rzecz armii.Po opuszczeniu czynnej służby wojskowej (1 kwietnia 1919 r.) Kwiatkowski stał się jednym z pionierów odbudowy i rozbudowy przemysłu chemicznego w Polsce. Postulował, za sejmową komisją robót publicznych, budowę przewodów gazowych przede wszystkim na Podkarpaciu, na liniach Krosno-Sanok-Ustrzyki i Gorlice-Nowy Sącz-Limanowa. Gaz ten miał wyprzeć z użycia dowożony do zagłębia naftowego węgiel.Drugą wielką pasją Kwiatkowskiego w tym czasie było stworzenie polskiego przemysłu przetwórstwa węgla. Już w 1920 r. myślał o pełnym wykorzystaniu zasobów węgla. Przewidywał, że wkrótce trzeba będzie ropę naftową zastąpić produktami węglopochodnymi.W 1922 r. Rada Wydziału Chemii Politechniki Warszawskiej zaprosiła Kwiatkowskiego do prowadzenia wykładów o gazownictwie.Dnia 9 stycznia 1923 r. prof. Ignacy Mościcki, dyrektor generalny Spółki Akcyjnej "Azot", administrator Państwowej Fabryki Związków Azotowych w Chorzowie, zaproponował Kwiatkowskiemu objęcie funkcji dyrektora technicznego i szefa oddziału ekonomicznego w fabryce chorzowskiej prawem głosu w sprawach administracyjno-ekonomicznych. Z żalem zrezygnował z pracy na Politechnice Warszawskiej, a Rada Wydziału, dziękując mu za pracę, wyraziła nadzieję, że jego powrót do Warszawy będzie jednocześnie powrotem do pracy na Politechnice. Po objęciu nowego stanowiska Kwiatkowski otrzymał mieszkanie w fabryce chorzowskiej oraz pobory w wysokości 824 tys.marek. W zbiorach archiwum Kwiatkowskiego zachowało się zameldowanie policyjne z 24 kwietnia 1923 r. z Chorzowa, z którego wynika, że wcześniej Kwiatkowski mieszkał w Pruszkowie pod Warszawą przy ul. Klonowej 29, skąd przeniósł się do Państwowej Fabryki związków Azotowych w Chorzowie wraz z żoną Leokadią , synem Janem Jerzym i córką Anną Gabrielą.

Historia przejęcia fabryki chorzowskiej przez władze polskie warta jest przypomnienia. W początkach lipca 1922 r. zjawili się w Chorzowie prof.Ignacy Mościcki w asyście przedstawicieli śląskich władz administracyjnych celem przejęcia od Niemców zakładów azotowych.

Wszystkie placówki techniczne zostały opuszczone, ponad 200 inżynierów i techników niemieckich przeniosło się bowiem do Bytomia. Na miejscu pozostało około 3 tys. robotników, wśród których panował sceptycyzm co do kwalifikacji polskich inżynierów. Robotników tych starał się zdobyć dla Polski.Po przemówieniu - wspominał po latach to wydarzenie, które poruszyło mocno stronę uczuciową słuchaczy - zapytałem, czy ma być to powtórzone w języku niemieckim. Wiedziałem przecież, że fala uświadomienia narodowego w bardzo małym stopniu tu docierała, że na zebraniach używali jeszcze języka niemieckiego. Poza tym nie brali udziału w powstaniach śląskich, a podczas plebiscytu większość głosowała zapewne za przynależnością do państwa niemieckiego. Odpowiedź była żywiołowa: "nie chcemy, my tu wszyscy rozumiemy". Pomyślałem wówczas, że moi słuchacze doznali może pierwszego dreszczu świadomości narodowej.Po trzytygodniowych wysiłkach zaczęto stopniowo uruchamiać piece karbidowe i przeróbkę karbidu na azotniak. Mimo sabotaży (wybuch w młynie karbidowym) przy pomocy robotników udało się Mościckiemu uratować warsztat pracy, którego produkcja służyła polskiemu rolnictwu.W kwietniu 1923 r. - pisał Mościcki - udało mi się pozyskać dla wytwórni chorzowskiej inżyniera Eugeniusza Kwiatkowskiego jako dyrektora technicznego. Swoją współpracą tak mnie odciążył, że już po niedługim czasie mogłem swoje zajęcia dzielić po połowie między Chorzowem a Politechnika Lwowską.Po przewrocie majowym, 1 czerwca 1926 r. Ignacy Mościcki wybrany został przezydentem Rzeczpospolitej. 9 czerwca do Ministerstwa Przemysłu i Handlu wpłynęło pismo zawiadamiające, że prezydent na wniosek prof. Kazimierza Bartla, prezesa Rady Ministrów i Ministra Kolei, postanowił mianować inż.Eugeniusza Kwiatkowskiego Ministrem Przemysłu i Handlu, natomiast Prezydium Rady Ministrów postanowiło zaszeregować go do II grupy uposażeniowej w myśl postanowień ustawy z dnia 9 października 1923 (Dz. U.RP nr 116, poz. 924).

Zmiany na stanowisku prezydenta oraz wymiana gabinetu była wynikiem znanego wszystkim przewrotu majowego. Ocena tego doniosłego w historii międzywojennej Polski wydarzenia dana przez Kwiatkowskiego w 1931 r. była bardzo wyważona. Wskazywał on, że na miejsce systemu słabych rządów parlamentarnych, przeżywających wewnętrzny kryzys,

przyszedł [...] okres drakońskiej kuracji. Uczciwa, obiektywna ocena tych ostatnich lat historii Polski jest już nad wyraz trudna. Sam proces nie jest jeszcze skrystalizowany i zakończony. Uczucie, które zawsze działa i reaguje prędzej i wcześniej niż rozum, przesyca jeszcze całą atmosferę [...]. Dylemat zaś życia polskiego jest tylko taki: albo organizm państwowy wydobędzie z siebie niezbędną energię i wolę do przełamania i pokonania wszystkich oporów, a wówczas będzie postępował w swej organizacji i w swym rozwoju zdecydowanie i coraz wyraźniej naprzód, albo przeciwnie, paraliżując ustawicznie swe własne albo rozbieżne wyniki, zostanie sam złamany, pokonany, rozbity i rozkruszony, podobnie jak pod koniec 18 stulecia.

W swych pierwszych wystąpieniach w charakterze ministra przemysłu i handlu Kwiatkowski przedstawił główne zadanie polityki gospodarczej:zrównoważenie budżetu i wytworzenie warunków do stabilizacji złotego. Zapowiadał też specjalna pieczę administracji państwowej nad przemysłem Górnego Śląska oraz utrzymanie dotychczasowych zdobyczy socjalnych. Wśród nowych problemów poruszył sprawę potanienia kredytu i przyspieszenia budowy portu w Gdyni. Gdynia miała być w rękach rządu ważnym atutem w uspokojeniu nastrojów ludności Pomorza nieprzychylnej przewrotowi majowemu.

Jednym z istotnych założeń jego polityki przemysłowo-handlowej w latach 1926-1930 było dążenie do utrzymania pełnowartościowej waluty. Temu celowi służyć miała aktywność produkcyjna oraz aktywizacja eksportu. Minister liczyć się musiał z memorandum Komisji Doradców Finansowych, krytykującym nadużywanie interwencjonalizmu państwowego w dziedzinie handlu zagranicznego. Pod wpływem tej krytyki 17 czerwca 1926 r. wskazał na potrzebę wprowadzenia ograniczeń w dziedzinie eksportu do najistotniejszych, absolutnych konieczności państwowych. Zapowiedział także uporządkowanie stosunków traktatowych Polski z obcymi państwami, w tym również z Niemcami.

Kwiatkowski, propagując wiele nowych idei gospodarczych w szczególności swój program morski, starał się korzystać z pomocy Polskiego Radia. W lipcu 1926 r. redakcja "Radiofonii Polski" ze Stanisławem Odyńcem złożyła mininstrowi wizytę, w czasie której zadeklarował się jako miłośnik radia. W jego gabinecie stał zawsze odbiornik radiowy. W rozmowie ze swymi gośćmi minister podkreślił rolę radia przede wszystkim w dziedzinie kształcenia i wychowania. Zapowiedział liberalną politykę rządu wobec radiofonii, poparł także ideę stworzenia Instytutu Radiotechnicznego finansowanego z budżetu państwa.

Sytuacja gospodarcza poprawiła się, skonstatował z satysfakcją, po dwóch latach deficytowych w 1926 r. Polska uzyskała dodatni bilans handlowy w wysokości 410 mln zł, co stało się możliwe m.in. dzięki zwiększeniu obrotów w obu portach polskiego obszaru celnego.

Z chwilą objęcia przez Kwiatkowskiego funkcji ministra przemysłu i handlu działała tylko jedna niewielka propiłsudczykowska Partia Pracy, której przywódcą był Kazimierz Bartel. Kwiatkowski nie był jej członkiem, podobnie jak powstałego w czerwcu 1926 r. Związku Naprawy Rzeczpospolitej, w którym znalazło się wielu jego przyjaciół z Zetu, Zarzewia i Związku Powstańców Śląskich. W końcu 1927 r. zgłosił formalny akces do Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR) i uczestniczył aktywnie w kampanii wyborczej 1928 i 1930 roku. Nie brał jednak osobiście udziału w pracach organizacyjnych BBWR, kierowali nimi Walery Sławek, Kazimierz Świtalski, Bogusław Miedziński i Adam Koc.

