Pierwsze doświadczenia szkolne to nie tylko nowa sytuacja dla dziecka, ale także, dla jego rodziców. Rodzicom towarzyszą równie wielkie emocje jak dzieciom, gdyż chcą oni, ażeby wypadło ono jak najlepiej, miało dobre oceny, wyróżniało się w klasie i było chwalone przez wychowawcę. Warto także obserwować zachowanie dzieci, zabawy i zainteresowania oraz sposób, w jaki odnoszą się do rówieśników i dorosłych. Taka wcześniejsza profilaktyka, może bardzo pomóc w zwalczaniu ewentualnych problemów szkolnych, ostatnio coraz powszechniejszych, takich jak: dysleksja, dysortografia lub dysgrafia.
Jeżeli sami nie umiemy wydać obiektywnego wyroku, co do poprawności rozwoju i zachowania naszego dziecka, warto przyjrzeć się schematowi, opracowanemu przez prof. dr hab. Martę Bogdanowicz, dziecięcego psychologa oraz założycielkę Polskiego Towarzystwa Dysleksji. Oto, na co należy zwrócić uwagę:
2-3 rok życia
- dziecko ma kłopot z utrzymaniem równowagi, później zaczyna chodzić, biegać
- jest nieporadne, nie potrafi umyć rączek, ubierać się, jeść łyżką
- nie bawi się klockami, nie umie ustawić z nich wieży i mostków
- nie lubi rysować; w wieku dwóch lat nie potrafi narysować linii, a trzech - koła
- mocno przekręca słowa; mając dwa lata, nie mówi prostymi zdaniami, a trzy - zdaniami złożonymi
3-5 rok życia
- słabo biega, skacze
- z trudem uczy się jazdy na rowerku trójkołowym, hulajnodze
- ma kłopot z zapinaniem guzików, sznurowaniem butów
- nie lubi zabaw manipulacyjnych, konstrukcyjnych
- nie chce rysować, trzyma kredkę całą ręką, nie lubi układać puzzli, ustawiać klocków
- często przekręca wyrazy, trudno je zrozumieć, ma mały zasób słownictwa
- ma kłopot z zapamiętywaniem nawet krótkich wierszyków i piosenek w przedszkolu
- nie potrafi powiedzieć, która jego ręka jest prawa, która lewa
- nie preferuje żadnej ręki (tak samo nieporadnie posługuje się prawą i lewą)
Aby lepiej przygotować wiec, do nowej sytuacji szkolnej, swoja pociechę - aby była już częściowo, wdrożona w system nauczania, ale też siebie, aby zyskać pewność i wiarę, przekonanie, że w przyszłości dziecko nie będzie mieć problemów na nauką, i wreszcie żeby móc być dumnym i pochwalić się zdolnościami pociechy, coraz częściej rodzice podejmują próby uczenia dzieci na własna rękę.
Przede wszystkim jest to nauka czytania, pisania czy podstaw matematyki. W swojej pracy ograniczam się raczej do przedstawiania sytuacji kształtowania, u dzieci zdolności matematycznych.
Rodzice często błędnie rozumieją sposób nauki i pojmowania dziecka w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Mają przekonanie, że sposób rozumowania ich dziecka odpowiada rozumowaniu ich samych. Próbują, więc uczyć dziecko, tłumacząc mu pewne problemy i zagadnienia, nie wiedząc, że dziecko ich nie pojmie. Rodzice często sugerują się wieloma pytaniami, jakie zadaję dziecko o otaczający je świat. Gdyby jednak znali choćby podstawy psychologii rozwojowej, wiedzieliby, że w stadium rozwoju umysłowego oraz procesy spostrzegania u dziecka w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, pozwalają mu tylko na myślenie konkretne, praktyczne i uczenie się metodą prób i błędów, czyli głównie poprzez działania praktyczne. Oznacza to, że dziecko samo musi dojść do rozwiązania danego problemu, my mamy mu tylko stwarzać sytuację problemową, poprzez, na przykład: doświadczenia czy obserwację. Dziecko na tym poziomie psychicznym nie rozumie tłumaczenia teoretycznego: skąd? Jak? i dlaczego dana rzecz się stała. Jego cała wiedza opiera się na przeżyciach własnych, doświadczonych na sobie. W tym wieku dziecko jest jeszcze na tyle niedojrzałe psychicznie, że prawie niemożliwością jest ukształtowanie w ni zdolności matematycznych przez tłumaczenie. Dojrzałość tą samo będzie nabywać z wiekiem, dlatego też zamiast mieć wygórowane ambicje wobec potomka, trzeba mu zapewnić odpowiednie warunki i sytuacje do osiągnięcia dojrzałości naukowej.
