Intelektualna poezja Przybosia nie jest łatwa do odczytania. Operuje trudnymi skojarzeniami, bawi się konstrukcjami metaforycznymi. W aspekcie wizualnym jest rozczłonkowania, nie tworzy zwartej graficznie całości, staje się sama przez się pytaniem retorycznym, nawet w sensie formalnym, gdy pytamy o poetykę charakterystyczną dla Przybosia. Podmioty liryczne w utworach Przybosia cechuje postawa aktywna, chęć nawiązania kontaktu z czytelnikiem, zmusza niejednokrotnie do "wgryzania się" w sensy utworu. Prezentuje Przyboś nowy świat, nowe spojrzenie. Minimalizmem słów wydobywa głębokie treści znaczeniowe. Zderza słowa, by uchwycić ich wieloznaczeniowość.
Wizja poety ,oderwana zupełnie od romantycznej wizji artysty, pojawia się w utworze "Gmachy" z tomu "Sponad" z 1930 roku. Przyboś na nowo definiuje poetę, stwierdzając:
Poeta, wykrzyknik ulicy!
Takie określenie poety na swoje odzwierciedlenie w filozofii tych czasów, w rewolucji jaka zaszła w sztuce na początku XX wieku. Reguły zostały złamane. Tabu nie istnieje. Dominuje pełne wyzwolenie z formy. Pojawiają się coraz bardziej prowokacyjne teksty literackie, nie wspominając już o sztukach chociażby plastycznych. Futuryzm z wielością form, oddającą ruch, kubizm z wielością spojrzeń na bryłę, dadaizm w końcu z Mona Lizą z domalowanymi wąsami, która później stała się ikoną kultury XX wieku. Dokonuje się istny przewrót. W tej sytuacji poeta nie może być tym kim był do tej pory. Musi się zmienić jego spojrzenie i spojrzenie na niego. Oto schodzi poeta z firmamentów modernizmu, wtapia się w tłum. Dokonała tego i I wojna światowa, i rewolucja 1905 roku równając wszystkich ze sobą. Tak więc poeta nie może się wyróżniać, musi być człowiekiem - jednym z nas. Jeden z badaczy tegoż okresu określa nową rolę poety tymi słowami: poeta to nie kapłan, wieszcz, ale człowiek ulicy, związany z życiem potocznym, codziennym. Nowym zadaniem poety jest opisywanie rzeczywistości, tej codziennej, powszechnej, ma dostrzegać ten natłok zmian zachodzących w nowym świecie, ma ukazywać nowy porządek.
Taki sposób obrazowania znajduje się w wierszu Przybosia "Gmachy". Poeta dostrzega nową rzeczywistość z jej tempem rozwoju, z masą ludzi, nową cywilizację niemalże. Przyboś każe zwracać uwagę na hałas miasta, na jego powstającą architekturę, tym samym delikatnie zaznacza sytuację społeczno - polityczną. W domyśle widzimy obraz budującej się Polski, Polski w końcu wolnej, niepodległej. To, co staje się istotne w tym obrazie, to dachy, mury, gmachy - wraz z poetą zadzieramy głowę do góry, by przyjrzeć się tym strzelistym budowlom. Jednocześnie poeta zdaje sobie sprawę ile kosztowało ludzi wzniesienie tej nowej Polski:
Góry naładowane trudem człowieczym:
gmachy,
Można ten wers odczytać nawet jako nawiązanie do piramid egipskich tak samo budowanych w trudzie i znoju.
Przybosiowi to wznoszenie Polski zdaje się aż niepojęte:
Pomyśleć:
Każda cegła spoczywa na wyjętej dłoni.
Choć należy zaznaczyć, iż to nie tylko chodzi o budowanie nowej Polski, odbudowywanie. Wyjęty z kontekstu czasowego wiersz staje się uniwersalnym obrazem zachwytu nad architekturą. Swoją drogą ciekawe, co powiedziałby Przyboś widząc współczesne wieżowce?... Ale to już nie jest przedmiotem naszych rozważań.