Wiersz Czesława Miłosza, noszący tytuł Dwór, pochodzi z tomu Na brzegu rzeki z 1994 roku. Porusza temat powrotu po latach do rodzinnych stron. Dwór w kulturze polskiej posiada bogatą tradycję. Była to historyczna siedziba szlachecka, podstawowy typ siedziby ziemiańskiej, zwykle z gankiem od frontu. Dwory na ziemiach polskich powstawały począwszy od czasów przedrozbiorowych. Wiele z nich zostało zniszczonych przed drugą wojną światową. Miało to związek z rewolucją październikową w Rosji, kiedy to chłopi oraz rewolucjoniści niszczyli je jako symbole burżuazji i feudalnego ucisku.

Podmiot mówiący w wierszu powrócił do miejsca, w którym kiedyś stał jego dom rodzinny. Zastaje jedynie szczątki tego, co zapamiętał z dawnych lat, kiedy jeszcze tu mieszkał: Nie ma domu, jest park, choć stare drzewa wycięto. Warto zastanowić się, dlaczego na miejscu starych drzew posadzono nowe, które dzisiaj tworzą park. Według starego obyczaju szlacheckiego, sadzono w przydomowym ogrodzie drzewa, zaraz po narodzeniu kolejnego potomka rodu, zamieszkującego dwór. Były to zazwyczaj lipy lub dęby, którym często nadawano imiona narodzonych dzieci. Dwory były siedzibą wielopokoleniowych rodów szlacheckich. Narodziny odbywały się w domu. Dęby i lipy wzrastały razem ze swymi imiennikami. Każdy ogród dworski szczycił się swoją ilością drzew, przecież od ich ilości i wieku nieraz zależał prestiż szlacheckiej siedziby. Liczono drzewa, otaczano je czcią.

Zarosły ścieżki, którymi przechadzał się niegdyś przyjezdny: I gąszcz porasta ślady dawnych ścieżek. Nie ma też budynku, w którym dawniej przechowywano zapasy żywności: Rozebrano świreń, biały, zamczysty, / Ze sklepami czyli piwnicami w których stały półki na jabłka zimowe. Jednak pozostała droga, prowadząca do rzeki: Takie jak dawniej koleiny drogi w dół: / Pamiętałem gdzie skręcić ale nie poznałem rzeki. I choć droga nie zmieniła się. Pomimo upływu czasu, nie została wyasfaltowana. Rzeka natomiast nie zdołała zachować swej pierwotnej czystości i naturalnego piękna, uległa zmianom cywilizacyjnym: Jej kolor jak rdzawej samochodowej oliwy, / Ani szuwarów, ani lilii wodnych. Nie ma też innego wyznacznika obecności w tych stronach szlacheckiego dworu - lipowej alei. Sad, niegdyś zapewne bujny, pełen pszczelich uli oraz gniazd, zamieszkiwanych przez osy i szerszenie, stoi teraz zaniedbany pośród chwastów, porastających ślady jego dawnej świetności: Przeminęła lipowa aleja, niegdyś droga pszczołom / I sady, kraina os i szerszeni opitych słodyczą / Zmurszały i zapadły się w oset i pokrzywy.

Podmiot liryczny ujawnia swój podeszły wiek zdaniem, którym wyraża upływ czasu: To miejsce i ja, choć daleko stąd / Równocześnie, rok po roku, traciliśmy liście / Zasypywały nas śniegi, ubywało nas. Wersy te pokazują nie tylko przemijanie, wyrażają również przywiązanie osoby mówiącej w wierszu do miejsca,

w którym prawdopodobnie urodził się, wychował i dorastał. Podkreślają również, że dom rodzinny był nieustannym tematem rozważań i wspomnień człowieka, którego los pchnął w dalekie kraje, z dala od ojczyzny

i rodzinnych stron. Jednak teraz po latach, powrócił i porównuje rzeczywistość zastaną do swoich o tym miejscu wspomnień: I znów razem jesteśmy, we wspólnej starości. Pomimo dużej odległości, która dzieliła go od tego miejsca, czuje się z nim związany, gdyż wraz z nim przemijał.

