Zofia Nałkowska z pewnością dużą wagę przykładała do motto swojego zbioru "Medaliony". Można tak stwierdzić, ponieważ autorka była już wtedy doświadczoną pisarką. Poza tym bardzo dobrze miała utrwalony w świadomości obraz zagłady narodu żydowskiego. Motto dobitnie i jednoznacznie oddaje całokształt poruszonych w książce spraw. W pewien sposób sumuje wszystko to, co w czasie II wojny światowej wydarzyło się na ziemiach polskich. Chociaż z pozoru to odmienne i nie powiązane ze sobą zdarzenia, to w rzeczywistości ujawniają one przerażającą moc zła. Nie wolno zapominać, że to ideologia nazistowska wcześniej została utrwalona w ludzkich umysłach i na tym podatnym gruncie łatwiej już był wprowadzać faszystowskie założenia do praktyki życiowej. Wszystko to zaowocowało wybuchem straszliwej wojny, która pochłonęła miliony ofiar prawie w każdym zakątku globu. Przeszła ona do historii jako dowód na niegodziwe działania jednego człowieka skierowane przeciwko drugiemu. Oczywiście można znaleźć wyjaśnienie tej sytuacji poprzez odwołanie się do czynników społecznych, historycznych. Naukowcy reprezentujący różne gałęzie nauki długo zmagali się z tym problemem. Jednak równie ważne jest ocenienie tych faktów na podstawie wniosków pisarzy. Wtedy zawładnęły światem ludzie opętani straszliwymi ideami i wszyscy musieli to uwzględnić. Z kolei można inni ludzie zostali, często wbrew ich woli, wciągnięci w wir całej machiny. W ten sposób doprowadzono do powstania straszliwej wyrwy w dotychczasowym układzie funkcjonowania świata.
Aby dotrzeć do sensu cytowanej myśli trzeba przyjrzeć się przyczynom wzniecania wojen. Zawsze za nimi stały jakieś partykularne interesy określonych grup społecznych i chodziło o wywalczenie lepszej pozycji dla siebie. Wobec tego nie liczyły się inne aspekty, a ważne było jedynie zaspokojenie swoich ambicji. Czasami też dały o sobie znać nacjonalistyczne zapędy. Taki podejście nie ma nic wspólnego z patriotyzmem i świadczy źle o jednostce. Jednak pragnienie dominacji jest na tyle silnie zakorzenione w człowieku, że raz po raz daje o sobie znać. Zastanawiające, że ludzie nie stworzyli dotychczas jakichkolwiek metod zapobiegających rozprzestrzenianiu się fałszywych ideologii. Oczywiście nie każde poglądy mogą być niebezpieczne, ale jak pokazały zdarzenia ubiegłego wieku wiele szkód można uczynić poprzez np. przekonywanie, że istnieją "podludzie", których trzeba wyeliminować. Działania skierowane przeciwko człowiekowi mogą mieć bardzo różne oblicza i wprost nie można ich przewidzieć. Co więcej rozwój kultury, postęp cywilizacyjny nie gwarantuje żadnemu narodowi spokoju i nie wyklucza wojny. To smutna konstatacja, ale, niestety, prawdziwa. Na pewno przywiązanie do ojczystego kraju, kultywowanie tradycji lokalnych jest potrzebne, aby mieć poczucie tożsamości narodowej, jednak są także inne czynniki, o których nie wolno zapominać. Mam na myśli otwartą postawę i tolerancję w stosunku do tego, co inne. To nie jest sprzeczne z patriotyzmem, ale słyszy się głosy próbujące stworzyć przepaść między tymi stanowiskami. W tym także może tkwić zarzewie konfliktu. Poczucie więzi z własnym narodem jest ważne, ale nie może ono przybierać form nacjonalizmu, czy też szowinizmu. Konkurencja pod względem gospodarczym, handlowym między państwami przecież może przybierać cywilizowane formy i nie musi prowadzić do nienawiści między poszczególnymi państwami. Ugrupowania polityczne zawsze powinny mieć na uwadze dobro wszystkich obywateli, a wtedy nie będzie podatnego gruntu do budowy zarzewia konfliktu.
