II wojna światowa sprawiła, że po raz kolejny zbrodnicze instynkty człowieka wyszły na światło dzienne. Nigdy wcześniej szaleńcy, psychopaci nie mieli okazji wprowadzić w życie swoich absurdalnych wizji. Najgorsze było to, ze za takimi jak Hitler stanęły miliony. Oni bez wahania porzucili swoje domy, rodziny i poszli z bronią w ręku realizować założenia swoich mocodawców. Na początku nie mieli świadomości, że wykonują polecenia katów. Kiedy się zorientowali w sytuacji, było już za późno na zdecydowane reakcje. Pozostało tylko dalej wypełniać rozkazy. Wkrótce wielu dowódców miało na swoich rękach krew niewinnych, zwłaszcza Żydów.

Właśnie o różnych aspektach relacji kat - ofiara pisze Kazimierz Moczarski w "Rozmowach z katem" i Hanna Krall w "Zdążyć przed Panem Bogiem". Zwłaszcza w tej drugiej książce obraz getta i systematyczna martyrologia mieszkańców warszawy i powstańców jest najważniejsza. Autorzy w miarę obiektywnie przedstawiają historyczne fakty, niczego przy tym nie ukrywają. Hanna Krall relacjonuje rozmowę z zastępcą dowódcy powstania - Markiem Edelmanem i przywołuje jego wspomnienia. Rozmówca nie uważa się za prawdziwego bohatera. Uzmysławia, że walczącym właściwie chodziło nie o zwycięstwo, bo szanse na to były nikłe, a jedynie o wybór rodzaju śmierci. Powstańcy woleli zginąć w wirze walki niż w komorach gazowych. Widać przy tym wiele przykładów niszczy psychiki człowieka, stopniowej reifikacji. Dla żyjących w ciągłym stanie zagrożenia życie, nie istniały żadne wartości. Przestali reagować na cierpienie bliskich, przyjaciół. Ta obojętność była reakcją na ówczesną sytuację. Co więcej bardzo cienka była granica między ofiarą a katem. Jeśli potrzebne były pieniądze na broń, to nie wahano się zabić człowieka, byle tylko osiągnąć cel. Niektórzy czuli się jak ścigane zwierzę i nawet po zakończeniu wojny nie mogli wymazać z pamięci tego koszmaru.

W "Rozmowach z katem" widzimy powstanie oczyma generała SS. Jurgen Stroop właściwie wykonywał precyzyjnie plany Hitlera. Nie dostrzegał ich okrucieństwa. Dlaczego tak się stało? Z jednej strony Niemiec wyrósł w takiej rodzinie i lokalnej społeczności, gdzie wielką wagę przykładano do posłuszeństwa. W ten sposób przygotowano niezbyt bystrego Jurgena do rzetelnego wykonywania poleceń płynących z góry. Niemiec niczego nie kwestionował, nie podważał. Wychodził z założenia, że skoro taki rozkaz otrzymał, to on musi go precyzyjnie wykonać. Obdarzony specyficznymi cechami charakteru Stroop gorliwym, bezwzględnym katem. Co najgorsze nawet nie ma świadomości, że przyczynił się do najokrutniejszego mordu w historii II wojny. On nie uważał Żydów za ludzi, a co za tym idzie mógł z nimi robić, co tylko zechciał. Taka była logika myślenia kata i Moczarski bezlitośnie ją obnaża.

Różnica między pojęciami kat i ofiara bardzo wyraźnie zatarła się w czasie wojny. Pisze o tym także autorka "Medalionów". To właśnie tam zapisano wstrząsające słowa "ludzie ludziom zgotowali ten los". Nie ma więc wątpliwości, że właściwie każdy w obliczu takich tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce podczas okupacji, mógł być oprawcą. Wystarczyło stworzyć tylko dogodne warunki, a ludzie bez zastanowienia zabijali swoich braci. Wspomniane książki pokazują, że na pierwszy rzut oka kat niczym szczególnym się nie wyróżniał. On także często nie miał świadomości, ze to co robi jest naganne. Wszak wykonywał tylko polecenia i w niewielkim stopniu decydował o sytuacji.