JOKASTA
Oszalałam Edypie, jak gdybym umarła.
Piasek gorący, płynny, upał dzwoni w uszach.
Jaskółka tak jak rydwan w momencie gdy rusza
zrywają się znad ziemi z owadami w gardłach.
To szaleństwo Edypie, wybuch ciemnej trwogi.
Krew krzycząca pod czaszką jak czarne ptaszysko.
Ta belka pod sufitem jest trochę za nisko.
I ten strach, by nie dotknąć palcami podłogi.
Tropiłeś przepowiednię, ścigałeś się z losem.
Twój strach cię gnał gdy w drodze starłeś się z Lajosem.
Jego strach, jego oścień, jego krzyk i pośpiech,
pchnął go w piach jak w uległą, ciepłą od snu pościel.
Z twym strachem się kochałam, twoim strachem żyłam.
Strach naszym wspólnym dzieciom jak krzew kwitnie w żyłach
Ta pętla jest jedyną ucieczką z tej matni.
Martwe ciało kochanki, babki, żony, matki.
Anna Piwkowska - współczesna poetka - jest autorką wiersza "Jokasta", nawiązującym w swej tematyce do mitologii starożytnej Grecji. Bohaterka utworu, lirycznym "ja" jest tytułowa Jokasta. Postać ta posiada swój prototyp w micie oraz tragedii Sofoklesa "Król Edyp". Utwór posiada formę monologu tragicznej Jokasty - kobieta tłumaczy swe czyny szaleństwem. Jokasta popełniła śmiertelny grzech, ta świadomość prześladuje ją, doprowadza do obłąkania i wskutek tego bohaterka odbiera sobie życie.
Oszalałam Edypie, jak gdybym umarła.(...)
To szaleństwo Edypie, wybuch ciemnej trwogi.(...)
Świadomość z utraty władzy nad umysłem pojawia się co kilka wersów, niczym żałosny lament Jokasty. Prześladują ją nie tylko wyrzuty sumienia, ale i przeczucie zbliżającego się obłędu. Ma widoczne halucynacje.
Krew krzycząca pod czaszką jak czarne ptaszysko.
Ta belka pod sufitem jest trochę za nisko.
Krew pulsuje w skroniach, pewnie jest to objaw chorobowego bólu głowy, jakiejś ogromnej migreny. Jokasta odczuwa lęk, przestrzeń zaczyna ją przytłaczać, wpada w psychozę.
I ten strach, by nie dotknąć palcami podłogi.
Tropiłeś przepowiednię, ścigałeś się z losem.
Twój strach cię gnał gdy w drodze starłeś się z Lajosem.
Jego strach, jego oścień, jego krzyk i pośpiech,
pchnął go w piach jak w uległą, ciepłą od snu pościel.
Z twym strachem się kochałam, twoim strachem żyłam.
Strach naszym wspólnym dzieciom jak krzew kwitnie w żyłach
Strach jest jednak dominującym odczuciem. To już nie jest lęk. To jest paniczny niemal strach. Wszystko się kręcił wokół tego uczucia, Jokasta mówi o strachu Edypa, strachu Lajosa i swoim. Wydaje się iż ten właśnie strach staje się motywacją nieszczęść. Poetka zwraca tym samym na niezauważalny dotąd aspekt w odczytaniu mitu - kolejno postępujące nieszczęścia w micie są prezentowane jako wynik przeznaczenia, fatum. Piwkowska zdaje się prezentować inną tezę - to strach jest przyczyną tragicznych wydarzeń.
Ta pętla jest jedyną ucieczką z tej matni.
Martwe ciało kochanki, babki, żony, matki.
Jokasta postanawia się zabić, tylko tak może uciec od tego koszmaru. Nie może bowiem żyć ze świadomością, że jest i matką, i kochanką Edypa. Ten grzech jest zbyt ciężki, by mogła go unieść i żyć nadal.
Piwkowska nie tyle nawiązuje do znanego mitu, ale dokonuje analizy psychologicznej bohaterki. Obserwuje niczym terapeuta jej zmagania, jej obłęd, rozumie motywacje postępowania, a przy tym nie komentuje działania Jokasty, jej tragicznych decyzji.