Deklaracja ideowa BBWR zawierała stosunkowo ostrą krytykę konstytucji marcowej oraz funkcjonowania Sejmu i partii politycznych. Zapowiadała walkę o nową konstytucję, rozszerzenie władzy prezydenta, zmianę zakresu władzy wykonawczej i ustawodawczej, utworzenie silnego rządu.W bezpośredniej walce politycznej BBWR z partiami opozycyjnymi Kwiatkowski nie brał w zasadzie udziału. Obcy był mu fanatyzm nienawiść do działaczy ruchu ludowego, narodowego czy socjalistycznego. W swych poglądach najbliższy był umiarkowanej, centrowej opozycjiPolitykę gospodarczą Kwiatkowskiego lat 1926-1927 krytykowali przede wszystkim komuniści, w mniejszym stopniu socjaliści, którzy domagali się od państwa energicznej obrony interesów klasy robotniczej. Krytykowali go także konserwatyści ekonomiczni oraz zwolennicy rozwoju etatyzmu.Np. Władysław Zawadzki, liberalno-konserwatywny ekonomista wileński, były minister skarbu, domagał się od Kwiatkowskiego rozluźnienia i elastycznego traktowania zobowiązań wynikających z ustawodawstwa socjalnego, m.in. w postaci uzyskania od robotników dobrowolnej zgody na przedłużanie dnia roboczego, dopuszczenie wolnej inicjatywy w dziedzinie ubezpieczeń społecznych.Współcześni Kwiatkowskiemu działacze gospodarczy wysoko oceniali efekty jego polityki przemysłowo-handlowej związanej z aktywizacją bilansu handlowego i płatniczego , stopniowym ograniczeniem jednostronnych powiązań gospodarki polskiej z gospodarką niemiecką, potrojeniu obrotów z ZSRR w 1927 r. w porównaniu z 1926 r.Aktywność pisarska Eugeniusza Kwiatkowskiego w roku 1928 była inponująca. Obejmowała m.in. następujące pozycje: The economic progress of Poland, Les problemes economiques contemporains, Polnische Handelsvertrage, Polska na morzu, Polska gospodarcza, Postęp gospodarczy Polski.W marcu 1928 r. Kwiatkowski został wybrany w okręgu Lwów-miasto do Sejmu I kadencji z listy Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem.

Rok 1930 upłynął pod znakiem ostrego konfliktu politycznego między opozycją a rządem.Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna kraju, rosnąca krytyka polityki przemysłowo- handlowej Kwiatkowskiego oraz zbrojne akcje Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Organizacji Wojskowej spowodowały głęboki kryzys wewnętrzny. 9 września 1930 r. rozpoczęły się w całym kraju aresztowania. Aktywistów Centrolewu osadzono w więzieniu wojskowym w Brześciu. Kwiatkowski tłumił w sobie oburzenie na tę formę walki politycznej - tylko wśród najbliższych przyjaciół dawał temu wyraz. W tym czasie jako członek gabinetu i kierownik gospodarki krajowej był obiektem wielu ataków niezadowolonego z polityki rządu społeczeństwa.

W wyborach do Sejmu, po masowym, krótkim internowaniu setek działaczy Centrolewu, 247 mandatów zdobył BBWR, lewica i centrum 102, Stronnictwo Narodowe 62 i mniejszości narodowe 62. W Senacie na 111 mandatów - BBWR przypadło 76. Dnia 4 grudnia 1930 r. Piłsudski zgłosił dymisję swego gabinetu. W nowym gabinecie, powołanym przez Walerego Sławka, nie znalazł się już Kwiatkowski, przeciwny "brzeskim" metodom rządzenia.Wśród rosnących kłopotów spowodowanych rozwijającym się kryzysem gospodarczym i słabnącą pozycją w elicie władzy, Kwiatkowski przeżył dzień 13 lipca 1930 r. jako dzień radości i dumy. Był to dzień uroczystości poświęcenia i podniesienia bandery na statku szkolnym "Dar Pomorza". Wpisując się do księgi pamiątkowej statku skreślił następujące słowa: Polska bez własnego wybrzeża morskiego i bez własnej floty nie będzie nigdy ani zjednoczona, ani niepodległa, ani samodzielna gospodarczo i politycznie, ani szanowana w wielkiej rodzinie państw i narodów, ani zdolna do zabezpieczenia warunków bytu pracy, postępu i dobrobytu swym obywatelom.Dziś można powiedzieć, że społeczeństwo spłaca dług historyczny na wybrzeżu [...]. Musimy sobie powiedzieć - z tym wybrzeżem wiąże się życie Polski, a bez niego śmierć Polski. Przez całą Polskie musi pójść zrozumienie, że tu tkwi podstawa rozwoju państwa polskiego, że tu się ono zaczyna i tu się kończy.

Dnia 4 grudnia 1930 r. prezydent Mościcki mianował Aleksandra Prystora, dotychczasowego ministra pracy i opieki społecznej, ministrem przemysłu i handlu. W swym przemówieniu po objęciu nowego urzędu Prystor stwierdził m.in.:

Trudność polega na tym, że przychodzę w okresie złej koniunktury gospodarczej i przychodzę po ministrze Kwiatkowskim, który pracę tego ministerstwa podniósł do wyżyn, na jakich ono nie stało w odrodzonej Polsce a może i poza jej granicami.Nazajutrz odbyło się pożegnanie Kwiatkowskiego. W imieniu pracowników ministerstwa żegnał go lojalny przyjaciel i wiceminister Józef Kożuchowski. Stwierdził, że Kwiatkowski stopniowo wcielał w życie program gospodarczy. Starał się on rozszerzyć konsumpcję krajową, zdobyć nowe rynki zbytu, bronił polskiej racji stanu w nowych traktatach handlowych i nawigacyjnych, powołał cieszący się powszechnym szacunkiem Państwowy Instytut Eksportowy, inspirował powstanie nowego prawa przemysłowego, prawa o spółkach akcyjnych, Izbach Przemysłowo-Handlowych, prawa górniczego.

Odejście ze stanowiska ministra było krótkotrwałą porażką prestiżową Kwiatkowskiego. Dla umiarkowanej opinii publicznej pozostał on człowiekiem niezależnym, krytycznym, nie ponoszącym odpowiedzialności za radykalne zaostrzenie kursu. Ten kapitał społeczny potrafił wykorzystać w latach następnych.

Wystawa Krajowa w Poznaniu

Dla uczczenia 10 rocznicy odzyskania niepodległości w 1929 r. w Poznaniu zorganizowana została Powszechna Wystawa Krajowa (PKW), której głównym twórcą był Eugeniusz Kwiatkowski. Wystawa ta cieszyła się dużym powodzeniem i uznana została za wielkie wydarzenie roku.

Kiedy wszystko z taką glorią udało się - wspomina dyrektor PWK Stanisław Wachowiak - słusznie mógł ówczesny minister Eugeniusz Kwiatkowski, największy wówczas "motor" w często zmieniających się rządach, wygłosić swoje piękne przemówienie o "prawie zwycięstwa".Był to także i jego triumf, bowiem nieliczni tylko wiedzieli, ile homeryckich bojów stoczył w Radzie Ministrów, aby postawić na swoim. Premierowie się zmieniali, on był wówczas jedyną trwałą pozycją w gabinetach.

Powodzenie Pwszechnej Wystawy Krajowej Kwiatkowski traktował jako własny sukces. W dniu 26 maja 1929 r. wygłosił na poznańskiej wystawie odczyt, w którym rzetelnie i rzeczowo przedstawił osiągnięcia i braki polskiej gospodarki. Apelował o dyscyplinę społeczną i zaufanie dla działań rządu.

Jestem głęboko przekonany, że to wszystko, co przemówi od tego dnia - mówił - z obszaru wielkiej Wystawy Poznańskiej, będzie rewelacją, zdumiewającą niespodzianką zarówno dla obcych, zagranicznych gości, jak i dla własnego społeczeństwa. Pochłonięte troskami, zawodami, niedomaganiami bieżącej chwili, traci ono możność szczegółowego syntetyzowania wielkich procesów dziejowych, procesu sumarycznej, zbiorowej walki, prawa energii i postępu przeciwko prawom oporu i bezładności.

Po zamknięciu wystawy Kwiatkowski zaprosił wszystkie Izby Przemysłowo-Handlowe w Polsce na zjazd odbywający się 7-8 października 1929 r.

Rola państwa we współdziałaniu dla rozwoju sił gospodarczych ustawicznie rozszerza się i wzrasta. Zagadnienia gospodarcze stawiają je coraz częściej w sprzeczności z jego tendencjami politycznymi. Pomiędzy państwami w poprzek ich granic, wyrastać poczynią nowe państwa, państwa żelaza, węgla,nafty, produktów chemicznych, kauczuku, bawełny, cynku, cementu, cukru i wielu innych, mające swoja własną politykę i własne cele. Ci, którzy chcą wolności obrotu towarowego w zakresie produktów gotowych, przeciwstawiają się wolności obrotu i wymiany surowców, kredytów lub ludzi.

7 września 1929 r. Kwiatkowski dokonał uroczystego otwarcia Targów Wschodnich we Lwowie.

Jeśli więc Poznań - mówił na inauguracji - zobrazował siły potencjalne Polski, jeżeli stworzył wielką akademię, uczącą społeczeństwo nasze szacunku dla trwania polskiego i polskiej pracy, uczącą zdrowego patriotyzmu gospodarczego, mówiącą dobitnie i realnie nie tylko o możliwości i celowości, ale o prawdzie i zdrowiu, postępie i rozwoju samowystarczalności produkcji naszej w wielu dziedzinach, to Lwów chce przemienić te wartości potencjalnie kinetyczne, chce zarówno produkcję polską, jak i napięcie potrzeb rynku wewnętrznego rzucić w wir handlu międzynarodowego, w tę potężną przetwórnię wartości ekonomicznych, które pod napędem pracy i energii ludzkiej tworzą nowe bogactwo, nowe walory i nowe warunki życia.

Z zadowoleniem odnotował gotowość Związku Radzieckiego w 1929 r. do rozszerzenia kontaktów gospodarczych z Polską. Targi Lwowskie służyć miały zdynamizowaniu tych kontaktów.

Dla Kwiatkowskiego Lwów to było miasto młodości, najpiękniejszych wspomnień, a w latach 1928-1930 także miasto obowiązków poselskich.

Budowa Gdyni

Najważniejszym przedsięwzięciem gospodarczym w latach 1926-1930 była budowa portu i miasta Gdyni. Ta sztandarowa inwestycja cieszyła się dużym poparciem Kwiatkowskiego, który czynił wszystko, by budowę tę, tak potrzebną krajowi, możliwie przyspieszyć. Z jego inspiracji 2 lipca 1926 r. rząd podpisał z Konsorcjum Francusko-Polskim Budowy Portu w Gdyni nowy specjalny protokół regulujący dotychczasowe kwestie sporne. Dzięki temu do końca 1929 r. wybudowano w porcie falochrony, część basenów i wiele instalacji towarzyszących (składy portowe, urządzenia przeładunkowe). Zbudowano także nowoczesna łuszczarnię ryżu, przystąpiono do budowy dużej chłodni eksportowej, a następnie urządzeń przeładunkowych dla artykułów rolno-spożywczych i drobnicy. W nowym porcie, z myślą o poszerzeniu wymiany z Czechosłowacją, przewidziano i zarezerwowano miejsce na czechosłowacką strefę wolnocłową.