Jego wzrok zatrzymuje się w pewnym momencie, na rurze, z której wydobywa się dym. Jest to komin domku, w którym wiodą ubogi żywot prości ludzie: Nad baraczkiem skleconym niezgrabnie z desek i cegły /

W zieleni chwastów i krzaków - poznaję sambucus nigra. Opis ubogiej chatki, stojącej wśród nędznej, pospolitej roślinności, jest kontrastem, uwypuklającym świetność dworu, otoczonego imponującymi, królewskimi drzewami, który stał kiedyś w tych stronach. To również świadectwo zmian historycznych, które dokonały się przez te wszystkie lata, kiedy to siedziby szlacheckie znikły, a ich miejsce zajęły byle jakie domy nowych porewolucyjnych właścicieli: Chwała życiu, za to, że trwa, ubogo, byle jak. / Jedli te swoje kluski i kartofle / I mieli przynajmniej czym palić w nasze długie zimy. To ironiczne zakończenie jest gorzką refleksją, nostalgicznym wspomnieniem świetnych przedwojennych czasów. Nowa władza, która przejęła dziedzictwo, tworzone przez wiele pokoleń wykształconych, obytych w świecie i świadomych wartości tego dziedzictwa ludzi, doprowadziła do upadku wielopokoleniowej kultury. Nowi mieszkańcy tej ziemi nie rozumieli znaczenia

i wartości, jaką posiadała siedziba szlachecka. Była dla nich jedynie budynkiem, w którym mieszkali kiedyś "wrogowie ludu". Nie wiedzieli, że każdy przedmiot, drzewo posiada ogromne znaczenie dla tego, kto się w nim wychował. Wyrąbali więc drzewa, rozebrali dwór i przeznaczyli zdobyte drewno na opał, zupełnie nieświadomi tego, że palą jednocześnie cząstkę wielopokoleniowej historii.

Wiersz ten, jak zresztą większość utworów Czesława Miłosza, posiada wątek autobiograficzny. Poeta urodził się bowiem w rodzinie szlacheckiej. Dzieciństwo spędził we dworze, należącym do jego matki Weroniki z Kunatów, w Szetejniach na Litwie. Obraz dworu lat dziecinnych, z pewnością zapisał się w pamięci poety, który przez długie lata przebywał na emigracji, z dala od stron rodzinnych, ojczystego języka i ukochanych miejsc, kojarzących się każdemu z domową atmosferą.

Wiersz przepełniony jest nostalgią, uczuciami, jakie żywi podmiot liryczny do miejsca, z którym łączy go silna więź. Oraz dworu szlacheckiego, który pozostał w pamięci osoby mówiącej w wierszu, przywodzi na myśl Arkadię, krainę wiecznej szczęśliwości. Podkreśla się silny związek człowieka z przyrodą, który przemijał wraz z nią z zakątkami rodzinnego sioła. Pomimo tego, że czas zniósł z powierzchni ziemi piękny dom i sad, pozostały one w pamięci leciwego człowieka, który powrócił by jeszcze raz zobaczyć tak bliskie sobie miejsce. Powróciły zatem obrazy i wspomnienia, związane z miejscem, w którym spędził część swojego życia. Dziękuje życiu, za to, że trwa. Upływający czas, pozwala na refleksję nad tym, co przeżył, co osiągnął.

Sytuacja, przedstawiona w wierszu dotyczy przede wszystkim powrotu po latach do "małej ojczyzny". Została pokazana w dwojaki sposób. Pierwszym z nich jest postrzeganie świata przedstawionego w kategoriach przestrzennych. Podmiot liryczny widzi szczątki dawnej świetności, które ukazane zostały przy pomocy czasowników: nie ma, wycięto, rozebrano, nie poznałem, zmurszały i zapadły. Drugim, jest widzenie miejsca

z perspektywy czasu: Przeminęła lipowa aleja, To miejsce i ja (...) równocześnie, rok po roku, traciliśmy liście, zasypywały nas śniegi, ubywało nas. Wiersz ten jest niezwykle plastyczny. Obrazy, przedstawione zostały

w barwny sposób. Czytelnik wraz z podmiotem lirycznym, śledzi jego każdy krok. Dostrzega zarówno niegdysiejszy, piękny dwór, który z pewnością prezentował się imponująco i był dumą jego mieszkańców, jak też współczesny jego obraz, oglądany oczami starego człowieka. Podmiot liryczny prowadzi czytelnika po krainie swoich wspomnień. Uświadamia mu, jak ważne jest dla niego to miejsce. Nostalgię i rozmarzenie podkreśla także fakt, że było ono dla podmiotu lirycznego nieustannym przedmiotem rozmyślań podczas kiedy przebywał z dala od niego. Teraz pozostały tu szczątki dawnej świetności, a na miejscu dworu, stoi baraczek sklecony niezgrabnie z desek i cegły. Mieszkają w nim ludzie, których podmiot liryczny nie zna. Nie są związani z jego wspomnieniami. Zajęli to miejsce i żyją w nim: ubogo, byle jak. Jednak osoba mówiąca w wierszu nie ma im tego za złe. Uważa, że mają do tego pełne prawo, pomimo tego, że tylko on zanotuje na zawsze w pamięci przedwojenny dwór tętniący życiem, otoczony szlachetnymi drzewami, z piękną rzeczką usłaną nenufarami.