Początkowe lekcje, w klasie pierwszej szkoły podstawowej, to głównie zajęcia poświęcone wyrabianiu u dziecka znajomości kierunków, orientacji w terenie i własnym ciele, określania ułożenia przedmiotów względem siebie. Są to pojęcia takie jak: za, przed, obok, nad, pod, z tyłu, z przodu, po prawej stroni i po lewej, czy rozróżnianie tych stron, także względem swojego ciała. Jeżeli chodzi o naukę określania położenia przedmiotów, najpierw uczy się dziecko określania położenia danej rzeczy w przestrzeni, a następnie względem własnego ciała oraz innych przedmiotów. Ważne jest, aby chcąc taką naukę przeprowadzić z naszym dzieckiem, zanim jeszcze pójdzie do szkoły, pamiętać, że wszelkie temu służące działania czy zabawy, muszą się odbywać z punktu widzenia, malucha. Aby sytuacje te były efektowniejsze i łatwiejsze do nauki powinny się opierać na czynnościach ludycznych, czyli zabawowych, najlepiej jest, więc przeprowadzać je, w miejscu dla dziecka przyjaznym czy naturalnym, jak na przykład: dom rodzinny, plac zabaw, park czy w ogóle miejsce na świeżym powietrzu. W przypadku, gdy czynności nasze przeprowadzane są w domu, powinniśmy użyć ulubionych zabawek dziecka, by chętniej podjęło zorganizowana przez nas zabawę edukacyjną. Zabawę taką może rodzi przeprowadzić, rozkładając zabawki wokół pociechy, omawiając wcześniej na głos, powoli i wyraźnie wszystko to, co otacza malucha, czyli na przykład, co znajduje się obok niego (po prawej stornie, po lewej), na czym stoi/siedzi, czyli co jest pod nim, oraz co jest nad nim ( np. sufit). Podczas zabawy rodzic zadaje pytania, dotyczące tego, o czym wcześniej mówił, zaznaczając dokładnie kierunki i wskazując prawą lub lewą ręką. Może miedzy innymi zadać pytanie: Co znajduje się po twojej prawej stronie? - i wskazać prawą ręką, prawą stronę oraz konkretny przedmiot. Tak samo może później wykorzystywać rodzic, każdą sytuację, w jakiej znajduje się jego dziecko poza domem, na przykład podczas spaceru może poprosić dziecko o opisanie swojego położenia względem różnych rzeczy i tych rzeczy względem przestrzeni.
Podobnym typem zabawy mająca na celu to samo, jest zabawa bardziej aktywizująca dziecko, polegająca na tym, że układa ono swoje zabawki wedle poleceń dorosłego, na przykład: może zostać poproszone o położenie lalki po prawej stroni od siebie, piłki na stole, czy klocków z tyłu.
Jeszcze innym typem tej zabawy morze być wykorzystanie opowiadania. Z racji specyfiki tej zabawy, najlepiej przeprowadzać ją w terenie urozmaiconym, ale może tez być przeprowadzona w domu. Osoba dorosła opowiada, więc historyjkę o postaci ( na przykład: zajączek), która porusza się po danym trenie wykonując wszystkie te czynności, które opisywane są w historyjce rodzica. Zajączek - dziecko może, więc chować się za drzewami, chodzić wokoło, przechodzić pomiędzy, stać po prawej czy po lewej stronie.
Niezależnie od tego, który typ tej samej zabawy wybierzemy, należy zauważyć, że wszystkie mają raczej na celu nauczenie przedstawiania danej rzeczy, w przestrzeni, ale w odniesieniu do osoby dziecka.