W 1926 r. przyznano Gdyni prawa miejskie, opracowano dla niej plan zabudowy i uruchomiono pomoc kredytową dla ruchu budowlanego. Już w 1928 r. wybudowano w tym mieście 23 budynki o 1900 izbach (w 1924 r. 18 budynków o 72 izbach). Potrzeby były jednak znacznie większe.

Mniejsze osiągnięcia miała polityka morska Kwiatkowskiego w dziedzinie rozwoju floty handlowej. W listopadzie 1926 r. rozpoczęło działalność Przedsiębiorstwo Państwowe "Żegluga Polska" powołane przez Kwiatkowskiego. Jak wspomina jego dyrektor Julian Rummel, prace organizacyjne zostały rozpoczęte w listopadzie 1927 r. W 1932 r. flota Żeglugi Polskiej składała się już z 17 statków różnego typu. Dyrekcja przedsiębiorstwa dysponowała okazałym budynkiem, w którym mieściły się także biura Polsko-Brytyjskiego Towarzystwa Okrętowego oraz Polskiego Transatlantyckiego Towarzystwa Okrętowego. Powstały warsztaty i magazyny. Pod wpływem żeglugi przybrzeżnej ożywił się znacznie ruch na wybrzeżu, szczególnie w rejonie Jastarni. "Żegluga Polska" otworzyła polskie linie regularne na Bałtyku do Skandynawii i do portów holenderskich (Rotterdam, Antwerpia). Dzięki niej powstała Agencja Morska, która stała się największą instytucją maklerska nie tylko w dyni, ale także w Gdańsku. Sukcesem Kwiatkowskiego było zaangażowanie kapitałów prywatnych do rozwoju żeglugi morskiej. Tonaż polski w końcu 1929 r. wynosił ponad 91 tys.BRT (w 1923 r. 41 tys.BRT). Były to bardzo skromne osiągnięcia biorąc pod uwagę fakt, że Łotwa miała w tym czasie 201 tys. BRT, Jugosławia 350 tys.BRT, Finlandia 393 tys. BRT, Belgia 521 tys. BRT, a Dania 1145 tys. BRT.

W okresie sprawowania przez Kwiatkowskiego bezpośredniego nadzoru nad polityką morską poczyniono istotne kroki w kierunku stworzenia w Gdyni przemysłu stoczniowego. Nowym, istotnym wydarzeniem, realizowanym bezpośrednio przez ministra, było zawarcie umowy w imieniu rządu polskiego w dniu 29 lutego 1928 r. z Międzynarodowym Towarzystwem Budowy Statków i Maszyn S.A. w Gdańsku, gwarantującejmu na 12 lat i 6 miesięcy zamówienia na wykonanie statków, silników, maszyn oraz naprawy wagonów towarowych.

W lipcu 1929 r. Kwiatkowski wyraził zgodę na wydzierżawienie dwóch placów o powierzchni 22 000 m2 przylegających do basenu portowego na rozbudowę Stoczni Gdyńskiej. Zgodnie z zawartą umową rządu polskiego z Międzynarodowym Towarzystwem Budowy Statków i Maszyn w Gdańsku miało dojść do uruchomienia w Gdyni warsztatów okrętowych, które z czasem miały się przekształcić w stocznię okrętową. Pierwszą jednostką zbudowaną w Stoczni Gdyńskiej był oddany do eksploatacji 30 sierpnia 1932 r. kuter rybacki "Hel III".

W 1926 r. zintensyfikowano budowę portu i miasta Gdyni. Rozpoczęto m.in. budowę portu rybackiego, gmachu Urzędu Marynarki Handlowej i przeprowadzono sieć elektryfikacyjną w porcie. Przygotowano się do otwarcia w tym mieście filii Banku Gospodarstwa Krajowego. Wzrosły obroty portowe Gdańska i produkcja stoczni gdańskiej. Towarzystwo "Wisła-Bałtyk" stworzyło port przeładunkowy morski w Tczewie. Rozwijała się też Szkoła Morska. By stworzyć odpowiedni klimat społeczny dla rozbudowy polskiej floty, zintensyfikował Kwiatkowski działalność tzw. Komitetu Floty Narodowej, na którego czele stanął marszałek Sejmu Maciej Rataj. Ówczesna rybacka gmina Gdynia złożyła 1 tys. zł swych oszczędności na cele państwowej floty handlowej.

Z okazji "Dni Morza" pod koniec czerwca 1938 r. Kwiatkowski złożył w prasie specjalne oświadczenie, w którym oznajmił:

Po stuleciu niewiary we własne siły odzyskaliśmy bezcenny skarb - świadomość, że nie tylko możemy bić wroga na polu bitwy lepiej i skuteczniej niż niejeden "stary" naród w Europie, ale również możemy rozwiązywać pomyślnie wielkie zadania gospodarcze i kulturalne. Toteż jestem najgłębiej przekonany, że bez Gdyni nie skonkretyzowałaby się w Polsce idea Centralnego Okręgu Przemysłowego.Legiony pionierów polityki morskiej - budzą, budzić będą nadal do nowych czynów nowe generacje tak samo, jak pierwsze walki o niepodleglość Polski prowadziły konsekwentnie do dziejowego zwycięstwa Piłsudskiego i do "cudu nad Wisłą".

Tarnów

W 1958 roku Kwiatkowski stwierdził:

"Dysproporcje" pisałem bezpośrednio po opuszczeniu stanowiska ministra przemysłu i handlu, jako naczelny dyrektor fabryki w Mościcach. Pewne okoliczności natury politycznej, które skłoniły mnie do zrezygnowania ze stanowiska mininstra i posła śląskiego, oraz wzmagające się objawy ostrego kryzysu gospodarczego były dodatkową podnietą do napisania tej książki, która w ogólnej koncepcji istniała już w umyśle od kilku lat [...]. Książka była szybko napisana, ale początkowo nikt jej pod tym tytułem nie chciał wydać, obawiając się że termin "dysproporcje" będzie łączony z moim fachem inżyniera.

Z dniem 1 lutego 1931 r. Kwiatkowski, mieszkający dotychczas w Warszawie przy ul.Nowogrodzkiej 45, objął funkcję naczelnego dyrektora Państwowej Fabryki Związków Azotowych w Mościcach k/Tarnowa. Przed objęciem nowego stanowiska został przewodniczącym Komisji Porozumiewawczej Państwowych Fabryk Związków Azotowych w Chorzowie i Mościcach.

W latach 1931-1935 jako dyrektor kombinatu Mościc-Chorzowa, Kwiatkowski odwiedzał na Zamku Królewskim prezydenta Mościckiego.Przyjeżdżał do mnie często - wspomina prezydent - aby mnie informować o stanie i rozwoju obydwóch fabryk związków azotowych. Musze podkreślić, że przy referatach tych poruszał tylko sprawy fabryki, a nie będąc członkiem gabinetu, nie wysuwał nigdy tematów rządowych. Ten sposób pracy Kwiatkowskiego oceniałem bardzo wysoko.

W październiku 1931 r. Kwiatkowski w zasłużonym Wydawnictwie Biblioteki Towarzystwa Szkól Ludowych w Krakowie przy ul. Św. Anny 5 opublikował swój głośny esej "Dysproporcje. Rzecz o Polsce przeszłej i obecnej". Pierwszy nakład książki (2200 egzemplarzy) szybko znikł z półek. W 1932 r. ukazał się drugi nakład, przygotowany przez Drukarnię Przemysłową w Krakowie przy ul.Józefa Starego 7. Tezą wstępną eseju była następująca myśl:

W odniesieniu do położenia geograficznego, do gęstości zaludnienia, do potencjalnego bogactwa ziemi - całe istnienie nasze wydaje się niemal anachronizmem lub paradoksem, każdy szczegół woła o reformę, każdy kilometr ziemi woła o zorganizowana pracę, a każdy dzień protestuje przeciwko wszelkiemu "opóźnieniu i bezwładowi".

Największą aktywność zawodową w tym okresie ujawnił Kwiatkowski w Mościcach. Tutaj, w trudnych warunkach kryzysowych, zdawał egzamin z energii i pomysłowości. Gwałtowny spadek dochodów wsi polskiej zmniejszył poważnie popyt na nawozy azotowe.Mościcom groziło wstrzymanie produkcji. By do tego nie dopuścić, Kwiatkowski starał się obniżać ceny, rozszerzać informacje o zaletach sztucznych nawozów oraz zwiększać ich eksport. Aby utrzymać stan zatrudnienia, za zgodą robotników skrócił tydzień pracy do 5 dni tygodniowo lub 6 godzin dziennie. Poważny problem miał także z magazynowaniem wytworzonych nawozów długo czekających na nabywcę.

W 1935 r. po sprzedaży ziemi i lasu odziedziczonego po ojcu w okolicy Zbaraża, Kwiatkowski nabył od rodziny Gawińskich resztówkę dóbr Owczary w gminie Cianowce w powiecie olkuskim. Majątek miał obszar 72 ha i 3886 m2, w czym pola orne obejmowały 42 ha.

W czasie wojny gospodarstwo prowadzili zięć i starsza córka Kwiatkowskiego, Jerzy i Anna Maciejewiczowie.Był tam wówczas punkt sanitarny Armii Krajowej. W 1945 r. powiatowy pełnomocnik do spraw reformy rolnej na powiat olkuski stwierdził, że "majątek nie podlega przejęciu na cele reformy rolnej w myśl dekretu PKWN z 6 września 1944 i pozostaje całkowitą własnością Kwiatkowskiego Eugeniusza z prawem do dowolnego dysponowania". Po 1945 r. Kwiatkowski sprzedał kilka hektarów gruntów, wyposażył też dobrowolnie w grunt najstarszych współpracowników majątku i pokrył za nich wszystkich koszta przekazania prawa do własności.

Od 1945 r. Owczary zostały wydzierżawione. Czynsz dzierżawcy był minimalny, miał on natomiast obowiązek odbudowy i zagospodarowania majątku. W ten sposób obszar użytków rolnych został zmniejszony z 42 ha poniżej 40 ha. 2 września 1950 r. przejęto Owczary na cele reformy rolnej, a następnie przekazano pod zarząd i tymczasowe użytkowania Państwowemu Szpitalowi dla Psychicznie Chorych w Kobierzynie. W ten sposób stracił Kwiatkowski przygotowane na spokojną starość miejsce, które przeszło we władanie państwa pomimo wielokrotnych protestów właścicela, uzasadniających nieprawność decyzji. Definitywną decyzję negatywną w tej sprawie podjął Sąd Powiatowy dla m. Krakowa 20 listopada 1962 r.