Niebagatelny wpływ, jak pokazała to ostatnia wojna, na losy ludzi mogą mieć jednostki obdarzone ogromnym zaufaniem i posiadające wielką władzę. Mam na myśli tutaj Hitlera, czy Stalina. Właściwie bardzo osób ich poparło, bo liczono na pozytywne zmiany w państwie. Chociaż te pokładane nadzieję szybko rozwiano, to jednak rzesza zwolenników nie topniała. Jak to było możliwe? Z jednej strony ludzie były otoczeni propagandą i starano się im wmówić różne rzeczy, aby tylko nie objawiali swojego niezadowolenia. Przywódcy potrafili także zręcznie omotać swoich popleczników, którzy później bez wahania wykonywali nawet najbardziej bezsensowne polecenia. Nikt nie polemizował z rozkazami, przyjmowano je z dobrą wiara. Dopiero po wojnie niektórym otwarły się oczy i zobaczono, do czego może prowadzić takie podejście. Z drugiej strony, jeśli pojawiali się przeciwnicy Hilera czy Stalina to bardzo szybko oni spotykali się z niechęcią i musieli liczyć się z ogromnymi problemami. Władza totalitarna nie lubiła, gdy ktokolwiek ją krytykował. Wszelkich buntowników szybko uciszano, nierzadko przy pomocy brutalnych metod. Permanentnie wzmacniano też ideologię faszystowską i propagowana ja wśród różnych warstw społecznych. W konsekwencji początkowa garstka ludzi powiązanych ideowo z przywódcą rozrosła się do niebotycznych rozmiarów. Ruch nazistowski objął wiele tysięcy osób i miał wpływ na życie milionów mieszkańców Europy. Machina wojenna rozszerzyła się niepomiernie i objęła zasięgiem działania wszystkie kontynenty. Pochłonęła też wiele ofiar. To pokazuje, jak poważne skutki mogą wyniknąć dla ludzkości z propagowania niesłusznych idei. Akty przemocy nie mogą służyć próbie nakłonienia innych do jakiejś idei. Naziści w wymiarze ogólnoświatowym dopuścili się straszliwych rzeczy i musieli za to później zapłacić. Dlatego należy jeszcze raz wyciągnąć wnioski z nie tak w końcu dalekiej przeszłości i zapobiec podobnym wypadkom w przyszłości. Myślę, że nikt z nas nie chciałby się spotkać z takimi sytuacjami, jak w czasie II wojny światowej.
W obliczu jednoczącej się całej Europy tym ważniejsze jest akcentowanie więzów łączących ludzi z własnym narodem, oryginalną specyficzną kulturą i wszystkim tymi elementami, które decydują o swoistości historii danej społeczności. Nie wolno się wyrzekać swych przodków i tradycji, bo to może się straszliwie zemścić na następnych pokoleniach. Własne dziedzictwo należy uchronić i przekazać następcom. Każdy z nas powinien to mieć na uwadze. Wszyscy przecież tworzą tożsamość narodową. Jednak trzeba także patrzeć na świat z perspektywy dobra ogólnoludzkiego. Są przecież takie sprawy, które trzeba rozwiązywać wspólne. Na przykład przy ochronie środowiska konieczne jest współdziałanie wielu państw. Podobnie też udało się pokonać nazizm, gdy stworzono prawdziwa anty koalicję niemiecką. Tak więc trzeba te wszystkie czynniki mieć na uwadze.
W tym kontekście inaczej brzmią słowa motta Nałkowskiej. Wszak wiele razy w historii ludzie dla ludzi zgotowali ciężki los, ale także jedni drugim pomagali jakoś przeżyć koszmar II wojny światowej. Wszystkie tezy mają więc dwa swoje oblicza. Zagadnienie nie zostało jeszcze w pełni rozwinięte. Aby tak się stało należy odwołać się do konkretnych opowiadań z cyklu "Medaliony". Chociaż odnoszą się one do jednostkowych przypadków, to na ich przykładzie trzeba zobaczyć wymowne wnioski natury ogólnej. Bez tego odczytanie lektury byłoby niepełne.
Zofia Nałkowska niewątpliwie pokazała wstrząsający obraz ludzkiego cierpienia oraz wszechpotężnej grozy, która narastała w tych trudnych latach wojny. W pewien sposób wzniosła też ofiarom literacki pomnik, który jest trwalszy niż ten ze spiżu. Zachowała dla potomnych obraz tamtych ciemnych dni wojennej zawieruchy. Z wielką siłą uderza w faszystowskich katów i rozlicza się z nimi. Chociaż sama niczego nie krytykuje, ale siła przedstawionych faktów jest porażająca i ogromna. Takie oskarżenie niewypowiedziane wprost jest jeszcze bardziej przejmujące.