Należy, więc zadbać, aby dziecko nauczyło się równie sprawnie określać położenie wzajemne przedmiotów na płaszczyźnie jak i w przestrzeni. Jedną z form tego typu zabaw dydaktycznych może być posługiwanie się rysunkami. Rodzic powinien wykonać -może to także zrobić wspólnie z dzieckiem, co także pozytywnie przyczyni się do jego nauki - rysunki, które będą elementami ilustracji. Mogą to być rysunki, przedmiotów takich jak na przykład: zwierzęta, ptaki, trawa, kwiaty, słońce, chmurki, dom, płot itp. Musza to być rzeczy, które razem będą mogły stworzyć pewną całość. Zadanie dziecka polega na przyporządkowaniu obrazków, ułożeniu z nich całej ilustracji, określając po kolei gdzie kładzie, jaki obrazek, używając terminów za, przed, pod, obok, z prawej, z lewej, pomiędzy. Innym typem tej samej zabawy może być rysowanie przez dziecko wskazywanych przez dorosłego przedmiotów - jest to tzw. zabawa pod dyktando. Historyjka dorosłego, może przybrać na przykład formę zadania narysowania przez dziecko stołu urodzinowego. Według poleceń takich jak: narysuj na stole po prawej stronie tort, a pod spodem trzy prezenty, po lewej od stołu narysuj dwa krzesła - dziecko tworzy ilustrację. Jest to też ćwiczenie mogące wykorzystywać naukę liczb, przez dodawanie do rysunku ilości przedmiotów.
Jeżeli dziecko szybko opanuje określanie kierunków i przedmiotów, względem siebie, przestrzeni i na płaszczyźnie, można uznać, że jest wystarczająco dojrzałe psychicznie, do nauki wprowadzającej do podstaw matematyki.
Kolejnym etapem na drodze ku dalszemu rozwijaniu zdolności u dziecka jest etap nauki klasyfikacji przedmiotów, według różnych kryteriów. Z początku zaczynamy od najłatwiejszych dla dziecka, takich jak na przykład: kształt, kolor czy użyteczność danego przedmiotu. Przeprowadzenie takiej nauki może łączyć przyjemne z pożytecznym, możemy miedzy innymi poprosić dziecko by podczas sprzątania poukładało swoje zabawki według podanego przez nas kryterium, na przykład typu zabawki ( klocki, lalki, piłki) Z czasem można zabawę rozbudowywać i wykorzystywać podczas wielu zwykłych czynności życia codziennego dziecka.
Gdy dziecko chętnie i bez problemów podejmować będzie powyżej opisane zabawy dydaktyczne, dotyczące zarówno podziału według kategorii jak i opisu według umieszczenia w przestrzeni i płaszczyźnie, można przejść do nauki liczenia. Najlepiej początkowo zaznajomi dziecko w sposób naturalny z liczbami, i pokazywać na przykładach z najbliższego otoczenia - a nie uczyć na pamięć, bez zrozumienia. Można też w celu połączenia nauki z zabawą, recytować z dzieckiem wierszyki matematyczne tak, aby stało się to dla niego sprawą naturalną. Dzięki temu dziecko poprawi zarówno pamięć, liczenie jak i wymowę. Przykładowymi wierszykami mogą być:
- wiersz twórczości Stanisława Aleksandrzaka, pod tytułem: "Pisanki"
Dzieci obsiadły stół i malują pisanki:
pierwsza - ma kreski,
druga - ma kółka złote,
trzecia - drobne kwiaty,
czwarta - dużo kropek,
piąta - srebrne gwiazdki,
szósta - znów zygzaki,
siódma - barwne kwiaty jak astry lub maki,
ósma - wąskie szlaczki z zieloniutkich listków,
dziewiąta - największa - ma już prawie wszystko:
i kropki, i zygzaki, i paseczków wiele,
i czerwień, i złoto, i błękit, i zieleń,
i piękne gwiazdy na jajku ktoś posiał,
dumne były z niego Hania i Małgosia...
- Julian Tuwim "Trudny rachunek":
Szły raz drogą trzy kaczuszki,
grzecznie, że aż miło:
pierwsza biała, druga czarna,
a trzeciej nie było.
