Wysoki Sądzie!
Musimy dzisiaj zastanowić się nad zakresem winy Zenona Ziembiewicza, oskarżonego między innymi o niemoralność i obrazę obyczajowości i zdecydować nad losem tego, który tak wiele starał się robić dla naszego miasta, piastując urząd prezydenta. Wiemy doskonale o tym, że władzy patrzymy na ręce dokładniej niż sobie samym, a ludzi, posiadających pewną pozycję osądzamy nadzwyczaj surowo i często pochopnie. Pamiętajmy, iż również od naszego wyroku będzie decydować los mojego klienta, który oskarżany jest o popełnienie nadużycia swej władzy wobec demonstrujących zwolnionych z huty robotników, którzy zostali ostrzelani. Pamiętajmy, że rolą sędziów i prawników jest oddzielenie sfery faktów, dowodów od sfery emocjonalnej, często opartej na pogłoskach interpretacji tych wydarzeń. Jako przedstawiciele prawa nie możemy poddać woli zbiorowości, która rzucając wyroki na poszczególne jednostki często tuszuje swoje własne występki.
Nawiązuję tutaj do chodzących pogłosek o jakoby niemoralnym prowadzeniu się oskarżonego, którego romans z ubogą dziewczyną tak oburzył świętą opinie publiczną. Nie wspomnę o bezmiarze hipokryzji i obłudy moralnej, panującej w naszym społeczeństwie, które samo oddając się rozlicznym uciechom ciała, tworząc miejsca legalne rozkoszy, zawsze chętne jest do napiętnowania i wskazania jednostek jakoby obrażających powszechna moralność. Nie wiem jakich czynów musiałby dopuścić się Ziemkiewicz, by w istocie ubliżyć panującym obyczajom?! Nie wiem też, jakim to prawem, kierując się jakimi przesłankami i dysponując jaką to wiedzą społeczeństwo orzeka o prywatnych czynach jednostki, o motywach jej postępowania? Czyż nie powinniśmy o nie zapytać wpierw samego oskarżonego?!
Jest się takim jak środowisko, w którym się żyje - teza ta nie może służyć rzecz jasna człowiekowi jako wymówka przed przyjęciem odpowiedzialności za swe czyny, jednak i w tym przypadku mówi nam ona wiele o naszej rzeczywistości i jej normach. Zenon, będąc już zaręczony, kontynuował romans z Justyną Bogutówną - dziewczyną ubogą i bezkrytycznie mu oddaną. Pragnęła ona związku z Zenonem najbardziej na świecie, chciała również urodzić dziecko, które z tego związku powstało. Jednak nie udźwignęła ona, ani Zenon ciężaru odpowiedzialności za tę nienarodzoną istotę - oboje są winni dokonania aborcji. Ziemkiewicz, bo zostawił słabą i biedną dziewczynę samą z kopertą w ręce - licząc iż to ona podejmie właściwą decyzję i Justyna, która mogła, choć w trudnych warunkach przecież tę ciążę utrzymać i urodzić dziecko. Jednak oni oboje wystraszali się czegoś, co było silniejsze niż ich poczucie moralności i odpowiedzialności. Otóż tą siłą, która tak przeraziła Justynę i Zenona było społeczeństwo, opinia publiczna i wszystko to, co mieści się w pojęciu "powszechnej obyczajności". Ziembiewicz nie stchórzył przed przyznaniem się do romansu- wiedziała o tym jego narzeczona, przyszłą żona Elżbieta Biecka. To przed piętnującym z hipokryzją wzrokiem społeczeństwa chciał się ukryć Zenon. Justyna również nie mogłaby liczyć na ewentualną pomoc państwa i jego obywateli, którzy w pierwszej kolejności moralizują i pouczają innych nim zobaczą ogrom krzywdy i dramat ludzki. I tym gorliwiej zbiorowość oskarża i niszczy cywilnie jednostkę, im gorsze występki ma na swoim sumieniu.
Ziembiewicz starał się być uczciwy przynajmniej wobec kobiet, których przed swą słabością ochronić nie umiał. Justynie nigdy nie obiecywał związku, Elżbieta również wiedziała o jego kochance. Jej reakcja, początkowo tylko oskarżycielska, przybrała postać wręcz akceptacji, wyrażającej się również pomocą Bogutównie w znalezieniu pracy. Zenon więc niczego nie ukrywał, nie był cynicznym graczem, karierowiczem, lekceważącym kobiety, jak niektórzy zdają się sugerować. Był człowiekiem uwikłanym w dramatyczne związki, których tysiące mamy w naszym społeczeństwie, zakłamanym jednak na tyle, by się do nich przyznać.
Ten proces i wyrok, jaki tu zapadnie powinien nam wszystkim dąć wiele do myślenia o kondycji naszego społeczeństwa i czasów, w jakich żyjemy.