Wicepremier

Powołanie Kwiatkowskiego 13 pażdziernika 1935 r. na stanowisko wicepremiera do spraw gospodarczych i ministra skarbu wywołało we wpływowych kołach polityczno-towarzyskich Warszawy wiele komentarzy. Wspomina o tym były poseł Polski w Berlinie i Rzymie Alfred Wysocki:

Opowiadano mi wiele o sytuacji wewnętrznej i roli, jaką e niej odgrywa Zamek. Prawą ręką prezydenta był Kwiatkowski, który - po krótkiej przerwie [...] został ministrem skarbu. Koc, zgadzający się doskonale z Matuszewkim, nie mógł dojść do porozumnienia z Kwiatkowskim. Dlatego usunięto biednego Wróblewskiego (który tak liczył na poparcie prezydenta) ze stanowiska prezesa Banku Polskiego i oddano je Kocowi. Rydz-Śmigły wysuwał go na szefa rządu a równocześnie ministra skarbu. Koc bawił wtedy w sprawie pożyczki w Stanach Zjednoczonych. Zamek, pozornie nie mogąc skontaktować się z kandydatem, mianował premierem Zyndrama Kościałkowskiego. Mościcki uczynił to podobno pod wpływem Kwiatkowskiego.Zbliżył ich Chorzów, którym prezydent zawsze żywo się interesował. Kwiatkowski stał się jego zaufanym współpracownikiem i doradcą. Narażało go to na wiele zawiści i podkopywań jego autorytetu.

A oto założenia polityki gospodarczej Kwiatkowskiego:

Ustrój gospodarczy Polski opiera się na podstawach kapitalistycznej i prywatnej gospodarki. Celem tej gospodarki jest osiągnięcie rentowności. Na opłacalności pracy ludzkiej, pracy mózgu i pracy rąk gruntuje się pomyślność Państwa, a Rząd jego winien swym obywatelom do spełnienia tego postulatu dopomagać.

W bogatym w wydarzenia i trudne wybory polityczne życiu Kwiatkowskiego największe znaczenie miał okres od maja 1936 do września 1939, czyli okres pracy w ostatnim gabinecie II Rzeczpospolitej. Zadaniem numer jeden nowego rządu było opanowanie nastrojów radykalno- opozycyjnych i zlikwidowanie rozruchów wywołanych bezrobociem.

Prezydent Mościcki nie był zadowolony z narzuconej mu przez gen. Rydza-Śmigłego kandydatury Składkowskiego, widział prawdopodobnie lepszych kandydatów na to stanowisko. Podczas pierwszego spotkania z nowym premierem stwierdził stanowczo:

Sprawy ekonomiczne prowadzi od śmierci Komendanta pan Kwiatkowski, do którego mam zupełne zaufanie. Będzie pomagał panu jako wicepremier gospodarczy i przewodniczący Komitetu Ekonomicznego Ministrów.

Kwiatkowski, jeden z głównych architektów gospodarki polskiej lat 1918-1939, umiał patrzeć niezależnie i krytycznie na dzieło, którego jednocześnie był autorem i aktorem. Po zakończeniu II wojny światowej tak pisał o II Rzeczpospolitej:

Polska odrodzona w 1918 r. miała bardzo trudne zadanie do pokonania, przez długa symbiozę w obrębie państw zaborczych struktura jej uległa dodatkowemu spaczeniu. Jej indywidualność geopolityczna zatraciła się. Jej cechy charakterystyczne stały się przejściowymi. W konstrukcji swego miąższu państwowego stała się kolektorem różnorodnych pierwiastków, nieskrystalizowanych cech, nie wykształconych wyraźnie funkcji.

Można ją było uważać za część organizmu zachodnioeuropejskiego, jak i wschodnio-europejskiego. Rozpiętość rozmiarów strukturalnych była bardzo wielka. Nie była ona ani wyraźnie przemysłową, ani dominująco rolniczą. Mapa systemów komunikacyjnych lądowych i wodnych demonstrowała na pierwszy rzut oka, że jest to organizm zlepiony z heterogenicznych fragmentów.

Nie była ona ani związkiem narodów, ani państwem narodowym. Rozwijała wielką stosunkowo aktywność na morzu, ale była organizmem o najniższym "stopniu morskim" pomiędzy państwami dysponującymi granicą morską [...]. Polska międzywojenna posiadała również znaczne bogactwo węgla, ale nie mogła go należycie przetworzyć na czynniki przebudowy struktury gospodarczej, gdyż kopalnie węglowe były ekscentrycznie położone. Był to jeden z ważkich czynników, który spowodował przestrzenną deformację rozwoju przemysłowego w Polsce.

COP

Rozwój COP-u w 1937 roku w dalszym ciągu należał do najważniejszych przedsięwzięć gospodarczych.W tym czasie podjęto budowę fabryki kauczuku syntetycznego w Dębicy, fabryki celulozy w Niedomicach oraz huty żelaza w przyszłej Stalowej Woli. COP w 1937 r. pochłaniał 25% sum preliminowanych na inwestycje i roboty w całej Polsce. Jedna z jego kluczowych inwestycji wodnych, rozpoczętą już w lecie 1935 r., był zbiornik w Rożnowie. W 1937 r. na budowie tej pracowało ponad 1000 robotników. Miała być zakończona w 1940 r., przewidywano, że zakłady energetyczne w Rożnowie będą mieć 50 000 kW mocy i dostarczą 150 milionów kWh rocznie, a zapora w Rożnowie chronić będzie ludność dorzecza Dunajca i Popradu przed powodziami, polepszy też warunki żeglugi na Wiśle.

Rola rządu w COP-ie, zdaniem Kwiatkowskiego, to rola animatora inwestycji energetycznych, surowcowych i obronnych. Resztę spraw ekonomicznych podjąć miały inne sektory gospodarki narodowej.

Kwiatkowski bronił zasady koncentracji inwestycji dla priorytetowych przedsięwzięć oraz zasady stabilizacji polityki pieniężnej i walutowej, dzięki której od czerwca 1936 r. do końca listopada 1937 r. zapas złota i dewiz w Banku polskim wzrósł o 92 mln. zł, a akcja konwersji pożyczek zagranicznych przebiegała pomyślnie. Wzrosły też poważnie dochody Urzędów skarbowych przy względnie stabilnych zasadach podatkowych.

Największym jednak powodem do dumy był powstający Centralny Okręg Przemysłowy.

Oto, w obliczu pracy - podkreślał Kwiatkowski - dokonywanej np. w Okręgu Centralnym, staliśmy gromadnie obok siebie: polscy narodowcy i polscy demokraci, ludzie o umysłowości inteligenckiej, chłopskiej, robotniczej, proletariusze i konserwatyści, opozycjoniści z profesji i prorządowcy z fachu, biurokraci, etatyści i liberałowie gospodarczy - i ulegliśmy wszyscy razem wstrząsowi patriotycznemu i upojeniu z powodu imponujących rezultatów twórczej i zgodnej pracy polskiej. Byliśmy sobie bliscy i wiedzieliśmy, że 90% poglądów w dzisiejszym świecie mobilizacji narodowej łączy nas, a nie dzieli.

W dniach 17-19 listopada 1938 r. Kwiatkowski zorganizował wielka wycieczkę działaczy gospodarczych, publicystów i dziennikarzy po terenach COP-u, który był powodem do dumy i wiary, Ze Polska sama może tworzyć rzeczy wielkie nie oglądając się na polskie wzory. Powstało w owych czasach pojęcie "copowskie tempo pracy". Np. Fabrykę Obrabiarek w Rzeszowie zbudowano zgodnie z założonym terminarzem : kwiecień 1937 r. - początek budowy hali fabrycznej, lipiec - koniec budowy, wrzesień - początek produkcji, grudzień - wykonanie pierwszej serii produktów. W Zakładach Południowych stalowej Woli tempo było podobne: marzec 1937 r. - rozpoczęcie budowy, grudzień - zmontowanie większości konstrukcji żelaznych, 7 kwietnia 1939 r. została ostrzelana pierwsza armata na strzelnicy zakładowej, a 5 września 1938 r. wytopiono pierwszą stal szlachetną.

COP - donosiła prasa - uderza nie tylko wielkością przeprowadzonych inwestycji wytwórczych, nie tylko tempem pracy, jej planowością i zapałem - lecz także nowoczesnością oraz wartością techniczną rzeczy tworzonych. Jest COP nie tylko pokazem ilości, pokazem tempa, ale i pokazem jakości, ośrodkiem postępu w Polsce. Jak nie widzi się w COP ludzi starych, tak nie widzi się starych urządzeń, starych metod.

Wspominał te metody Kwiatkowski w liście z dnia 12 grudnia 1958 r. do byłego dyrektora budowy Stalowej Woli Marcelego Siedlanowskiego:

Jestem zresztą sam koronnym świadkiem niezapomnianych wyczynów organizacji i technicznej sprawności zespołu pracującego pod Pańskim kierownictwem przy budowie i rozruchu Stalowej Woli.Choć zakładami tymi zajmował się bezpośrednio inny resort, strzegący - po zainkasowaniu pieniędzy - zazdrośnie swoich kompetencji, to jednak bywałem stosunkowo częstym gościem w Stalowej Woli i nieraz myślałem sobie, czego nie można by dokonać w Polsce z takimi zespołami ludzi, jakich spotkałem w Gdyni, w Mościcach albo w Stalowej Woli. Dwie różne osobowości prowadziły we mnie nieustanną walkę: nieufny minister skarbu ważący dziesięciokrotnie każdy wydany grosz z kasy państwowej, z inżynierem, entuzjazmującym się każdym osiągnięciem technicznym, każdym pomnożeniem potencjału wytwórczego Polski. Każda bytność u Was, w Stalowej Woli, wzmacniała siły inżyniera-inwestora przeciwko kutwie skarbowej. Żałowałem już wówczas, że nie zostałem wezwany do dzieła o dwa lata wcześniej, bylibyśmy w nieco innej sytuacji materialnej w 1939 roku. Ale stało się. Przeszłości skorygować nie można.

