Andrzej Bursa należał do tzw. pokolenia' 56, czyli roczników urodzonych około roku 1935, a debiutujących właśnie w owych latach 50. Ich wspólnym doświadczeniem, które zaważyło na charakterze twórczości był sławny "październik' 56" i związany z tym przewrót społeczno - polityczny. W tym czasie, oprócz Bursy, debiutowali również S. Grochowiak, T. Nowak, M. Hłasko, E. Stachura. Na ich twórczości zaważyła również przeżyta w dzieciństwie wojna. Poeci pokolenia ' 56 próbują więc w swej poezji odnaleźć antidotum na doznane zło, utracone dzieciństwo. Ich słownik poetycki w obliczu socrealizmu i fałszu rzeczywistości szuka nowych rozwiązań, pokonując tematy tabu.
W tym sensie jednym z ciekawszych utworów jest wiersz A. Bursy "Miłość".
Tylko rób tak żeby nie było dziecka
tylko rób tak żeby nie było dziecka
To nieistniejące niemowlę
jest oczkiem w głowie naszej miłości
kupujemy mu wyprawki w aptekach
i w sklepikach z tytoniem
tudzież pocztówki z perspektywą na góry i jeziora
w ogóle dbamy o niego bardziej niż jakby istniało
ale mimo to
...aaa
płacze nam ciągle i histeryzuje
wtedy trzeba mu opowiedzieć historyjkę
o precyzyjnych szczypcach
których dotknięcie nic nie boli
i nie zostawia śladu
wtedy się uspokaja
nie na długo
niestety.
Utwór powstał w latach 50. i zdaje się pod względem formalnym zawierać wszystko to, co tak typowe dla poetyki Bursy, czyli rozbicie zastanych konwencji artystycznych, epatowanie brutalnością, ironią, by wywołać w czytelniku wstrząs i bunt. Podmiotem lirycznym wiersza jest zapewne kobieta, prosząca mężczyznę - swego kochanka:
Tylko rób tak żeby nie było dziecka
tylko rób tak żeby nie było dziecka
Konfrontacja tytułu utworu wraz z tymi pierwszymi wersami każe nam przypuszczać, że chodzi tu przede wszystkim o miłość fizyczną. Nawet nie o wielką namiętność, żar ciał ujęty w poetycki sentymentalizm, ale o akt płciowy, który Bursa odziera z romantyczności i wszelkich tajemnic. Ów akt wcale nie jest dowodem miłości, jest tylko biologicznym stosunkiem podszytym niepokojem kobiety, by nie zajść w ciążę.
Kobieta jednak ma świadomość, że owocem prawdziwego uczucia, idealnego aktu miłosnego powinno być dziecko. W jej myślach wciąż tkwi ideał tej miłości, a synonimem jej jest to nieistniejące niemowlę, o które tak dbają wspólnie:
w ogóle dbamy o niego bardziej niż jakby istniało
Rodzi się więc w obydwojgu wewnętrzny konflikt: z jednej strony pragnienie czystej, idealnej miłości, której owocem mogłoby być dziecko, z drugiej strony z jakichś względów, sobie tylko znanych, na spłodzenie dziecka kochankowie nie mogą sobie pozwolić. Jest to więc konflikt pomiędzy ideałami a pożądaniem. Pragnieniem czystej miłości a pragnieniem swoich ciał. Kochankowie balansują pomiędzy tymi biegunami. Dają sobie miłość, ale nie jest ona taka, jakiej oczekują.
Specyfika języka Bursy polega na zastosowaniu mowy potocznej, przeróżnych kolokwializmów oraz związków frazeologicznych właściwych dla języka mówionego. Poeta posługuje się nieraz slangiem, żargonem, nie dba o formę, ale jest to niedbałość celowa, niedbałość, która ma oddać najwierniej rzeczywistość, odrzeć tę rzeczywistość z sentymentalnych naleciałości. Wiersz staje się zapisem chwili, ułamkiem wyrwanym z konkretnej sytuacji. Ten wycinek rzeczywistości staje się punktem wyjścia do rozważań poety. Zasłyszana gdzieś rozmowa, zwrot, skojarzenie są wstępem do refleksji, nabierają uniwersalnego znaczenia. Podobnie jest i w omawianym wierszu. Rzeczywisty zwrot, zasłyszany gdzieś: Tylko rób tak żeby nie było dziecka jest punktem wyjścia właśnie dla rozważań na temat miłości i jej pojmowania w czasach współczesnych Bursie. Jak się dalej okazuje nie jest to łatwa miłość, rodzi wewnętrzne napięcia. Faktem jest też, że po II wojnie światowej mówienie o takich wartościach jak miłość straciło swój pierwotny sens. Poeci by poruszać tak ważne tematy szukają nowych środków wyrazu - czasami brutalnych jak czyni to Bursa. Bo przecież w brutalnych czasach się wychował. Zresztą, poetę nie interesuje dotychczasowy, przedwojenny estetyzm w poezji. Interesuje go przekazanie prawdy, zupełnie jak u XIX - wiecznych naturalistów.
