Kazimierz Moczarski "Rozmowy z katem" - zapis rozmów, jakie Moczarski miał z Jürgenem Stroopem, jednym z prominentnych członków SS. Był on dowódcą oddziałów, które tłumiły powstanie w getcie warszawski wiosną roku 1943. Moczarski znalazł się wraz z nim w celi śmierci, gdyż jako żołnierz AK został uznany przez władzę ludową za potencjalne zagrożenie porządku, który ona wprowadzała na ziemiach polskich.

Autor w miarę możliwości starał się weryfikować dane, jakie mu Stroop przekazywał podczas długich rozmów, jakie prowadzili ze sobą. Książka ma więc walor również, a może przede wszystkim, historyczny.

Z "Rozmów z katem" wyłania się zarys biografii, która była dość charakterystyczna dla wielu karier w Trzecie Rzeszy. Stroop wychował się w niewielkim księstwie Lippe, w miasteczku Detmold, w którym wszyscy wszystkich znali. Nie było to raczej środowisko, które by dostarczało szczególnych bodźców do rozwoju zarówno intelektualnego, jak i duchowego. Nikomu tam nie przychodziło do głowy, że można żyć inaczej niż rodzice i dziadowie.

Rola kobiety w tym małym społeczeństwie sprowadzała się właściwie do trzech rzeczy: prowadzenie domu, wychowywanie dzieci oraz uczestnictwo w nabożeństwach. Cała sfera publiczna była natomiast zdominowana przez mężczyzn.

Księstwo posiadało, oczywiście, swego księcia. Stroop od lat szczenięcych był przyuczany do szacunku dla niego. Wpajano mu również kult władzy oraz państwa. W tym małym społeczeństwie silnie zaznaczały się podziały społeczne.

W Lippe panował również kult germańskiego plemienia Cherusków, które w pierwszym wieku naszej ery stoczyło zacięty bój z jednym z legionów rzymskich i zwyciężyło. Megalomania narodowa. Od wczesnej młodości Jürgenem,a wtedy właściwie jeszcze Joseph, odczuwał więc respekt dla munduru. Zresztą wojskowi byli niezwykle szanowani w Detmold. Nic zatem dziwnego, że uwielbienie dla munduru pozostało Stropowo do końca życia, a wojskowy dryl i karność uchodziły dlań za najwyższe cnoty, którym sprzeniewierzenie się powinno być karane śmiercią.

Ojciec Stroopa, Konrad, wywodził się z rodu bauerów, nie był zatem rodowitym mieszkańcem Detmold co jednak nie przeszkadzało mu się czuć pełnoprawnym członkiem społeczności tej mieściny. Pracował on jako policjant w miejscowym magistracie. Będąc upartym udało mu się w końcu dochrapać stanowiska szefa policji. Miał pod sobą pięciu podwładnych. Jego filozofia życiowa nie była przesadnie skomplikowana: absolutna wierność swoim przełożonym, szczególnie księciu, oraz pogarda dla słabszych.

Matka Stroppa była ultrakatolicką i w takim też duchu starała się wychowywać swoje pociechy.

Stroop nie należał do intelektualistów. Skończył ledwie szkołę podstawową. Nie był też człowiekiem, który by potrafił docenić dobra kultury, wszelką sztukę miał za marnowanie czasu, a samych artystów uważał za darmozjadów, którzy pasożytują na zdrowym ciele społeczeństwa. Wcześnie zaczął pracować. Imał się prac, które nie wymagały jakichś szczególnie wysokich kwalifikacji. Jego głównymi zaletami, jeśli tak je można określić, zresztą wpojonymi mu przez ojca i matkę, były: ślepa wierność oraz brak samodzielności w myśleniu.

Takie cechy niezwykle przydawały się w robieniu kariery w NSDAP. Będąc członkiem partii nazistowski brał udział w różnorakich kursach, które miały podnieść jego niezbyt wysokie kwalifikacje, ale nie decydowało o jego kolejnych awansach. Jurgen Stroop był po prostu doskonałym narzędziem. Przełożeni mogli go bowiem używać, jak tylko chcieli bez obawy, że zapyta: dlaczego?, po co? Kult władzy wpojony mu w dzieciństwie nie pozwalał mu bowiem na negowanie choćby najgłupszych poleceń przełożonych, zresztą nie posiadał on na tyle inteligencji, aby mógł coś ocenić jako niedorzeczne. Brak mu było również elementarnego umiejętności odróżniania tego, co dobre, od tego, co złe. Dobre jest to, co przełożony karze, złe to, co on zakazuje. Koniec kropka. Stroop doskonały przykład osobowości totalitarnej, człowieka, który ucieka od wolności pod skrzydła władzy, gdyż tylko tu czuje się bezpieczny oraz ważny.

Stroop był uczestnikiem pierwszej wojny światowej, otrzymał nawet Żelazny Krzyż - najwyższe niemieckie odznaczenie za dzielność na polu bitwy. Przeżył bardzo kapitulację Niemiec. Uważał, że jego państwu zadano cios w plecy. Należał do Freikorpsów - organizacji paramilitarnych zrzeszających zdemobilizowanych żołnierzy niemieckich. Zapisuje się do NSDAP, następnie trafia do SS. Bierze udział w różnych akcjach wymierzonych w ludność cywilną krajów okupowanych przez Trzecią Rzeszę, między innymi we Lwowie. Powierzono mu dowództwo nad oddziałami Waffen SS, które pacyfikowały powstańców żydowskich w getcie warszawskim. Był przekonany, że Trzecia Rzesza nigdy nie upadnie. Roił sobie o gospodarstwie rolnym na Ukrainie, w którym pracowaliby dlań słowiańscy niewolnicy.