Z inspiracji Kwiatkowskiego 11 czerwca 1939 r. prezydent Mościcki wraz z małżonką rozpoczął objazd specjalnym pociągiem terenów COP-u. Towarzyszyli mu w podróży: E.Kwiatkowski, A.Roman, J.Ulrych, gen.A.Litwiniwicz, szef Kancelarii Cywilnej minister Łepkowski, szef Gabinetu Wojskowego gen.Schally oraz dyr.J.Rakowski. W pierwszym dniu prezydent zwiedził Mościce i Okręgowy Zakład Elektryczny kierowany przez inż. Mieczysława Gunthera. Po Południu tegoż dnia wspólnie z Kwiatkowskim zapoznał się ze stanem robót przy budowie zapory wodnej na Dunajcu w Rożnowie. W drugim dniu wizytował fabrykę opon samochodowych "Stomil" w Dębicy, zbudowana od podstaw w ciągu niespełna roku. Kwiatkowski przekazał robotnikom "Stomilu" dar pieniężny na bibliotekę zakładową. Później zwiedził fabrykę mas plastycznych "Pustków", kierowaną przez inż. Barcikowskiego. Kolejnym etapem podróży był Mielec, gdzie od początku 1939 r. działały Państwowe Zakłady Lotnicze. Z Mielca Kwiatkowski wraz z gen. Litwinowiczem udał się do wytwórni amunicji Majdan-Dęby.

14 czerwca 1939 r. w Stalowej Woli, chlubie Centralnego Okręgu Przemysłowego, odbyło się poświęcenie Zakładów Południowych w obecności prezydenta Mościckiego i wicepremiera Kwiatkowskiego. Po uroczystym nabożeństwie przemawiał wiceminister spraw wojskowych gen. Aleksander Litwinowicz. Zwracając się do prezydenta, stwierdził:

Dnia 20 marca 1937 r., w lesie, w miejscu, w którym się obecnie znajdujemy ścięto pierwszą sosnę i rozpoczęto przygotowania do budowy terenu. Od tego czasu do dnia dzisiejszego upłynęło 26 miesięcy i 26 dni. Na miejscu stoją potężne zakłady, dymią kominy, huczą młoty, warczą maszyny, pracuje kilka tysięcy obywateli Rzeczypospolitej nad podniesieniem obronności i niezależności gospodarczej - powstaje nowożytne miasto [...]. Wszystkie przewidywane planem działy są już uruchomione i pracują o rok wcześniej, niż opiewały umowne terminy.Nazwę miasta wymyslił gen. Kasprzycki, minister spraw wojskowych. On tez osobiście kierował jej rozplanowaniem.

Mościckiego i Kwiatkowskiego oprowadzał po halach Zakładów Południowych dyrektor Siedkanowski. Pokazał też dostojnym gościom fabryczne gimnazjum mechaniczne i lokal liceum mechanicznego, które miało rozpocząć pracę oświatową we wrześniu 1939 r. Podczas skromnego przyjęcia wydanego dla kilku tysięcy robotników zakładów Południowych prezydenta i wicepremiera powitał robotnik Franciszek Kulawiec. Powiedział on m.in.:

Największą troską [załogi] jest, aby jak najsprawniej odlaną i zahartowaną stal przerobić na miecze nowoczesnej broni, o którą to broń, hart ducha i płomień serc rozbije się każda wraża zawierucha.

W 1939 r. ukazało się wiele pozycji publicystyczno-propagandowych poświęconych COP-owi. Wydarzeniem wydawniczym była "Sztafeta. Książka o polskim pochodzie gospodarczym" pióra Melchiora Wańkowicza. Autor przypomniał w niej główne znajdujące się w budowie obiekty COP-u: zaporę w Rożnowie, regulację Wisły od Oświęcimia do Samdomierza, Stalową Wolę, fabrykę silników lotniczych Państwowych zakładów Lotniczych i fabrykę obrabiarek Cegielskiego w Rzeszowie, fabrykę opon samochodowych "Stomil" w Dębicy, gazociąg "Polminu" z Roztok przez Jasło, Pilzno, Tarnów do Mościc i gazociąg z Roztok do Starachowic z odgałęzieniami do Rzeszowa, fabrykę celulozy w Niedomicach, fabrykę związków azotowych w Mościcach, betoniarnię w Dębicy.

W 1939 r. prawdopodobnie z inspiracji Kwiatkowskiego, ukazała się rozprawa Henryka Radockiego "Centralny Okręg Przemysłowy w Polsce".COP - to wielkie dzieło zbiorowe. Ale gdy się o nim mówi czy pisze, nie sposób pominąć bezpośredniego inicjatora, którego wolą założono tu niejako kamień węgielny, ruszono z martwego punktu wyczekiwania i debat. Człowiekiem tym, z którego nazwiskiem wiąże się powstanie COP-u, jest Eugeniusz Kwiatkowski, wicepremier i minister skarbu.

Okres II Wojny Światowej

Dnia 1 września Kwiatkowski o godz. 6.30 otrzymał krótki telefon od premiera Składkowskiego: "Niemcy zaczęli, zaraz my zaczniemy".

1 września na popołudniowym posiedzeniu Rady Ministrów zatwierdzone zostały dekrety, które przewidywały zwiększenie przeciętnie o 20 % podatku dochodowego od uposażeń pracowników prywatnych, wprowadzenie daniny majątkowej dla osób o dochodach fundowanych, zastąpienie podatku specjalnego od wynagrodzenia nadzwyczajnym podatkiem o znacznie podwyższonych stawkach. Poza tym Kwiatkowski wprowadził w życie dekret o kredytach wojennych. Rada Ministrów uchwaliła także dekret i zmianę statutu Banku Polskiego rozluźniający politykę emisyjną, dekret o czasowym ograniczeniu na 7 dni wypłat z książeczek oszczędnościowych i z innych wkładów, dekret o podwyższeniu emisji biletów skarbowych i o nowelizacji przepisów dewizowych. Zwiększone zostały w tym czasie zasiłki dla rodzin rezerwistów. Uruchomiono m.in. kredyt 5 mln zł dla Komitetu Rodzin Rezerwistów i Ofiar Wojny powołanego z inicjatywy ministra Mariana Zyndrama- Kościałkowskiego.Dnia 3 września Kwiatkowski, mimo pesymistycznych wieści z frontu, poddał się ogólnemu entuzjazmowi wywołanemu przystąpieniem Wielkiej Brytanii i Francji do wojny. Ale już 4 września w Ministerstwie Skarbu rozpętała się prawdziwa orgia ewakuacyjna.W nocy 7 września Kwiatkowski otrzymał z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych telefon z poleceniem natychmiastowego opuszczenia Warszawy. Następnego dnia, jako jeden z ostatnich członków rządu, wyjechał ze stolicy w kierunku Łucka trasą Mińsk Mazowiecki - Siedlce-Łuków. Do Łucka przybył 9 września. Tutaj miano uruchomić pracę sztabu Ministerstwa Skarbu. Część urzędników ministerstwa zakwaterowana została dzięki zabiegom Rakowskiego w Papieskim Seminarium Wschodnim w Dubni na okres do 14 września. Kwiatkowski urzędował w Łucku (gdzie odbywały się posiedzenia Rady Ministrów w gmachu Izby Skarbowej) wraz z trzema zastępcami. Asygnowano nowe kredyty, troszczono się o bezpieczny wywóz złota i zapasu banknotów Banku Polskiego. Kwiatkowski interweniował w sprawie zwolnienia z opłat celnych towarów niezbędnych dla wojska i ludności cywilnej. Zliberalizował także przepisy dotyczące produkcji cukru i sprzedaży soli.8 września odbyło się posiedzenie Rady Ministrów, na którym omawiano m.in. sytuację transportu złota. Poza tym Kwiatkowski miał wyasygnować dotacje finansowe dla kresowych miast przelotowych.Dnia 9 września premier Składkowski i wicepremier Kwiatkowski rozmawiali z prezydentem, przebywającym w zamku w Ołyce, na temat sytuacji frontowej, konieczności utworzenia przedmościa rumuńskiego oraz ustaleń Rady Ministrów podjętych dzień wcześniej w Łucku.Dnia 14 września Kwiatkowski wraz z żoną i córką Ewą zatrzymał się w Tarnopolu. Tutaj też zjawili się jego zastępcy: Morawski, Kożuchowski, Grodyński. Stąd ewakuowano Ministerstwo Skarbu do Kosowa.Radosny nastrój wywołany sukcesem wojsk gen. Sosnkowskiego w bitwie pod Wereszyną zakłóciła informacja o wkroczeniu armii radzieckiej na terytorium Rzeczypospolitej. Zaraz po jej otrzymaniu zebrał się rząd który, po rozmowach Józefa Becka z ambasadorem Rumunii i Turcji w sprawie wolnego przejazdu przez Rumunię, postanowił opuścić Kosowo i udać się do Kut. Kwiatkowski w tym trudnym dniu troszczył się o wywiezienie z Polski ostatniego transportu złota, zawierającego cztery tony kruszcu i skarbiec Funduszu Obrony Narodowej. W nocy z 17 na 18 września wraz z prezydentem, Naczelnym Wodzem i premierem wyjechał z kraju. Wiózł ze sobą paczkę zawierającą złote monety i kawałki złota z Mennicy Państwowej, wręczyli mu ją w Łucku dwaj oficerowie wysłani ze stolicy po srebro.Dnia 18 września na stacji Czerniowce został podstawiony pociąg dla władz polskich. Wagon prezydenta Mościckiego został po drodze odczepiony i skierowany do Bicaz, a wagon marszałka Śmigłego-Rydza wędruje na dalekie południe Rumunii do miasta Craiova. Wicepremier Kwiatkowski (...) pożegnał się z prezydentem i marszałkiem przez okna odczepianych wagonów. Niezwykle przygnębionego Śmigłego zapytał, czy ma jakieś pieniądze zagraniczne. Otrzymawszy odpowiedź, że nie ma żadnych pieniędzy, Kwiatkowski wyjął z portfela jedyny banknot 20-dolarowy, jaki posiadał. Marszałek szybko potwierdził odbiór na bilecie wizytowym swym charakterystycznym wysokim pismem.

Dnia 1 października 1939 r. przestał formalnie istnieć gabinet Składkowskiego, najdłużej urzędujący gabinet II Rzeczypospolitej.

