Książkę pod tytułem "Mała Apokalipsa" można odczytywać w bardzo różny sposób. Jednak w sumie najważniejsze jest to, aby pokazać dramatyczny konflikt jednostki. Zmagania z losem toczą się w asyście zbliżającej się ostatecznie zagłady świata. W gruncie rzeczy zło tak ściśle wnikało w nasz system wartości, że nie sposób go stamtąd wyplenić. Natomiast sfera dobra znacznie się skurczyła. Dominuje relatywizm moralny, który ma zgubny wpływ na człowieka.
W świecie przedstawionym utworu zwraca uwagę groteskowa wizja kraju, który chyli się całkowicie ku upadkowi. Następuje nie tylko stopniowe niszczenie miasta, ale przede wszystkim trwa proces destrukcji wszelkich wartości moralnych. Zapomniano już o dawnych obyczajach i wszędzie rodzi się chaos. Ten nieporządek wdziera się w różne sfery. Nie wiadomo do końca nawet, jaka panuje pora roku, czy rok. Został zakłócony naturalny rytm natury.
Pisarz w właściwy sobie sposób potraktował świat przedstawiony. Odwoływał się do realistycznych konwencji, ale także korzystał z oniryzmu. Wprowadza takie fragmenty, które upodobniają wszytko do sennej wizji. Ważną rolę w organizacji przedstawienia odgrywa wizyjność. Akcja powieści rozgrywa się niejako poza historycznym czasem. To oddaje podejście twórców ówczesnego systemu politycznego, którzy upływający czas odmierzają poprzez wprowadzanie w życie kolejnych planów gospodarczych. Tak więc bohater ma problem z poznaniem prawdziwej daty. Takich absurdów jest znacznie więcej i właściwie ludzie nie mogą się wzajemnie porozumiewać. Zawsze coś stoi na przeszkodzie ich komunikacji. W tym powszechnym chaosie, każdy stara się zachować swój prywatny świat i skoncentrować na subiektywnych przeżyciach. Stąd upodobanie do wspomnień.
Ostatecznie nic nie może uchronić świata przed zagładą. Zarówno kondycja człowieka jak i całego świata jest dosyć niepokojąca. Wszytko chyli się w zastraszającym tempie do upadku. W coraz większym stopniu pogarsza się jakość życia. Właściwie Warszawa, w której toczy się akcja całkowicie popada w ruinę. Radzący nie chcą temu zapobiec, bo mają całkiem inne plany. Piękne niegdyś brzegi Wisły, nie zapewniają kontaktu z naturą. Tam jedynie mogą się chronić chuligani i inni przestępcy. Coraz trudniej znaleźć jakiś bezpieczny azyl, bo wszędzie panoszą się agenci. Nawet monumentalny Pałac Kultury nie zmieni opinii na temat niewydolności panującego systemu.
Ludzie zostali pozbawieni swoich praw i z trudem funkcjonują w takiej apokaliptycznej rzeczywistości. Zawsze muszą się legitymować dowodem osobistym. Nawet sami agenci bezpieczeństwa zachowują się nieuczciwie -chcą wyłudzić pieniądze.
Głównym bohaterem książki jest pisarz, który od jakiegoś czasu nic już nie napisał. Żyje w całkowitej izolacji i samotności. Wyalienowany jednak nie stracił krytycyzmu wobec tego, co go otacza. System stara się dominować wszystko, ale pisarz stara się mu nie ulegać. Tym samym jest "wolny w kraju przezroczystego zniewolenia". Właściwie stracił swoją wiarę w jakikolwiek sens pisarstwa. Przestał utożsamiać się również z opozycją, która nie potrafi odegrać właściwej roli w świecie. Sami opozycjoniści to właściwie dawni aparatczycy, którzy tylko nieznacznie zmienili swoje poglądy.
