Czesław Miłosz- drugi obok Wisławy Szymborskiej polski Noblista z pokolenia Kolumbów swoją ścieżkę poetycką zaczął wśród wileńskich katastrofistów (grupa Żagary). Młodość poety nierozerwalnie związana jest z Wilnem. Tutaj Miłosz miał swój debiut poetycki (w 1930 roku), tutaj ukończył prawo i podjął pracę w rozgłośni Polskiego Radia. Dwa lata przed wojną przeprowadził się do Warszawy, tam też zastała go okupacja, która pod względem okrucieństwa, strachu, ogromu zagłady przewyższyła wszystkie katastroficzne wizje Żagarystów. Apokalipsa przestała być wizją, symbolem nieokreślonej przyszłości i stała się przerażającym swoją namacalnością faktem. Swoje obserwacje, refleksje ze straszliwego czasu wojny zebrał Czesław Miłosz w wydanym tuż po wojnie, jeszcze w roku1945 tomiku "Ocalenie". Tytuł zbioru nie jest jednoznaczny. Z jednej strony oznacza oczywiście zachowanie życia w wojennej zawierusze. Z drugiej zaś wskazuje na konieczność- po wojnie, w której wszystko, co dobre i piękne zostało zniszczone, zbrukane i upodlone- ocalenia także tego, co niematerialne, niecielesne, choć nie mniej ważne- wartości, ideały, kulturę duchową. Wojna pogrzebała wszystkie wyższe wartości sprowadzając ludzkość do podziału na żądne mordu wilki i zaszczutą przez nie zwierzynę. Wilki jednak przegrały- zwierzyna przetrwała czas najstraszliwszej próby:

Upadli w ciemność pogardy,

gdzie piołun i szalej porasta,

[. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .]

Szerzyciele pychy kłamliwej,

Wysłannicy woli nieprawej.

[. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .]

I skończona jest próba przemocy,

Najstraszniejsza ze wszystkich prób

Na pojawiającą się wśród ludzi w czasie wojny obojętność na cierpienie, stępienie odczuć litości, miłosierdzia i współczucia, którego dokonały kamienie wojennej machiny zwraca Miłosz uwagę w pięknym i sugestywnym wierszu "Campo di Fiori". Pomysłem na przedstawienie obrazu wojennego jest zestawienie go, porównanie do wstrząsającego wydarzenia z historii Europy- spalenia na stosie Giordana Bruna- włoskiego filozofa żyjącego na przełomie szesnastego i siedemnastego wieku (egzekucję na myślicielu wykonano w 1600 roku w stolicy Włoch). Historia niewinnie umierającego człowieka- uwięziony przez inkwizycję filozof sprzeciwił się poglądom kościoła w kwestii reformy kopernikańskiej- skojarzyła się poecie z oglądanymi przez niego w czasie wojny tragedii warszawskiego getta, krwawo stłumionego powstania Żydów w połowie kwietnia 1943 roku. ŻOB (Żydowska Organizacja Bojowa) wraz z Żydowskim Związkiem Wojskowym wznieciło nie mające szans na zwycięstwo powstanie przeciwko świetnie uzbrojonemu wojsku hitlerowskich Niemiec. Nie zwycięstwo czy wolność były jednak celem bojowników, ale godność w umieraniu i przypomnienie światu o tragedii, jaka rozgrywała się w warszawskim getcie. Dlatego właśnie wybuchło powstanie- aby uwięzieni, upodleni do granic możliwości ludzie mogli nadać swojej śmierci sens- choćby przez wybór jej formy- samobójczego zrywu.

Ogniwem łączącym oba wydarzenia nie jest jednak sama śmierć czy cierpienie. Dominantą obu elementów porównania jest samotność umierających, obojętność otoczenia na rozgrywający się dramat- kiedyś na placu Campo di Fiori i dziś- w otoczonym murem getcie. Włosi podczas egzekucji mieli dzień targowy, na straganach koło stosu sprzedawano świeże kwiaty i soczyste owoce, o egzekucji zaraz zapomniano i wrócono do swoich zajęć:

" W Rzymie na Campo di Fiori

Kosze oliwek i cytryn (...).

Różowe owoce morza

Sypią na stosy przekupnie,

Naręcza ciemnych winogron

Padają na puch brzoskwini"

(...)

" Znów pełne były tawerny (...).

Już biegli wychylać wino,

Sprzedawać białe rozgwiazdy,

Kosze oliwek i cytryn

Nieśli w wesołym gwarze "

Warszawiacy także woleli nie wiedzieć, co dzieje się za murem getta. Udawali, że ta sprawa ich nie dotyczy, odgłosy karabinów zagłuszyli melodią katarynki przy jarmarcznej karuzeli postawionej przy murze getta:

"Przy dźwiękach skocznej muzyki

(...) wzlatywały pary

wysoko w pogodne niebo ".