To nieistniejące niemowlę
jest oczkiem w głowie naszej miłości
kupujemy mu wyprawki w aptekach
i w sklepikach z tytoniem
tudzież pocztówki z perspektywą na góry i jeziora
w ogóle dbamy o niego bardziej niż jakby istniało
ale mimo to
...aaa
płacze nam ciągle i histeryzuje
Nieistniejące niemowlę - synonim owocu prawdziwej miłości staje się w myślach dwojga kochanków czymś nieosiągalnym, nierealnym. Wskutek takiego pojmowania miłości, poprzez aspekt fizyczności tylko zostają pomieszane pojęcia - wyprawki dla dziecka kupowane w aptekach i sklepikach z tytoniem, absurdalne pocztówki z widokami. To nie jest to, czym naprawdę karmi się dziecko, czym żywi się prawdziwe uczucie. Kobieta przekornie stwierdza, że w ogóle dbamy o niego bardziej niż jakby istniało, ale przecież w rzeczywistości nikt nie dba o to dziecko, nikt nie dba o tę prawdziwą miłość, pozostaje sama cielesność. I zdziwienie, że dziecko ale mimo to ...aaa płacze nam ciągle i histeryzuje. To jest płacz dziecka "wewnętrznego", dziecka, które tkwi w każdym człowieku, a spragnione jest miłości i czułości, uczuć prostych i szczerych. Płacz jest tez wyrazem lęku, obawą przed samotnością. W tym sensie miłość fizyczna staje się namiastką miłości w ogóle.
wtedy trzeba mu opowiedzieć historyjkę
o precyzyjnych szczypcach
których dotknięcie nic nie boli
i nie zostawia śladu
wtedy się uspokaja
nie na długo
niestety.
W takiej sytuacji pozostaje opowiedzenie historyjki temu "wewnętrznemu" dziecku, czyli oszukanie siebie, usprawiedliwienie swoich czynów - wtedy owo dziecko w nas uspokaja się, uspokaja się tez nasze sumienie.
Z takiej to właśnie sytuacji - do bólu prozaicznej - poeta buduje ciąg rozważań dotyczących miłości. Miłości idealnej i jej substytutu - miłości fizycznej. Uczucie zostaje odarte z romantyzmu, mistyki i sielankowych atrybutów. Staje się prozaiczne jak rzeczywistość w czasach PRL - u. Jednak gdzieś na dnie duszy każdego człowieka znajduje się dziecko, które "kopie" od wewnątrz nie zgadzając się na taki stan rzeczy. Bursa podejmując temat miłości i ukazując go w taki brutalny sposób pragnie zwrócić uwagę na fakt - jak współcześnie traktujemy ludzi i ich uczucia. W tym kontekście wiersz Bursy nie ogranicza się do współczesnych mu czasów, przeciwnie - i dzisiaj, może nawet szczególnie dzisiaj, nie traci na swej aktualności, a specyficznym, bursowskim językiem nadal poraża i zmusza do przemyśleń.
Ciekawe zresztą, iż podobne wątki podejmowali także inni artyści. Estetyka typowo bursowska nie należała do rzadkości. Przypomnijmy sobie opowiadania Hłaski powstałe właśnie w latach 50. - "Pierwszy krok w chmurach" czy "Ósmy dzień tygodnia". Hłasko, podobnie jak Bursa, na tle brutalności życia, chce pokazać miłość idealną. Hłaskowi bohaterowie tak samo zderzeni z rzeczywistością, zakłamaną i wulgarną, ponoszą klęskę. Zwłaszcza to drugie opowiadanie nawiązuje do problemu miłości w aspekcie fizycznym. Bohaterami są Agnieszka i Piotrek- dwoje młodych, kochających się ludzi, których uczucie niszczy wulgarna rzeczywistość.
Panie Czepkowski, co ich łączy? Szesnaście i pół centymetra. - takie wulgaryzmy pod swoim adresem słyszą młodzi ludzie. Grzegorz -brat - mówi Agnieszce: To wiek dwudziesty, Agnieszko: Izolda mieszka w burdelu, a Tristan pije z sutenerami na rogu. Hłasko podobnie jak Bursa sprowadza nas na ziemię. Miłość to nie idealizm, sentymentalne wyznania i czyste uczucia. Agnieszka jest idealistką, marzy o prawdziwej miłości, o czystym oddaniu się ukochanemu: Nie chcę, żeby w moją najlepszą sprawę inni wchodzili butami. Tu mogą nadejść ludzie. Matka Agnieszki tez próbuje zniszczyć jej czyste uczucia, mówiąc: Szwenda się pewnie z jakimś gachem. Ale ja tu bachora nie potrzebuję. Wszystko zmierza do tragicznego finału, do zniszczenia miłości, do jej zwulgaryzowania. Ta czysta miłość musi się zmierzyć z przyziemnością: wulgaryzmami innych, prozaicznością w stylu: Tylko rób tak żeby nie było dziecka. Zdarza się, że prawdziwe uczucie są zbyt szlachetne by udźwignąć ten ciężar - tak u Hłaski bohaterowie ponoszą klęskę, Agnieszka zdradza chłopaka z nieznajomym. U Bursy dominantą aktu miłosnego stają się nie uczucia, a lęk przed zajściem w ciążę. Zastanawiające jest to, że akurat w latach 50. nasilił się tego typu estetyzm. Inna sprawa, że prawidłowością w sensie socjologicznym staje się fakt, iż im bardziej o czymś nie można mówić, tym bardziej i więcej piszą o tym poeci, pisarze. Tematy tabu bowiem zawsze fascynowały artystów. Bursa, Hłasko, również Grochowiak będą wyzyskiwali ten antyestetyzm w swej twórczości, ale będzie to służyło nie brutalizacji świata, ponieważ świat i tak jest brutalny - tak go właśnie widzą i opisują poeci. Świat jest zaprzątnięty prozą życia: kombinowaniem jak nie zajść w ciążę, jak pozbyć się dziecka. Dla tego świata akt miłości nie jest aktem oddania się, wyrazem uczuć, pięknem samym w sobie, jest samą fizycznością, czystym seksem i niczym więcej. Ukazując tę trywialność świata poeci chcą właśnie jakby krzyknąć: gdzie podziały się prawdziwe uczucia? Gdzie jest miłość? I z tymi pytaniami nas pozostawiają.