Bohater jest wolny, ale za cenę tego poczucia swobody wiele stracił. Nie może odzyskać twórczej weny i to w największym stopniu go deprymuje. Nie wyzbył się jednak swoich marzeń i uparcie chce wzmocnić swoją pozycję. Zdegradowany, wyizolowany ma do spełnienia pewną ważną misję. Chce pozostawić trwały ślad po sobie. Myśli tym samym o jakimś artystycznym dziele. Wybrał swoją Golgotę, ale nie chce samotnie do niej zmierzać. Jeśli bliżej przyjrzeć się sprawie, to szybko się okaże, że to opozycjoniści namówili go do wszystkiego. Chcą zamanifestować swoją postawę wobec faktu przyłączenia Polski do ZSRR. Domagają się złożenia ofiary. System totalitarny miał wpływ na każdego obywatela PRL i przyniósł wiele szkód. Pod wpływem tych okoliczności ludzie stali się źli, nieuczciwi. W ich pracy jest mnóstwo nierzetelności i niemoralnych działań.
W rutynie dnia codziennego w znaczący sposób wyróżnia się święto. Wtedy mieszkańcy stolicy jedynie szukają punktów sprzedaży. Oni wiedzą najlepiej, że to "stolica narodu wyparowującego w nicość". Wszystko, co wartościowe szybko przestaje istnieć. Ludzie zrywają więzi z odwieczną tradycją. Czują się przy tym ubezwłasnowolnieni. Stali się wszak częścią narzuconego im systemu. Co prawda korzystają z postępu technicznego, ale nie idzie za tym żaden rozwój osobowości. Dominuje bierność i wygodne pogodzenie się z rzeczywistością. W tych okolicznościach jednostkowe dążenia skazane są na przegraną. Nie ma potrzeby by kształtować swój charakter, czy prowadzić trudne boje z własną naturą. Świat zewnętrzny wywiera wystarczającą presję na poszczególnego człowieka i nakazuje przystosowanie się do tego co odgórne. Specyficzne indywidualne cechy są tutaj niewskazane.
Co więcej zasady wypracowane już bardzo dawno obecnie ulegają rozmyciu i tracą na znaczeniu. Najważniejsze w tym środowisku jest gromadzenie dóbr. Szczytem marzeń jest jakaś forma "małej stabilizacji". Także twórcy nie mają wolnej reki i muszą ulegać presji. Opozycja jest zbyt słaba i źle zorganizowana, by miała mieć jakikolwiek wpływ na to co się dzieje. Nie stanowi prawdziwej przeciwwagi i ogranicza się do spektakularnych gestów. Dochodziło do takich sytuacji, że ludzie powoływani na stanowiska nie byli przygotowani do takich zadań. W efekcie doprowadzali do wielu fatalnych błędów. Kiedy grunt palił się im pod nogami, to udawali chorobę psychiczną.
Bohater dobrze rozumie istotę otaczającego świata i zaczyna wiele rozumieć podczas swej wędrówki po mieście. Właściwie jest postacią tragiczną, bo postawiono go przed trudnym dylematem. Może dalej wegetować i pogrążać się w coraz większą nicość, lub też dokonać heroicznego aktu samospalenia. W tym drugim przypadku zapewni sobie pamięć innych. Jednak widzimy w nim wiele niepewności. Rozczarowany, bezradny niw jest zdolny do podjęcia wielkich działań. Widzimy jakie dalekosiężne skutki niesie z sobą uległość wobec systemu. Bohater poszukuje oparcia we wspomnieniach, ale przeszłość w niewielkim stopniu się liczy. Teraz ważna jest jedynie teraźniejszość. Uzyskuje poczucie wolności poprzez rezygnację ze swoich marzeń. Jednak ta droga nie może gwarantować prawdziwego poczucia szczęścia.
Wśród drugoplanowych postaci wyróżnia się Rysio Schmidt - działacz opozycji, który jest przedstawicielem literackiej awangardy. Funkcjonuje dzięki książce, która sławi przemoc. Z kolei Hubert drukuje tylko na emigracji. Pojawia się nawet Nadzieżda, prawdopodobna wnuczka Lenina. Bohater styka się także z mieszkającym niedaleko partyjny dygnitarzem. Kobiałka przygotowuje przemówienie, ale tym razem w końcu zaprezentował własne zdanie i zaprotestował przeciwko władzy. Ten ideowiec nie potrafił już dłużej utrzymywać akceptacji tego stanu rzeczy. Jego siła protestu jest tym większa, że publicznie wyraża swój bunt, oskarża, krytykuje. Poznawał dobrze mechanizmy funkcjonowania władzy i nie mógł dłużej tego tolerować.