W nocy z 29 na 30 września 1939 r. na zamku w Bicaz Mościcki w porozumieniu z marszałkiem Śmigłym, dotychczasowym swym zastępcą, w asyście ambasadora polskiego w Rumunii Rogera Raczyńskiego położył podpis pod aktem nominacji Władysława Raczkiewicza na prezydenta RP. Ta decyzja dała możliwość natychmiastowej odbudowy legalnych władz naczelnych mogących prowadzić w sprzymierzonej Francji dalszą walkę o wolność i niepodległość Polski. Gabinet Sławoja Składkowskiego 30 września 1939 r. depeszą do prezydenta Raczkiewicza zgłosił swą dymisję, natomiast swój stosunek (prawdopodobnie z inicjatywy Kwiatkowskiego) do internowanego Mościckiego wyraził w następującym telegramie:Rząd Rzeczypospolitej wyraża najgłębszy hołd Panu Prezydentowi za Jego długoletnią pracę podejmowaną zawsze w imię najwyższych celów Rzeczypospolitej oraz za decyzję powziętą obecnie - w poczuciu pełnego poświęcenia - dla utrwalenia legalnej i czynnej władzy w okresie największych trudności państwa polskiego.Dnia 3 października na polecenie władz Kwiatkowski przeniósł się do Baile- Herculane w pobliżu granicy jugosłowiańskiej. Znaleźli się tam również: gen. Felicjan Sławoj Składkowski, gen. Tadeusz Kasprzycki, Juliusz Poniatowski, Witold Grabowski, prof. Wojciech Świętosławski, Marian Zyndram-Kościałkowski, Juliusz Ulrych, Emil Kaliński, Wacław Biernacki z rodzinami, oraz duża grupa podsekretarzy stanu i urzędników. Internowano w tej miejscowości także grupę 24 generałów i kilkudziesięciu oficerów polskich.Kwiatkowski chciał opuścić Rumunię i gotów był nadal pracować dla kraju w nowym rządzie Sikorskiego.Wpływowe kręgi dyplomacji i sił zbrojnych Francji nie interesowały się we wrześniu i październiku 1939 r. postacią Eugeniusza Kwiatkowskiego. Główną troską Francuzów była wówczas ochrona gen. Sikorskiego i jego ekipy wobec kryzysu zaufania do piłsudczyków. Z osobą Sikorskiego Francuzi wiązali nadzieję na szybką budowę Armii Polskiej we Francji, na zdobycie dla niej ochotników ze Stanów Zjednoczonych.Przed świętami Bożego Narodzenia dotarła do byłego wicepremiera tragiczna wiadomość o śmierci 25-letniego syna Jana, podchorążego plutonowego artylerii. Święta w Baile-Herculane minęły w smutku i żałobie.Internowani w Baile-Herculane Polacy zorganizowali dla swych dzieci szkołę. Kwiatkowski uczył w niej geografii, Świętosławski chemii, Maciszewski języka polskiego, gen. Berbecki matematyki. Kierownikiem był gen. Kasprzycki. Poza tym Kwiatkowski w czasie wolnym pogłębiał znajomość języków obcych, szczególnie francuskiego, znał też niemiecki i angielski.Generał Sikorski na posiedzeniu gabinetu 8 maja 1940 r. zwrócił się niespodziewanie z propozycją zezwolenia na wyjazd do Francji kilku członków dawnego rządu, w tym przede wszystkim Kwiatkowskiego. Wywołało to burzliwą dyskusję. Prof. Kot w zasadzie zgadzał się na wpuszczenie lojalnych, do których zaliczał Sławoja Składkowskiego, Eugeniusza Kwiatkowskiego, twórcę Gdyni i fundamentów Centralnego Okręgu Przemysłowego. Zaleski był za wydobyciem z Rumunii Becka, którego w każdej chwili Niemcy mogli tam zgarnąć i po prostu zamordować. Wszystkich zakrzyczał Stańczyk, sprzeciwiając się jakimkolwiek tego rodzaju aktom liberalizmu. Stanęło na niczym, to jest na powołaniu komisji.Gen. Sikorski, mimo osobistych próśb Kwiatkowskiego, nie zdobył się w końcu nawet na skromny gest, by ułatwić mu wyjazd z Rumunii. Odrzucił w praktyce jego deklarację gotowości współpracy z nowym rządem.W marcu 1940 r. byli członkowie rządu zostali przeniesieni do Baile-Gavora. Sytuację Polaków w Rumunii pogorszył fakt opuszczenia 6 listopada 1940 r. tego kraju przez personel ambasady polskiej i ambasadora Rogera Raczyńskiego. Funkcje opiekuńcze nad Polakami przejęło poselstwo szwajcarskie, rząd rumuński natomiast zapewnił uchodźcom środki do życia poprzez wypłacanie zapomóg.Kwiatkowski żył w osamotnieniu. Jego młodsza córka Ewa przygotowywała się do egzaminu maturalnego w szkole polskiej w Ocnele Mari i mieszkała tam z matką. Starsza Anna ze swym mężem Jerzym Maciejewiczem przebywała w okupowanej Polsce, w Owczarach k. Krakowa. Listy jej i narzeczonej syna Marii Konarskiej były jedynymi bezpośrednimi informacjami o sytuacji w kraju.W maju 1944 r. przeniósł się do Craiovej, gdzie spotkać mógł wielu znajomych, m.in. dawnego wiceministra oświaty Seweryna Maciszewskiego.Od 1944 r. Kwiatkowski szczegółowo śledził postępujące sukcesy aliantów. Widać było zbliżający się kres wojny. Od maja 1944 polscy politycy i oficerowie w Rumunii nie byli już internowani. Czekano na zwycięstwo armii antyhitlerowskich nad III Rzeszą.

elegat Rządu dla Spraw Wybrzeża

Według informacji inż. Władysława Zaborskiego, pełnomocnika rządu do spraw repatriacji, na jego wniosek przedstawiony Zygmuntowi Modzelewskiemu, ambasadorowi RP w Moskwie, prezydent Krajowej Rady Narodowej Bolesław Bierut wysłał w lipcu 1945 r. do Rumunii mjr Jerzego Borejszę, by zaproponował Kwiatkowskiemu powrót do życia politycznego i objęcie funkcji Delegata Rządu do Spraw Wybrzeża. Delegaci nowych władz polskich postawili sprawę lojalnie i otwarcie:

Potrzebujemy Pana. Wybrzeże, morze, Gdynia czekają na zagospodarowanie. Pańska wiedza, doświadczenie i uczciwość są dla nas dostateczną rekomendacją. Jeżeli zgodzi się Pan, to za dwa dni zabierzemy Pana ze sobą; rodzina przyjedzie później. Ostateczną decyzję poweźmie Pan na miejscu, w Warszawie. Jeżeli nie zaakceptuje Pan naszych warunków, odwieziemy Pana z powrotem.

Decyzja powrotu została powzięta. Pokusa pracy dla Polski była silniejsza niż obawy czy opory. Kilka dni później, po podróży samolotem przez Bukareszt, Moskwę, Kwiatkowski znalazł się w Warszawie. Do jedynego wówczas czynnego w stolicy hotelu "Polonia", gdzie się zatrzymał, ściągały tłumy. Ludzie chcieli się przekonać na własne oczy, "czy to aby prawdziwy Kwiatkowski przyjechał".

Do zadań powołanej 12 września 1945 r. Delegatury Rządu do Spraw Wybrzeża, którą kierował, należały: odbudowa i wykorzystanie portów handlowych i miast portowych, odbudowa i uruchomienie przemysłu nadmorskiego, dysponowanie budżetem przydzielonym na cele inwestycyjne i odbudowę oraz doraźna kontrola prac i związanych z tym wydatków.

Wielki program morski Kwiatkowskiego z 1945 r. wybiegał daleko w przyszłość. Przewidywał on: dokonanie całkowitej polonizacji delty Wisły oraz Kołobrzeskiego i Szczecińskiego, odbudowę nowoczesnej infrastruktury wszystkich portów polskich, przygotowanie portu szczecińskiego do obsługi potrzeb handlowych Pomorza, Wielkopolski, Dolnego Śląska oraz tranzytu czechosłowackiego, a portów w Gdynia-Gdańsk, Śląsk- Warszawa, Łódź, Białystok i Kraków, budowę nowych kanałów, stworzenie z Gdańska i Gdyni centrów polityki morskiej, rozbudowę własnej floty handlowej i marynarki wojennej, uruchomienie żeglugi pasażerskiej regularnej i pasażersko-towarowej na przybrzeżach, znaczną rozbudowę rybołówstwa morskiego, rozbudowę systemu połączeń kolejowych polskich portów z ich zapleczem, budowę silnych radiostacji w Gdańsku i Szczecinie, włączenie wybrzeża polskiego w międzynarodową sieć kablową oraz międzynarodowe połączenia lotnicze, rozbudowę przemysłu stoczniowego w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Elblągu, zorganizowanie w Gdańsku obok Politechniki i Akademii Medycznej Uniwersytetu, a w Gdyni Akademii Handlu Morskiego, zorganizowanie szkolnictwa specjalnego w Szczecinie, Kołobrzegu i Elblągu.

Na konferencji wewnętrznej 8 stycznia 1946 r. Kwiatkowski podsumował dorobek Delegatury, do którego zaliczył opracowanie planu na rok 1946, uruchomienie akcji kredytów rezerwowych i utworzenie ekspozytury w Szczecinie. Udało się także w tym czasie uruchomić przy Centralnym Urzędzie Planowania komórkę interwencyjną Delegatury.

Delegatura nadal koncentrowała się na odbudowie miast portowych, kanałów, dźwigów, magazynów portowych oraz przemysłu na wybrzeżu. Za zgodą ministra Jędrychowskiego starano się przyciągnąć do akcji odbudowy skandynawskie firmy techniczno-budowlane.

Dnia 15 stycznia 1946 r. na konferencji wewnętrznej w Delegaturze Kwiatkowski przedstawił m.in. ideę zwołania I Zjazdu Miast Morskich w Polsce, który powołałby Związek Miast Morskich. Zjazd ten miał omówić udział wspomnianych miast w realizacji polityki morskiej, ich perspektywy rozwoju gospodarczego, sytuację finansową, prawną, stan oświaty i kultury, komunikacji, urządzeń socjalnych i planów urbanistycznych.

Podczas pobytu premiera Edwarda Osóbki-Morawskiego w dniach 24-25 lutego 1946 r. na wybrzeżu Kwiatkowski uzyskał jego akceptację dla planu utworzenia Związku Miast Morskich Rzeczypospolitej.