Na spotkanie tym kaczuszkom
dwie znajome wyszły:
pierwsza z krzaków, druga z sieni,
trzecia prosto z Wisły.
Aż tu jeszcze jedna idzie,
bardzo wesolutka,
idzie sobie, podskakuje,
a ta druga - smutna.
Siadły wszystkie na ławeczce,
wtem dziewiąta krzyczy:
"Pięć nas było a jest osiem!
Kto nas wreszcie zliczy?"
Na to mówi jej ta trzecia
"Sprawa bardzo trudna.
Wyszłam pierwsza, przyszłam szósta,
teraz jestem siódma!"
I nie mogły się doliczyć,
nic nie wyszło z tego,
więc do domu, choć to kaczki,
wróciły gęsiego.
- czy też nieco łatwiejszy autorstwa Danuty Wawiław pod tytułem: "Dziwny pies"
Jeden, dwa,
jeden, dwa,
pewna pani
miała psa.
Trzy i cztery,
trzy i cztery,
pies ten dziwne
miał maniery.
Pięć i sześć,
pięć i sześć,
wcale lodów
nie chciał jeść.
Siedem, osiem,
siedem, osiem,
wciąż o kości
tylko prosił.
Dziewięć, dziesięć,
dziewięć, dziesięć,
kto z nas kości
mu przyniesie?
Może ja?
Może ty?
Licz od nowa -
raz, dwa, trzy...
Jeżeli nasze dziecko opanowało już liczby i liczenie po kolei i od tyłu, można i należy zaznajamiać je powoli z dodawaniem i odejmowaniem.
Przedstawiać to można na prostych przykładach. Najlepiej na przedmiotach naturalnych, na których dziecko się skupi. Przykładowo możemy położyć przed maluchem kilka cukierków i policzyć je razem z nim, następnie poprzestawiać ich kolejność i w ten sposób wykazać, że ich ilość się nie zmieniła, choć ich układ nie jest już taki sam. Dziecko powinno szybko skojarzyć taką sytuację i przełożyć ją w przyszłości na rachunek na liczbach. Następnie na tych samych cukierkach lub innych równie atrakcyjnych dla dziecka przedmiotach, przedstawiamy proste rachunki, na przykład odejmujemy jeden cukierek lub dodajemy i prosimy dziecko o ich policzenie. Jeżeli zrobi to dobrze, może dostać nagrodę w postaci odjętego cukierka, jako motywację do dalszej nauki. Ważne by naukę matematyki rozpoczynać od czynności zabawowych, by zbyt wcześnie nie zniechęcać przyszłego ucznia.
Tak samo ważne jak same liczby, są miary, w jakich się wyrażają. Kiedy dziecko posiadło już zdolność liczenia należy stosując podobne metody: naturalne i zabawowe, zapoznawać je z pojęciami takimi jak: miary długości, szerokości i ich stałość, masa i kilogramy, objętości płynów czy wreszcie odczytywanie godziny.
To ostatnie łączy się, z pojęciem zmiany w czasie, upływania czasu, co dziecku w tym wieku wydawać się będzie niepojęte, i jeszcze długo nie będzie samo mogło określić zmiany, jaka zaszła w czasie, w sensie ilości godzin i minut, w danej mijającej chwili. Można uczyć je, mierząc czas, w jakim wykonuje pewne czynności, na przykład: zjada obiad, zawiązuje sznurówki itp. w ten sposób wytworzy się dla niego powoli, ogólne zrozumienia przemijania i oceniania opływanego czasu. Dlatego tak ważne jest nauczenia odczytywania przez dziecko zegara, a następnie wprowadzanie pojęć szerszych, kalendarzowych, takich jak dni, tygodnie, miesiące czy lata.
Dzięki tak przeprowadzonym czynnościom wychowawczym, mającym formę praktyczną i ludyczną, możemy być pewni, że nasze dziecko jest odpowiednio przygotowane do wkroczenia w długi okres systemu kształcenia. Musimy tylko wykazać się cierpliwością, celowością i twórczością, a także pamiętać, by nie zmuszać pociechy do nauki, ponad siły, co może przynieść tylko skutek odwrotny.