Zastanawiające są również przyczyny niegodziwego postępowania Niemców. Wszak zabijali z miną krwią ludzi takich samych jak oni. Postępowanie agresorów nie można przecież wytłumaczyć chęcią zemsty, czy pragnieniem walki o dobro własnego narodu. Nieludzkie postępowanie oprawców jest szczególnie mocno wyeksponowane w książce. Pisarka jaskrawo i po mistrzowsku obnaża ludzkie mechanizmy działania. Nie łatwo odpowiedzieć, co skłaniało Niemców do pozbywania się w takich straszliwych okolicznościach ludzi, którzy często od wieków zamieszkiwali niemiecką i polską ziemię. Używali siły i przemocy wobec bezbronnych istot, a tym samym pokazali zezwierzęcenie i utratę godności. W niektórych sytuacjach wykazywali znaczną nadgorliwość w wykonywaniu poleceń przełożonych, ale być może także odczuwali strach przed swoimi zwierzchnikami. Tym samym udało się ogromnie rozbudować faszystowski aparat władzy.
Jeszcze inaczej należy spojrzeć na tych więźniów obozów koncentracyjnych, którzy zostali wybrani do pełnienia funkcji blokowych. Oni nie mogli zrezygnować ze swoich zadań, bo wtedy czekałaby ich śmierć. Jednak nie musieli przecież wykazywać się nadgorliwością i tego już nie da się tak łatwo wytłumaczyć. Dzięki pełnionej funkcji mogli znacznie lepiej funkcjonować niż inni jeńcy. Czerpali z tego ogromne profity - oczywiście biorąc pod uwagę otaczającą rzeczywistość. W pewien sposób gwarantowali sobie trwanie przy życiu, co nie było takie łatwe w obozie koncentracyjnym. Trzeba to wszystko uwzględnić, gdy chce się dokonać wiarygodnej oceny. Należy być ostrożny przy ferowaniu wyroków, bo przecież my jesteśmy zbyt daleko od tego świata i nie możemy wszystkiego przewidzieć. Z odległej perspektywy tamte wydarzenia mogą jawić się w niepełnym świetle. Jednak w imię sprawiedliwości należy jasno pokazać, kto był draniem, a kto zdołał zachować się godnie i wyjść z twarzą z różnych trudnych opresji. Obiektywie trzeba przyznać, że jak napisała Nałkowska wielokrotnie posuwano się do działań wymierzonych przeciw drugiemu człowiekowi. Widzimy to w teście "Wiza", gdzie wszelkie nieludzkie, niehumanitarne strategie stały się codziennością. Jednak i po jednej i po drugiej stronie można było znaleźć ofiary hitlerowskiej machiny przemocy. Wspomniana ideologia zawładnęła światem, a co gorsze spowodowała straszliwe konsekwencje w postaci utraty godności, człowieczeństwa, zaniku wszelkich zahamowań, działań wbrew obowiązującym niegdyś prawom moralnym. Była wymierzona przeciwko zasadom międzyludzkiego współdziałania. Doprowadziła także do przewartościowania systemu myślenia. Jednostka musiała przy tym wyzbyć się nawet elementarnych własnych uczuć oraz przejąć nowy sposób odbioru rzeczywistości. Tylko wtedy można było przetrwać ten koszmarny czas. Zaadaptowanie do nowych okoliczności wymagała hartu ducha i wiązało się z indywidualnym podejściem do sprawy. Współodpowiedzialni za zbrodnie byli także ci, którzy jej się biernie przyglądali, bez żadnej ludzkiej reakcji. Sparaliżowani nie potrafili oderwać wzroku od cierpiącej osoby, ale też jej nie pomogli. Tak było w opowiadaniu "Przy torze kolejowym". Znieczulice obserwowano przy różnych okazjach i nierzadko trudno było ją wytłumaczyć. Oczywiście ludźmi rządził strach, często trwożyli się o los bliskich, ale przecież to nie jest wystarczającym powodem do zaprzestania działań.
Zofia Nałkowska przekonywująco pokazała zniewolenie umysłu człowieka i sposób działania osób podległych faszystowskiej ideologii. Dla każdej osoby zaplątanej w wojenny wir ten czas był bardzo bolesny i pozostał niezatarty ślad. O tym piętnie nie wolno zapominać, podobnie jak o przerażających słowach "ludzie ludziom zgotowali ten los".