Wiele czasu pochłąniały Kwiatkowskiemu inne funkcje, pracował m.in. w Komisji Planu Zabudowy Trójmiasta, Komisji do Spraw Stoczni, Komisji Badania Potrzeb i Rozwoju Ziem Odzyskanych.

Konieczność powołania Związku tłumaczył następująco:Miasta muszą (...) zrozumieć, że ulokowanie nad morzem nakłada na nich specjalne obowiązki i daje im specjalne możliwości rozwoju. Miasta muszą wydobyć ze swego grona ludzi wielkiej wiary, wtedy akcja się uda. Gra rolę czynnik polityczny, ściśle zewnętrznopolityczny. Najsilniejszy akcent musi być położony na to, że uzyskaliśmy nową sytuację nad Bałtykiem, że nie ma już miast staropolskich, Wolnego m. Gdańska i Sopot, i miast poniemieckich. Wszystkie stanowią jednolitą, organiczną część państwa polskiego.

W swym referacie Kwiatkowski poruszył przede wszystkim sprawę samorządu terytorialnego. Stwierdził m.in.:

Przed wojną nasza młoda biurokracja pragnęła wszystko załatwić sama, pragnęła, ze złym skutkiem zresztą, wyręczyć całe społeczeństwo w jego rozlicznych funkcjach. Z wielką szkodą dla państwa sparaliżowany został samorząd miejski, gospodarczy, terytorialny, samorząd narodowy, regionalny, samorząd instytucji społecznych i oświatowych. Dziś młody ruch planistyczny redukuje niejednokrotnie pozycję miast w gospodarce i administracji ogólnonarodowej nawet tam, gdzie to nie jest uzasadnione potrzebą. W każdym razie ze względu na programowość polityki gospodarczego planowania, jak też i ze względu na sytuację budżetową miejsce dla wyładowania ambicji samorządowych miast staje się coraz bardziej wąskie. Już z tego jednego punktu widzenia można się zapytać: jaką to czynną rolę wyznacza dla siebie Związek Gospodarczy Miast Morskich?

Kwiatkowski, który był profesorem Wyższej Szkoły Handlu Morskiego w Gdyni, obdarzony został przez studentów 4 lutego 1946 r. honorową legitymacją członkowską Bratniej Pomocy tej uczelni, objął też z inicjatywy studentów nieformalny patronat nad młodzieżą akademicką wybrzeża.

"Przegląd Akademicki" upowszechniał myśl polityczną Kwiatkowskiego z końca lat czterdziestych pod hasłem "Nie jesteśmy pokoleniem klęski". Kwiatkowski pragnął, by młodzież różnych przekonań zjednoczyła się w pracy nad stworzeniem nowoczesnej Rzeczypospolitej morsko-przemysłowej.Dnia 29 stycznia 1948 r. otrzymał od premiera zwięzłe, formalne, suche pismo informujące o dymisji z funkcji Delegata Rządu do Spraw Wybrzeża.

W latach 1946-1948 Kwiatkowski łączył obowiązki Delegata Rządu do Spraw Wybrzeża z obowiązkami wykładowcy i publicysty oraz naukowca specjalizującego się w tematyce morskiej. Po dymisji, do stycznia 1949 r. mieszkał w Sopocie i wykładał w miejscowej Wyższej Szkole Handlu Morskiego, a także na Uniwersytecie Jagiellońskim. W styczniu 1949 r., po rozmowach m.in. z Romanem Zambrowskim, sekretarzem KC PZPR, opuścił ukochane wybrzeże, otrzymał bowiem zakaz stałego przebywania tutaj, w Warszawie oraz w Poznaniu, i udał się do rodzinnego Krakowa, w którym mieszkał już do końca życia.

W 1947 r. prowadził dla studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego wykłady z historii gospodarczej.

W 1947 r. ukazała się pierwsza część wielkiej pracy Kwiatkowskiego o historii gospodarczej świata pt. "Zarys dziejów gospodarczych świata. Część pierwsza. Od Starożytności do wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej." Stała się ona istotnym wydarzeniem intelektualnym. Kwiatkowski chciał wywołać krytyczną dyskusję na temat warunków, które pozwalają na akumulację wartości cywilizacyjnych i kulturalnych wielkich zorganizowanych zbiorowości ludzkich.

Dymisja, ograniczenia cenzuralne, aż wreszcie zakaz pobytu na wybrzeżu, w Poznaniu i w Warszawie, a następnie ofensywa przeciw tzw. "Kwiatkowszczyźnie" były zapowiedzią nowego okresu w dziejach powojennej Polski, a także biografii Eugeniusza Kwiatkowskiego.Stanisław Henel, opierając się na relacji Ewy Obrąpalskiej, tak pisał o przymusowym przejściu Kwiatkowskiego na emeryturę:Nie miał przecież nawet skończonych 60 lat, kiedy przedwcześnie w 1948 r. musiał przyjąć emeryturę i rozstać się z największą miłością jego życia - Gdynią i wybrzeżem. A przecież nigdy nikt z domowników nie słyszał z jego ust ani jednej skargi na ten temat. Nie zaprzestał też ani jeden dzień twórczej, naukowej pracy (...). Pracował stale i zawsze. Nie umiał żyć nie pracując, nawet kiedy był chory. Pamiętam, że jako dziecko spytałam go kiedyś: "Jak wygląda raj?" - A on uśmiechnął się i powiedział: "Dla mnie, Ewuniu, będzie to mój gabinet pełęn starych sztychów i książek, dla których będę mieć dużo czasu. I to będzie mój raj".

emeryt

W wieku 60 lat Kwiatkowski zmuszony został do rozpoczęcia nowego etapu swego pracowitego życia. Musiał zmienić środowisko, oderwać się od swych współpracowników i przyjaciół, pożegnać ukochanych studentów z Wyższej Szkoły Handlu Morskiego w Sopocie, zrezygnować z dotychczasowych zajęć oraz czteropokojowego mieszkania przy ul.Pułaskiego. Zamieszkał w Krakowie w dwupokojowym mieszkaniu przy ul.Lea B, później przy Al.Słowackiego.

Otrzymywał do 1951 r. diety poselskie wynoszące 1386 zł i emeryturę nie przekraczającą 400zł. Powrócił do zawodu wykonywanego w młodości, zajął się chemią w ciszy gabinetu domowego lub Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Było to życie człowieka śledzonego, publicznie krytykowanego, który musiał milczeć, nie mógł prostować kalumni i kłamstw. Było to jednak życie człowieka o bogatej kulturze wewnętrznej, która nakazywała intensywnie pracować mimo cenzuralnych ograniczeń, mimo przede wszystkim wewnętrznego i zewnętrznego dramatu tworzonego przez stalinowski system.W latach 1948-1956 panował powszechnie lansowany w tym czasie przez władze partyjno-państwowe pogląd, że Kwiatkowski był rzecznikiem burżuazyjno-obszarniczych wizji "Polski morskiej" oraz równie burżuazyjnych teorii ekonomicznych i interpretacji historycznych. Taka kwalifikacja spowodowała nie tylko usunięcie go od wszystkich zawodowych i publicznych funkcji, ale była także podstawą zakazu wykładania i zamieszkiwania we wszystkich miastach pomorskich, Poznaniu i Warszawie. Ukute wówczas pojęcie "Kwiatkowszczyzna" oznaczało dla aktywistów ofensywy ideologicznej na wybrzeżu preferowanie gospodarki morskiej i kontaktów z Zachodem przed innymi działaniami gospodarki narodowej i kierunkami handlu zagranicznego, wielosektorowy model gospodarczy, współpracę z "sanacyjno-endecką inteligencją", faworyzowanie Gdyni i Gdańska kosztem Szczecina, niedocenianie przemysłu ciężkiego na wybrzeżu, szczególnie przemysłu stoczniowego, oraz rezygnację z kluczowych pryncypiów polityki gospodarczo-społecznej.

Kwiatkowski po Październiku był przedmiotem coraz żywszego zainteresowania polskich publicystów. Np. Wiesław Górnicki pisał do niego:

Uważam, że dzieje się Panu Profesorowi nie zasłużona krzywda. Przez Pańską nieobecność w ekonomice Polska ponosi poważną stratę. Będę bronił tego poglądu wszędzie, chociaż nie muszę Panu Profesorowi tłumaczyć, jak mało może dziś zdziałać prasa w tym kraju.Poczęto znowu doceniać jego doświadczenie. Ministerstwo Żeglugi poprosiło go w tym czasie o zaopiniowanie założeń perspektywicznego planu rozwoju portów w latach 1961-1975. W swych uwagach na temat wspomnianego planu Kwaitkowski napisał m.in.:Według mojego zdania, po pełnym znormalizowaniu stosunków politycznych i gospodarczych w Europie port szczeciński - niezależnie od osiągnięć rozwojowych Rostocku - pocznie ponownie odgrywać niepoślednia rolę jako port tranzytowy dla całego zespołu wielkoprzemysłowego, rozlokowanego w okręgu Berlina. Świadomi wszelkich preferencji geograficznych Szczecina, winniśmy mieć wciąż na uwadze zarówno powrotne trudności z torem wodnym od Świnoujścia do Szczecina, jak też i możliwości sezonowego unieruchomienia drogi wodnej Odry. Nie można natomiast nie podkreślać absolutnej konieczności wydajnego i nowoczesnego powiązania wszystkich naszych zespołów portowych - od Elbląga po Szczecin - żeglugą kabotażową, tak jak to ma miejsce w pokrewnych warunkach sytuacyjnych wszędzie w świecie.Kwiatkowski mimo podeszłego wieku i złego stanu zdrowia uczestniczył w obchodach 50-lecia budowy Gdyni. Z tej okazji opublikował w piśmie "Technika i Gospodarka Morska" okolicznościowy artykuł, w którym ocenił bilans polskiej polityki morskiej przed i po wojnie. W czasie uroczystości 21 lipca 1972 r. wicepremier Franciszek Kaim udekorował nestora gospodarki morskiej Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski z Gwiazdą, a minister żeglugi Jerzy Szopa przyznał mu najwyższe odznaczenie resortowe: Złotą odznakę "Zasłużony Pracownik Morza" (odznaczenie wręczone zostało w Krakowie 17 czerwca 1972 przez wicedyrektora gabinetu ministra Czesława Koseckiego).