(...)

" Czasem wiatr z domów płonących

Przynosił czarne latawce ".

Nikt nie utożsamia się z cierpieniem umierających, nikt im nie towarzyszy. Nikt, za wyjątkiem poety, którego celem jest zachowanie łączności między ludźmi, ich wzajemne porozumienie, "przekładanie" uczuć z języka cierpiących na język żyjących obok dziejącej się tragedii ludzi, wzbudzenie obojętnych sercach odpowiedzialności, miłosierdzia, litości. W czasach Giordano Bruna ludzie są obojętni na stosy i publiczną śmierć filozofa- kontynuują swoje codzienne zajęcia, zarabiają pieniądze, sprzedają i kupują towary, egzekucja jest tylko chwilową przerwą, ciekawostką, rozrywką dla tłumu ciekawskich. Cierpienie niewinnego człowieka jest im obojętne. Podobnie w Warszawie, w roku 1943, pod murem okalającym getto, w którym ginęły tysiące ludzi mordowanych w okrutny, bezlitosny sposób niemieccy okupanci ustawiają wesołą, kolorową i wygrywającą przyjemne melodie karuzelę, która zagłuszać miała strzały dochodzące zza muru. Ludzie, do których docierały "czarne latawce"- popiół z palonych domów nie chcieli wiedzieć, nie chcieli zastanawiać się nad potworną rzeczywistością "zza" muru. Podobieństwo obu obrazów sprowadza się do uniwersalnej, uogólniającej problematykę ludzkiego cierpienia refleksji, że wobec bólu, zagłady, śmierci człowiek- niezależnie od otaczającego go tłumu- jest zawsze samotny, skazany tylko na siebie. Inni ludzie nie chcą bądź nie potrafią zrozumieć, naprawdę dostrzec tragedii cierpiących. Uświadomienie im prawdy o świecie, budzenie uśpionych sumień, zwracanie uwagi obojętnej ludzkości na okrucieństwo, niesprawiedliwość i zbrodnie należy w przekonaniu podmiotu lirycznego właśnie do poezji i poetów:

"I wtedy po wielu latach

Na nowym Campo di Fiori

Bunt wznieci słowo poety ".

Na wartość, godność jednostki zwraca poeta uwagę w utworze "Który skrzywdziłeś". Wojną rządziły wielkie, okrutne ideologie totalitarne, które pojedynczego człowieka miały za nic. I temu właśnie człowiekowi- ofierze wizji obłąkańczych ideologów- poeta usiłuje zwrócić godność, jednostkową, indywidualną wartość. Ideologia nigdy nie jest ważniejsza od ludzkiego życia. Totalitaryzm zapomniał o tym prawie i absolutnie wszystko podporządkował sobie i swoim ideologom- bezrozumnym szaleńcom oraz "gromadzie błaznów", którzy twierdzili, że mają monopol na mądrość i prawdę. W takiej hierarchii wartości człowiek zawsze musi przegrać:

"Który skrzywdziłeś człowieka prostego

Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając".

Obowiązkiem poety jest upomnieć się o człowieka, o zasady moralne, o etykę postępowania, wreszcie o całą ludzkość uciskaną twardą i bezwzględną ręką tyrana. Dlatego podmiot liryczny wysuwa pod adresem tego, "który skrzywdził" ostrzeżenie- przekleństwo: "Nie bądź bezpieczny". Człowiek jest słaby w swojej cielesności, zaszczuty przez silniejszy od niego wielokrotnie system i ideologię. Łatwo zabić, pozbawić życia ciało- znacznie trudniej jest zabić myśl. Dlatego poeta i jego następcy muszą i będą bezustannie atakować tyranów, którzy nigdy nie będą czuć się bezpiecznie. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie się bał rzucić w ich stronę głośne oskarżenie, a tym kimś zawsze byli właśnie poeci:

"(...)Poeta pamięta.

Możesz go zabić - narodzi się nowy.

Spisane będą czyny i rozmowy ".

Za najwyższą zbrodnię podmiot liryczny uznaje skrzywdzenie bezbronnego człowieka. Za taki czyn trzeba będzie ponieść kiedyś odpowiedzialność. O tej dziejowej konieczności, niczym bolesny wyrzut sumienia będą przypominać tyranom poeci:

" Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy

I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta ".

Z przytoczonych wierszy widać jak wielką i odpowiedzialną funkcję dziejową nadawał poecie i poezji Czesław Miłosz. Poezja miała świadczyć o prawdzie, zwracać ludzkości uwagę na istniejące na świecie zło, nie pozwalać im zagasić sumienia obojętnością na drugiego człowieka. Poeta stał się żywym sumieniem na powojennej pustyni ludzkich serc, umysłów i dusz. Upominał się o przywrócenie najważniejszych wartości wśród zwykłych ludzi i nie pozwalał poczuć się bezkarnie sprawcom ludzkich nieszczęść. Model poezji walczącej, aktywnej, wybawiającej zawarł poeta w swoim wierszu "Ars poetica?"- czyli sztuka poetycka (tytuł traktatu Arystotelesa zawierającego w sobie najważniejsze zasady poetyki- twórczości literackiej, genologii, stylistyki itd.). Miłosz postuluje o twórczość poetycką zbliżoną swoją tematyką, funkcją do prozy: "Zawsze tęskniłem do formy bardziej pojemnej, która nie byłaby zanadto poezją ani zanadto prozą". Stąd znak zapytania w tytule- pytanie o status poezji, która przestaje być poezją czystą, zbliża się do rodzaju prozatorskiego- bliższego rzeczywistości. Czy taki mariaż pozwoli jej zachować poetyckość? Tego poeta jeszcze nie wie. Wie natomiast, że "wiersze można pisać rzadko i niechętnie, pod nieznośnym przymusem i tylko z nadzieją, że dobre, nie złe duchy, mają w nas instrument". Poeta jest więc narzędziem, dzięki któremu powstaje sztuka- dar od Boga. Jednak poeta może zawierzyć bóstwom dobrym lub złym, może stać się piewcą dobrych lub złych wartości. Na poecie więc, na jego osobowości spoczywa odpowiedzialność za tworzenie sztuki wartościowej, stojącej po stronie dobra. Również programowym wierszem o roli poety w powojennej rzeczywistości, chociaż o innej nieco wymowie jest "W Warszawie". Sytuacja liryczna- poeta stoi na ruinach warszawskiej katedry Świętego Jana. Wokół rozciąga się straszliwy widok- niekończące się rumowisko zbombardowanego, kompletnie zniszczonego miasta:

Co czynisz na gruzach katedry

Świętego Jana, poeto,

W ten ciepły, wiosenny dzień

W duszy poety walczą dwa stanowiska. Z jednej strony wie, że jego obowiązkiem jest podjąć dzieło wieszczy i walczyć piórem o niepodległość, o sprawy ojczyzny. Z drugiej jednak wolna dusza poety może nie chcieć być zmuszana do czegokolwiek. Wolność twórczości czy patriotyczny obowiązek- te dwie wartości stawia na szali swoich rozmyślań podmiot liryczny, który nie wie, czy potrafi być poetą w upadłej rzeczywistości okrucieństw minionej wojny:

Moje pióro jest lżejsze

Niż pióro kolibra. To brzemię

Nie jest na moje siły.

Jakże mam mieszkać w tym kraju,

Gdzie noga potrąca o kości

Nie pogrzebane najbliższych?

To stwierdzenie jest jednocześnie pytaniem i odpowiedzią- stąpając po szczątkach bliskich osób, które zginęły w wyniku wielkiej wojny poeta zdaje się nie mieć wyboru- musi wybrać drogę obowiązku:

"Dwa powtarzać wyrazy...

Dwa ocalone wyrazy:

Prawda i Sprawiedliwość."

Pamięć ciąży jednak równie mocno, jak ciążyłoby sumienie po wybraniu drogi wolności poetyckiej. Buntowanie się przeciwko wspomnieniom, doświadczeniom wojennym, próba wyparcia wszystkiego w poetycką niepamięć nie udaje się, może nawet nigdy nie będzie możliwa. Poeta składa hołd poległym, pomordowanym, uznaje przytłaczającą i zobowiązującą moc pamięci wyrażając jednocześnie pragnienie pisania o czymś zupełnie innym, zbuntowania się przeciwko patriotycznej funkcji poezji. Sumienie każe mu jednak usprawiedliwiać się przed ludźmi z odczuwania takiej chęci- co świadczy o wszechmocy i sile obowiązku, wobec którego chciałby się zbuntować. To cały dramatyzm poety i jego twórczości:

"Czy na to jestem stworzony,

by zostać płaczką żałobną?

ja chcę opiewać festyny,

Radosne gaje, do których

Wprowadzał mnie Szekspir. Zostawcie

Poetom chwilę radości,

Bo zginie wasz świat

Szaleństwo tak żyć bez uśmiechu"