Zarząd Portu Gdyni, reprezentowany przez dyrektora Zygmunta Rosiaka i przewodniczącego Rady Robotniczej Alojzego Datę, obdarował Kwiatkowskiego Medalem 50- lecia Portu Gdyni i okolicznościowym albumem ilustrującym historię portu. 17 czerwca 1972 r. wystosował na jego ręce uroczysty adres, w którym czytamy:

Pańskie koncepcje rozwoju gospodarki morskiej i osobisty udział w ich realizacji przyczyniły się do stworzenia podstaw pod obecne osiągnięcia stawiające Polskę w szeregach uznanych państw morskich o długoletnich tradycjach.W kilka dni później, w rozmowie z przedstawicielem warszawskiego "Kuriera Polskiego", odznaczony powiedział:Z tym budowniczym Gdyni - to przesada. Ten tytuł należy się inż. Tadeuszowi Wendzie, projektantowi gdyńskiego portu. Ja tylko, jeśli tak można to ująć, starałem się przyspieszyć, zintensyfikować tempo rozwoju portu, miasta i naszej floty.Z inicjatywy prof. Kasprowicza 19 lipca 1974 r. Senat Uniwersytetu Gdańskiego "w uznaniu nieprzemijających zasług dla rozwoju polskiej gospodarki morskiej, floty handlowej oraz portu i miasta Gdyni, budowniczemu Centralnego Okręgu Przemysłowego, wybitnemu przedstawicielowi polskiej myśli gospodarczej" Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu nadał tytuł doktora honoris causa nauk ekonomicznych. Uroczystość wręczenia dyplomu z podpisem rektora prof. dr hab. Janusza Sokołowskiego i prof. dr Bolesława Kasprowicza miała miejsce przy łóżku ciężko chorego 17 sierpnia 1974 r. Stan zdrowia Kwiatkowskiego nie pozwolił, by promocja mogła się odbyć podczas inauguracji roku akademickiego. Nowo mianowany doktor h.c. nie miał dość sił, by wygłosić podziękowanie. Wcześniej podyktował rodzinie tekst i poprosił o odczytanie profesorom Uniwersytetu Gdańskiego.Przejmuję tę wysoka godność z największym wzruszeniem.Proszę o wyrażenie mej wdzięczności Rektorowi, Senatowi Uczelni, z którą wiążą mnie wspomnienia współpracy z lat czterdziestych. Jest to jeszcze jeden wyraz pozytywnej oceny mojej pracy, nie tylko w okresie międzywojennym, ale również czynnej współpracy w okresie bieżącego trzydziestolecia. Ten fakt jest symbolicznym dowodem owocnej współpracy, która przyniosła wiele pozytywnych rezultatów.Cała prasa polska, 20 sierpnia 1974 r., poinformowała o tym wydarzeniu opinię publiczną. W komunikacie PAP czytamy:Symboliczne znaczenie ma fakt nadania tytułu doktora h.c. inż. Kwiatkowskiemu w okresie uruchomienia Portu Północnego, stanowiącego nowy dowód intensywnego rozwoju polskiej gospodarki morskiej, której poświęcił tak olbrzymi wkład wiedzy, inicjatywy i pracy.Wkrótce PAP podał jeszcze jedna, tym razem smutną, informację: Dnia 22 bm. zmarł w Krakowie w wieku 86 lat inż. Eugeniusz Kwiatkowski.

Podsumowanie :

Kwiatkowski to niekonwencjonalna postać w historii Polski XX wieku. To jeden z najbardziej zachodnioeuropejskich Polaków, przesiąknięty racjonalizmem, krytycyzmem i dystansem opartym na rzetelnej wiedzy o problemach, które rozwiązywał. Cechowała go przede wszystkim olbrzymia pracowitość. Był gigantem pracy posiadał zdolność wykorzystywania każdej wolnej chwili dla pracy intelektualnej. Interesował się wieloma dziedzinami wiedzy: chemią, nowoczesną technika przemysłową, historią -a historią gospodarczą szczególnie-historią uprawy morza i morskiej polityki oraz ekonomią polityczną.

Posiadał rzadki dar dobierania współpracowników, cenił przy tym najwyżej nie ich poglądy polityczne, które bywają zmienne, ale kompetencje i wiedzę. Był lojalny wobec swych przyjaciół, choć niektórzy znajdowali się w opozycji w stosunku do rządów marszałka Piłsudskiego. Przykładem tego była jego przyjaźń z wybitnym działaczem ludowym Janem Dąbskim oraz socjalistą Michałem Kaczorowskim.Miał fenomenalną pamięć, posiadał także umiejętności utrwalania podstawowych faktów życia publicznego. Wykorzystywał te zdolności w swoim dzienniku, którego trzynaście tomów spłonęło w czasie Powstania Warszawskiego. Dziennik prowadził nadal po czerwcu 1945, kiedy pełnił obowiązki Delegata Rządu do Spraw Wybrzeża.Pracowitość Kwiatkowskiego przyczyniała się wielokrotnie do osłabienia jego organizmu. Gdy był zmęczony, nie chciał słuchać swych doradców, namawiających go do wypoczynku. Prawie nie korzystał z urlopów. Wiele również wymagał od swoich współpracowników zmuszając ich czasami do nadmiernego wysiłku i wytrwałej, ciągłej pracy. Ale umiał także troszczyć się o nich, kiedy wiedział, że są przemęczeni i chorzy.

W 1945 roku Kwiatkowski był na platformie Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, z prezydentem KRN Bolesławem Bierutem i członkami kierownictwa PPR, a zwłaszcza z ministrem Ziem Odzyskanych i jednocześnie sekretarzem generalnym KC PPR Władysławem Gomułką. Niestety, rosła nieufność przywódców tej partii do Kwiatkowskiego, co w konsekwencji doprowadziło do usunięcia go z funkcji Delegata Rządu do Spraw Wybrzeża.

Stawka na ewolucyjne reformy strukturalne, szybkie zagospodarownie Ziem Odzyskanych, odbudowę gospodarki morskiej oraz wyczulenie na groźbę rewizjonizmu niemieckiego - to przyczyny, które skłoniły Kwiatkowskiego do lojalnej współpracy z przywódcami partii politycznych w Polsce powojennej. Wkrótce jednak rysować się poczęły różnice między poglądami Kwiatkowskiego i rządu na metody działania gospodarczego. Kwiatkowski nie mógł zgodzić się z antydemokratycznym sposobem forsowania restrukturyzacji gospodarki narodowej. Akceptował socjalistyczne reformy gospodarcze typu: reforma rolna, unarodowienie przemysłu, reforma oświatowa, ale był zdecydowanym przeciwnikiem likwidacji sektora prywatnego w gospodarce narodowej, niezależności spółdzielczości i ograniczenia wpływów samorządnej gospodarki komunalnej. Bał się niekontrolowanej, scentralizowanej gospodarki etatystycznej, która prowadzi do małej efektywności gospodarczej oraz powoduje olbrzymie straty surowców, półfabrykatów i pracy żywej. Jako pionier planowania gospodarczego, jeszcze w latach trzydziestych widział potrzebę planowania w wielosektorowej gospodarce narodowej. A planowanie w jego pojęciu to koordynacja działalności wielu suwerennych podmiotów gospodarczych, stosowanie zaś metod nakazowo-rozdzielczych prowadzi do marnotrawstwa.Kwiatkowski nie był ideałem. Jak każdy człowiek miał swoje wady i słabości. Dla wielu Polaków niezrozumiały być może jego pragmatyzm i realizm, gotowość do kompromisów. Rodziło to gwałtowną krytykę jego postawy po Brześciu, a także po wprowadzeniu kolejnych grup opozycyjnych na Zamek. Szczególnie brutalnie atakowany był za współpracę z Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej, z Bolesławem Bierutem, Władysławem Gomułką, Edwardem Osóbką-Morawskim. W Sejmie Ustawodawczym 1947-1951 konsekwentnie nie był dopuszczany do głosu. Gdy chciał zapisać się na listę mówców, zwykle okazywała się już zamknięta. Wobec takich praktyk pod koniec kadencji w ogóle nie brał udziału w posiedzeniach sejmowych.

Zarzucano mu wielkie ambicje. Niektórzy pułkownicy obawiali się, że mierzy bardzo wysoko, chce uzyskać fotel premiera, a nawet prezydenta. Ambicje polityczne są rzeczą normalną u polityka, który był wielokrotnie ministrem i przez cztery lata wicepremierem. Mechanizm życia politycznego podpowiadał na pewno Kwiatkowskiemu metody walki nie akceptowane przez znaczną część opinii publicznej, jak np. kontrole finansowe Izb Skarbowych i nowe wymiary podatkowe.

Nie zawsze był on sprawiedliwy wobec współpracowników i ekonomistów nie popierających jego polityki pieniężno-walutowej (antydewaluacyjnej i antyinflacyjnej) i ostrożnej polityki inwestycyjnej. Miał odwagę zwalniać ze stanowisk w Ministerstwie Skarbu i w Instytucie Badań Koniunktur Gospodarczych i Cen zwolenników umiarkowanej inflacji.Pozostawić można pytanie: czy propaganda sukcesu, którą uprawiali z jego inspiracji liczni publicyści, z Melchiorem Wańkowiczem na czele, nie stępiła, szczególnie w latach 1938-1939, jego krytycznego spojrzenia na rzeczywistość polityczną i gospodarczą? Myślę, że tak. Znajdowało to wyraz w tonie jego wystąpień na zgromadzeniach przedwyborczych Obozu Zjednoczenia Naradowego, w przemówieniach radiowych tego okresu.Kwiatkowski jako polityk-intelektualista był wielkim samotnikiem. Nie wszyscy go rozumieli, ponieważ zachowywał krytyczny dystans zarówno wobec elity Polski pomajowej, z wyjątkiem prezydenta Ignacego Mościckiego, do którego miał bezgraniczne zaufanie, jak też przywódców partii opozycyjnych, od których domagał się uwzględnienia interesów zagrożonego państwa. Był świetnym stylistą, starannie przygotowywał każde przemówienie publiczne, które starał się później publikować. Ta wielka staranność o formę przemówień i ich wydanie miała swoją ujemną stronę Były one czasami nadmiernie długie i denerwowały słuchaczy znających powtarzające się problemy i sposoby literackiej interpretacji.Kwiatkowski pozostawił w swym testamencie wiele idei i koncepcji. Zawsze pragnął, by ludzie znajdowali pełną satysfakcję w wykonywanej przez siebie pracy. Był głęboko przekonany, iż prawdziwa reforma świata zaczyna się od prawdziwej reformy człowieka.